Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Możecie się zdziwić, ale ja mam myśli bo nie umiem odpocząć w tym życiu i poradzić sobie przez 15lat z takim niby małymi problemami.Moje życie zniszczył: a)trądzik i łojotok i teraz mając 35lat kilka wyprysków powoduje , że potrafię nie wyjść do ludzi, rzucać pracę , po prostu się wstydzę i wkurwiam sam na siebie że to mam. b)wkurwia mnie ząb wstawiony mostek i jest to jedynka. Mam takie uczucie , że zasypiam to go czuję, jeżdżę rowerem to też, chodzę też, oglądam TV też i myślę o nim i nie odpoczywam. c)mam problemy z erekcją d)mam problemy z deprechą, lękami , tzn. wstydem, że ktoś mnie oceni, ktoś zauważy mój wygląd, sam źle się czuję. Boję się pójść do pracy, bo uważam , że nie nadaję się do niczego, chociaż wiem że jak mam humor to mam dobry kontakt z ludźmi, ale co z tego jak wygląd mi spieprzy i wtedy jestem inny wystarszony itp.

Zwariowałem, codziennie z rana myślę, by zażyć tabletki antydepresyjne i położyć się pod szpitalem, że może mi pomogą. Nie widzę sensu życia. Nie mam żyć dla kogo, ja po prostu w takim stanie nie chcę codziennie przez kolejne 35 lat wstawać i mieć te same dylematy i rozmyślać kur..a , że nie mam pracy, że jej nie szukam, że wszyscy się ustawili, że kurwa mam się wziąć w garść ....gdybym umiał to bym się wziął. Jestem tchórzem bo bym już dawno skończył z sobą, ale się boję, boję się jak i życia. Kiedyś będę musiał wybrać. Nie cieszy mnie film, nie cieszy spacer, rower nic. Wszędzie gdzie jestem towarzyszą mi moje czarne myśli. Antydepresanty brałem , kiedyś pomogły a teraz jakoś mają tyle skutków, ze je odstawiam. Byłem na terapiach grupowych i co z tego jak myśli miałem zajęte moimi problemami. Jestem cholernie skupiony na sobie i tych swoich pierdołach, przez które dostaje świra. Wojna- gdyby była wtedy będzie łatwiej zginąć. Nie wiem co jest po drugiej stronie, gdybym wiedział, że nie ma nic tylko po prostu kończymy w piachu zasnąłbym i nidgy się nie obudził. Nie może być tak źle z tym, przecież tyle młodych osób ginie w wypadkach, katastrofach, 4500 osób rocznie dokonuje jednak samobójstw. Sam nie jestem. To mnie pociesza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam zmienić coś w swoim życiu tak aby nie było rutyny - wyjechać gdzieś, wyjść do ludzi nawet jeśli za bardzo tego nie lubimy - a może coś nam się ciekawego przydarzy, poznamy kogoś takiego samego jak my i będziemy żyć długo i szczęśliwie. To brzmi jak bajka lecz i takie sytuacje zdarzają się życiu, ponieważ jest ono wyjątkowe :)

 

Tak aby nie było rutyny... Jakie to proste ;) Może niektórym się przytrafi taka bajka. Nie mówię, że nie. Mi nie jest ona pisana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znacie jakieś skuteczne i bezbolesne sposoby na samobójstwo?

Mam już dość i muszę w końcu ze sobą skończyć, ale nie potrafię tego zrobić :(

 

Czytam sobie posty, które zamieściłem w trakcie epizodu ciężkiej depresji i nie mogę uwierzyć, że to ja pisałem :D

Obecnie nie mam myśli samobójczych i nawet przez myśl by mi to nie przeszło.

