Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzień dobry


elegantka

Rekomendowane odpowiedzi

Choruję na nerwicę natręctw. Co prawda, powiedzmy, że od niedawna ponieważ pierwsze, poważne objawy wystąpiły około trzech miesięcy temu. Jakie objawy? Między innymi obsesyjne mycie rąk, wychodzę ok. dwóch razy na lekcji. W dni parzyste wyciskam mydło jedenaście razy, licząc bez liczb parzystych, w dni nieparzyste wyciskam mydło siedem razy, również licząc bez liczb parzystych. Mam obsesje na punkcie czystości, przez co przez cały rok chodzę w skórzanych rękawiczkach. W tramwaju siadam tylko na miejscach nieparzystych. Nie staję na chodnikowe linie, tak samo jak cień autobusu też zawsze musi się równać z linią chodnika, w przeciwnym razie wypowiadam zaklęcie, licząc do trzech. Kiedy dostaję grupę B na sprawdzianie, oddaję pustą kartkę bo przecież grupa B jest równoznaczna z liczbą 2. Nawet nie czytam wtedy pytań.

To tylko kilka objawów, które chyba są najcięższe, reszty wymieniać nie będę bo przecież już wyszedł mi z tego długi post.

Jestem jeszcze niepełnoletnia, mam 17 lat. Moja mama jest psychologiem, uważanym z resztą za jednego z lepszych w Polsce. I właśnie chyba w związku z tym mam największy problem bo moja mama bojąc się o swój wizerunek 'świetnego psychologa' nie chce abym chodziła do psychiatry. Na psychologa jeszcze się zgodziła, ale kiedy dostałam skierowanie do psychiatry i został mi zalecony wyjazd terapeutyczny, moja mama się zbuntowała. Mówi, że przy jej pomocy z pewnością z tego wyjdę. Przede wszystkim nie powinno pracować się z osobami, które są ze sobą w jakiś sposób związane co dopiero matka i córka. Poza tym , cała ta nerwica zaczyna mnie coraz to bardziej przerażać, tym bardziej kiedy dostrzegam u siebie nowe objawy.

Jakieś pomysły jak uporać się z matką psychologiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Elegantko. :D

 

Też jestem chora na NN. Podobnie jak Ty mam natręctwa związane z liczbami.

 

Co do dwójki, to jest to symbol człowieka, czegoś z mocno zaznaczonymi granicami, ograniczonego czasowo, wszakże człowiek jest śmiertelny... :mrgreen: Chociaż de facto 11 (1+1=2).

 

Ale wracając do liczb, właśnie trójka i (u Ciebie) siódemka - kojarzą się z czymś boskim, z siłą posiadającą moc sprawczą (kontrolę)... Kończę, już bo zaczynam przesadzać. :mrgreen:

 

My "natrętni" lubimy, kiedy sytuacja jest pod kontrolą. Nie dopuszczamy myśli, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu.

 

Co do Twojej mamy, dziwi mnie jej postawa, tym bardziej, że jest psychologiem... Powinna Cię wspierać... A tym bardziej polecić kogoś odpowiedniego...

 

Pozdrawiam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Elegantko. :D

 

Też jestem chora na NN. Podobnie jak Ty mam natręctwa związane z liczbami.

 

Co do dwójki, to jest to symbol człowieka, czegoś z mocno zaznaczonymi granicami, ograniczonego czasowo, wszakże człowiek jest śmiertelny... :mrgreen: Chociaż de facto 11 (1+1=2).

 

Ale wracając do liczb, właśnie trójka i (u Ciebie) siódemka - kojarzą się z czymś boskim, z siłą posiadającą moc sprawczą (kontrolę)... Kończę, już bo zaczynam przesadzać. :mrgreen:

 

My "natrętni" lubimy, kiedy sytuacja jest pod kontrolą. Nie dopuszczamy myśli, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu.

 

Co do Twojej mamy, dziwi mnie jej postawa, tym bardziej, że jest psychologiem... Powinna Cię wspierać... A tym bardziej polecić kogoś odpowiedniego...

