Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

od 3 lat nigdzie nie pojechałam przez to :? też nie znam na to sposobu, a znajomi regularnie mnie ciągną (na razie nie byłam jeszcze), ale coraz częściej planują wycieczki po świecie, i nie umieją zrozumieć o co mi chodzi z tym strachem przed podróżowaniem.

Ja takie sytuacje wykorzystałem żeby się przełamać - bo co się może stać najgorszego, będziesz musiała iść do kibla i tyle. Ludzka rzecz, tylko my ją tak postrzegamy. Przekonałem się dzięki temu m.in. że w każdej sytuacji, w obcym mieście, jestem w stanie znaleźć kibel, że będąc na łódce ze znajomymi parę kilometrów od brzegu, bez kibla, też jestem sobie w stanie poradzić. A podróżowanie samochodem po wiecznie zakorkowanej Warszawie, i to jeszcze z pasażerami (czyt. czujesz że nie możesz ich zawieść), to już w ogóle hardkor... Ale nie uciekam bo po prostu wtedy jest gorzej, wyobrażenie o niebezpieczeństwie sytuacji się nasila.

 

Wiecie zrozumiałem coś, że im bardziej się starasz i chcesz żeby Cię ludzie lubili tym mniej to robią, nie można na siłę kogoś do siebie przekonywać.

Dobrze że to zrozumiałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita - zachciało Ci się wyglądać sexy w taki ziąb :P A na poważnie to i tak dobrze, że takie wyziębienie gorzej się nie skończyło, bo "rewelacje" z układem moczowym nie są przyjemne... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie jak muszę czekać albo gdzieś siedzieć zamknięta to wpadam w panikę. Np w kolejce, w kościele, przy stole z ludzmi, na zajęciach itp A najgorsze są dla mnie korki na ulicy i czerwone światło. Dlatego boję się iść na prawo jazdy. Wizja tego, że siedzę zamknięta w tym małym pudełku, z obcym gościem, w korku albo na światłach i nie mogę uciec............. :shock: Koszmar !

 

Pampersów jeszcze nie potrzebuję, bo tak sobie 'wychowałam' faceta że jak tylko mówię 'wracamy' to on już wie co robić. I generalnie z nim sie czuję bezpieczniej.

 

A pomyśleć że jak chorowałam dopiero kilka miesięcy i byłam na Asertinie to chciałam lecieć na Majorkę do pracy, na 3 miesiące... :roll:

I nie poleciałam tylko dlatego że ta robota nie wypaliła. Pojechaliśmy wtedy na kilka miesięcy nad morze.

 

Joasia- czyli to jednak od pogody ta głowa :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie jak muszę czekać albo gdzieś siedzieć zamknięta to wpadam w panikę. Np w kolejce, w kościele, przy stole z ludzmi, na zajęciach itp A najgorsze są dla mnie korki na ulicy i czerwone światło.

No ja tak samo. Czerwone to może nie zawsze (tylko jak jest naprawdę źle), ale generalnie to podobnie. Plus jak coś ode mnie zależy (deklaruję się że się z kimś spotkam, odwiozę go, albo np. jestem na jednokierunkowej samochodem w korku, tak że nie mogę uciec bo zablokuję całą ulicę).

 

Dlatego boję się iść na prawo jazdy. Wizja tego, że siedzę zamknięta w tym małym pudełku, z obcym gościem, w korku albo na światłach i nie mogę uciec............. :shock: Koszmar !

Łatwo nie było, ale cholernie się cieszę że dałem radę. Na egzaminie motocyklowym dodatkowo czekasz dwa razy - najpierw aż wszyscy z twojej grupy zrobią plac, potem aż wrócą z miasta... To też nie jest przyjemne. Dodatkowo na pierwszym terminie na kat. B byłem bez leków (tzn. zmieniałem wtedy na Lexapro, które zupełnie nie działało, czyli tak jakby bez), czekałem niecałe 3 godziny aż mnie wylosują... 3-godzinny pełny atak. Koszmar.

