Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Monika1974, Ja nie wiem czego pragnę, nie to jest teraz najważniejsze bo ja nie czuję siebie i uczuć.

Czuję tylko ogromny strach, myślisz że to czego się boję to normalna sprawa i śmiało mogę iść ??

 

P.S

 

Nie wiem co masz na myśli z tym tłumaczeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Ja nie wiem czego pragnę, nie to jest teraz najważniejsze bo ja nie czuję siebie i uczuć.

Czuję tylko ogromny strach, myślisz że to czego się boję to normalna sprawa i śmiało mogę iść ??

 

P.S

 

Nie wiem co masz na myśli z tym tłumaczeniem.

 

Tak, to normalne.W takich sytuacjach nowych czuje się zawsez strach i lęk. Zdaje się nam,że zawsze juz tak bedzie. Otóż nie. Ty już pracujesz nad sobą....bo o tym mówisz. Przebudowywujesz sie ,masz opory, a to juz dobry znak. to trochę potrwa , póki ne nauczysz się i nie wejdzie to Tobie w krew.

To,ze siebie nei czujesz i swoich uczuc także....to znaczyze mogleś w przeszłości starać sie sprostac czyimś wymaganiom. zawsze robiłeś coś pod dyktando innych, nie zastanawiając się nad sobą. Mogę sie mylić, ale mówię to z własnego doświadczenia.

 

 

A z tym tłumaczeniem....to miałam na mysli to,że np. jak chesz do ubikacji pójść....to sie nie tłumacz. Poprostu informuj "idę, zaraz wracam", a jeśli ktoś zapyta po co tam idziesz to się nie tłumacz, tylko wyjaśnij "mam potrzebę, zaraz wrócę"

 

Ja mam cos takiego,ze jak siusiam w domu nawet to robię to po cichu.....wiem....to głupie, ale tak mam. ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

 

Monika1974, Mądrze prawisz ,mam ten sam problem ..próbuje rozmawiać ,żartować .Lecz nie widzę własnych potrzeb

 

 

Jeśli to zauważyłeś ....to bardzo dobrze. Ja tez mam z tym problem. Mam nadzieję,że sie to zmieni. Egocentrykiem też nalezy być. Nawet egoizmu trzeba sie w tym wypadku nauczyć. To są nasze potrzeby wiec musimy je zacząc zauważać i zaspokajać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsza sesja była bardzo dziwna. Napisałam terapeutce list, który chciałam jej przeczytać. I przeczytałam. W liście były sprawy dla mnie bardzo bardzo wstydliwe, pokazujące moje bardzo ciemne strony i słabości, o których jeszcze nikomu (!) nadal nie powiedziałam, a nagle zapragnęłam, żeby ona się o tym dowiedziała. Pisałam też o tym, co o niej czasem myślę, o moich zachowaniach w stosunku do niej (np. że robię coś specjalnie, żeby sprawdzić jak ona zareaguje, czy mnie będzie przekonywać do czegoś, albo robię coś, żeby odwrócić jej uwagę od danego tematu, że się z nią przekomarzam, udaję, że czegoś nie wiem itd. – czyli jednym słowem próbuję nią często manipulować). Przyznałam się, że często gram biedną nieświadomą dziewczynkę i daję się uświadamiać, choć dawno np. o czymś wiem, że czuję się znudzona, zniecierpliwiona. Przyznałam się, że się w pewnym okresie bardzo edukowałam (dużo czytałam o stosowanych przez nią technikach terapeutycznych, nurtach, w których pracuje), żeby mieć mimo wszystko kontrolę nad sytuacją choć zachowywałam się w przewidywany przez nią sposób, żeby mnie nie zagięła. Opowiedziałam w tym liście także o kilku innych sprawach dotyczących terapeutki - bardzo długo by to wszystko tu wyjaśniać, opisywać. W każdym razie mogłoby jej się zrobić przykro, to były słowa, które mogły sprawić ból. A na pewno bardzo zaskoczyć, negatywnie. Chociaż napisałam prawdę. Napisałam też o swoich najgorszych zachowaniach, cechach, o tym, jaka jestem czasem dla najbliższych, o tym jak gram z nią często w kotka i myszkę, gdy mnie wkurza, gdy czuję się ignorowana itd. Pokazałam się w tym liście w najgorszym świetle.

