Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć :papa:

U mnie dzisiaj słaby dzień :cry: Ciągłe napięcie i lęk... Fatalnie się czuję :why:

 

-- 26 lis 2014, 16:31 --

 

Myślicie, że to możliwe żeby terapia mnie tak "rozwaliła"? Czuję wszystko co można czuć: złość, agresję, strach, lęk, smutek. Wczoraj sesja była trudna i chyba dotknęłam czegoś czułego i bolesnego. Przyłapałam się na pewnej myśli, którą szybko odsunęłam, bo była zbyt niewygodna i chyba boję się przyznać, że może okazać się prawdziwa :silence::silence::silence:

Koszmar :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalatana23, :*********** mozesz miec takie odczucia po terapii , zwlaszcza jesli dotknelas czegos co jest dla Ciebie wazne i trudne.Ale to znak , ze trzeba to przerobic.

 

Ja tez w nienajlepszej formie, dobita brakiem pozytywnych efektow szukania pracy wczoraj sie pobeczalam a dzis mam smutek w sobie i nic mi sie nie chce.

 

A w ogole to witajcie :papa::papa::papa: :**********

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Widzę dziewczyny, że humorki takie se. Ja też dziś musiałam sobie poprawiac nastrój. Spotkałam się z koleżanką i poszłyśmy do naszej kosmetyczki na kawę i promocyjne zrobienie pazurów. Za cenę manicure'u zrobiła mi lakier hybrydowy i mam piękne granatowe na prawie 3 tygodnie ( jeśli sobie nie utnę pazura, jak to ja w kuchennym szale). Chociaż ciut się podbudowałam.

platek rozy, kochana moja ściskam cię, jeszcze trochę wytwałości, wkrótce sie uda!

 

Zalatana23, ja dlatego trochę boję się terapii, bo wiem po przyjaciółce, że miewała te doły ozdrowieńcze, musiała najpierw się źle poczuc, aby skutecznie przepracowac parę nieciekawych tematów.

 

Infinity, :D . Ostatnio zamyślona usiłowałam otworzyc chałupę pilotem do samochodu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nigdy nie mialam żadnej terapii a choruje z 8 lat;/ moj nastroj pewnie bylby lepszy gdybym wychodzila z domu miedzy ludzi a moja corcia juz miesiac w domu siedzi bo choruje i jestem uwieziona... szczerze to zastanawiam sie dalej nad sensem posylania jej do przedszkola bo wiecej choruje niz tam chodzi ia tak moglabym z nia wyjsc gdziekolwiek a nie tylko w czterech scianach... ponad to mąż jest zestresowany strasznie... ostatnio powiedzial mi ze drażni go jak sie odzywam i wolalby żebym miała zaklejoną buzie... uderzyło mnie to bo w zasadzie moze i ma racje bo pieprze jak potłuczona ale mo,że dlatego żeby zwrócił na mnie uwage bo nie mam z kim gadac... mam tylko córe więc potrzebuje rozmawiac... ciężkie jest życie z nerwica... dzisiaj zobaczylam szklane ampulki i wpadlam w panike skad to czy to cos dla mnie itd... zanim posklejalam fakty mialam tysiac koszmarnych scenariuszy... m.in ze moze jestem wariatka i to mi podaja na uspokojenie albo ze mialam atak padaczki o ktorym nie wiem...

 

-- 26 lis 2014, 17:35 --

 

ludzie maja tyle realnych klopotow a ja wymyslam pierdoly zamiast zyc i cieszyc sie tym co mam .... zalosne to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla chyba wszystkie dzieciaki przez to przechodzą. Muszą się wychorować i załapać odporność. Mój synek przerabiał to w żłobku. Pociesz się, że jak wychoruje się w przedszkolu to w szkole będzie spokój ;)

Siedzenie w domu przybija. Ja trochę odżyłam jak poszłam na tą terapię, między ludzi. Czuję, że wrócił do mojego życia stały rytm. Teraz mam gorsze chwile ale wierzę, że to, używając określenia kosmostrady tzw doły ozdrowieńcze :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalatana23, no właśnie mi lekarz psychiatra stale mówi kiedy pojdzie pani do pracy itd... mialo byc tak rozowo mala miala isc od wrzesnia do przedszkola ja potem do pracy ale niestety nic nie jest jak mialo byc;/ chcialabym pojsc do pracy zeby byc z ludzmi zeby miec w zyciu cos takiego mojego a nie zyje tylko zyciem meza i jego katuje o czas dla mnie... wiem ze on ma duzo na glowie a jeszcze ma mnie nianczyc... chcialabym byc niezalezna i w ogole a tymczasem czuje sie ciapa i nieudacznikiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla, Przede wszytski maz powinien miec czas dla Ciebie id ziecka , mimoz e pracuje to jednak powinny go obchodzic domowe sprawy i rzeczy.Inaczej to nie ma sensu a Ty bedziesz zawsze neiszczesliwa bo najgorzej to byc samotnym w zwiazku, gdy masz kolo siebie ta druga osobe i wiesz ze ona ma Cie gleboko w tylku .

