Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mam już siły...


Yuriko

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Na wstępie wybaczcie, że tutaj pisze - nie mam komu się wyżalić.

Może zacznę od początku.

Od dziecięcych można powiedzieć lat (9-10) miałam styczność z psychiatrami.

Najpierw stwierdzono schizofrenię - zaczęłam brać leki.

I... Tak przez kilka lat. W międzyczasie było lepiej/gorzej, nabawiłam się zaburzeń odżywiania poprzez masakryczne odchudzanie po przytyciu po lekach. Z 8 razy byłam w szpitalu. Żaden pobyt nie pomógł na tyle na ile bym chciała.

Zawsze wracało, zawsze ja wracałam do szpitala.

Aż w końcu pojawił się ktoś w moim nędznym żywocie.

Wspaniały chłopak, opiekuńczy, czuły, czułam się przy nim bezpiecznie.

Jesteśmy razem, ale on się zmienił.

Zamiast być czuły - krzyczy ja krzyczę..

Zamiast wspierać - dołuje.

Ja już naprawdę nie mam siły. Dodam, że mój rodzinny dom nie należał to typowych "normalnych", spokojnych domów.

Z chorego w chore? Ja naprawdę nie mam już siły. Jesteśmy razem dwa lata, a co będzie za 5, 10?..

Naprawdę, wczoraj mnie zjechał, to chciał iść spać bo rano do pracy, dosłownie - nie mogłam się ułożyć do spania, bo coś mu ciągle przeszkadzało.

Mam ledwo 20 lat, a czuję się jak 40-letnia kobieta zaszczuta przez swojego męża.

Nie wiem co mam robić, naprawdę. Takie kłótnie wyczerpują mnie totalnie.

Wczoraj zapytałam "To czemu ze mną jesteś", nie pierwszy raz padło to pytanie, wielokrotnie pytałam.

Ale wczoraj odpowiedział "Bo się do ciebie przyzwyczaiłem.". To znaczy, że co?

Ze jest ze mną z przyzwyczajenia? Nie wiem, za wcześnie razem zamieszkaliśmy, bo niestety mieszkamy razem, więc jakiś tam "wspólny" dorobek mamy, choć zaznaczę - małżeństwem nie jesteśmy.

Nie wiem już, czy to wszystko jest w mojej głowie, czy faktycznie on aż tak źle się zachowuje.

Przepraszam, że tak długo i że w ogóle pisze, ale nie mam już siły. Nie wiem czego oczekuję, może wsparcia, może poznania subiektywnej oceny sytuacji?

Pozdrawiam Was serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy problem da się rozwiązać jeśli obu stronom zależy. Myślę, że trzeba coś zrobić z wybuchowością. Nie odpowiadać krzykiem na krzyk.

 

Jakimś rozwiązaniem jest trick z płaczem, jeśli to go nie ruszy to nic go nie ruszy.

 

Wiesz, faceta łatwo rzucić, ale jak jest się z kimś dłużej to zawsze trafiają się gorsze momenty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×