Skocz do zawartości
Nerwica.com

ofiara gwaltu


Rekomendowane odpowiedzi

Lilith, może i niewiele ale zawsze coś, wiem że zawsze spróbujecie mnie zrozumieć, doradzić tak, żeby było dla mnie jak najlepiej, Tak było np z psychologiem, sama na pewno bym się nie odważya na to aby tam pójść ale, ale wszystkie mówiłyście aby to zrobić, bałam się strasznie, ale teraz już wiem że to był dobry krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, może i niewiele ale zawsze coś, wiem że zawsze spróbujecie mnie zrozumieć, doradzić tak, żeby było dla mnie jak najlepiej, Tak było np z psychologiem, sama na pewno bym się nie odważya na to aby tam pójść ale, ale wszystkie mówiłyście aby to zrobić, bałam się strasznie, ale teraz już wiem że to był dobry krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Trafiłem tutaj nie przypadkowo.

Tak - jestem mężczyzną, ale doświadczyłem tego...

Nigdzie nie znalazłem nawet wzmianki o tym, że nie tylko kobiety stają się "ofiarami" i potęguje to moje poczucie odosobnienia. Po przeczytaniu kilku postów w tym temacie uznałem, że płeć ma niewielkie znaczenie jeżeli chodzi o konsekwencje.

Pierwszy raz od wielu lat, popłakałem się dzisiaj (myślałem, że nie jestem już do tego zdolny), poczułem ten ból który towarzyszy autorom, do tego stopnia są to dla mnie intensywne emocje, że zacząłem rwać włosy z głowy. Mnie już chyba nie boli tak bardzo wspomnienie tamtego dnia, jak to, że tak bardzo mocno zmieniło resztę życia...

Przepraszam za taki wstęp, myślę, że mnie zrozumiecie, jak trudna to dla mnie sytuacja - podejrzewam, że jestem jedynym w tym temacie.

Walczę z tym przez połowę życia - ponad 13lat, we wrześniu będzie 14, mam teraz 29.

W 2005 roku, po 6 latach - zwyciężyłem, pokonałem to - tak wtedy uważałem, nie zniknęło wspomnienie, ale nie wywoływało emocji, cieszyłem się z życia, pełen optymizmu odnosiłem - można powiedzieć - "sukcesy"

Niestety - to jest nieśmiertelne, we wrześniu 2012 - równo po 13 latach nastąpiła reaktywacja, co gorsze ze spotęgowaną mocą, a do potęgi podniosła najbliższa mi osoba, ta którą bezgranicznie kochałem.

Skumulowany szok jaki przeżyłem był tak ogromny, że nie da się go opisać słowami, ale karetką odjechałem po utracie przytomności do szpitala - tydzień pod kroplówką. Dodam, że nie mam żadnych problemów ze zdrowiem. Jak to będzie kogoś interesowało - bardzo chętnie opiszę bardziej szczegółowo.

W tej chwili po pół roku upadania i prób podniesienia się - poddaję się.

Jestem wykończony, nie widzę już szans, nie jestem już w stanie zrobić czegokolwiek (tego posta piszę już godzinę z minutami ... stąd ten właśnie akt desperacji...

Ja Was doskonale rozumiem, więc resztką nadziei wierzę, że ktoś i mnie zrozumie...

Mam nadzieję, że wyszła z tego tekstu jakaś logiczna całość.

Jednego jestem pewien - nie było w tym co mnie spotkało mojej winy, nie mogłem tego uniknąć i tak samo:

ŻADNA Z WAS NIE JEST W NAJMNIEJSZYM STOPNIU WINNA - PAMIĘTAJCIE!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Trafiłem tutaj nie przypadkowo.

Tak - jestem mężczyzną, ale doświadczyłem tego...

Nigdzie nie znalazłem nawet wzmianki o tym, że nie tylko kobiety stają się "ofiarami" i potęguje to moje poczucie odosobnienia. Po przeczytaniu kilku postów w tym temacie uznałem, że płeć ma niewielkie znaczenie jeżeli chodzi o konsekwencje.

Pierwszy raz od wielu lat, popłakałem się dzisiaj (myślałem, że nie jestem już do tego zdolny), poczułem ten ból który towarzyszy autorom, do tego stopnia są to dla mnie intensywne emocje, że zacząłem rwać włosy z głowy. Mnie już chyba nie boli tak bardzo wspomnienie tamtego dnia, jak to, że tak bardzo mocno zmieniło resztę życia...

Przepraszam za taki wstęp, myślę, że mnie zrozumiecie, jak trudna to dla mnie sytuacja - podejrzewam, że jestem jedynym w tym temacie.

Walczę z tym przez połowę życia - ponad 13lat, we wrześniu będzie 14, mam teraz 29.