 

kosmostrada, :************ od wczoraj nadzieja na znalezienie pracy mocno u mnie podupadla :bezradny:

 

O jestem ciekawa pazuraskow :105::105: musza byc sliczne !

 

Co porabiacie? Ja nastawilam udko na krupnik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla, nie bądź dla siebie taka sroga. Nerwica to choroba złożona. Wymaga czasu i cierpliwości. Najważniejsze byś zaakceptowała, że jesteś chora i wyjaśniała Mężowi o wpływie nerwicy na Twoje zachowanie postepowanie. Nasi bliscy też potrzebują czasu, by oswoić nasze problemy.

Jeśli jest prawdziwe uczucie między Wami, zniesie wszystko...trzeba jednak rozmawiać, tłumaczyć, przeżywac wspólnie.

 

Co do odporności Córeczki Twojej - próbowałaś wzmocnić Ją wodą z miodem i cytryną, lub tranem dla dzieci? To daje dobre efekty...

Ja jestem zwolenniczką umieszczania dzieci w przedszkolu. Naprawdę w grupie maluchy lepiej się rozwijają.

 

chocovanilla, po to właśnie jest forum, by rozmawiać z ludźmi, którzy zrozumieją Ci, doradzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla, nie mam męża (i najpewniej nie szybko będę mieć, bo kto by ze mną wytrzymał), ale chyba mój pan reaguje bardzo podobnie jak Twój mąż - wkurza go że się go "uwieszam", że narzekam i że... jestem smutna (no cóż, mnie też to wkurza! chciałabym być silna i wspaniała, niezależna itd. heh). Zamknięcie się w domu z dzieckiem to coś, czego potwornie się boję, więc nie wiem czy się kiedykolwiek na dzieci zdecyduję :(

Ale skoro Twoja córcia już do przedszkola idzie, to oj, już końcówka dzieciństwa! Najcięższe chwile chyba za Tobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem że w grupie dzieciom jest lepiej... probowalismy specyfikow bo ona chorowala jeszcze przed przedszkolem ale wtedy to siostry mala ze żlobka przynosila wynalazki ona ogolnie nic doustnie nie przyjmuje wiec syropy itp odpadaja nawet przy leczeniu mamy problemy na gorączke ma czopki antybiotyki w pupe albo tak jak ostatnio to dozylnie czesc syropow da sie przemycic w piciu a tak to tylko flegamina;/ byly jeszcze żelki ktore jadla na odpornosc takie misie ale nie ma juz w aptekach a tych innych nie zje...

jesli chodzi o nasz związek to jest ciężki bywa różnie ale mając nerwice nie jestem wstanie nic więcej powiedzieć... kiedys byla to wielka milosc a teraz nie wiem czy jestem z przyzwyczajenia ze strachu czy co... wiem ze tylko jak on jest czuje sie bezpieczna jesli chodzi o nerwice inaczej są różne schizy tak ze sama nie wiem.... powinnam stanąc na nogi i pójść do pracy ale znaleźć pracy osobie która nigdy nie pracowała i nie ma wyksztalcenia to nie proste....

padlo pytanie co robimy... właśnie zapletłam córci 2 małe warkoczyki bo mało włosków ma:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla pociesz mnie też myśl, że ten stan jest przejściowy. Choruję już prawie 20 lat, ale po terapii przez naście lat miałam spokój i zapomniałam jak bardzo ta choroba ogranicza i uprzykrza nasze życie. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie :mrgreen: Może w Twoim przypadku też warto tego spróbować ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, witam serdecznie Kamilko :D

Nie przywitałam się też z innymi Spamowiczami /nieładnie-zapominam ostatnio :oops: / - Dzień Dobry, a właściwie Dobry Wieczór Wszystkim :D

 

U mnie tak sobie - wczoraj trudny dzień - piesek bardzo chory - zwyrodnienia kręgosłupa postepują, na dzień dzisiejszy silny lek zadziałał, ale na jak długo? Biedactwo...

Mąż też nie najlepiej...

Ale nie daję się, prę do przodu świadoma swoich słabości, ale już oswojonych, więc mniej lękliwa jestem.

 

Młodzi mężczyźni dojrzewają przy żonach, potrzebują czasu, trzeba dać Im szansę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×