Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a reakcja bliskich na ten stan


whiteblackchocolate

Rekomendowane odpowiedzi

Jak reagują Wasi bliscy? Moi na początku byli zdziwieni, potem źli, ciągle mnie mobilizowali do działania, a potem już sobie odpuścili i czuję u nich pewną niechęć, irytację i litość... Obserwują jak sobie nie radzę, jak się męczę, ale postawili chyba na mnie krzyżyk. Jak Wy macie? Czy po paru dniach też Wam się kończy wsparcie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wyglądało tak, że starali się wspierać ale w ich oczach widziałam przerażenie moim stanem i chyba brak wiary, że z tego wyjdę w jakimś rozsądnym czasie i to było straszne. Co najgorsze teraz gdy funkcjonuje raczej normalnie wciąż pokutuje to, że kiedyś się załamałam...rodzice mi to przypominają i mówią że jak czegoś nie zrobie to znowu tak skończę. Nie muszę mówić chyba jak się można czuć w takiej sytuacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moi bliscy różnie zareagowali..rodzinie w zasadzie nie chwaliłam się, a jak powiedziałam mamie to mimo tego, że jesteśmy dosyć mocno związane to zareagowała obojętnością i powiedziała, że 'nie rozumie jak można mieć depresję' i już nigdy więcej nie podjęłyśmy tego tematu.. powiedziałam kilku dobrym koleżankom - przejęły się na chwilę i mówiły, że po mnie nie widać depresji i że dobrze się maskuję, czasem pytają jak się czuję ale nic poza tym. za to mój Kochany był dla mnie ogromnym wsparciem, chociaż o wielu sprawach mu nawet nie mówiłam.

ale teraz czuję, że dobrze zrobiłam nie rozgłaszając tego. włożyłam wiele wysiłku w leczenie i teraz czuję się bardzo dobrze :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiedziałem tylko swojej partnerce.

Dalszej rodzinie i rodzicą absolutnie nie. Nic by to nie dało - chroniłem siebie przed ich niekonstruktywną reakcją i ich przed niekonstruktywnym zamartwianiem się.

Uważałem ze to nic by nie dało i dobrze zrobiłem.

Jestem dorosły i sobie dam radę, płace za to sam, chodze na terapie sam i sam z tym walczę - czasem wsparcie mam od partnerki i towystarczy.

 

Ale dla niej to trudna choroba bo to choroba psychiczna, i nawet jak sie bardzo kogoś kocha to mogą sie pojawiać myśli w stylu:

- a jak tak będzie do końca życia

- a jak będzie tak jak się nieraz kończy depresja

itd....

 

Dlatego walcze ile mam sił żeby sobie i wszystkim udowodnić że da radę wyjść z tego.

Wiem że nie jest to na poziomie wolicjonalnym że powiemy - chce z tego wyjść i już to nie takie proste - tu musi wróci równowaga neuroprzekaźników i po to biorę leki, no i terapia - do skutku, aż będzie ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

montechristo

 

Twoja chęć walki mnie zachwyca :) no, ale chyba należysz do tych szczęśliwców, którzy sami zobaczyli, że wpadli w chorobę. A co z tymi, których inni zmotywowali albo i nie? Ja bym nie zauważyła, że coś nie tak, gdyby inni mi nie powiedzieli.

Szkoda mi bliskich, chciałabym dla nich powalczyć i próbuję, ale ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

montechristo

 

Twoja chęć walki mnie zachwyca :) no, ale chyba należysz do tych szczęśliwców, którzy sami zobaczyli, że wpadli w chorobę. A co z tymi, których inni zmotywowali albo i nie? Ja bym nie zauważyła, że coś nie tak, gdyby inni mi nie powiedzieli.

Szkoda mi bliskich, chciałabym dla nich powalczyć i próbuję, ale ciężko.

 

Walcz dla siebie - to najsilniej motywuje.