W 2005 roku, po 6 latach - zwyciężyłem, pokonałem to - tak wtedy uważałem, nie zniknęło wspomnienie, ale nie wywoływało emocji, cieszyłem się z życia, pełen optymizmu odnosiłem - można powiedzieć - "sukcesy"

Niestety - to jest nieśmiertelne, we wrześniu 2012 - równo po 13 latach nastąpiła reaktywacja, co gorsze ze spotęgowaną mocą, a do potęgi podniosła najbliższa mi osoba, ta którą bezgranicznie kochałem.

Skumulowany szok jaki przeżyłem był tak ogromny, że nie da się go opisać słowami, ale karetką odjechałem po utracie przytomności do szpitala - tydzień pod kroplówką. Dodam, że nie mam żadnych problemów ze zdrowiem. Jak to będzie kogoś interesowało - bardzo chętnie opiszę bardziej szczegółowo.

W tej chwili po pół roku upadania i prób podniesienia się - poddaję się.

Jestem wykończony, nie widzę już szans, nie jestem już w stanie zrobić czegokolwiek (tego posta piszę już godzinę z minutami ... stąd ten właśnie akt desperacji...

Ja Was doskonale rozumiem, więc resztką nadziei wierzę, że ktoś i mnie zrozumie...

Mam nadzieję, że wyszła z tego tekstu jakaś logiczna całość.

Jednego jestem pewien - nie było w tym co mnie spotkało mojej winy, nie mogłem tego uniknąć i tak samo:

ŻADNA Z WAS NIE JEST W NAJMNIEJSZYM STOPNIU WINNA - PAMIĘTAJCIE!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za te słowa, naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczą. Mam ogromny stres związany z tym forum, ale to najfajniejszy stres jaki w życiu doświadczyłem. Przeraża mnie trochę fakt upubliczniania na tak ogromną skalę jaką jest internet tych tak bardzo osobistych spraw. Idiotów nie brakuje. Kiedyś miałem taką sytuację, że obwiniano mnie za coś na co nie miałem wpływu i powiedziałem, że mam pewną skazę na psychice....

Riposta jaką usłyszałem była... z resztą, to był taki tekst: "tak to jeszcze byś był prawiczkiem, hahaha..."

Muszę się pozbywać tego z siebie, ale nawet Ci zaufani którym powiedziałem nie potrafią na ten temat nic powiedzieć. Nie dziwi mnie to, tylko wciąż pozostaję sam. Muszę nie zgodzić się z tym, że nie przyniesie mi to zbyt wielkiej ulgi, już mi przynosi. Poszedłem w październiku 2012 do Pani psycholog, masakra... Pierwsze zdanie Pani po wysłuchaniu przyczyn z jakich się znalazłem w tym miejscu było: "faktycznie tego dużo". Od razu pojąłem, że ją przerosło. Kolejne wizyty przyniosły raczej skutek odwrotny do zamierzonego. Zacytowałbym kilka zdań, ale jeszcze to przeczyta...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za te słowa, naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczą. Mam ogromny stres związany z tym forum, ale to najfajniejszy stres jaki w życiu doświadczyłem. Przeraża mnie trochę fakt upubliczniania na tak ogromną skalę jaką jest internet tych tak bardzo osobistych spraw. Idiotów nie brakuje. Kiedyś miałem taką sytuację, że obwiniano mnie za coś na co nie miałem wpływu i powiedziałem, że mam pewną skazę na psychice....

Riposta jaką usłyszałem była... z resztą, to był taki tekst: "tak to jeszcze byś był prawiczkiem, hahaha..."