 

Ale nie żałuję. Bardzo się cieszę że kiedyś miałem taki impuls, żeby się zapisać na kurs (bo to był impuls) i że przez to przeszedłem, że mimo tego że było tak ciężko z tą cholerną nerwicą dałem radę. Ogólnie mam wrażenie że nasze życie to ciągła walka, jeżeli nie walczymy, to nerwica z nami wygrywa... Tylko walcząc mamy szansę na jako takie normalne życie.

 

A co do kursu a nie egzaminu - jeżeli masz normalnego instruktora to naprawdę nie jest źle, jeździcie sobie powoli, on czuwa nad wszystkim... Zawsze możesz wyjść, odwołać, zapłacić za tą lekcję a on nawet się ucieszy (bo będzie miał wolną chwilę). Taka wizja mnie uspokajała. Ogólnie wizja że za coś płacę i jeżeli ucieknę to jedyne co to stracę kasę, uspokaja mnie. A koleś zrozumie jak mu powiesz że się czymś zatrułaś, zresztą nie ma wyboru.

 

Warto zadać sobie jedno pytanie - co się może stać najgorszego. Jeżeli już powiesz co, to drugie pytanie - i co wtedy, co z tego, co to zmienia? I tak kilka razy. Czasem wtedy można dojść do wniosku że ta wizja wcale nie jest taka straszna jak się nam wydaje. Że jest straszna dla dziecka w nas (reakcji emocjonalnych wyniesionych z dzieciństwa) a nie dla dorosłego (dorosłych możliwości radzenia sobie z różnymi sytuacjami).

 

A pomyśleć że jak chorowałam dopiero kilka miesięcy i byłam na Asertinie to chciałam lecieć na Majorkę do pracy, na 3 miesiące... :roll:

Może by się okazało że wcale nie jest tak źle, że dajesz radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ze zrobieniem prawa jazdy ani jazdą samochodem nie miałam nigdy problemów.

 

ciężko mi się dzisiaj oddycha. może to efekt wczorajszych wymiotów wieczorem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam zrobiony kurs, ale egzaminu nie zdalam, bo nie mialam kiedy. Niedlugo mi przepadnie (przeterminuje sie) i bede musiala zaczynac od nowa. Albo juz sie przeterminowalo... Sama nie wiem, nie chce mi sie zerkac w papiery.

Ja sie telepie, choc goraczki nie mam. To pewnie przez nerwy. Jeszcze mnie jeden gosciu tak wkurzyl, ze mam ochote mu zrobic z tylka jesien sredniowiecza.

Musze wymyc glowe, zjesc cos (bo jeszcze nie jadlam) i po 15 kierunek lekarz :P Na szczescie mam blisko, bo sie przepisalam i nie dojezdzam juz 8km, skad wracalabym ze 3h przy obecnych korkach (remont drogi krajowej nr 1 + kiepskie polaczenia), tylko pod blokiem, 3min piechota :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scrat- najgorsze jest to że dostanę ataku na środku drogi, albo w połowie egzaminu. A ja wtedy nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, ba! ja nie jestem w stanie jakkolwiek myśleć... Wiem, że wysiadłabym z auta i zaczęłabym biec przed siebie, wystukując numer mojego chłopaka albo mamy i krzycząc do słuchawki :''Przyjedz po mnie bo umieram!''.. Niezły wstyd.

 

Zresztą już sobie powiedziałam że jak tylko poznam mojego pana który ma mnie uczyć jezdzić to powiem mu o nerwicy. Żeby nie było zaskoczenia. Albo powiem mu dopiero jak sie żle poczuje. Jakoś mnie ogólnie ten cały kurs przeraża.. praktyka, teoria, egzaminy.. Boże.