Ja też nie do końca sam zobaczyłem - najpierw ugryzł mnie kleszcz, miałem ten ślad siny, wyniki borelioza, szczeście w nieszczęściu że to zobaczyłęm, antybiotyki, kilka seri a mi nie przechodzą objawy psychiczne, zacząłem szukać dalej no i 1 wizyta u psychiatry - diagnoza ciężka depresja - no i walka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Montechristo ale masz depresje taką prawdziwą wywołaną brakiem konkretnych neuroprzekaźników w mózgu ,czy cieprisz na depresje wywołaną czynnikami psychologicznymi np. nerwica? Bo jeśli jest to depresja psychogenna to czas uświadomić swojej partnerce, że to nie jest choroba psychiczna!!Ludzie nadużywają tego słowa, gdy tymczasem jest ona tak naprawde zarezerwowana tylko dla zaburzeń psychotycznych,których istnieje tylko kilka rodzajów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dolanczam sie do tego tematu, poniewaz wlasnie nad tym sie ostatnio intensywnie zastanawiam, jak rodzina zareaguje na moj stan. Za tydzien lete do Pl. Juz jestem umowiona na wizyte u psychiatry. Rodzica po krotce mowilam jak sie czuje. Wciaz pytali jak do tego doszlo, ze az tak zle ze mna i te rady co by tu zrobic. Boje sie, ze jak pojade do domu, to beda mnie zameczac wskazowkami i radami i wogole, ze bede musiala ich sluchac. Moze to dobrze skoro sama sobie nie radze, moze lepiej sie dostosuje. Mysle jednak, ze oni nie zdaja sobie sprawy z tego jak jest zle. Boje sie najbardziej rozczarowania w ich oczach i litosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Montechristo ale masz depresje taką prawdziwą wywołaną brakiem konkretnych neuroprzekaźników w mózgu ,czy cieprisz na depresje wywołaną czynnikami psychologicznymi np. nerwica? Bo jeśli jest to depresja psychogenna to czas uświadomić swojej partnerce, że to nie jest choroba psychiczna!!Ludzie nadużywają tego słowa, gdy tymczasem jest ona tak naprawde zarezerwowana tylko dla zaburzeń psychotycznych,których istnieje tylko kilka rodzajów.

 

Tak prawdziwą tzw ciężką czy dużą depresję - polegającą np na tym że nie mogłem wyjść z łózka bo nie miałem siły.

Miałem non stop myśli samobójcze, i wszystko było najczarniejsze.

smutek na maksa czarna rozpacz, otępienie, czułem się jak bym miał starczą demencję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziału na cierpiących lekko i ciężko, loool, o jest tragiczne :D. Tak samo ja cierpię na bardzo ciężką depresje, wiesz, a ty tam nie cierpisz, bo masz napisane lekka depresja itd. Przecież to nie jest normalne, taki podział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziału na cierpiących lekko i ciężko, loool, o jest tragiczne :D. Tak samo ja cierpię na bardzo ciężką depresje, wiesz, a ty tam nie cierpisz, bo masz napisane lekka depresja itd. Przecież to nie jest normalne, taki podział.
Ale konkretnie co Cie wkurzylo? Ktos Ci powiedzial ze nic Ci nie dolega?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to tam wszyscy olali mój problem, dopiero jak się przygotowywałem do samobójstwa, to wysłali mnie do psychiatry, ogólnie to zawsze sam se musiałem radzić, bo rodzice mnie olewali, głównie tata mnie olewał. A problemy psychiczne to wogule, wyolbrzymiasz, ogarnij się, wmawiasz sobie :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to tam wszyscy olali mój problem, dopiero jak się przygotowywałem do samobójstwa, to wysłali mnie do psychiatry, ogólnie to zawsze sam se musiałem radzić, bo rodzice mnie olewali, głównie tata mnie olewał. A problemy psychiczne to wogule, wyolbrzymiasz, ogarnij się, wmawiasz sobie :twisted:

 

Jeśli do mnie był ten wpis o jakiś podziałach to nie czuje się winny.

Ja odpowiedziałem tylko na poprzedniego maila. Który był skierowany do mnie z zapytaniem typu: a jaka to depresja?

Odpowiedź była krótka. I precyzjna.

 

Ja mam takie zdanie że depresja to depresja jako jednostka chorobowa może przebiegać silnie lub bardzo silnie.

Nie mylić i ja nie mylę z głupotami typu: dziś mi trochę smutno i wezmę deprim - bo to sytuacje z tanich telenowel typu ochhhhh achhhhh

Ja przy takich stanach jadłem jabłko, lub ogladałem film lub siłownia, basen i bieganie i po smutku.

Ja mówiłem o czymś co silnego, zdrowego, odpornego, ambitnego, z sukceami faceta położyło na ,,łóżko" tak ze nie mogłem wstać i tylko miałem śmierć w głowie, bo to jedynie dawało ulgę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nikogo nie chciałem krytykować, ani atakować, tylko mnie wzięło na sam napis "ciężka depresja" :).

 

Bo takie nazewnictwo sie stosuje jak zapewne wiesz jako osoba z ,,tematu" Ciężka lub Duża Depresja to pojęcie książkowe, fachowe dlatego je użyłem.