Muszę się pozbywać tego z siebie, ale nawet Ci zaufani którym powiedziałem nie potrafią na ten temat nic powiedzieć. Nie dziwi mnie to, tylko wciąż pozostaję sam. Muszę nie zgodzić się z tym, że nie przyniesie mi to zbyt wielkiej ulgi, już mi przynosi. Poszedłem w październiku 2012 do Pani psycholog, masakra... Pierwsze zdanie Pani po wysłuchaniu przyczyn z jakich się znalazłem w tym miejscu było: "faktycznie tego dużo". Od razu pojąłem, że ją przerosło. Kolejne wizyty przyniosły raczej skutek odwrotny do zamierzonego. Zacytowałbym kilka zdań, ale jeszcze to przeczyta...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, to była regularna terapia, ale Pani psycholog była ewidentnie przeciążona moim przypadkiem i improwizowała, ale tak nieudolnie, że po 4 lub 5 spotkaniu byłem mocno zażenowany. Np. użyła błyskotliwego stwierdzenia - "jak głowa nie może, to główka też nie może". W każdym razie fakt samego gwałtu był raczej omijany. Rozmawiałem kilka tygodni później z kardiologiem, który jak się okazało miał także specjalizację z psychologii i to była zupełnie inna rozmowa, bardzo pomocna, pomógł mi wiele spraw zrozumieć, poukładać, ale znów temat gwałtu, bez echa. To były zwykłe rozmowy nie mające nic wspólnego z terapią i w przypadku bardziej złożonych problemów, przeprosił mnie, że nie będzie podejmował dalszych działań, bo nie praktykuje tej specjalizacji i nie chciałby mi zaszkodzić, zamiast pomóc. Chciałem kontynuować i dobrego specjalisty, bo zobaczyłem, jak bardzo skuteczne potrafi być odpowiednie, fachowe podejście do tematu. Wymyśliłem wspólnie z tym kardiologiem Panią, która jest biegłą sądową, bardzo chwalona etc. Powstał niestety problem - Pani już miała za krótką dobę na aktualne obowiązki i temat ugrzązł... Lilith, czy ja mógłbym ewentualnie napisać do Ciebie prywatną wiadomość? Chciałbym jeszcze bardzo dużo opowiedzieć, ale nie da się bez charakterystycznych elementów, co mogłoby doprowadzić do rozpoznania mnie przez kogoś kto mnie zna. Być może popadam w przesadę, ale mam już tak życie pokopane, że wolę na zimne dmuchać. Oczywiście nie mam nic przeciwko, aby osoby uczestniczące w dyskusji miały dostęp, bo o to przecież chodzi, ale nie mogę tak w świat wysłać takich wyznań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, to była regularna terapia, ale Pani psycholog była ewidentnie przeciążona moim przypadkiem i improwizowała, ale tak nieudolnie, że po 4 lub 5 spotkaniu byłem mocno zażenowany. Np. użyła błyskotliwego stwierdzenia - "jak głowa nie może, to główka też nie może". W każdym razie fakt samego gwałtu był raczej omijany. Rozmawiałem kilka tygodni później z kardiologiem, który jak się okazało miał także specjalizację z psychologii i to była zupełnie inna rozmowa, bardzo pomocna, pomógł mi wiele spraw zrozumieć, poukładać, ale znów temat gwałtu, bez echa. To były zwykłe rozmowy nie mające nic wspólnego z terapią i w przypadku bardziej złożonych problemów, przeprosił mnie, że nie będzie podejmował dalszych działań, bo nie praktykuje tej specjalizacji i nie chciałby mi zaszkodzić, zamiast pomóc. Chciałem kontynuować i dobrego specjalisty, bo zobaczyłem, jak bardzo skuteczne potrafi być odpowiednie, fachowe podejście do tematu. Wymyśliłem wspólnie z tym kardiologiem Panią, która jest biegłą sądową, bardzo chwalona etc. Powstał niestety problem - Pani już miała za krótką dobę na aktualne obowiązki i temat ugrzązł... Lilith, czy ja mógłbym ewentualnie napisać do Ciebie prywatną wiadomość? Chciałbym jeszcze bardzo dużo opowiedzieć, ale nie da się bez charakterystycznych elementów, co mogłoby doprowadzić do rozpoznania mnie przez kogoś kto mnie zna. Być może popadam w przesadę, ale mam już tak życie pokopane, że wolę na zimne dmuchać. Oczywiście nie mam nic przeciwko, aby osoby uczestniczące w dyskusji miały dostęp, bo o to przecież chodzi, ale nie mogę tak w świat wysłać takich wyznań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak głowa nie może, to główka też nie może
:shock: Oburzające jak zachowują się niektórzy psycholodzy. Nie przeczę, że to bardzo trudny zawód, wymagający ciągłego doskonalenia i nabywania doświadczenia, ale jak można powiedzieć coś takiego osobie zgwałconej??? Nie dziwię Ci się, że zrezygnowałeś...

Teraz pewnie znajdujesz się w trudnej sytuacji, bo chciałbyś pomocy, ale jednocześnie paraliżuje Cię strach, że znowu źle trafisz, ale chyba powinieneś zaryzykować. Sam zauważyłeś, że dobrze poprowadzona rozmowa może wiele zdziałać, a regularna terapia jest ku temu odpowiednim narzędziem. Może poszukaj jeszcze kogoś w swojej okolicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak głowa nie może, to główka też nie może
:shock: Oburzające jak zachowują się niektórzy psycholodzy. Nie przeczę, że to bardzo trudny zawód, wymagający ciągłego doskonalenia i nabywania doświadczenia, ale jak można powiedzieć coś takiego osobie zgwałconej??? Nie dziwię Ci się, że zrezygnowałeś...

