Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pani NL niszczy moje relacje z bliskimi!


anula84

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Nie znalazłam takiego tematu dotyczącego waszych bliskich.Jak wasi przyjaciele,rodzina radzą sobie z waszą chorobą?

Jeśli powtarzam temat to proszę o linka.Bo ja poprostu jestem sama z tym (nie licząc takiego forum jak tutaj gdzie można spokojnie porozmawiać,nie musząc się ze wszystkiego tłumaczyć).Jestem w stałym związku i ta druga połówka też tego nie rozumie.Mimo że wielokrotnie starałam się "tłumaczyć" moja pani NL.Boję sie że przez pania NL strace wszystkich dookoła.Wy też tak macie?Czy naprawdę tą chorobę rozumie tylko ta osoba która to przeżywa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to szczęście że wszyscy rozumieją. Mój chłopak chyba nawet lepiej niż ja to rozumie. Jeśli Twój nie potrafi tego zrozumieć to zastanów sie czy taki związek ma sens. Poważnie.

Moi rodzice rozumieją ale chyba mają to trochę za moje fanaberie. Mimo wszystko chyba ostatnio bardziej sie wgłębili w temat, nawet mama mi pomaga szukać dobrego terapeuty. Mimo to staram sie przy nich normalnie zachowywać, tak naparwdę na bycie sobą mogę pozwolić sobie tylko przy moim chłopaku, jestem z nim prawie 3 lata. Moja przyjaciółka wie i rozumie. Znajomi wiedzą że mam NL ale nie wiem czy do końca zdają sobie sprawę co to jest. Czasem mnie pytają i im opowiadam :smile: Jest okej. Sporo znajomych przez NL straciłam bo mam lekką fobię społeczną.... ale mam to w dupie :smile: Ważne że mam faceta. A z resztą niech sie dzieje co chce.

 

Nie patrz na innych. Ale zastanów się nad swoim związkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja dziewczyna nie rozumie moich problemów zupełnie :( Jesteśmy razem wiele lat, w tym kilka walki z nerwicą. Mimo, że w okresach problemów nie jestem agresywny, wręcz odwrotnie, mimo, że cały czas się nią opiekuję, minimalizuję skutki ściągając je na siebie, to i tak jestem napiętnowany. Słyszę, że chce założyć rodzinę i że mam coś z tym zrobić. Jej problemy to nasze problemy, ale moje problemy to moje problemy... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choć ja mam czasem wrażenie, iż nikt mnie nie rozumie to moja dziewczyna jest bardzo wyrozumiała i wiele mi pomaga naprawdę w związku wzajemne wsparcie się to podstawa bo nikt nie musi nas rozumieć bo przecież to jest ciężkie ale wymagać normalnego życia to jak mission imposible!

 

A rodzice róznie tato nie rozumie i chciałby żebym jak najszybcej wyzdrowiał ale rodzice chyba tak mają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie z reguły koledzy, koleżanki czy przyjaciele tego nie rozumieją. Widzę to po ich minach, gdy im o tym opowiadam. No tylko ten jeden co jest chory na schizofrenię może mieć jakieś pojęcie... Matka rozumie po części, bo sama przechodziła , ale też mi gada, że przesadzam... Ciotka rozumie też bo przechodziła... No a moja kobieta? Nie rozumie wiadomo, ale chce i mnie wspiera. ;)

Też boje się, że moja nerwica zniszczy moje relacje, związek i wszystko, ale ja jej na to nie pozwolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój były już facet mnie zostawił, jeszcze wtedy do końca nie było wiadomo, że to nerwica lękowa, ale wiadomo było, że coś jest nie tak, uciekł.

Tym gorzej, że moim głównym lękiem jest lęk przed utratą bliskiej osoby..

 

Rodzice. No cóż, niby Mama idzie ze mną jutro na moja pierwszą wizytę u psychiatry, ale u mnie to też jest raczej traktowane jako fanaberia. Chyba uwierzyli by dopeiro jakby mnie w szpitalu zamkneli :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wychodzi na to że mam najlepszą sytuację... Moi rodzice wozili mnie do szpitala po zastrzyki z Relanium. Ale potrzebowali dwóch lat aby mi uwierzyć, że nie symuluję. Najgorzej było jak miałam mega atak, derealizacja, wymioty i inne atrakcje i przerażona doczołgałam sie do ojca i proszę- tato, pomóż mi! (oglądał tv). A on na to- weż sie uspokój, znowu ci sie nie chce do szkoły iść i symulujesz ???

 

To nie było fajne. Ale już 30 minut póżniej wiózł mnie do szpitala. Teraz on niby wie, ale jakby nie chciał tego do wiadomości przyjąć. Mama podobnie ale bardziej to rozumie bo sama miała podobne problemy kiedyś. Ale czuję, że oni nie mogą do siebie dopuścić myśli że jak to- ich idealna córka ma problem? Ona? Ta cudowna, zorganizowana i ambitna dziewczyna? Jest.... słaba? Niemożliwe, nie ona.....

A jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dzieki serdeczne za odpowiedzi.

