Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam jestem nowy,u mnie wygląda to tak...


marcin4444

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich jestem tu nowy ... no może nie taki znowu nowy bo zarejestrowałem sie tutaj z pół roku temu i sobie tutaj tak wszystko śledziłem hehe , ale dopiero teraz sie zebrałem zeby tutaj jakąs swoją cegiełke dołozyc do tego domu zwanego forum bo wy tutaj niektórzy z tego co zauwazyłem to prawie jak rodzina ale no do rzeczy bo jeszcze ktos pomysli ze materiały budowlane chce opchnąc heh

 

Więc od początku , zaczeło sie to hmm 10 lat temu od długów rodziców pierwsza licytacj udało sie zeby nam tego nie sprzedali dróga równiez sie udało ale po niej starsi wźieli rozwód w sumie to mi nawet pasowało bo był spokój a tak wiecznie jakies awantury i szarpaniny o te zasrane długi miałem wtedy jakieś 12 lat .

Poszedłem mieszkac do dziadków z matką przepisałem sie tam do podstawówki w sumie to wolałem zostac z ojcem z tego wzgledu ze był spokojniejszy i jakos tam zawsze sie z nim dogadywałem ... ale w tamtejsze podstawówce nie byłem zbyt "lubiany" i poszełem z matka zeby sie przepisac do nowej jakos mi sie tam w miare układało ale to znowu matka i dziadkowie nademną wariowali cos mi nie wyszło czy cos wywniołem to zaraz bóg wie jaki chałas ty taki ty sraki jestes gorszy od innych itp...

Skonczyłem tam tą podstawówke i zwiałem do ojca zeby sie od nich tam odseparowac . Od 1 gim żyłem sobie tam w spokoju , no ale były niestety te długi ojciec pomimo tego ze był wporzadku dla mnie to był strasznie uparty brat chiał mu pomóc nawet spłacic to ... to on twardo nie i koniec nie to nie wiadomo nikt za nikim na kolanach nie bedzie chodzic i sie prosic ... pod koniec 3 klasy gim przyszło zawiadomienie o licytacji ojciec krótko po tym zachorował na raka po miesiącu od zawiadomienia i jego choroby praktycznie tez nastąpiła ta licytacja no i nas zlicytowali ojciec krótko po tym zmarł. Nie miałem wyboru i musiałem isc mieszkac do dziadkow mogłem do matki ale nie chciałem bo ona ozeniła sie z kims innym i nie za bardzo mi ten człowiek zagrał ...wprowadziłem sie do tych dziadków na poczatku spoko ale puźniej znowu sie zaczeło ty taki itp poszełem mieszkac do matki to znowu tam sie czułem nie swojo bo ten jej mezus co chwile mi jakies myszki wybierał to źle tamto źle ... od mometu kiedy sie pierwszy raz wprowadziłem do dziadków zaczeły sie jazdy...

na poczatku dostawałem jakichś dziwnych skoków cisnienia tzn mometami serce waliło mi jak oszalałe mometami myslałem ze sie przekrece

póxniej mi to troszke przeszło ale zaczeły mnie nachodzic jakies dziwne natretne mysli ze nie znajde pracy po szkole ze nie znajde dziewczyny i wogóle ze skoncze pod mostem... w głowie zaczeło mi sie wszystko walic zrobiłem sie rozkojarzony zaczołem sie ludzi bac tzn jak z kims rozmawiam to kompletnie nie wiem co powiedziec boje sie spojzec w oczy bo zaraz jakos dziwnie sie spinam i trzesie mi sie głowa zacinam sie przez to rozkojarzenie boje sie w dzien wyjsc nawet do sklepu bo pełno ludzi i mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą i mnie oceniają przez to rozkojarzenie i banie sie ludzi musiałem rzucic technikum bo bym nie dał rady i przepisac sie do zawodówki ... Za resztki z tej licytacji o ktorej pisałem wyzej kupiłem sobie mieszkanie po ukonczeniu 18 roku zycia zeby sie uwolnic od tych dziadków i od matki chociaz nadal jestem od niej troche zalezny ..

no i teraz siedze non stop w tym domu nie moge spac po nocach wychodze tylko 5 kroków do sklepu i wracam do szkoły staram sie chodzic ale nie zawsze mi to wychodzi bo wiadomo tam są ludzie i trzeba z nimi gadac ...

byłem z tym u rodzinnego dostałem paro merck (paroksetyna 20mg)

za wszystkie odp z góry dziekuje... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcinie4444

 

Historia Twojego zycia dosć smutna. Problemy Twoich zaburzeń tkwią wlaśnie w dzieciństwie. Nie miałeś poczucia bezpieczenstwa niestety w domu rodzinnym...ciagle kłótnie, licytacja, traumatyczne przeżycia-śmierc ojca, błędy wychowawcze rodziców, dziadków, uzależnienie od matki.