Teraz pewnie znajdujesz się w trudnej sytuacji, bo chciałbyś pomocy, ale jednocześnie paraliżuje Cię strach, że znowu źle trafisz, ale chyba powinieneś zaryzykować. Sam zauważyłeś, że dobrze poprowadzona rozmowa może wiele zdziałać, a regularna terapia jest ku temu odpowiednim narzędziem. Może poszukaj jeszcze kogoś w swojej okolicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, powiem szczerze, że nie zniechęciła mnie Pani pseudo psycholog, ponieważ nie miałem wątpliwości, że są profesjonaliści potrafiący pomóc, tym bardziej, że w sumie przypadkowo pogadałem z kardiologiem - psychologiem i każde jedno zdanie wypowiedziane do mnie było inne - przemyślane. Byłem w tym czasie już na antydepresancie, ale nie był wystarczająco skuteczny, z dnia na dzień było coraz gorzej, pojawiły się obsesje - wyjaśnię Wam w dalszej dyskusji - skąd. Pojechałem do przychodni kilka dni po poprzedniej wizycie i mówię, że nie radzę sobie, a Pani doktor z lekkim uśmieszkiem - a co ja Panu zrobię? Mogę skierowanie do szpitala wypisać. Wyszedłem, po kilku dniach byłem w szpitalu, tyle, że na innym oddziale. Nie spodziewałbym się, że tak ogromny wpływ na organizm ma psychika (później okazało się że może mieć jeszcze większy. Nie było wtedy mowy o psychologach, potrzebowałem innego psychiatry, bo przerażało mnie to co się dzieje. Dostałem jakieś mocne psychotropy - fakt uspokoiły mnie, ale czułem się jak totalny kretyn. Zrezygnowałem z tego po kilku tygodniach, na szczęście nie wróciło mi świrowanie.

Oszzz, ale opowiadanie tworzę. Chciałbym Wam to opowiedzieć, ale nie wiem czy nie przeginam.

Wszystko cały czas kręci się wokół, lub jest następstwem tego....

Proszę, szczerze mówcie jak się zapędzę w nieistotne szczegóły. Dla mnie to wszystko są mocne przeżycia i gubię się. Przepraszam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, powiem szczerze, że nie zniechęciła mnie Pani pseudo psycholog, ponieważ nie miałem wątpliwości, że są profesjonaliści potrafiący pomóc, tym bardziej, że w sumie przypadkowo pogadałem z kardiologiem - psychologiem i każde jedno zdanie wypowiedziane do mnie było inne - przemyślane. Byłem w tym czasie już na antydepresancie, ale nie był wystarczająco skuteczny, z dnia na dzień było coraz gorzej, pojawiły się obsesje - wyjaśnię Wam w dalszej dyskusji - skąd. Pojechałem do przychodni kilka dni po poprzedniej wizycie i mówię, że nie radzę sobie, a Pani doktor z lekkim uśmieszkiem - a co ja Panu zrobię? Mogę skierowanie do szpitala wypisać. Wyszedłem, po kilku dniach byłem w szpitalu, tyle, że na innym oddziale. Nie spodziewałbym się, że tak ogromny wpływ na organizm ma psychika (później okazało się że może mieć jeszcze większy. Nie było wtedy mowy o psychologach, potrzebowałem innego psychiatry, bo przerażało mnie to co się dzieje. Dostałem jakieś mocne psychotropy - fakt uspokoiły mnie, ale czułem się jak totalny kretyn. Zrezygnowałem z tego po kilku tygodniach, na szczęście nie wróciło mi świrowanie.

Oszzz, ale opowiadanie tworzę. Chciałbym Wam to opowiedzieć, ale nie wiem czy nie przeginam.

Wszystko cały czas kręci się wokół, lub jest następstwem tego....

Proszę, szczerze mówcie jak się zapędzę w nieistotne szczegóły. Dla mnie to wszystko są mocne przeżycia i gubię się. Przepraszam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez całą noc mam ochotę podzielić się z Wami, moimi dzisiejszymi emocjami, ale ciągle mam wrażenie że wyjdę na świra. Jak tak będzie, to pewnie jestem świrem. Poczytałem kilka stron wpisów, każdy indywidualny przypadek, przeżywam bardzo mocno, przeszywa mnie ból, pojawiają się łzy i wcale się tego nie wstydzę - nie zdawałem sobie nawet sprawy jaką łzy przynoszą ulgę, nie umiem sobie przypomnieć kiedy ostatnio mi się zdarzyło, ale przez ostatnie 10 lat na pewno nie. Kojarzę w 2001 roku, jak miałem 17 lat, wiadomo co dzieje się z nastolatkiem - hormony szaleją itd. ja pragnąłem wtedy chociaż poczuć dotyk dłoni dziewczyny na mojej dłoni a spotkała mnie sytuacja, gdzie włosy rok młodszej, atrakcyjnej panny dotknęły mojego policzka i totalnie mnie sparaliżowało, widziałem, że chciała mnie pocałować, dla mnie było to jak trafić 6 w lotto, ale nie byłem w stanie drgnąć nawet. Tego wieczora na pewno się rozryczałem. Minęły kolejne 4 lata zanim pierwszy raz miałem pierwszy kontakt z dziewczyną, w sumie z zaskoczenia dostałem całusa i też mnie sparaliżowało, 6 lat u mnie minęło, zanim zaczęło się poprawiać. Dzisiaj od około 1.00 słucham heavy metalu bardzo głośno (pewnie sąsiedzi będą zaraz komentować), ale musiałem się wykrzyczeć i pokrzyczałem z Children of Bodom, trochę potrzęsła się ziemia, generalnie polecam - mnie pomaga taka muzyka - negatywne emocje zmieniły się w energię i to sporą - aż podniosłem dwukrotnie ode mnie cięższą 200ltr. beczkę z olejem.