Ładnie byłem zdesperowany i mam nadzieję, że do takiego stanu się już nie doprowadzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trudne pytanie, na ogół nic mi nie pomaga. Czasem trochę pomaga przekonywanie siebie, że jeszcze nie jest aż tak źle, abym musiała to zrobić, że życie jest jedno, że jeszcze może mnie spotkać coś dobrego, że przecież i tak kiedyś umrę, więc teraz jest czas na to aby żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że myśl o samobójstwie to tylko tymczasowa bezsilność, którą można pozostawić daleko za sobą.

Hermann Hesse rzekł pewnego razu, że charakter człowieka ujawnia się najwyraźniej i najczyściej, kiedy człowiek zostanie odsunięty od swego codziennego otoczenia i postawiony przed czymś nowym. Również tak myślę. Nie ma żadnej wartości odbieranie życia. Wartości rodzą się tam, gdzie coś tworzymy dla innych a przede wszystkim, gdzie po prostu znajdujemy dla siebie odpowiednie miejsce do życia. Znajdując własne miejsce na tym świecie odkryjesz celowość swojego życia. Jednak aby znaleźć, trzeba wcześniej szukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paramparam, dlaczego zamiast celu w życiu szukasz śmierci? Ta sama i tak przyjdzie, bez względu na to czy chcesz jej czy też nie. Możesz teraz wpaść w ramiona onej, albo wykorzystać tę jakże krótką chwilkę życia i odcisnąć na ziemi swój maleńki ślad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paramparam,

Według kwantowej teorii wielu światów Hugh Everetta III, nazywanej przez niego „Wieloświatową Interpretacją Mechaniki Kwantowej”, wszystko co może się zdarzyć, zdarza się na pewno w którejś z odnóg rzeczywistości, która przypomina wielkie, rozgałęziające się w każdej chwili drzewo życia. U Everetta każdy stan superpozycji jest jednakowo realny, lecz zdarza się w innym, równoległym wszechświecie. Kwantowy multiwszechświat jest jak rozgałęziające się w nieskończoność drzewo. Oznacza to między innymi, że i my, przebywający na takim drzewie, chcąc nie chcąc także się rozgałęziamy

 

W uproszczeniu - dla każdej Twojej decyzji w tym świecie, istnieje inny świat w którym podjęłaś inną decyzję. Więc nie łam się, że kiedyś coś Ci tam nie wyszło, ponieważ istnieją światy, gdzie akurat wyszło i to doskonale :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paramparam, "mogłyby"? :bezradny: Jak? :) Skłaniasz się ku symulacji i podzielasz teorię, że jesteśmy reprezentacją interakcji pomiędzy świadomością o wolnej woli i skalarnym polem, które staje się rzeczywistością, poprzez fakt jego obserwacji? Ok, wtedy pojemność zapewne ma jakieś granice, ale jeśli nie symulacja to w jaki sposób ograniczasz możliwości? (Domniemane)Struny jedna po drugiej zmienią częstotliwość wibrowania, wszystko się rozleci i efektem domina nastąpi dezintegracja i nicość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że w sumie moje samobójstwo by niczego nie zmieniło - nie mam żadnych znajomych, na dwór wychodzę tylko na spacery, a resztę czasu spędzam przy kompie.

"Nie masz po co żyć? Pamiętaj, ktoś by się przejął twoją śmiercią!" - Taa jasne, ciekawe kto. Pewnie plotka by się szybko rozeszła, może znajomi z technikum by przyszli na pogrzeb, ale w sumie i tak byłbym zapamiętany jako małomówny, sepleniący ćpun.

W sumie, najgorsze jest to, że ja nawet nie potrafię nawiązywać relacji społecznych. Nie rozumiem ludzi, ludzie nie rozumieją mnie. Nie mam większych potrzeb społecznych, bo mam problemy psychiczne, w sumie nawet u mnie coś takiego jak libido funkcjonuje raz na tydzień, i jestem pewien że przy pierwszym lepszym kontakcie seksualnym nie czułbym większego podniecenia i zaangażowania.

