Skocz do zawartości
Nerwica.com

marcin4444

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia marcin4444

  1. heh moja historia jest troszke podobna ... Postaraj znalesc sobie jakiego kolege/kolezanke kogokolwiek do rozmowy skoro mówisz ze jesli o czyms rozmawiasz to ci to pomaga :) Mówisz ze jestes społecznie normalny no to chyba jakiegos duzego problemu z tym nie powinno byc zeby sobie kogos znalesc do rozmowy ... z tymi kompleksami z kad ja to znam . eh [Dodane po edycji:] polecał bym ci sie wybrac z tym do psychologa u mnie zrodziła sie z tego deprecha bo boje sie ze nikogo sobie nie znajde ...
  2. a to nie miałem pojecia ze to moze byc objawem krótko wzrocznosci dzieki :) w tym tygodniu pujde sie zarejestrowac do oku ...
  3. zdaje sie ze tez bede musiał obrac taką taktyke , i miec nadzieje ze którego pieknego dnia mi to przejdzie :)
  4. z jakis rok temu ... ale wtedy to juz mi sie to działo [Dodane po edycji:] znaczy sie jak poszedłem sie badac miałem juz tą neeerwice
  5. tak niteczki jak byłem zdrowy to tez miałem te niteczki ale to nie przeszkadzało bo były przezroczyste ale odkąda mi sie to ała na głowie zrobiło to mam takie mocno czarne niteczki moze z 5 ciemne prawie ze jak kawa .... mam stwierdzony astygmatyzm o krótko wzrocznosci okulista mi nic nie mówił ... ale wydaje mi sie ze mam bo idąc ulicą np patrząc na kogos w oddali to jest jak by taki rozmazany , niewyraźny . kiedys tego nie miałem
  6. niby błachostka ale codzienne funkcjonowanie potrafi utrudnic ide sobie w dzien ulica a tu mi ruj takich niteczek lata ... mam nadzieje ze kiedys mi to przejdzie
  7. byłem powiedział mi ze nic tam nie zauwazył ... pomyslałem sobie ze to moze byc powiązane z nerwica .
  8. od czasu kiedy zaczeła sie moja choroba nerwica / depresja patrzac sie na cos jasnego np na monitor przelatują mi ciemne plamki , nite Miał to ktos z was i czy sie jakos pozbył tego dziadostwa, bo jest to bardzo denerwujące i uciazliwe szczególnie w dzień...
  9. zdaje sobie sprawe z tego ze to nie jest specjalizacja rodzinnego , ja juz za duzo wstydu sie najadłem i nie zniose ani grama wiecej ;/
  10. Własnie w tym sęk ze ja psychiatry chce uniknąc i jakichkolwiek terapi próbuje to jakos sam rozwiązac
  11. Witam wszystkich jestem tu nowy ... no może nie taki znowu nowy bo zarejestrowałem sie tutaj z pół roku temu i sobie tutaj tak wszystko śledziłem hehe , ale dopiero teraz sie zebrałem zeby tutaj jakąs swoją cegiełke dołozyc do tego domu zwanego forum bo wy tutaj niektórzy z tego co zauwazyłem to prawie jak rodzina ale no do rzeczy bo jeszcze ktos pomysli ze materiały budowlane chce opchnąc heh Więc od początku , zaczeło sie to hmm 10 lat temu od długów rodziców pierwsza licytacj udało sie zeby nam tego nie sprzedali dróga równiez sie udało ale po niej starsi wźieli rozwód w sumie to mi nawet pasowało bo był spokój a tak wiecznie jakies awantury i szarpaniny o te zasrane długi miałem wtedy jakieś 12 lat . Poszedłem mieszkac do dziadków z matką przepisałem sie tam do podstawówki w sumie to wolałem zostac z ojcem z tego wzgledu ze był spokojniejszy i jakos tam zawsze sie z nim dogadywałem ... ale w tamtejsze podstawówce nie byłem zbyt "lubiany" i poszełem z matka zeby sie przepisac do nowej jakos mi sie tam w miare układało ale to znowu matka i dziadkowie nademną wariowali cos mi nie wyszło czy cos wywniołem to zaraz bóg wie jaki chałas ty taki ty sraki jestes gorszy od innych itp... Skonczyłem tam tą podstawówke i zwiałem do ojca zeby sie od nich tam odseparowac . Od 1 gim żyłem sobie tam w spokoju , no ale były niestety te długi ojciec pomimo tego ze był wporzadku dla mnie to był strasznie uparty brat chiał mu pomóc nawet spłacic to ... to on twardo nie i koniec nie to nie wiadomo nikt za nikim na kolanach nie bedzie chodzic i sie prosic ... pod koniec 3 klasy gim przyszło zawiadomienie o licytacji ojciec krótko po tym zachorował na raka po miesiącu od zawiadomienia i jego choroby praktycznie tez nastąpiła ta licytacja no i nas zlicytowali ojciec krótko po tym zmarł. Nie miałem wyboru i musiałem isc mieszkac do dziadkow mogłem do matki ale nie chciałem bo ona ozeniła sie z kims innym i nie za bardzo mi ten człowiek zagrał ...wprowadziłem sie do tych dziadków na poczatku spoko ale puźniej znowu sie zaczeło ty taki itp poszełem mieszkac do matki to znowu tam sie czułem nie swojo bo ten jej mezus co chwile mi jakies myszki wybierał to źle tamto źle ... od mometu kiedy sie pierwszy raz wprowadziłem do dziadków zaczeły sie jazdy... na poczatku dostawałem jakichś dziwnych skoków cisnienia tzn mometami serce waliło mi jak oszalałe mometami myslałem ze sie przekrece póxniej mi to troszke przeszło ale zaczeły mnie nachodzic jakies dziwne natretne mysli ze nie znajde pracy po szkole ze nie znajde dziewczyny i wogóle ze skoncze pod mostem... w głowie zaczeło mi sie wszystko walic zrobiłem sie rozkojarzony zaczołem sie ludzi bac tzn jak z kims rozmawiam to kompletnie nie wiem co powiedziec boje sie spojzec w oczy bo zaraz jakos dziwnie sie spinam i trzesie mi sie głowa zacinam sie przez to rozkojarzenie boje sie w dzien wyjsc nawet do sklepu bo pełno ludzi i mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą i mnie oceniają przez to rozkojarzenie i banie sie ludzi musiałem rzucic technikum bo bym nie dał rady i przepisac sie do zawodówki ... Za resztki z tej licytacji o ktorej pisałem wyzej kupiłem sobie mieszkanie po ukonczeniu 18 roku zycia zeby sie uwolnic od tych dziadków i od matki chociaz nadal jestem od niej troche zalezny .. no i teraz siedze non stop w tym domu nie moge spac po nocach wychodze tylko 5 kroków do sklepu i wracam do szkoły staram sie chodzic ale nie zawsze mi to wychodzi bo wiadomo tam są ludzie i trzeba z nimi gadac ... byłem z tym u rodzinnego dostałem paro merck (paroksetyna 20mg) za wszystkie odp z góry dziekuje... pozdrawiam
×