Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boli mnie dotyk.


Sarna.

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Od kiedy pamiętam odczuwam patologiczny lęk przed dotykiem, obecnie jest bardzo źle, uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie.

Problem ten dotyczy mnie od kiedy pamiętam, przypominam sobie chwilę jak w podstawówce koleżanka na nudnym apelu oparła głowę o moje ramię a mnie sparaliżowało. Dziwne, że to pamiętam ponieważ właśnie skończyłam liceum a z dzieciństwa pamiętam niewiele. To był moment w którym uświadomiłam sobie jak bardzo boli ludzki dotyk...

W chwil obecnej mam sporo problemów ale w tym wątków chciałabym się zająć tym szczególnym, ponieważ według moich ostatnich przemyśleń to on mnie najbardziej więzi.

Według moich ostatnich przemyśleń to właśnie paraliżujący ból jaki sprawia mi dotyk powoduje wiele z moich problemów.

Nie ma różnicy czy dotyka mnie ktoś obcy czy bliski, boli tak samo.

Najbardziej nienawidzę powitań i pożgań, podczas tego całego przytulania i całowania policzków nie potrafię opanować obrzydzenia na twarzy, kiedy ktoś to zobaczy, czuję się głupio.

Na chwilę obecną głównie wspomniany wcześniej lęk powoduje że nie spotykam się ze znajomymi ani rodziną, unikam ich jak tylko potrafię, kłamstwa i wymówki opanowałam do perfekcji. Cały plan dnia potrafię podporządkować temu by uniknąć bliższych kontaktów z ludźmi.

Co ciekawsze sama nie mam większego problemu z dotykaniem innych, lub taki mi się wydaje, ponieważ kiedy dochodzi już do kontaktu gram i sama już sama pewna nie jestem.

Ostatnio przez moje zachowanie zniszczyłam wiele relacji i ważnych dla innych chwil, co gorsza mam wrażenie że inni zauważyli że coś jest ze mną nie tak, a utrata wypracowanej dla innych "gęby" jest moim wielkim lękiem.

Dobrze mi jest z dala od ludzi i nie potrzebuję bliższych relacji, jednak coraz trudniej mi udawać kiedy zachodzi potrzeba.

Najprościej byłoby powiedzieć "Hej, ludzie, możemy ze sobą przebywać, tylko mnie nie dotykajcie", o moim problemie nie wie jednak nikt, nawet najbliżsi.

Piszę ponieważ jestem ciekawa co może być przyczyną mojego problemu i czy ktoś jeszcze się z nim boryka, jak sobie radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sarna., Witaj ,żródło problemu gdzieś jest gdzieś tkwi,on nie wziął się znikąd ,może doswiadczyłaś jakiegoś zdarzenia traumatycznego które go wywołało ,proponowałabym żebyś udała się na terapie tak z czasem powoli dojdziesz przyczyny Twego stanu tym bardziej,że trwa on już długo jak czytam.Dlaczego wcześniej niczego z tym nie zrobiłas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sarna., Witaj ,żródło problemu gdzieś jest gdzieś tkwi,on nie wziął się znikąd ,może doswiadczyłaś jakiegoś zdarzenia traumatycznego które go wywołało ,proponowałabym żebyś udała się na terapie tak z czasem powoli dojdziesz przyczyny Twego stanu tym bardziej,że trwa on już długo jak czytam.Dlaczego wcześniej niczego z tym nie zrobiłas?

 

Nic nie zrobiłam ponieważ nie stanowi dla mnie problemu to że nienawidzę kiedy ludzie mnie dotykają ale że to robią, to dla mnie takie naturalne, od zawsze tak było...

Z jednej strony chciałabym poznać przyczynę swojego problemu, tyle się jednak słyszy o wszczepianiu fałszywych wspomnień, nie byłabym w stanie zaufać terapeucie. Tym bardziej że sama sobie lubię wkręcać róże zdarzenia które nie miały miejsce.