 

Muszę iść po leki i pierwsze co zrobię jak tylko sie lepiej poczuję to zrobię prawko i zapiszę się na terapię. Mam kasę na te prawko, mam auto pod domem a nie mam odwagi, bo boję się ch* wie czego :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scrat- najgorsze jest to że dostanę ataku na środku drogi, albo w połowie egzaminu. A ja wtedy nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, ba! ja nie jestem w stanie jakkolwiek myśleć... Wiem, że wysiadłabym z auta i zaczęłabym biec przed siebie, wystukując numer mojego chłopaka albo mamy i krzycząc do słuchawki :''Przyjedz po mnie bo umieram!''.. Niezły wstyd.

 

mam to samo - najchętniej w momencie ataku paniki bym zaczęła biec i uciekła. niestety nie mam do kogo zadzwonić "Przyjedź po mnie bo umieram" :? Mój facet nie potrafił nawet zrozumieć jak chciałam wracać do mnie do domu z imprezy i leżałam zamknięta w łazience w wannie i wymiotowałam z nerwów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, Jadis, ja jak mialam ataki paniki, to musialam sie polozyc :roll: Teraz jak czuje, ze ma ochote mnie wziac, to po prostu dusze to w sobie, blokuje. Nie wiem czy probowalyscie kiedys zatrzymac atak? Ja sie nauczylam poprzez kontrole oddechu i wizualizacje oraz skupianie sie na czyms innym - mam gg w komorce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agaska, Jadis- Ja już wiele razy zablokowałam atak :smile: Raz miałam tylko taką przykrą sytuację- byłam w pracy z moim chłopakiem, ok 70km od domu, i nagle atak pod domem klienta. Koszmar. Wyszłam z auta, pochodziłam w kółko, oddychałam głęboko, kazałam mojemu radio włączyć i skupiałam się na myślach o morzu, o moim kocie itd W końcu emocje ze mnie wyszły i zaczęłam płakać - że nie mam już siły. Wziełam 1mg benzo i pogryzłam. I nagle poczułam się lepiej. Więc wzięłam sprzęt, poszliśmy do klienta, klient sie mnie pyta czy chcę herbatę, mówię że tak (a co mi tam, herbata mnie wyluzuje). Wzięłam łyk herbaty i matrix reaktywacja. Wybiegłam z tego domu, wsiadłam do auta i umieram. Koniec. Byłam wściekła, że jak to - udało się ! i nagle atak wrócił! Czemu?...

Mój facet roboty po łokcie, ale co ja siedzę i ryczę, panika, już słuch tracę, wzrok, duszę się, serce mi zaraz wyskoczy... Musiał mnie zawiezc do domu. Po tym ataku zdychałam jeszcze tydzień. A byłam już pewna że żaden atak mi nie straszny.

 

Ale tak ogólnie potrafię powstrzymać atak, już sie tego nauczyłam i wiele razy skutecznie mi sie udało :smile:

 

I generalnie jak jestem na dworze to mam chęć biec, najchętniej do domu, do mojego łóżka, do łazienki. Jak jest naprawdę zle to biorę benzo i idę spać.

 

 

A generalnie mój dzisiejszy dzień mnie wkurza. Głowa mnie łupie, dziąsło boli i nie przyszły jeszcze moje włosy na które czekam :/ :?:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, Dzięki, poczułem się wartościowy ale pani na terapii powiedziała, że muszę sam siebie polubić.

Przepraszam was za te posty, już nie będę pisał dla postów tylko jak będę miał coś o napisania.

Skoro mnie lubicie, to zostanę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też mi się zdarza blokować atak, np. ostatnio w kinie: siedzę, okulary 3D na paszczy, i tu nagle oczopląs od tego 3D, a jednocześnie czuję już jak zaczynam drętwieć, jak mi się robi zimno i gorąco. szybko zdjęłam okulary i pooglądałam trochę film bez. mój facet był zły i stwierdził, że jak mam oglądać bez okularów, to lepiej żebyśmy poszli do domu, bo nic z tego filmu nie wyniosę, więc zmusiłam się do założenia okularów. jakoś dotrwałam do końca filmu.