Z niczego nie ma nic. Nie miałeś przykładu,żeby sie dowiedzieć jak budować relacje z ludźmi.Na początku w miare funkcjonowałeś, ale wraz z dorastaniem człowiek sie rozwija, a Tobie brakuje waznego ogniwa.Nie mówie tego,zeby Cię zdenerwować, ale pomóc. Myślę,ze arto byłoby popracować nad sobą.Jesteś mlodym człowiekiem. Ktoś musialby Tobie ukazać w prawdziwym swietle jakie są przyczyny Twoich niepowodzeń i zaburzeń. Myslałeś o terapii? Bylaby najlepszym rozwiazaniem. Masz dużo do zrobienia. Ale jeśli będzie Tobie zależeć,zeby naprawic swój stan to myślę,że sobie poradzisz. Tylko musisz chcieć.

Masz lęki, których nie potrafisz zidentyfikować.Żyjesz w strachu, unikasz kontaktu z ludźmi. Tak jakbyś sie czegoś bał. To uczucie znam z autopsji. MOje problemy tez mają źródlo w dziecinstwie, w relacjach z rodzicami więc temat jest mi bliski.

Idx do psychiatry i poproś o skierowanie na terapię. Wtedy masz perspektywę,ze przyszłośc,którą będziesz budował, nie bedzie Ciebie napawała lękiem i strachem.Uświadomisz sobie źródło i mechanizmy swojej choroby,a to juz polowa sukcesu.Pomysl o tym.

 

[Dodane po edycji:]

 

Samymi lekami zaburzeń nie wyleczysz, one Cię tylko wspomogą podczas terapii.Leki nie uleczą Twojej duszy. Z takimi sprawami chodzi sie raczej do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? Boisz się obciachu?

Widocznie musisz doswiadczyc na własnej skórze,że co tam z obciachem, opinią publiczną.........ale musisz tego doświadczyc.

Nie złożeczę, ale staram sie skrócić Twój czas w psychicznym cierpieniu. Nie ma cudownych leków na uleczenie duszy. Tu trzeba leczyć duszę, emocje, mechanizmy zachowania, które powodują,że cierpisz. A kto Ci te mechanizmy pokaże? Naprowadzi?

Jeśli czujesz się na siłach....to życzę powodzenia. Naprawdę to nie wstyd i hańba,żeby zapisaćsie na wizyte u psychiatry. My tu wszyscy leczymy sie u specjalisty.Lekarz rodzinny bez urazy nie ma specjalizacji w psychiatrii, nawet nie wykupiłabym leków, ktore by mi przepisał. Ale ja to ja. Ty to Ty. Nie musisz wcale robić tego co Tobie zasugerowałam. Wpadaj do nas częsciej, czytaj, przekonasz sie co dla Ciebie będzie najlepszym rozwiązaniem :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? Boisz się obciachu?

Widocznie musisz doswiadczyc na własnej skórze,że co tam z obciachem, opinią publiczną.........ale musisz tego doświadczyc.

Nie złożeczę, ale staram sie skrócić Twój czas w psychicznym cierpieniu. Nie ma cudownych leków na uleczenie duszy. Tu trzeba leczyć duszę, emocje, mechanizmy zachowania, które powodują,że cierpisz. A kto Ci te mechanizmy pokaże? Naprowadzi?

Jeśli czujesz się na siłach....to życzę powodzenia. Naprawdę to nie wstyd i hańba,żeby zapisaćsie na wizyte u psychiatry. My tu wszyscy leczymy sie u specjalisty.Lekarz rodzinny bez urazy nie ma specjalizacji w psychiatrii, nawet nie wykupiłabym leków, ktore by mi przepisał. Ale ja to ja. Ty to Ty. Nie musisz wcale robić tego co Tobie zasugerowałam. Wpadaj do nas częsciej, czytaj, przekonasz sie co dla Ciebie będzie najlepszym rozwiązaniem :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×