Ogólnie bardzo się cieszę, że tutaj trafiłem, potrzebuję Waszej pomocy, ale też bardzo bym chciał choć trochę być pomocnym - stąd te moje wywody - może ktoś skorzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez całą noc mam ochotę podzielić się z Wami, moimi dzisiejszymi emocjami, ale ciągle mam wrażenie że wyjdę na świra. Jak tak będzie, to pewnie jestem świrem. Poczytałem kilka stron wpisów, każdy indywidualny przypadek, przeżywam bardzo mocno, przeszywa mnie ból, pojawiają się łzy i wcale się tego nie wstydzę - nie zdawałem sobie nawet sprawy jaką łzy przynoszą ulgę, nie umiem sobie przypomnieć kiedy ostatnio mi się zdarzyło, ale przez ostatnie 10 lat na pewno nie. Kojarzę w 2001 roku, jak miałem 17 lat, wiadomo co dzieje się z nastolatkiem - hormony szaleją itd. ja pragnąłem wtedy chociaż poczuć dotyk dłoni dziewczyny na mojej dłoni a spotkała mnie sytuacja, gdzie włosy rok młodszej, atrakcyjnej panny dotknęły mojego policzka i totalnie mnie sparaliżowało, widziałem, że chciała mnie pocałować, dla mnie było to jak trafić 6 w lotto, ale nie byłem w stanie drgnąć nawet. Tego wieczora na pewno się rozryczałem. Minęły kolejne 4 lata zanim pierwszy raz miałem pierwszy kontakt z dziewczyną, w sumie z zaskoczenia dostałem całusa i też mnie sparaliżowało, 6 lat u mnie minęło, zanim zaczęło się poprawiać. Dzisiaj od około 1.00 słucham heavy metalu bardzo głośno (pewnie sąsiedzi będą zaraz komentować), ale musiałem się wykrzyczeć i pokrzyczałem z Children of Bodom, trochę potrzęsła się ziemia, generalnie polecam - mnie pomaga taka muzyka - negatywne emocje zmieniły się w energię i to sporą - aż podniosłem dwukrotnie ode mnie cięższą 200ltr. beczkę z olejem.

Ogólnie bardzo się cieszę, że tutaj trafiłem, potrzebuję Waszej pomocy, ale też bardzo bym chciał choć trochę być pomocnym - stąd te moje wywody - może ktoś skorzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie mój przypadek wygląda tak, że po incydencie następnego dnia powiedziałem o tym mamie, nie powiedziała wtedy nic, ani nigdy. Nawet jak zapytałem, czy tacie przekazała - kiwnęła tylko głową, że tak. Poszedłem na policję, powiedziałem dyżurnemu, że chciałem zgłosić... pobicie.

Na to on - osoby niepełnoletnie mogą tylko z opiekunem, klops. Oczywiście powiedziałem mamie, ale dalej klops.