 

czasem niestety, gdy mam gorszy dzień - tzn. słabsze samopoczucie, blokowanie ataków kompletnie nie wychodzi.

dzisiaj mam taki ucisk w klatce piersiowej, że wzięcie oddechu jest ciężkie jak diabli. może przez to, że kłócę się z facetem od wczoraj i on jest najbardziej niewdzięcznym i samolubnym gnojkiem jakiego znam!

 

Vasques, jak mielibyśmy Cię nie lubić? ;) tylko wyluzuj, stary. nadal będziemy Cię lubić nawet jeśli nie będziesz dużo pisał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadis, Dzięki, tu chodzi o uwierzenie i skoro bez nich można mnie lubić to już nie potrzebuje mieć ich dużo, jak miałem wcześniej dużo to się czułem dobrze, to dziwne ale tak już jest.

Zamierzam kupić szczura, mama jak się dowiedziała jak się słabo czuję się zgodziła, za kieszonkowe mam sobie kupić, więc myślę, że może do miesiąca dam radę.

Dzień w miarę fajny, co jakiś czas dobija się przygnębienie ale nie cały czas, rozwiązałem zadania z matmy i to mi pomogło trochę uwierzyć w siebie, no i jeszcze wy.

Dziękuję Wam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, mam Zomiren od roku i nie tknelam ani 1 tabletki jeszcze. Jakos sie boje, choc slyszalam same dobroci o tym leku :mrgreen:

To dobrze, ze umiecie blokowac. Bardzo przydatna umiejetnosc. Mi sie czesto zdarza miec chec odjazdu do ciemnosci i po prostu pozwoleniu sobie na omdlenie :P Ale choc czasem bym chciala, to sie tez boje. Bledne kolo sie zatacza. Wtedy wisi nade mna panika, blokuje ja. Biore validol (albo i nie) i ide dalej, mowiac sobie, ze dam rade 8)

 

Vasques, i wszystko bedzie ok ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agaska- Zomiren (czyli benzo, ja też go mam) jest dobry doraznie. Tzn jak masz atak to on jest naprawdę wspaniałym wspomagaczem. I ja po nim czuję się super, wszystkie problemy znikają. Problemy z Zomirenem są dwa - raz że nie leczy, a dwa że cholernie uzależnia. Kiedyś brałam go 2mg dziennie (tzn 1mg Xanaxu i 1mg Clona) ale teraz tylko bardzo bardzo doraznie.

 

Natomiast Validol to tylko placebo, ale skoro działa to okej :smile: Ja z tych bez recepty mam sprawdzony Nervomix. Kosztuje jakieś 9-10zł, a naprawdę jest wg mnie dość silny. I często mi tyłek ratuje jak nie mogę benzo zjeść. W czasie ataku Nervomix się nie sprawdzi, ale jak czujemy się lękowo, i żle to owszem, pomoże. Wyluzuje, uspokoi i trochę uśpi. Polecam.

 

Dobra, trzeba chyba się ruszyć trochę z domu. Posprzątałam całą łazienkę, jeszcze kuchnię chcę ogarnąć bo nabałaganiłam wczoraj.. Trzeba iść po zakupy i za obiad sie zabrać.

 

Jadis- ja tego Twojego to już dawno bym pogoniła. Nawet nie mogę napisać że on Cie traktuje żle. On Cie WCALE nie traktuje :?

Vasques- fajnie że mama sie zgodziła na szczura, jakieś zajęcie będziesz mieć :smile: Ja bym chciała mieć psa- yorka, shih tzu albo mopsa, żebym musiała chodzić na spacery, ale mam już kota... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, bralam nervomix, ale od czasu do czasu strzelam sobie spamilan, wiec odpada, bo nie moge laczyc spa z dziurawcem :P Ja sie wlasnie uzaleznienia boje. Moj ojciec latwo sie uzaleznil od prochow nasennych, nie wiem jak by to bylo w moim przypadku, a wole dmuchac na zimne. No i jest jeszcze zagrozenie szoku anafilaktycznego z tego co tam czytalam. Nigdy nie mialam nawet glupiego jasia, nie wiem jak benzo zadzialaloby na mnie, a eksperymentowac z lekami sie boje odkad sie jednym zatrulam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedlugo mi przepadnie (przeterminuje sie) i bede musiala zaczynac od nowa.

