Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czas na zmiany?


Poland

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie nie wiem od czego zacząć, ale może w miarę po kolei. Mam już dość codziennego przytłoczenia problemami.

 

Chyba największą niepewność wywołuje u mnie przyszłość i to już tak chyba zawsze było. Po maturze poszedłem na studia, socjologia, ze sporymi nadziejami pomimo, wielu wątpliwości. Pierwsze 2 lata jako tako minęły, czułem jeszcze jakiś sens. To się skończyło i licencjat ledwo skończyłem po 5 latach. Studia nie były bardzo wymagające,a mimo to strasznie się męczyłem, a już największą katorgą była praca licencjacka, którą ledwo napisałem i jakoś obroniłem na prywatnej uczelni na jakieś 15 stron. Potem jeszcze zacząłem kierunek Socjo połączone z zarządzaniem, ale uznałem, że to zupełnie nie to i zrezygnowałem po 2 miesiącach. I ostatnio miałem plan dokończyć tą socjologię na państwowej uczelni, dostałem się, ale jako takiego zapału starczyło na miesiąc.

 

Nie chcę już tego ciągnąć, tyle lat męczarni, nie jestem zbyt zdolny, a już napisanie pracy magisterskiej jest właściwie poza moimi możliwościami, jak ledwo jestem w stanie napisać esej na 3 strony. Druga sprawa perspektywy, po tym kierunku wiem już, że tylko najzdolniejsi w miarę sobie radzą, reszta ma niestety problem. W ogóle nie ciągnie mnie to już, siedząc na uczelni ostatnio tylko myślałem co ja tu robię. Zawsze byłem spięty, na zajęciach jak ćwierćinteligent. Ile można? Może warto byłoby się pomęczyć gdybym widział perspektywy, a już nawet nie widzę się w możliwych pracach powiązanych z tymi studiami. Znam siebie i mam wrażenie, że się po prostu do tego nie nadaję.

 

Mam na razie ten licencjat, ale myślę, aby pójść do jakiejś szkoły policealnej i skończyć jakiś konkretny kierunek, ew. kurs zawodowy. Nawet na uczelni niektórzy tak robią, że studiują coś i chodzą dodatkowo do szkoły policealnej by mieć jakaś alternatywę. Tytuł technika, po egzaminie państwowym np. z rachunkowości zawsze by był no właśnie... jakąś realną szansą. Moze to nie dyplom magistra, ale czy każdy go musi mieć i beż tego nie da się znaleźć jakiejś w miarę normalnej pracy? Obecną, którą mam jest hmm dobra dla studenta, na słuchawkach robimy ankiety ze zwykłymi ludźmi. Ale to dobre tylko na jakiś czas.

 

Przepraszam, za przydługi post, ale musiałem się tym podzielić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rób to, co uważasz za słuszne. Ja nie poszłam na studia, nie wiedziałam na co iść, nic mnie wystarczająco nie interesowało. Zrobiłam też trochę rodzicom na złość bo córka na studiach to prestiż a tu taka klapa. Poszłam do szkoły policealnej. I to był strzał w 10. Wielu ludzi we mnie wątpiło, że nie zdam trudnego egzaminu na technika w takiej "szkółce niedzielnej". A jednak. Mam tytuł technika administracji i czuje sie w tym dobrze, teraz jestem na rachunkowości. Polecam! :) A jeśli dalej nie do końca wiesz co chcesz robić, czym się zająć to proponuję zastanowić się nad zainteresowaniami albo nad tym, czego zawsze chciałeś się nauczyć. Teraz kiedy mam dużo czasu nauczyłam się w końcu szyć na maszynie, szydełkować i w końcu poszerzam moją wiedzę w zakresie historii. I czuję się dużo bardziej szczęśliwsza niż wtedy, kiedy wszyscy usiłowali mi doradzać. Robię to co lubię!

Pozdrawiam i powodzenia! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wpływ rodziny jest niestety czasami nie najkorzystniejszy, ale jasne sam też nie jestem bez winy, żyjąc złudzeniami. Żałuję tylko, że tyle lat próbowałem to ciągnąć, na szczęście cały czas pracowałem trochę, to przynajmniej nie straciłem zupełnie czasu. Nie mówię, że niczego się na tym licencjacie nie nauczyłem, np. angielski dość dobrze poznałem. Moze mi to kiedyś przyda, ale już wiem, że na pewno nie chcę tego ciągnąć.

 

Cieszę, że Ci się udało dokonać trafnych wyborów. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) Nie ma co żałować, było minęło, coś z tego wyniosłeś - dobrych i złych rzeczy. Na pewno wyniosłeś z tego to, że wiesz, że nie tędy droga, że czas to zmienić. To już połowa sukcesu, że masz motywację, żeby to zmienić. Teraz pora wprowadzić zmiany w życie.

Ja też teraz jestem w trakcie życiowych zmian. Miałam mega motywację, troche mnie ukochany hamuje, ale skupiam się na małych kroczkach do celu.

Swoją drogą polecam ksiązkę Reginy Brett - Bóg nigdy nie mruga.