Byłem strasznie przerażony możliwością choroby wenerycznej, w szczególności HIV. I znowu problem nie do przeskoczenia, niepełnoletni itd. Była jedna możliwość badania anonimowego, ale w Warszawie do której mam prawie 300km, musiałbym jechać 2 razy, jak? Za co? W ten sposób zostałem z tym sam jak palec. Nawet w centrum pomocy rodzinie kazano mi przyjść z rodzicem. Nie pamiętam jak wyglądało tych 6 lat, ale szybko wróciłem "normalnego" życia. W szkole bez problemu, dziewczyny mnie jeszcze nie specjalnie interesowały. Niestety widywałem typa. Kilkakrotnie nawet chciał mnie złapać, raz mu się nawet udało, ale wymknąłem się. Myślała łajza, że uda mu się mnie sterroryzować drugi raz, ale ja wolałbym śmierć... Nie wiem dlaczego ja wtedy nie umiałem się sprzeciwić, nawet uciec bym dał radę... Teraz wiem, że lepiej byłoby ryzykować utratę życia. Niewiarygodne jak ogromne spustoszenie gwałt (faktycznie trudno to napisać) powoduje w człowieku. Pewnego dnia jechałem z tatą samochodem, zobaczyłem go, przy tacie czułem się bezpiecznie i mówię - to on! Tata - kto? Mówię - no ten... zatrzymał samochód, cieszyłem się - myślę - teraz będziesz miał dziadu za swoje. Tamten zobaczył, że zmierza w jego stronę i od razu złożył pięści do walki, a mój kurwa tatuś coś bąknął do niego i stchórzył - to było dla mnie gwoździem do trumny. Nie mogłem uwierzyć, nadal nie mogę. Jakby ktoś skrzywdził moje dziecko, to nawet jakby był 3 razy większy i mistrzem kick-boxingu to nic by mnie nie zatrzymało. Ale cóż... życie. Po jakimś czasie kolega z klasy, którego ojciec był policjantem opowiada super neewsa - mówi - matka kogośtam była na posterunku zgłosić, że tentamten niby zgwałcił chłopaka. Myślę - o ja pierdziele, przecież mogłem temu zapobiec, chciałem jakby nie było. Ale temat dla łebków był tak śmieszny i w ogóle, z resztą rozniósł się szybko, oczywiście nikt nawet się nie zastanowił czy może faktycznie tak było. Ofiara stała się znowu ofiarą, jak ja mu współczułem. Nie wiedziałem kto to i dyplomatycznie wyciągnąłem to od tego syna policjanta. W dniu w którym zdecydowałem się do niego pójść celem zaproponowania połączenia sił, odwołali zeznania. Mało tego, wyprowadzili się tego samego dnia z miasta. Kolejne lata jakoś mijały, w sumie kojarzę ze coraz gorzej było. Podobały mi się dziewczyny, mną też się interesowały - prosta sprawa - taaa, dla wszystkich, ale nie mnie. W wieku 19 lat to w śród kolegów sex był tematem dominującym, nawet jak temperament nie wielki to natura sama popycha i tu powstała w mej głowie sprzeczność - jak można kogoś szanować, obdarzyć uczuciem i zrobić taką krzywdę??? Paradoks. Miałem 21 lat i poznałem dziewczynę - ta co mnie pocałowała z zaskoczenia. Po jakimś czasie ewidentnie robiła podejścia do... a ja uniki, ale zawzięta była na moje szczęście i jak już bardzo się dobierała do mnie i moje nie i nie, nie przynosiło skutku, odepchnąłem ją i wykrzyczałem - NIE MOGĘ! Domyślałem się jak musiała się czuć, nie chciałem jej poniżyć - musiałem wytłumaczyć - i wtedy pierwszy raz powiedziałem w czym rzecz. Ja chciałem, ale bardzo się bałem, czy będę zdolny, obawiałem się wyśmiania itd. Miałem wtedy szczęście, bo zrozumiała skąd takie a nie inne moje zachowanie, minęły kolejne 3 tygodnie i odmieniło się moje życie. Mój problem szybko zanikał, aż przestało to mieć znaczenie, mogłem pomyśleć o tym bez większych emocji. Z kolejną partnerką było mi łatwiej, ale niewiele, też musiałem powiedzieć, nie dałbym inaczej rady. Później była trzecia i ostatnia, moja żona - nie zostałaby nią gdyby nie wpadka. Ciąża, połóg, kilka miesięcy, znowu ciąża, połóg, blabla, i tu jest temat na osobny post. W każdym razie, po czterech latach bez żadnych "złych" wspomnień, zaczęły się pojawiać, ale tak delikatnie. Pominę tu pewne wydarzenia - będą w następnym odcinku. Efekt - od pół roku nadal nie umiem nawet wyobrazić sobie współżycia, a wydarzenia sprzed blisko 14 lat nigdy jeszcze tak mnie nie prześladowały. Samotność jest tragiczna, tak pragnę bliskości, aby się przytulić, ale ciężko mi jest wyobrazić sobie związek, może nie tyle związek co współżycie, tak okrutnie mnie zniszczyła, że autentycznie nie umiem nawet pomyśleć na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie mój przypadek wygląda tak, że po incydencie następnego dnia powiedziałem o tym mamie, nie powiedziała wtedy nic, ani nigdy. Nawet jak zapytałem, czy tacie przekazała - kiwnęła tylko głową, że tak. Poszedłem na policję, powiedziałem dyżurnemu, że chciałem zgłosić... pobicie.

Na to on - osoby niepełnoletnie mogą tylko z opiekunem, klops. Oczywiście powiedziałem mamie, ale dalej klops.