Terapeutka mi uświadomiła, że przeczytałam jej ten list, bo chciałam ją jakoś zaszokować, żeby poczuła do mnie wstręt, brzydziła się mnie, i zranić, zadać ból, a to wszystko po to, żeby ona się ode mnie odsunęła, zniechęciła się, oddaliła. Bo ostatnio się do niej znowu zbliżyłam, przez mówienie sobie po imieniu. Więc teraz znowu chcę się oddalić. Usilnie staram się ją zniechęcić do siebie, sprowokować, żeby miała mnie już dosyć i mi podziękowała za współpracę. Choć mi na niej zależy. I to prawda, często chciałabym, żeby mnie znienawidziła. Bo choć pragnę bliskości to coś mnie też od niej odpycha. Im jestem bliżej tym bardziej się boję. Potem była seria krótkich pytań – i tu nie było tak łatwo, bo w liście sama przyznałam się do swoich manipulacji, trików. Terapeutka tym razem już nie mówiła, że możemy o tym porozmawiać, gdy będę gotowa. Nie pozwalała odwracać swojej uwagi od pytania, nie zwracała uwagi na moje zachowania niewerbalne (które notabene były często przemyślane), nie dawała za wygraną i nie pozwalała mi się zastanawiać. Krótka piłka. Bardzo drążyła. To mnie naprawdę bardzo wyczerpało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moim nastepnym tematem na sesji ma byc moja sexualność.Cholera nie wiem o co chodzi zbytnio. Tzn. domyślam się. Ten temat wyszedł pod koniec dzisiejszej sesji.

 

Hania, Kasia i Asia. Przed chwilką zrobiłam coś czego nie powinnam. Mam mieszane uczucia co do mojego wyczynu.Pokorciło mnie i weszłam na konto mojego G.,na jego pocztę. Tam był login i hasło do pewnego portalu. Nie napiszę nazwy. Ale powiem,że G wymyśli sobie nick, podał swoje dane-takie pobieżne i zaczepiał tam dziewczyny... różne, w negliżu, gołe, rozebrane do połowy, ubrane, niektóre bardzo ładne, urodziwe, zgrabne, młodsze ode mnie. Nie powiem....czuję się poruszona. Aż zesłabłam, przeczytałam wszystkie wiadomości.To takie flirtowanie. Jednej napisał,że ma śliczne piersiczki w profilu, innej,że jest sasiadem,że chce się umówić, jedną skrytykował.Ale w większości przypadków słodził. itp.

Nie miałam prawa zaglądać do jego poczty.Wiem o tym.Coś mnie dzisiaj natkneło.Nie wiem czego tam szukałam. Nie czuję przez to do siebie wstrętu czy nienawiści. Czuję tylko złość.Jestem taka wsciekła,ze az kipię, wszystko zaczęło mnie boleć, zwłaszcza mięsnie....znam ten napięciowy ból. Nie chcę teraz zrobic z siebie cierpiętnicy.Stało się....zajrzalam na tą jego pocztę. On nie wiem,ze wchodzic tam mogę. A zaczęło się to od tego,ze kiedyś zalogował sie na moim kompie na swoją pocztę, niewinnie. A ja tam sobie parę razy weszłam.

I wiecie co?Napisałam do niego sms-a przed chwila, w którym zapytałam czy ma na imię G....... czy może.....i tu podałam nick używany przez niego na tym portalu. Potem wymieniłam parę miejsc zamieszkania, które podawał jak się chciał z nimi umawiać.I na koncu zapytałam się go czy ma rozdwojenie jazni czy może nowe upodobania. I wysłałam. Cisza w telefonie.