I cytat na motywację

"Nie myśl o tym, jak długą drogę masz przed sobą. Nie mierz odległości między startem a metą. Takie rachuby powstrzymają cię przed zrobieniem następnego małego kroczku. Jeśli chcesz zrzucić 20 kilogramów, zamawiasz sałatkę zamiast frytek. Jeśli chcesz być lepszym przyjacielem, odbierasz telefon, zamiast go wyciszać. Jeśli chcesz napisać powieść, siadasz i zaczynasz od jednego akapitu. Boimy się poważnych zmian, ale zazwyczaj mamy dość odwagi, żeby zrobić następny, właściwy krok. Jeden nie-wielki krok, a potem kolejny. To wystarczy, żeby wychować dziecko, zdobyć dyplom, napisać książkę, spełnić swoje najśmielsze marzenia. Jaki powinien być Twój następny, właściwy krok? Nieważne, o co chodzi – po prostu zrób to."

Życzę powodzenia, dasz radę! :) Czekam na relacje ze zmian! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam tytułu magistra, też skończyłam licencjat... a depresja mnie skutecznie zdemotywowała do kontynuowania studiów. A mimo to mam świetną pracę, która jest moją pasją. Wszystkiego nauczyłam się SAMA.

 

Spróbuj znaleźć jakąkolwiek pracę, zacznij się w to wciągać i zobaczysz co Ci pasuje a co nie. I ja niestety jestem za praktycznością - nie każdy się nadaje na studia i nie ma w tym nic strasznego. To sztuczny pęd prywatnymi szkołami tak przymusił ludzi do robienia magisterek mimo, że ani ich to ziębi ani grzeje. Wiele osób robi tak bo musi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poland, ja kontynuuję studia magisterskie, piszę tą pracę, chociaż wiąże sie to u mnie z dużym stresem, są ciężkie dni, ale własnie fakt, że robię dodatkowo kurs, związany z tymi studiami (dający mozliwość pracy w dodatkowych placówkach) to jest motywacja by ukończyć te studia. Są dni kiedy nie rozumiem co czytam, a opieram sie tylko i wyłącznie na artykułach naukowych pisanych w obcym języku.

Ktoś by powiedział, że nie nadaję sie na studia, bo przez ten okres 2x wracałam do leków SNRI. Ale póki mam samozaparcie to wiem że dam radę. Mimo nerwic to psychoterapeutka kiedyś mi powiedziała że i tak mnie podziwia, bo w niektórych aspektach myślę bardziej pozytywnie i jestem bardziej uparta niż niejeden uważany za "zdrowego". Jedyne co mogę polecić, to to, żebyś zaakceptował że czasem masz dni pełne czarnych chmur nad sobą i nie rezygnował, ponieważ coś cie zniechęciło. Pójdź drogą, którą uważasz za słuszną i bądź uparty :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Follow_ No właśnie, nie ma w tym nic strasznego. Ja się tylko tam męczyłem, zawsze ledwie dawałem ze wszystkim radę. Ok byłbym silny i wytrwały, ale nie widzę sensu już.

izaa Najważniejsze, że widzisz gdzieś siebie po tych studiach to Cię nakręca i daje siłę, owe perspektywy.

U mnie rezygnacja to nie wynik chwilowego doła, tak na prawdę wątpliwości pojawiły się pod koniec drugiego roku, potem zawaliłem dwa razy rok, następnie jakoś się obroniłem i dwukrotnie jeszcze próbowałem mgr zaczynać, raz na innym kierunku zbliżonym, a ostatnio w tym samym co licencjat. Przez tyle czasu nie mam wątpliwości, że to mnie przerasta. Bo już nawet zainteresowanie tą dziedziną minęło.

 

Mam na razie jakąś pracę, ale chcę się rozwijać. Jest sporo dziedzin, które mnie ciekawią i widziałbym sie w nich. I o pracę wcale może nie być trudniej, jak po moich słabych studiach. Myślę o rocznej szkole z grafiki komputerowej DTP, dwuletniej z informatyki. Rachunkowość też biorę pod uwagę.

 

Najbardziej żal, że tyle czasu próbowałem to ciągnąć. A w tym roku akademickim to już nawet przestałem w pewnym momencie chodzić na zajęcia z tego znudzenia i złości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia zwłaszcza takie jak socjologia to bzdura( wiem bo sam skończyłem to coś). Owszem nawet po tym a bardziej mimo tych studiów niektórzy robią kariery ale zrobili by je po innych lub nawet bez studiów. Studia są przereklamowane i ich powszechność spowodowało obniżenie ich poziomu i statusu osób z wyższym wykształceniem. Lepiej niż jakaś socjologię lub coś w tym stylu nauczyć się fachu, zdobyć przydatne na rynku umiejętności daje to lepsze szansę rozwoju, znalezienia pracy i to czasem nieźle płatnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, przeglądam oferty pracy i wszędzie w wymaganiach jest wykształcenie wyższe. Licencjat chociaż wypada mieć, nieważne po jakim kierunku.

Jak kiedyś przeglądałem i rzadko to widziałem a chyba od 2 lat aż tak się nie zmieniło, no i zależy na jakiego typu oferty patrzymy pewnie w pracy biurowej tak jest mimo że realnie tam studia potrzebne nie są ale z racji dużej konkurencji się ich wymaga. Z tego co wiem to wiele osób ukrywa swoje wyższe wykształcenie gdy aplikuje na jakieś niższe stanowiska bo wie że to może zniechęcić pracodawcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×