Byłem strasznie przerażony możliwością choroby wenerycznej, w szczególności HIV. I znowu problem nie do przeskoczenia, niepełnoletni itd. Była jedna możliwość badania anonimowego, ale w Warszawie do której mam prawie 300km, musiałbym jechać 2 razy, jak? Za co? W ten sposób zostałem z tym sam jak palec. Nawet w centrum pomocy rodzinie kazano mi przyjść z rodzicem. Nie pamiętam jak wyglądało tych 6 lat, ale szybko wróciłem "normalnego" życia. W szkole bez problemu, dziewczyny mnie jeszcze nie specjalnie interesowały. Niestety widywałem typa. Kilkakrotnie nawet chciał mnie złapać, raz mu się nawet udało, ale wymknąłem się. Myślała łajza, że uda mu się mnie sterroryzować drugi raz, ale ja wolałbym śmierć... Nie wiem dlaczego ja wtedy nie umiałem się sprzeciwić, nawet uciec bym dał radę... Teraz wiem, że lepiej byłoby ryzykować utratę życia. Niewiarygodne jak ogromne spustoszenie gwałt (faktycznie trudno to napisać) powoduje w człowieku. Pewnego dnia jechałem z tatą samochodem, zobaczyłem go, przy tacie czułem się bezpiecznie i mówię - to on! Tata - kto? Mówię - no ten... zatrzymał samochód, cieszyłem się - myślę - teraz będziesz miał dziadu za swoje. Tamten zobaczył, że zmierza w jego stronę i od razu złożył pięści do walki, a mój kurwa tatuś coś bąknął do niego i stchórzył - to było dla mnie gwoździem do trumny. Nie mogłem uwierzyć, nadal nie mogę. Jakby ktoś skrzywdził moje dziecko, to nawet jakby był 3 razy większy i mistrzem kick-boxingu to nic by mnie nie zatrzymało. Ale cóż... życie. Po jakimś czasie kolega z klasy, którego ojciec był policjantem opowiada super neewsa - mówi - matka kogośtam była na posterunku zgłosić, że tentamten niby zgwałcił chłopaka. Myślę - o ja pierdziele, przecież mogłem temu zapobiec, chciałem jakby nie było. Ale temat dla łebków był tak śmieszny i w ogóle, z resztą rozniósł się szybko, oczywiście nikt nawet się nie zastanowił czy może faktycznie tak było. Ofiara stała się znowu ofiarą, jak ja mu współczułem. Nie wiedziałem kto to i dyplomatycznie wyciągnąłem to od tego syna policjanta. W dniu w którym zdecydowałem się do niego pójść celem zaproponowania połączenia sił, odwołali zeznania. Mało tego, wyprowadzili się tego samego dnia z miasta. Kolejne lata jakoś mijały, w sumie kojarzę ze coraz gorzej było. Podobały mi się dziewczyny, mną też się interesowały - prosta sprawa - taaa, dla wszystkich, ale nie mnie. W wieku 19 lat to w śród kolegów sex był tematem dominującym, nawet jak temperament nie wielki to natura sama popycha i tu powstała w mej głowie sprzeczność - jak można kogoś szanować, obdarzyć uczuciem i zrobić taką krzywdę??? Paradoks. Miałem 21 lat i poznałem dziewczynę - ta co mnie pocałowała z zaskoczenia. Po jakimś czasie ewidentnie robiła podejścia do... a ja uniki, ale zawzięta była na moje szczęście i jak już bardzo się dobierała do mnie i moje nie i nie, nie przynosiło skutku, odepchnąłem ją i wykrzyczałem - NIE MOGĘ! Domyślałem się jak musiała się czuć, nie chciałem jej poniżyć - musiałem wytłumaczyć - i wtedy pierwszy raz powiedziałem w czym rzecz. Ja chciałem, ale bardzo się bałem, czy będę zdolny, obawiałem się wyśmiania itd. Miałem wtedy szczęście, bo zrozumiała skąd takie a nie inne moje zachowanie, minęły kolejne 3 tygodnie i odmieniło się moje życie. Mój problem szybko zanikał, aż przestało to mieć znaczenie, mogłem pomyśleć o tym bez większych emocji. Z kolejną partnerką było mi łatwiej, ale niewiele, też musiałem powiedzieć, nie dałbym inaczej rady. Później była trzecia i ostatnia, moja żona - nie zostałaby nią gdyby nie wpadka. Ciąża, połóg, kilka miesięcy, znowu ciąża, połóg, blabla, i tu jest temat na osobny post. W każdym razie, po czterech latach bez żadnych "złych" wspomnień, zaczęły się pojawiać, ale tak delikatnie. Pominę tu pewne wydarzenia - będą w następnym odcinku. Efekt - od pół roku nadal nie umiem nawet wyobrazić sobie współżycia, a wydarzenia sprzed blisko 14 lat nigdy jeszcze tak mnie nie prześladowały. Samotność jest tragiczna, tak pragnę bliskości, aby się przytulić, ale ciężko mi jest wyobrazić sobie związek, może nie tyle związek co współżycie, tak okrutnie mnie zniszczyła, że autentycznie nie umiem nawet pomyśleć na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