Kurs jest bezterminowy, jedyne co się przeterminowuje to zdana teoria - od tego momentu masz pół roku na zdanie praktyki lub musisz znowu zdawać teorię.

 

Scrat- najgorsze jest to że dostanę ataku na środku drogi, albo w połowie egzaminu. A ja wtedy nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, ba! ja nie jestem w stanie jakkolwiek myśleć...

Dobrze wiem... Wtedy wychodzi z nas małe dziecko. Co wtedy zrobić? Jak jesteś z instruktorem na kursie to mówisz że musisz wyjść bo się źle czujesz, i wychodzisz... I najwyżej 50 zł ci przepada (bo tyle mniej więcej kosztuje godzina jazdy). Na egzaminie powiedz że chcesz przerwać i tyle, nikt cię na siłę nie będzie trzymał, jesteśmy dorośli.

 

Powiem tylko że na tyle godzin ile wyjeździłem (na obu kategoriach + doszkalaniu) nigdy nie miałem sytuacji że przerwałem w połowie jazdę, a było ze mną naprawdę źle. Co najwyżej na motocyklowym parę razy zanim wszedłem to poszedłem do kibla (był na placu). A w samochodzie gra radio, jest ciepło, instruktor zajmuje rozmową... Jest dobrze.

 

Wiem, że wysiadłabym z auta i zaczęłabym biec przed siebie, wystukując numer mojego chłopaka albo mamy i krzycząc do słuchawki :''Przyjedz po mnie bo umieram!''.. Niezły wstyd.

No ja mam tak że wystarczy mi kibel, przyjedź po mnie = czekanie na kogoś, to nie pomaga. Wystarczy po prostu dostęp do kibla który a) jest go więcej niż jeden (tak że nikogo nie blokuję i nie będzie kolejki) i b) jest czynny przez najbliższe parę godzin.

 

Zresztą już sobie powiedziałam że jak tylko poznam mojego pana który ma mnie uczyć jezdzić to powiem mu o nerwicy. Żeby nie było zaskoczenia. Albo powiem mu dopiero jak sie żle poczuje. Jakoś mnie ogólnie ten cały kurs przeraża.. praktyka, teoria, egzaminy.. Boże.

To się tylko wydaje takie straszne, ja miałem najgorszy stres na egzaminie. Kurs poszedł spoko, było przyjemnie, instruktorzy nie stresowali. Zresztą na kursie masz tyle nowych rzeczy, tyle ogarniasz jednocześnie, że naprawdę nie ma czasu na myślenie o tym jak się czujesz.

 

Mam kasę na te prawko, mam auto pod domem a nie mam odwagi, bo boję się ch* wie czego :evil:

Właśnie dlatego powinnaś spróbować. Zresztą kurs można w każdej chwili przerwać...

 

Nie wiem czy probowalyscie kiedys zatrzymac atak? Ja sie nauczylam poprzez kontrole oddechu i wizualizacje oraz skupianie sie na czyms innym - mam gg w komorce.

Próbowałem i to skutecznie. W samochodzie (jak na kogoś czekam) - uspokaja mnie myśl że mam full paliwa + pełny kanister w bagażniku. Włączam gorący nawiew, rozkładam fotel i tak sobie leżę... Czasami przeglądam na komórce demoty albo gram w Tetrisa. Kiedyś na teorii na kursie... Było bardzo źle, wstrzymywałem oddech tak długo jak mogłem... I pomogło.