Do specjalisty boję się iść ze względu na to że mam wielką obawę, że ludzie zorientują się że coś ze mną jest nie tak, próbuję to ukrywać, ale samej trudno mi ocenić czy skutecznie. Moja rodzina jest znana w "towarzystwie" więc bez rozgłosu by się nie obeszło. Dojeżdżać do oddalonego miejsca jak na razie możliwości też nie mam.

Sama przyczyna jest dla mnie największą zagadką, wie ktoś czy z takim problemem można się po prostu urodzić?

Co prawda jak wcześniej pisałam niewiele pamiętam z dzieciństwa ale dorastałam w normalnej rodzinie, tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coż poradzić.niemasz życia bo może jesteś urodziwa i twój wygląd prowokuje "pojebusów" do takiego zachowania.wyobrażam sobie twoje palpitacje serca na strzelnicy po jakimś czasie uczęszczania.nie musze mówić iludniowe.może inny ubiór by coś zmienił i zniechęcił ludzi do dotykania ciebie swoimi zarażonymi zwłokami ktróre nic konstruktywnego nie wnosi do twojego życia oprócz kolejnych śmieciuchów w pamięci.kiedy kot ci wskoczy na kolana i łasi się do ciebie też się denerwujesz czy problem dotyczy wyłącznie własnego gatunku nieporęcznych ludzi?to prawda.dotyk nie wskrzesza zmarłych,nie leczy raka,chorób psychicznych,paraliżu,nie przerywa samotności,nie daje pieniędzy dlatego nic pozytywnego nie wnosi do życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sarna., Witaj ,żródło problemu gdzieś jest gdzieś tkwi,on nie wziął się znikąd ,może doswiadczyłaś jakiegoś zdarzenia traumatycznego które go wywołało ,proponowałabym żebyś udała się na terapie tak z czasem powoli dojdziesz przyczyny Twego stanu tym bardziej,że trwa on już długo jak czytam.Dlaczego wcześniej niczego z tym nie zrobiłas?

 

Nic nie zrobiłam ponieważ nie stanowi dla mnie problemu to że nienawidzę kiedy ludzie mnie dotykają ale że to robią, to dla mnie takie naturalne, od zawsze tak było...

Z jednej strony chciałabym poznać przyczynę swojego problemu, tyle się jednak słyszy o wszczepianiu fałszywych wspomnień, nie byłabym w stanie zaufać terapeucie. Tym bardziej że sama sobie lubię wkręcać róże zdarzenia które nie miały miejsce.

Do specjalisty boję się iść ze względu na to że mam wielką obawę, że ludzie zorientują się że coś ze mną jest nie tak, próbuję to ukrywać, ale samej trudno mi ocenić czy skutecznie. Moja rodzina jest znana w "towarzystwie" więc bez rozgłosu by się nie obeszło. Dojeżdżać do oddalonego miejsca jak na razie możliwości też nie mam.

Sama przyczyna jest dla mnie największą zagadką, wie ktoś czy z takim problemem można się po prostu urodzić?

Co prawda jak wcześniej pisałam niewiele pamiętam z dzieciństwa ale dorastałam w normalnej rodzinie, tak mi się wydaje.

Niestety aby coś zrobić z problemem trzeba ruszyć z miejsca nie da się chcieć i nie robić nic .Powinnaś się sobą zając a nie tym co powie rodzina czy ktokolwiek nikt z nich za Ciebie zycia nie przezyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coż poradzić.niemasz życia bo może jesteś urodziwa i twój wygląd prowokuje "pojebusów" do takiego zachowania.wyobrażam sobie twoje palpitacje serca na strzelnicy po jakimś czasie uczęszczania.nie musze mówić iludniowe.może inny ubiór by coś zmienił i zniechęcił ludzi do dotykania ciebie swoimi zarażonymi zwłokami ktróre nic konstruktywnego nie wnosi do twojego życia oprócz kolejnych śmieciuchów w pamięci.kiedy kot ci wskoczy na kolana i łasi się do ciebie też się denerwujesz czy problem dotyczy wyłącznie własnego gatunku nieporęcznych ludzi?to prawda.dotyk nie wskrzesza zmarłych,nie leczy raka,chorób psychicznych,paraliżu,nie przerywa samotności,nie daje pieniędzy dlatego nic pozytywnego nie wnosi do życia

