1- nie ufam ludziom obawiam się "wycieku" tego co mówię na meetengach a to byłyby ciekawe opowieści
2-ok zgadzam się
3- jeśli to nie opieka medyczna- jak to pojmuję to na czym polega rola psychologa?
4- nie piszę o popłakaniu, nikt się nie popłakał
5- dobra propozycja
6- 8 lat temu byłam, w tedy na bezrobociu dziś NFZ bym szukała a ostatecznie prywatnie.
Wiem, że tylko odemnie, mojej współpracy zależą postępy.
Zaczęłam przedstawiać swój problem jako swój. To ja czuję wewnętrzny smutek, nie on, choć często do tego się przyczynia. Rozumiem, że chcesz mi dać do zrozumienia coś w rodzaju "on się dla/przez ciebie nie zmieni a to i tak by nic nie zmieniło w moim postrzeganiu rzeczywistości bo coś nawala u mnie". Z tym bym się zgodziła. On czuje się szczęśliwy, ja z jakiegoś powodu, mimo szczęścia które mnie otacza, nie potrafię tego poczuć.
To mnie wkurza, nie mam prawie powodów do nażekania ani poważnych problemów a nie potrafię się cieszyć. W ciąż noszę jakąś żałobę w sobie i nie potrafię jej pożucić.
Tylko życie z kimś kto ciebie nie rozumie, bo jest wszystkowiedzący i ocenia wszystko przez własny pryzmat, kiedy nie jest tolerancyjny na twoje inne postrzeganie świata a go kochasz- jest bolesne. Jeśli zdefiniuję siebie jako kogoś z jednostką choroby psychicznej/zaburzeniami osobowości to będzie dawało mu prawo do traktowania mnie jak kogoś "nienormalnego", niewiarygodnego i gorszego. Z resztą i tak zbyt często tak czuję w kontakcie z nim. Tu problem. Jeśli zacznę dbać o swoje zdrowie psychiczne z pomocą dr. to da mu to prawo do traktowania mnie ...nie wiem jak to nazwać. On ignoruje, gardzi chorymi psychicznie, homoseksualistami, upośledzonymi- ludźmi niedoskonałymi. W tym się różnimy. Obawiam się, że stracę w jego oczach.
Ktoś odpisze:"to pogoń go". Ale skoro sam chce bym była na terapii to może dało by mu to jakiś spokuj, że wszystko jest nadzorowane przez specjalistę i jest szansa na moją równowagę psych.? Koło się zamyka. Taki mój proces myślowy.
Szala przechyla się w stronę terapii indywidualnej.
Jak widzę każda wypowiedź jest wartościowa, nawet ta niewygodna o emocjonalnym zabarwieniu.