 

Najgorsze jest to,że nie wiem co chcę przez to osiągnąć, prez to co zrobiłam. Nie wiem czy on się będzie tłumaczyl jak zadzwoni.

No i co ja powiem....odnośnie poczty jego.

Zaczynam też się wkurzać na siebie,że jestem taka podejrzliwa.

I nie chcę usprawiedliwiać siebie, jego też nie.

Może wyolbrzymiam.Nie wiem.

Poryte jest dla mnie to wszystko.Mój charakterek, to,że kontroluję jego osobiste konto. No i oczywiscie zaczynają się jazdy w moim umyśle......

 

O terapii disiajszej napiszę jak mnie natchnie....bo teraz nie jestem zdolna do pisania, cały czas myślę o tym co się przed chwilką stało.Co zrobiłam. I czego się dowiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, ja faktycznie czekam kiedy moja terapeutka straci do mnie w końcu cierpliwość, kiedy mnie znienawidzi i mniej bądź bardziej świadomie często do tego dążę. :pirate: Żeby się poddała i uznała, że nie jest w stanie ze mną współpracować. :pirate:

 

[Dodane po edycji:]

 

Poruszona? Moniko, ja gdybym była na Twoim miejscu to byłabym nieźle wku*iona, nawet gdybym weszła na pocztę swojego chłopaka, co faktycznie było troszkę nie fair... Ja bym chyba wpadła w furię po przeczytaniu tych wiadomości, ojjjj, już to widzę, bo porywcza jestem.... Jestem straszną zazdrośnicą, chciałabym dać mu popalić, bo czułabym się tym bardzo dotknięta, na pewno (choć wiem, że to nie dobry sposób) próbowałabym wpędzić go w poczucie winy, żeby pocierpiał jak cierpię ja, zrobić coś, żeby odczuł na własnej skórze jak to bardzo boli, chciałabym mu dać jakąś nauczkę... Ojoj, Moniko, ciężka sytuacja, nie wiem, jak Ty podchodzisz do tego typu „rozrywek”, ja bym długo potem nie mogła tego zapomnieć. Ba, pewnie bym nigdy nie zapomniała, nawet jakbym wybaczyła. Jestem strasznie wrażliwa na punkcie tzw. „innych panienek”, nawet jeśli tylko w postaci flirtów internetowych.

Jedno jest pewne – nie działaj pochopnie, przemyśl wszystko dobrze. Porywczość nie jest dobrym doradcą, potem często się żałuje słów, decyzji, czynów... Trzymaj się. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tylko tyle, że mialam racje ze leki nie dzialaja, koniec dobrych dni, znów mam ochote rozdziabać sobie rękę, mam ochote krzyczec, wyć, ryczeć i płakać, to sie nigdy nie skonczy, nigdy :-|

Mam ochote powiedziec wszystkim zeby sie od.... a zdrugiej strony tak pragne zeby ktos powiedzial, rozumiem cie, rozumiem jest ok..

Czuje nadchodzaca furie, lepiej pojde juz spac bo znowu sobie cos zrobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Panna_Modliszka, Nie napisał nic, teraz napisałam jeszcze jednego sms-a, poleciałam po całości pod wpływem emocji i tego co napisałyście. Przeciez mam prawo się zezłoscić. A teraz złości mnie Jego milczenie. Niech sie ku.wa boryka z tym co mu napisałam. Ide sie położyć,nie wiem cczy szybko dzisiaj zasnę.

Dzwoni, właśnie teraz. Nie odebralam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Próbuje wejść w jego skórę ...kurcze ja bym się okropnie bał ,jak bym taką wpade zaliczył .

Skrucha ,śliczne przeprosiny,obietnica poprawy i ogromny bukiet kwiatków ...nic więcej bym nie wymyślił .