 

Kilka lat temu funkcjonowałam jako "ta ruda z długimi nogami i dużym biustem". W sumie patrząc na mój obecny wygląd, chyba podświadomie staram się nim budować dodatkową barierę, chociaż ludzie którzy znali mnie dobrze, zawsze czuli ode mnie chłód i dystans. Teraz przynajmniej nie zwracam uwagi przypadkowych osób wątpliwej kultury jak to bywało dawniej...

Co do strzelnicy, jako mały dzieciak strzelałam (do martwych celów) i bardzo mi się to podobało, ktoś chyba jednak uznał że kolejne niedziewczęce hobby nie jest dla mnie odpowiednie. Myślałam nawet ostatnio żeby do tego wrócić.

Zwierzęta uwielbiam od kiedy pamiętam, mam w domu nawet szokującą innych ilość, dużo łatwiej mi się z nimi dogadać, czasem myślę że najlepiej byłoby się zaszyć z pieskami i kotkami gdzieś daleko i nie musieć oglądać więcej przedstawicieli własnego gatunku.

Uwielbiam samotność, przeszkadza mi każda zbyt żywa istota ludzka w mojej okolicy, trudno mi to ukrywać.

Nie mam pojęcia na czym polega fenomen łączenia się w pary i okazywania głębszych uczyć, to na prawdę mączące być obiektem takich uczuć, dlatego już na wstępie traktuję inny żeby im to nie przyszło do głowy, czasem nawet słyszę, niby w żartach, że się mnie boją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety aby coś zrobić z problemem trzeba ruszyć z miejsca nie da się chcieć i nie robić nic .Powinnaś się sobą zając a nie tym co powie rodzina czy ktokolwiek nikt z nich za Ciebie zycia nie przezyje.

 

Problem w tym że ja jako swój problem odbieram dotyk innych ludzi, nie to że sama go nie toleruję. Najprościej byłoby powiedzieć innym żeby mnie nie dotykali, ale wtedy wyszłabym już na kompletnego świra.

Tak czy siak jakoś, chociaż pozornie wypadałoby ten problem rozwiązać, bo jest coraz gorzej.

Piszę głównie z ciekawości, może wie ktoś czy taki problem może wystąpić sam z siebie, jako pewien rodzaj wrodzonej dysfunkcji, czy konieczna jest jakaś trauma?

Ogólnie z tego co pamiętam zawsze byłam ogromną indywidualistką, różniłam się od innych dzieci pod wieloma względami i ich nie rozumiałam, do puki nie nauczyłam się się grać i zakładać różne maski nie byłam lubiana, ale opanowałam to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sarna, witam kolejną "bratnią dusze" na forum...również nie lubię dotyku innych ludzi( podanie ręki jedynie akceptuję i nawet lubię) i ludzi, w przeciwieństwie do zwierząt, a wspomniany fenomen parowania, to dla mnie czysta abstrakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do strzelnicy, jako mały dzieciak strzelałam (do martwych celów) i bardzo mi się to podobało, ktoś chyba jednak uznał że kolejne niedziewczęce hobby nie jest dla mnie odpowiednie. Myślałam nawet ostatnio żeby do tego wrócić.

niezle.ty również masz pasje strzelectwa.to multilekarstwo na wszelakie wkurwy.problemem moż być niejaki instruktor który kiedyś kursanta przywita "na misia" niezależnie od płci kursanta,bedzie przesdanie miły i zadawać dziwne pytanie kiedy opuszcxzasz obiekt.to był by prawdziwy test jeśli wytrzymasz z karabinem w reku i bezpiecznie do celu wystrzelasz wszystkie naboje kątem oka zaglądając do tyłu czy jemu jeszcze raz nie odbije nie wyjmie pistoletu i nie strzeli ci w głowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×