 

Nie mam na myśli kogoś z muchami w nosie komu sie zrobiło źle bo dostał 2 w szkole czy miał awanturę z szefem czy z kimś bliskim, czy wstał lewą nogą bo nie ma na nową bluzkę - to nie tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie dyskusję na temat małych i dużych depresji. Ja tam bardziej patrzę na objawy i ile się utrzymują. Bo diagnoza może być płynna... pewne objawy są wspólne dla różnych chorób. No i potrafią się rozwijać w inne choroby... Najważniejsze jak się odczuwa w danym momencie. Jak myślicie, czego oczekujemy od bliskich? Wsparcia czy pomocy? Zrozumienia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie dyskusję na temat małych i dużych depresji. Ja tam bardziej patrzę na objawy i ile się utrzymują. Bo diagnoza może być płynna... pewne objawy są wspólne dla różnych chorób. No i potrafią się rozwijać w inne choroby... Najważniejsze jak się odczuwa w danym momencie. Jak myślicie, czego oczekujemy od bliskich? Wsparcia czy pomocy? Zrozumienia?

 

 

Ja? chyba zrozumienia i...chyba to bo to też jest wsparci.

Pomocy? jak już to w pierwszej fazie bo jak już jest diagnoza, leki, terapia to z górki.

 

Ja tak jak pisałem nawet nie informowałem rodziny bo i PO CO? kłopot dla nich i dla mnie.

Otoczenia ? też nie bo i PO CO? ktoś przez głupote może chlapnąć coś i Ci zły PR zrobią np u potencjalnych pracodawców.

 

Walczyć samemu plus fachowiec, leki, no i zrozumienie kogoś najblizszego.

 

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem informowania o chorobie np. rodziny(ja mam tak Bogu dzięki że od 20 roku życia nie mieszkam z rodzicami) ponieważ to co możemy ,,ugrać" to: Ojejeju jaki Ty jesteś biedny, jak mi Cię szkoda lub zlewka. rzadko konstruktywna pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziału na cierpiących lekko i ciężko

 

Hmmm no rzeczywiście w jakiś sposób każdy cierpi indywidualnie ;) Ale ja na przykład nigdy bym nie powiedziała że mam ciężką depresję bo nie miałam żadnych prób samobójczych ani nigdy też nie przeleżałam w łóżku całego tygodnia bez mycia się - tak też może wyglądać ciężka depresja.

 

Montechristo, pewnie masz rację i dla Ciebie może lepiej nikomu nie mówić o swojej chorobie, ale ja mam zupełnie inne podejście.

 

Depresja jest teraz bardzo częsta i nie mówić o tym to trochę jak bagatelizować problem. Mam sporo znajomych któży brali psychotropy, chodzili do psychologa, byli u psychiatry, ale przyznali mi się do tego dopiero kiedy ja też zaczęłam mówić otwarcie o moich problemach. Leczę się w NFZ bo na nic innego mnie nie stać i mam świadomość, że może kiedyś nie dostanę jakiejś pracy, bo jakaś firma nielegalnie dowie się czy się leczyłam. Ale chyba aż tak bardzo mi na cudownej pracy nie zależy :)

 

Czy mówić rodzinie miałam wątpliwości, ale w końcu powiedziałam, może to im pomoże zrozumieć problem i pomóc komuś z depresją kogo być może jeszcze spotkają. Bo mi nie pomogli niestety i to chyba mnie najbardziej bolało (nawet bardziej niż wszystkie depresyjne objawy, bo nigdy nie miałam depresji ciężkiej), że wszystkie komentarze mojej rodziny ograniczały się do "weź się w garść".

 

Kiedy moja matka dowiedziała się że byłam u psychiatry prawie się rozpłakała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy mówić rodzinie miałam wątpliwości, ale w końcu powiedziałam, może to im pomoże zrozumieć problem i pomóc komuś z depresją kogo być może jeszcze spotkają. Bo mi nie pomogli niestety i to chyba mnie najbardziej bolało (nawet bardziej niż wszystkie depresyjne objawy, bo nigdy nie miałam depresji ciężkiej), że wszystkie komentarze mojej rodziny ograniczały się do "weź się w garść".

 

Kiedy moja matka dowiedziała się że byłam u psychiatry prawie się rozpłakała.

 

Pozostaje mi powiedzieć że cieszę sie że sie ze mna zgadzasz żeby nie mówić o depresji np. rodzicą(co innego jak się z nimi mieszka to wtedy chyba nie ma wyjścia) o czym świadczą Twoje ostatnie zdania. Uzyskałeś - prawie płacz mamy, i nie otrzymałeś pomocy.

Ja dokładnie z takich samych powodów nie powiedziałem swojej rodzinie.

Moze dlatego że od nastu lat dawałem sobie radę sam, bez płaczu w sukienkę mamy. Nie chciałem liczyć na tzw głaski typu ojjjejejej jak można Ci pomóc. To nic nie daje.

Daje natomiast fachowa pomoc, własna praca i dobry duch który nad nami czuwa.

 

Miało być: uzyskałaś, i otrzymałaś - reszta konsekwentnie bez zmian

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×