 

Więc wzięłam sprzęt, poszliśmy do klienta, klient sie mnie pyta czy chcę herbatę, mówię że tak (a co mi tam, herbata mnie wyluzuje).

Mi nie pomaga - bo zwiększa perystaltykę jelit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, fakt posiadania kota nie wyklucza wcale posiadania psa, bo jeśli pies byłby mały, to kot by go ustawił i nadal byłby szefem w domu, a pies by się na pewno cieszył, że jest inny czworonóg ;) jest wiele sytuacji, gdy psy i koty żyją sobie razem, razem śpią, myją się, bawią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scrat, naprawde bezterminowy? Pierwsze slysze, bylo kiedys, ze 3 lata po kursie jak ktos nie zda, to musi zaczynac od nowa :shock:

Co do herbaty - posiada tiamine, ktora pobudza i moze dzialac wbrew benzo i wszelkim srodkom uspokajajacym. Ja dopiero niedawno zaczelam znow pic Earl Greya :P Herbata, wbrew powszechnemu mniemaniu, pobudza duzo bardziej i duzo dluzej niz kawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scrat- masz rację, powinnam się przełamać. Generalnie widzę że mamy podobne sposoby radzenia sobie z napływem lęku :smile:

A właśnie- mogę przerwać cały kurs w połowie? Pieniądze mi nie przepadną? Chciałam wziąć te prawko na raty. Jak bym miała pewność że nie przepadną to bym poszła, a co mi tam ! ;) Plus mam taki że ośrodek egzaminacyjny i większość szczecińskich szkół jazdy mam 500 metrów od domu, więc blisko :smile: Na mojej ulicy praktycznie same Elki jeżdżą.

 

Jadis- u mnie niestety to się wyklucza. Mój kot faktycznie bardzo lubi inne psy (szczególnie atakować i drapać :P ) ale ja mam kawalerkę, i nie ogarnę na takim metrażu siebie, faceta, kota...i psa. W dodatku planujemy dziecko powoli i już z kotem i dzieckiem może być problem, a gdzie tu pies do tego. W dodatku pies potrzebuje miejsca, ja go nie mam a nie chcę brać zwierzaka aby się męczył. No i rano jak puszczam kota z kibla to jest taki jazgot że masakra. Jak by mi do tego pies jeszcze szczekał to bym wysiadła.

Ponadto mój kot wymaga stałej opieki, jest prawie jak dziecko niepełnosprawne - nakarm z ręki (bo książe inaczej nie zje), posprzątaj kuwetę (taka dwugodzinna już jest be i fuj), wyprasuj kocyk (jak wymiętolony to sie nie położy ze swoją królewską dupą), ugotuj mleczko (zimnego nie tknie bo nie smaczne), pogłaszcz, poprzytulaj, pobaw sie z nim i daj oliwki z serem pleśniowym (wtedy jest raj na ziemi)... I gdzie tu psa? :mrgreen:

 

Agaska- mnie zamiłowania do herbaty teściowie nauczyli. A ja najchętniej piję Earl Greya też i Rooibos z Czerwonokrzewu- szczególnymi zaletami tego napoju są: brak kofeiny i garbnika, więc może ją pić każdy, nie wyłączając w tym i niemowląt.

Działa rozkurczowo np. przy kolkach, bezpośrednio na układ nerwowy. U matek karmiących stymuluje wytwarzanie pokarmu. Pomaga przy problemach pokarmowych i żołądkowych, np. biegunka, zatwardzenie itp. Działa leczniczo przy alergiach i astmach.

Działa leczniczo również na choroby skóry, np. trądzik i goi zewnętrzne, trudno gojące się rany (należy jej wtedy używać jako okład zewnętrzny). Działa kojąco przy bólach głowy, bezsenności, rozdrażnieniu, skokach ciśnienia itp. Jnapojem uspokajającym, wspomaga przemianę materii, ma mało kalorii, przez co wspomaga kuracje odchudzające. Wzmacnia system odpornościowy i opóźnia proces starzenia. Z uwagi na wysoką zawartość mikroelementów wpływa korzystnie na zęby, kości i skórę. Nie zawiera kofeiny - mogą ja pić osoby chore na nerki.