 

Pozdrawiam. :D

 

Och, liczbę siedem też uwielbiam. Należy pamiętać, że już w starożytności określano ją jako 'boską liczbę' ;] Ale moją faworytką mimo wszystko dalej zostaje siedemnastka.

 

[Dodane po edycji:]

 

Niewiarygodne, że psycholog bojąc się o swój wizerunek nie chce, by jej córka rozpoczęła pełne leczenie... To się nie mieści w głowie. :? Nie jestem specjalistką, ale wydaje mi się, że przyjmowanie leków w takich wypadkach jest bardzo ważne. Sama mam nerwicę natręctw i wolę nie widzieć, co by się ze mną działo, gdyby nie leki.

Jak się uporać z matką? Hmmm... Może napiszę, co zrobiłabym na Twoim miejscu. Powiedziałabym mniej więcej to, co napisałam w trzech pierwszych zdaniach mojego posta. Powiedziałabym też, że jest złą matką i beznadziejnym psychologiem; matka powinna chcieć jak najlepiej dla swojego dziecka, ale jeśli dla niej wizerunek jest ważniejszy, nie nadaje się na matkę.

Trochę okrutne, ale lubię walić prosto z mostu, pewnie coś takiego bym powiedziała.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w walce z matką.

 

Zapewniam Cię, że z moją naturą osoby bezpośredniej nieraz już to mamie powtarzałam. Na co słyszałam tylko: 'To ja tu jestem psychologiem. Chyba zapominasz o moim wykształceniu. Uważam, że psychiatra ani leki nie są ci potrzebne'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim nie powinno pracować się z osobami, które są ze sobą w jakiś sposób związane co dopiero matka i córka.

 

No oczywiście, że nie!

I jeśli Twoja Mama jest takim dobrym specjalistą, to powinna doskonale zdawać sobie z tego sprawę!

Czy ważniejsza jest jej kariera, czy zdrowie córki ?

No cholera, już co jak co, są Rodzice, którzy są nieświadomi, nieco ograniczeni, nie doczytali czegoś, nie potrafią nazywać chorób po imieniu, ale PSYCHOLOG ?

To naprawdę nadaje się na książkę !

 

Jakieś pomysły jak uporać się z matką psychologiem?

 

To... to jest naprawdę dobre pytanie.

Naprawdę dość wyjątkowa sytuacja.

Twoja Mama powinna wiedzieć jak uciążliwe są takie rzeczy, przecież zajmuje się takimi osobami, jak myślę.

A może da się namówić na inne miasto chociaż ? Na wizytę u psychiatry ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To widzę, że tak jak ja. Chociaż liczby nieparzyste nie są aż tak męczące jak strach przed zarazkami i moja potrzeba czystości.

Co do liczb preferuję, jak już wcześniej wspomniałam: 3,7,17

Właściwie moja obsesja na punkcie liczb nieparzystych już prawie zupełnie ustąpiła, nie przeszkadza mi ona prawie wcale, inne są o wiele gorsze. Co do tych liczb, kiedyś sobie wmówiłam, że niektóre rzeczy muszę zrobić 3 razy, jak nie 3, to 9, a jak nie 9, to 27. Dlatego, że w dziewiątce są 3(!) trójki, a w dwudziestce siódemce 3 dziewiątki, czyli i tak sprowadzało się to do obsesji na punkcie trójki. Trochę pokręcone. Spoko, z tą dwudziestką siódemką ta obsesja była raczej teoretyczna, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym coś powtórzyć tak wiele razy (chyba że wykonanie tego zajmowało bardzo mało czasu :roll: ).

Co do problemu z matką, proponuję, żebyś pokazała jej ten temat wraz ze wszystkimi odpowiedziami.

 

O, tak, co do liczb mam tak samo. Nawet moje zaklęcie, którego używam kiedy wejdę na chodnikową linię, polega na policzeniu do trzech.

Co do obsesji na punkcie liczb to u mnie jest to duży problem. Nie uczę się z parzystych liczb podręcznika, tak jak nie rozwiązuję sprawdzianów grupy B, która jest równoważna liczbie 2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×