Monika ,mam nadzieje ,ze jakoś sobie poradzicie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymaj się Monika! W sumie dobrze, że sporo tych kontaktów było - może to tylko takie podbudowywanie męskiego ego, że co to ja nie mogę. Mówię tylko, ale to jednak mocno nie fer. Pewnie nie chciał się osobiście z nikim spotykać a tylko pobawić pisząc. No oby tak właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asiu-, gratuluję Ci odwagi, mimo że jak podejrzewasz, napisałaś ten list, żeby ją od siebie odsunąć. Ty o tym wiesz, ona o tym wie. karty zostały odkryte. mimo wszystko napisanie tego wszystkiego i jeszcze odczytanie musiało samo w sobie mieć działanie oczyszczające, mimo że pewnie po sesji wyszłaś całkiem wyczerpana. To jest standardowe zachowanie w stosunku do osób w jakiś sposób dla nas ważnych, "odejdź, jestem odpychająca, nie odchodź, potrzebuję cię". wydaje mi się jednak, że to był duży progres w Twojej terapii.

 

Monika1974, biedactwo, nie zazdroszczę Ci, mnie też by poniosło na Twoim miejscu. Zareagowałabym tak jak Asia. Nawet jeśli byłoby to na tyle niewinne, że tylko wirtualne i tak by mnie to bolało. I to bardzo. Choć na logikę rzecz biorąc może to jest dokładnie tak jak napisał namiestnik. Trzymaj się Monisiu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, dokładnie, to było jednak oczyszczające. Tyle, że nawet nie skończyło się na tym. Bo wczoraj późnym wieczorem napisałam jej jeszcze maila, nie mogłam się uspokoić, nie mogłam znieść napięcia (nie pomogło nawet kompulsywne jedzenie, którego tak nienawidzę... :pirate: ). W mailu ją zpytałam, kiedy ona mnie w końcu znienawidzi, że chcę ją od siebie odsunąć, bo ta relacja jest dla mnie tak silna, że sobie z nią całkowicie nie radzę, że wydaje mi się, że zwariuję. Że mam ochotę czasem ją tak czymś zszokować na sesji, żeby się zniesmaczyła i odcięła ode mnie, straciła do reszty cierpliwość i kazała mi nie pokazywać się jej na oczy – wszystko jedno co – pociąć się, rozebrać do naga, zdemolować jej gabinet. Bo ja sama nie jestem w stanie od niej odejść choć to byłoby prostsze niż cierpienie związane z relacją z nią. Łatwiej byłoby, gdyby to ona mnie zostawiła. Wtedy nie miałabym innego wyjścia jak tylko się z tym pogodzić, zapomnieć i w końcu odetchnąć z ulgą choć byłabym nieszczęśliwa. A tak - wciąż się bujam – odejść od niej czy zostać... Bo tak bardzo jej potrzebuję, a jednocześnie nie mogę znieść tej bliskości, to mnie doprowadza do obłędu, kontakt z nią wywołuje u mnie jakąś obsesję na jej punkcie. :roll::oops:

W mailu napisałam jej też, że chciałabym często, żeby się nade mną znęcała, żeby mnie uderzyła, kopała, rysowała po moim ciele czymś bardzo ostrym, wykręcała mi kończyny, żeby mnie poniżała, zawstydzała. Nie wiem skąd mam fantazje dotyczące fizycznego znęcania się, nie byłam nigdy przez nikogo bita. Ale to sprawiłoby mi swojego rodzaju przyjemność. :shock:

A im gorzej by mnie traktowała tym bardziej by mnie do niej ciągnęło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brokenwing, namiestnik, Panna_Modliszka, Korba, Vi. Dziękuję za wasze zdania.

 

Wyszło na to,że to ja jestem nie w porządku. 4 miesiące temu zobaczył w mojej komórce fotkę-męskiego penisa. Grzebał w niej.Nie powiedział mi o tym. Wczoraj w kłotni sie przyznał. Myślał,ze to jakiś facet poznany przeze mnie na jakimś erotyczym portalu wysłał mi to zdjęcie.Zaczął mnie szukać po portalach randkowych i erotycznych. Nigdy żadnego konta tam nie zakladałam.Przysięgam. Twierdził,że codziennie regularnie wchodzę na taki portal. Pewnie wyszukał jakiejś dziewczyny podobnej do mnie, pisał z nią , myśląc ,ze to ja.