 

magdalenabmw

masz naprawde wielki szczęscie że druga strona Cie rozumie.Bo widzisz u mnie jest tak że zastanawiam sie cały czas nad zwiazkiem.Nie jest tak strasznie,tylko ta druga strona raz cos rozumie raz nie.

 

Jak to my nerwicowcy mamy różne podejście do świata czasem jest dobrze czasem żle mnie jak czasem coś tam złapie że źle się czuję to pewnie coś już poważnego jest ze mną to mój chłopak zaraz a przestań nic Ci nie jest!A przecież sami wiece że nie na tym to polega to tak jakby powiedzieć choremu na depresję żeby się ogarnął bo świat jest piękny.

 

angela_be

 

Nie przejmuj się głupim facetem,który Cię zostawił.Znajdziesz takiego który zrozumie...

 

Monika1974

 

Masz racje kto nie przeżył nie zrozumie.

 

Tak sobie myślę że dobrze że są takie miejsca jak to tutaj,naprawdę więcej niż terapia dają takie rozmowy.

Dla mnie każdy dzień to walka i na polu bitwy nie potrzebuje kolejnego przeciwnika tj.moja druga połówke która atakuje,a człowiek opada z sił, czasem tylko ciesząc się z dobrego dnia bez ataku.

A tak sobie myślę czym dla was jest wsparcie od drugiej osoby?Co powoduje że czujecie sie rozumiani?Słowa gesty?To że ktoś będzie przy was na spotkaniu u lekarza.Niestety u mnie wielu bliskich myśli że to nic takiego nerwica przecież na to się nie umiera żyję sie z tym wiec ja nawet gestów nie widzę tylko spojrzenia udające że coś tam do nich dociera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę Anulo, że związek z osobą która nie rozumie jest totalnie bez sensu. Jak wiadomo my mamy swoje jazdy- albo sie boimy czegoś absurdalnego, albo nie chcemy iść do znajomych itp bo czujemy lęk, albo wybuchamy agresją bo jesteśmy nerwowi albo chcemy szybko wracać do domu bo mamy atak... Życie z nami nie jest łatwe, a partner to przecież osoba nam najbliższa, ktoś z kim spędzamy najwięcej czasu. I dlatego jego 'rozumiem i akceptuję' jest tak ważne.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że najpierw trzeba określić dokładnie co mamy na myśli pisząc "rozumie". Ja mogę powiedzieć, że mnie mój chłopak nie rozumie, bo nie cierpi na Nerwicę Lękową i choćby nie wiem jak próbował nie jest w stanie mnie pojąć. Owszem wspiera mnie - zawsze jeździ ze mną do lekarza, zajmie się mną kiedy źle się czuję, kiedy chcę wyjść z imprezy bez szemrania wychodzimy, wysłucha, pocieszy.

Tylko my nerwicowcy mamy to do siebie, że skupiamy się tylko na sobie. Myślicie jednak, że naszym partnerom jest łatwo? Są sfrustrowani swoją bezsilnością, bo nie wierzę, że jeśli ktoś kogoś kocha to chce dla niego źle. I myślę, że słowa typu "przesadzasz" są skierowane przede wszystkim do nich samych, żeby zagłuszyć własne wyrzuty sumienia, iż w poważnej sytuacji nie mogą pomóc.

Doszłam do takiego wniosku przy dość banalnej sytuacji - mój facet po wyrwaniu zęba miał komplikacje i cierpiał strasznie z bólu - ja wychodziłam z siebie, żeby mu jakoś pomóc, a nie miałam jak. Musiałam siedzieć spokojnie i patrzeć... I też co chwila pytałam czy już przestało. I najgorsze - wstyd się przyznać - gdzieś w myślach pojawiły się myśli, że pewnie trochę przesadza, bo ból zęba nie może być aż tak męczący (zmieniłam zdanie kiedy mnie rozbolał;) ).

Jeśli chodzi o moich rodziców to moja mama mnie doskonale rozumie, sama leczy się na NL od wielu lat, chociaż też czasem widzę w jej oczach zniecierpliwienie - tak bardzo pragnie, żebym była już zdrowa, że sama załamuje się jak mnie widzi w kiepskim stanie. Mój tata natomiast przyjął to do wiadomości, ale nie potrafi tego do końca zrozumieć.

Znajomi natomiast to zupełnie inna para kaloszy... Był okres kiedy odwrócili się ode mnie absolutnie wszyscy. Przykre, ale niestety prawdziwe. Miałam pretensje, że nikt nie wytrzymał, ale z drugiej strony wina również leżała po mojej stronie.

Teraz staram się odnawiać kontakty. Mojej najbliższej kumpeli zwierzyłam się w końcu z tego, jak dokładnie się czuję i dowiedziałam się, że ona sama ma objawy fobii społecznej.

Podsumowując - my też musimy dawać od siebie coś, a nie tylko oczekiwać zrozumienia, bo choćby nie wiem jak człowiek był cierpliwy w końcu go szlag trafi jak komunikacja będzie jednostronna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×