Herbatę Rooibos można pić przez cały dzień. Rano, by pobudzić organizm do życia, w ciągu dnia, by ugasić pragnienie, a wieczorem, dla uspokojenia, odprężenia i lepszego snu.

 

Ponadto piję Koci Pazur, to jest lek na każde zło, poczytajcie o tym w necie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, Ja słyszałem, że można z kotem też wychodzić na spacer. :P

Możesz wyznaczyć sobie cel, że pójdziesz pooglądać zwierzęta w zoologicznym, masz jakiś w okolicy ?

Zrobię off-top z góry przepraszam, po obejrzeniu zagubionych spodobał mi się jeden dialog, więc dałem go do podpisu tyle, że trochę skrócony bo zajmował całą kartkę A4.

Wyznaczyłem sobie cel, zmierzyć się, nie uciekać, przeżyć.

Bo zauważyłem, że lęki ostatnio narastają, żeby odwrócić moją uwagę od Cierpienia.

Ja wolę się zmierzyć i przetrwać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scrat, naprawde bezterminowy? Pierwsze slysze, bylo kiedys, ze 3 lata po kursie jak ktos nie zda, to musi zaczynac od nowa :shock:

A kiedy zrobiłaś kurs? Przed 1 lipca 1998 r. czy po?

 

Scrat- masz rację, powinnam się przełamać. Generalnie widzę że mamy podobne sposoby radzenia sobie z napływem lęku :smile:

Jakoś trzeba sobie radzić :)

 

A właśnie- mogę przerwać cały kurs w połowie? Pieniądze mi nie przepadną?

Zgodnie z prawem nie przepadną, ale zdarza się że szkoła jazdy np. w międzyczasie bankrutuje i nawet jeżeli zapadnie jakiśtam wyrok to pieniędzy i tak się nie odzyska. Znam jedną taką sytuację. Ale jak wybierzesz dobrą szkołę która jest już jakiś czas na rynku to nie ma takich problemów. Najlepiej zapytaj o przerwanie kursu w sekretariacie wybranej szkoły, ale generalnie nie powinno być z tym problemu.

 

Plus mam taki że ośrodek egzaminacyjny i większość szczecińskich szkół jazdy mam 500 metrów od domu, więc blisko :smile: Na mojej ulicy praktycznie same Elki jeżdżą.

To bardzo dobrze - masz obcykaną okolicę, wiesz gdzie trzeba uważać, gdzie kto ma pierwszeństwo itd. To ułatwia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vasques- jak mieszkałam na wsi, a potem nad morzem to wychodziłam z kotem. On bardzo lubi na smyczy chodzić albo biegać po ogrodzie. Tutaj w mieście nie ma gdzie wyjść, same ulice i brudne chodniki - a ludzie od razu sie gapią jak na idiotę, psy szczekają, masakra. Albo jakieś dzieciaki podbiegają i chcą głaskać (a potem muszę kąpać kota, już nie mówiąc że moja kicia nie lubi obcych i jest przerażona jak ktoś ją dotyka), albo jakieś stare baby zaczepiają ''a co to za rasa, a jakie ma oczy, a jak ma na imię'' srutu tutu majtki z drutu... :? :/ Chwili spokoju nie ma! Psem sie nikt nie interesuje, a kotem zaraz (szczególnie jak wygląda inaczej niż typowy kot).

 

Scrat- a jak przerwę kurs w połowie to zwrócą mi pieniądze które do tej pory wpłaciłam? Czy nie? Bo reszty nie muszę płacić, to już wiem, ale czy zwrócą za to na co już chodziłam i zapłaciłam (np teoria).

 

Jadis- mi zatoki schodzą, dziąsła mnie bolą i głowa, bardzo fajnie jest, możemy sie zamienić! :P:-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×