Od momentu kiedy szperał mi w telefonie i zobaczył zdjęcie....zamiast się zapytac skąd je mam, nic nie powiedział.Żył w świecie wybujałych przez siebie sytuacji, myślac ,ze ja kogoś mogę mieć na takim portalu.

A to zdjęcie to wysłał mi kolega. Tak-kolega, który zawsze w rozmowie chwalił się ,ze ma się czym pochwalić. Nie powiem,podpuszczałam go w rozmowie,że to niemozliwe. I wysłał mi to zdjecie. Nie kasowałam go, nie kryłam się z nim. Bo i po co.

 

Nie sadziłam,ze z całej tej sytuacji wyjdzie taka awantura. Zapytałam G dlaczego mi nie powiedział,że zobaczył to zdjecie w moim telefonie, powiedział,że zataił to bo jestem bardzo wybuchowa i impulsywna,że pogniewałabym się i wkurzyła,że grzebie w mojej komórce. Nigdy wcześniej tego nie robił.

Powiedział mi,ze każdy normalny facet, chłopak, narzeczony czy mąż wkur.wilby się, gdyby zobaczył taką fotkę u swojej kobiety, dziewczyny narzeczonej i żony w komórce.

Miałam tą fotkę i mu nie powiedziałam o tym. Zapomnialam szybko o sprawie bo wiedziałam,że gdybym mu ją pokazała to móglby być zły czy zazdrosny.

A ten kolega, ktory mi ja wysłał to normalny, fajny chłopak, w moim wieku, kawaler, samotny, studiuje, czasem coś do niego odpisze na komunikatorze. Znam go od ponad dwóch lat, mieszka 500 km ode mnie, w stronach rodzinnych mojego taty.

 

Fakt, podpuściłam chłopaka w rozmowie i mi je wysłał.

 

Powiedziałam dzisiaj wszystko G. Niepokoi mnie fakt,że ....wygląda na to,że G mi nie ufa. A ja jestem wścibska i grzebię w jego poczcie. Przyznałam się, nie wypierałam się tego, chociaż było mi sie cieżko do tego przyznać. Ale on się upiera,ze mam konto na portalu randkowym. A ja nie mam.I mówię to Was.....bo po co miałabym kłamać. A on nie wierzy.

Mówi,ze chce ze mną wyjaśnić pare spraw,ze zamiast się zbliżać to ja się oddalam. Że ja w moich planach Go nie ujmuję, ze czuje się oddalony, na drugm planie ........

Powiedziałam mu,że nie jestem pewna swoich uczuć, wcześniej mu tak mówiłam bo tak czułam. Ale z drugiej strony gdyby tak było.....to nie grzebałabym w jego poczice i nie zareagowałabym tak emocjonalnie na to, co się wczoraj wydarzyło. Więc chyba trochę zależy mi na nim. najgorsze wtej kwestii jest to,ze siebie nie rozumiem.Naprawdę. Nie potrafię sie określic w stosunku do niego, a jednocześnie postępuję tak, jakbym chciała go przyłapac na gorącym uczynku. Ja mogę oglądać penisy, które wysłał mi M., ale On nie może oglądać pięknych dziewczyn bo mnie to napawa zazdroscią i wsciekłością. Jestem pokrecona.

Obydwoje siebie sprawdzamy.

Wygląda na to,że to kolejne pudełko, które sie otworzyło po to,żeby się przyjrzec swoim relacjom z NIm. Żeby sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie umiemsie określićw stosunku do niego, dlaczego go kontroluję, dlaczego jestem zazdrosna, dlaczego on mnie kontroluje.

 

Głowa mnie boli. Położę się.