W sumie ja nawet nie wiem po co żyję, ale po coś żyję. Chyba w celu eksperymentu natury i dowiedzenia się co mi jest, bo to jest w miarę ciekawe. Czasem dopada mnie smutek i zastanawiam się czy z tym wszystkim nie skończyć, nawet te myśli pojawiają się gdy nie potrafię ścierpieć tego całego syfu dziejącego się w mojej głowie, a nawet i poza nią. Ale tak to jakoś jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie rodzina się mną jako tako martwi, niby stara się mi pomóc ale jednocześnie nie rozumie tego co przechodzę, że wymyślam, i te sprawy.

Dlatego mam nadzieję, że dostanę odpowiedź u neurologa, by móc powiedzieć "a widzicie"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie rodzina się mną jako tako martwi, niby stara się mi pomóc ale jednocześnie nie rozumie tego co przechodzę, że wymyślam, i te sprawy.

Dlatego mam nadzieję, że dostanę odpowiedź u neurologa, by móc powiedzieć "a widzicie"?

 

Takie podejście nie ma żadnego sensu. Przykre to, że wciąż istnieje podział na choroby neurologiczne i psychiatryczne z wyraźną stygmatyzacją tych drugich. Świadczy to o pewnej niedojrzałości społeczeństw. Taka oto sytuacja rodzi u Ciebie zrozumiałą potrzebę udowodnienia, że przyczyny Twoich zachowań mają podłoże materialne. A przecież wszystkie choroby mają taką przyczynę. To że w badaniach obrazowych nic nie widać nie świadczy o tym, że człowiek sobie wymyśla, albo ma realny wpływ na charakter swoich zaburzeń. Chore to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem. Już 4 lata temu oczekiwałem wyjścia czegokolwiek w badaniach ale to bardziej z kłopotami z mową, a niżeli stanów psychicznych bo nie mam typowej wady wymowy, ale wyszły tylko zmiany na EEG za to odpowiadające, niestety nawet ordynator się chyba tym nie przejął, albo nic nie chciał powiedzieć. Potem doszukałem się odpowiedzi o tym w necie... Ale już nie chce mi się robić researchu.

Dało by się udowodnić problemy psychiczne za pomocą SPECT/fMRI/PET ale w sumie kogo to interesuje. Mogło by to dać szersze spojrzenie na zaburzenia neurologiczno-psychiatryczne, ale to jest możliwe tylko w klinikach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reghum, słyszałeś o Demostenesie? Był wielkim mówcą greckim, który według podań pozbył się wady wymowy, ćwicząc przemawianie do fal na plaży z ustami pełnymi kamieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa, stara sprawa jak świat, kłopot w tym że mam coś z gardłem, i nawet je mi się trochę ciężko choć już się przyzwyczaiłem, z tego co wiem cierpię na pewną formę dysfagii. Ale to może też być przez kłopot ze zgryzem, bo też mam nietypowy, ale w sumie tak cholernie boję się dentysty, że dopiero lęki od dzieciństwa niedawno przeszły troszeczkę i ataki paniki w gabinecie mam nawet po benzo.

 

Jak kiedyś mierzyłem mam nawet 1cm przerwę między górnymi jedynkami a dolnymi zębami i często mam kłopot z domknięciem ust, chociaż ten, twarz nie mam zbytnio zdeformowaną, mogę nawet powiedzieć że mógłbym się komuś podobać jeżeli nie byłbym zamułem. Wyglądam dzięki temu jakbym miał 16-17 lat, a mam 20 i często pytają się mnie o dowód, o ile nie jestem zarośnięty bo leń ze mnie i się nie golę systematycznie xD

 

Do logopedy chodzę od 3 roku życia, i w sumie sam już nie wiem, czy pani Małgosia bierze mnie by mi pomóc psychologicznie, czy by pozbyć się kłopotów z mową. Progress jest bardzo mały, sama napisała że terapia jest ciężka a ja za bardzo przejmuję się opinią społeczną do opinii na indywidualne (na które chodziłem jakieś 3 miesiące, po szpitalu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×