Skocz do zawartości
Nerwica.com

natrętna potrzeba mówienia/wyznawania


capranera

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!

Nasze forum obserwuję już przeszło 5-6 lat, kiedyś napisałam kilka postów pod innym nickiem.

Dodam tylko, że nikt nie musi mi mówić, że to, co mam, to natręctwa, bo uznaję się w tej sferze za specjalistę (z powodu stażu nerwicy, przeróżności objawów)

 

Chciałabym się Was zapytać, czy to tylko ja mam tak odjechaną formę natręctw, jaką jest nieustanne wyznawanie komus jakichś tajemnic, złych rzeczy?

 

Podam przykład, jaki teraz mnie męczy (totalny kosmos): kilka dni temu jak spokojnie wracałam sobie z pracy, przypomniała mi się koleżanka, z którą by the way nie mam kontaktu dobre kilka lat.

Przypomniało mi się, że wyznała mi ona kiedyś swoją tajemnicę, dotyczącą doświadczeń seksualnych, czego bardzo się wstydziła.

Nie dotkneło mnie to specjalnie, dopiero mi się to przypomniało kilka dni temu.

I, uwaga, oto jakiego natręctwa dostałam: odczuwam paniczny lęk przed tym, że mogłabym znaleźć na fejsbuku jej konto i, co najgorsze, jej chłopaka, dlatego, że odczuwałabym przymus napisania do niego o tym.

MASAKRA.

 

Doprowadziło to do tego, że boję się siedzieć przy kompie, ponieważ non stop odczuwam przymus szukania tego chłopaka, tej koleżanki pośród znajomych jej siostry.

Myslę o tym cały dzień, a jak siedzę przy komputerze, co dotychczas uwielbiałam, to aż mi plamy wychodzą i pot mnie zalewa.

 

Ja wiem, ze ten problem jest śmieszny, tym bardziej, że z żadną z tych osób nie mam żadnego kontaktu - ale myslę o tym 24H

 

Takie problemy często mnie spotykają - nie ma mowy, żebym mogła coś utrzymać w tajemnicy.

 

 

Nie biorę na chwile obecną żadnych leków, ponieważ podjełam się odstawienia ponad miesiąc temu, bo prawdopodobnie jestem w ciąży.

 

Chciałabym zapytać, czy jestem sama z tego typu natręctwami - nieustanne poczucie winy (9/10 życia), przymus mówienia, co daje mi chwilę ulgi i od nowa.

 

Bardzo proszę o pomoc, czy może znacie sposób na tego typu natręctwa myślowe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kurczę :shock::smile:

 

Powiem Ci tyle jedynie, że u mnie ujawnia się natręctwo zupełnie przeciwstawne do Twojego, z tym, że w właściwej sobie formie i mierze dotyczy wyłącznie odwiedzanych przeze mnie psychiatrów/psychoterapeutów/psychologów. O to się mianowicie rozchodzi, że mam przymus zaniechania powiedzenia prawdy na kozetce, więcej!, mam perwersyjną i natrętną potrzebę okłamania go, opowiedzenia czegoś mnie nie dotyczącego. Tak jak wspomniałam, tego typu natręctwo napastuje mnie jedynie przy kontakcie z psychiatrą - żywym i stojącym tuż obok mnie, nie jakimś internetowym czy innym. Zwykle, gdy zatajam coś przed jakąś osobą, robię to na podstawie wstydu jaki odczuwam. Natomiast z psychiatrami ma się to inaczej. Natrętna myśl podsyła mi dyskretne acz klarowne bodźce (podniecenie, radość mającą wynikać z uskutecznionego psikusa, często zaaferowanie lub żądzę wypełniającego powietrze, "czystego" milczenia/twórczego łgania), które są obietnicą przyjemności/spełnienia. I choć idąc do gabinetu, mam w głowie posegregowane to, co faktycznie chcę i powinnam powiedzieć, przy niektórych wizytach zostaje to całkowicie obalone. Tak sobie myślę, że nie jest to czynnik zanadto wspierający porozumienie moje z lekarzem psychiatrą 8):oops:

 

Może jakiejś sztuczce udałoby się zrównoważyć jakoś nasze natręctwa, Twoje i moje, by powstało (nie)natręctwo idealnie zbilansowane? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i am the walrus,

no teraz to tak bardziej logicznie krótko i na temat :arrow:;)

 

Śledzisz moje posty :arrow::?::shock:

 

:oops:

 

Co tu jest do tłumaczenia?

Dałam do zrozumienia autorce tematu, że moim natręctwem jest zupełna odwrotność jej natręctwa, w tym wypadku natrętna, niczym nie motywowana, chęć przemilczenia jakiejś sprawy. Żeby nie było wątpliwości, autorka nadmieniła o swoim przymusie mówienia o jakiejś sprawie.

Bonusem ode mnie było wyjaśnienie, gdzie i w jakich okolicznościach natręctwo to mnie dopada (lekarze, psychoterapeutyczna kozetka) oraz czego doświadczam, kiedy natręctwo mnie dopada (podniecenie, niezdrowa radość).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, ze mnie to nie sprawia najmniejszej przyjemności - ja to odczuwam, jak ludzie, których coś pcham, żeby non stop sprawdzać, czy kurki sa zakręcone.

Nie chcę tego robić, nie chcę opowiadać niektórych rzeczy, bo wiem, ze to donikąd nie prowadzi, ale działa to na zasadzie obseja- kompulsja - wyrzuty sumienia, ze się powiedzialo - nowa obsesja itd.

 

Dlatego też uznaję to bez zastanowienia za natręctwo.

 

Gdyby mi to sprawiało przyjemność, to raczej bym tu o tym nie pisala :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×