endofhope, to wszystko jest okropne. Nie dziwie się ze jestes w złym stanie, po tym co przeszedłeś to każdy byłby :( dla mnie szokiem jest postawa Twoich rodziców... myśle, ze Ciebie nie wsparli, ze to musiało byc równie bolesne jak gwałt :( to co opisujesz to dla mnie typowa historia - milczenie, wstyd, brak pomocy ze strony otoczenia, traktowanie tematu jako śmiesznego lub błachego /to co opisałeś o tym drugim chłopcu i reakcji swoich rówieśników - no ręce opadają.... bardzo ważne, że zacząłes o tym mówić, walczyc o siebie... to krok w dobra stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

endofhope, to wszystko jest okropne. Nie dziwie się ze jestes w złym stanie, po tym co przeszedłeś to każdy byłby :( dla mnie szokiem jest postawa Twoich rodziców... myśle, ze Ciebie nie wsparli, ze to musiało byc równie bolesne jak gwałt :( to co opisujesz to dla mnie typowa historia - milczenie, wstyd, brak pomocy ze strony otoczenia, traktowanie tematu jako śmiesznego lub błachego /to co opisałeś o tym drugim chłopcu i reakcji swoich rówieśników - no ręce opadają.... bardzo ważne, że zacząłes o tym mówić, walczyc o siebie... to krok w dobra stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

endofhope, witaj. Czytam o Twoich perypetiach z terapia i mysle, ze moze nie warto isc do przypadkowego psychoterapeuty, bo temat gwaltu rzeczywiscie moze ja /jego przerastac. Istnieja terapie dla ofiar przemocy seksualnej nakierowane na przerobienie tej traumy. Nie wiem skad jestes ale wpisz w google terapia dla ofiar przemocy seksualnej i moze wyskoczy Ci w Twoim miescie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

endofhope, witaj. Czytam o Twoich perypetiach z terapia i mysle, ze moze nie warto isc do przypadkowego psychoterapeuty, bo temat gwaltu rzeczywiscie moze ja /jego przerastac. Istnieja terapie dla ofiar przemocy seksualnej nakierowane na przerobienie tej traumy. Nie wiem skad jestes ale wpisz w google terapia dla ofiar przemocy seksualnej i moze wyskoczy Ci w Twoim miescie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę się czymś Wam pochwalić ;)

Nie koniecznie tym, że po trzech dobach bez snu - przespałem całą dobę, ale tym, że po raz pierwszy od ponad pół roku spałem w swoim łóżku - w mojej sypialni. Wiem, że zabrzmi to błaho, ale dla mnie to ogromny sukces :D

Niesamowite, jak dzięki temu forum zmienia się moje spojrzenie na rzeczywistość.

Wczoraj spotkało mnie coś trochę dziwnego, mianowicie - pojechałem rano do oddalonej o 40 km Częstochowy - świadomie zdradzam swoją lokalizację - nie mam zamiaru dłużej kisić tego w sobie. W drodze powrotnej - można powiedzieć - urwał mi się film. O godz. 17.00 obudziła mnie kobieta pukająca w szybę samochodu i mówi - panie, co pan? Zjedź pan na bok! Przecieram oczy - rozglądam się - gdzie ja k***a jestem?!?!?! Dookoła wszędzie las, silnik pracuje, stoję na nieutwardzonej ścieżce, nie wiedziałem w którą stronę nawet mam pojechać.

Czy to już obłęd? A może po tak obfitych w skrajne emocje dniach przyszedł czas na odpoczynek? Dzisiaj czuję się bardzo dobrze, można powiedzieć świetnie - chce mi się iść dalej, mój nick jakby tracił na aktualności - pytanie - na jak długo? Generalnie mam najbardziej dosyć tego, że coraz to więcej nie rozumiem tego co mnie spotyka.

Lilith, bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś. Biłem się z myślami - czy może nie zwalam za dużo na tamten fakt. Nie wiem jak wyglądałoby moje życie gdyby nie to przeżycie. Moja ostatnia partnerka nie tylko okazała się niewyrozumiała - użyła tego przeciwko mnie i to było stanowczo zbyt ciężkie, abym mógł to udźwignąć. Chętnie bym Wam to opowiedział, ale nie wiem czy kogoś to interesuje?

Niemniej jednak dziękuję, bardzo dziękuję za to, że w końcu mogę wywalić pewne rzeczy na zewnątrz i nie słyszę - "Nie użalaj się nad sobą, nie takie rzeczy ludzi spotykają". Co najgorsze, najczęściej o tym, że nie takie ludzie przechodzą dramaty i żyją słyszę od... mamy. Z tym, że ona ma na myśli rozpad mojego związku, uważa, że po tylu latach nie ma śladu po tamtym. A to, jak się okazuje wyryło głębszy ślad niż rów mariański...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×