 

[Dodane po edycji:]

 

-asiu-, Hej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Moze wspólny wieczór ,próba spokojnej rozmowy .

Warto spróbować ...skoro on kontroluje a Ty sprawdzasz ,to chyba jesteście o siebie zazdrośni .

Spróbujcie sobie spokojnie porozmawiać ,bo zazdrość występuje najczęściej w parze z miłością .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniś, ja też uważam, że najlepiej będzie jak porozmawiacie szczerze w cztery oczy i sobie wszystko wyjaśnicie. Smsy często jeszcze bardziej komplikują sprawę i prowadzą do nowych nieporozumień, nakręcania się (oj znam to z autopsji), podobnie rozmowy telefoniczne (przypomniały mi się czasy jak potrafiłam prawie 2 godziny kłócić się z moim byłym :pirate: ), telefon zdecydowanie nie jest dobrym narzędziem do rozwiązywania konfliktów. Najlepiej pogadać szczerze face to face.

Wygląda na to, że Wam na sobie zależy, tyle, że oboje nie ufacie sobie tak do końca... Warto porozmawiać o tym, co jest przyczyną tej niepewności, sprawdzania się... I oczywiście wyjaśnić sprawę z tym jego flirtowaniem internetowym - w jakim celu to robił. Skoro Cię to zabolało to powiedz mu to, postaraj się zrobić to spokojnie, ale pokaż mu, że to zraniło Twoje uczucia. Zapytaj jakby on się czuł, gdybyś Ty robiła dokładnie to samo. Podobnie ma się sprawa ze zdjęciem w Twojej komórce... Oj, musicie sobie wyjaśnić kilka spraw... Najgorsze są niedomówienia. Trzymam kciuki za szczerą rozmowę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, w sumie to same dobre rzeczy. Znaczy Tobie zależy na nim a jemu na Tobie :) To w sumie może znak, że nie należy się kryć z tym czy tamtym - a mówić dużo ze sobą. I ani Ty ani on nie będziecie myśleć co myśli Ona czy On - lecz porozmawiacie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się nad skasowaniem konta z NK - wciąż widzę zdjęcia ślubów, chrztów, dzieciątek po narodzinach, rosnących pociech, szczęśliwych rodzinek... A mnie.. zazdrość bierze, robi mi się smutno, czuję zrezygnowanie. Bo też bym tak chciała... Ale nie potrafię. Czuję się tak cholernie samotna, a gdy już zdarzy się, że jestem wśród ludzi to marzę kiedy wrócę do tej swojej samotni, bo nie mogę ich dosłownie znieść, nie mówiąc już o bliższej znajomości. :( Złoszczę się wtedy na siebie, bo bardzo chcę być z ludźmi. Ale nie umiem, nie jestem w stanie. :( Czasem myślę, że do końca życia już będę samotna. :?

W ogóle ostatnio nachodzą mnie ciągle myśli egzystencjalne - po co ja właściwie żyję, jaki jest sens istnienia, co będzie po drugiej stronie, czy w ogóle coś będzie, patrzę na wszystko i wszystkich, i czuję jakby to było poza moim zasięgiem. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brokenwing, -asia-, namiestnik, Dziękuję kochani za za wspołudział w rozwiązwaniu moich konfliktów.

W ogóle to nie wiedziałam,że jest tu tyle zyczliwych osób. Tzn. wiedziałam,ze są ale nie liczyłam,że akurat w opisanym przeze mnie przypadku będę mogła liczyć na wsparcie tylu osób...czyli Was.

 

Rozmowa napewno nieunikniona. Napewno w ten weekend.

Jest jeszcze coś.....okazuję tylko te negatywne emocje wobec niego,najczęsciej złość, niezadowolenie, krytycyzm, a mało jest u mnie tych pozytywnych emocji. Często robię mu wyrzuty,że on się na czymś nie zna, nie doradzi.. Mam wyidealizowane wyobrażenie o mężczyźnie. I nie wiem z czego to wynika. Ciężko mi z myślą,że mogą przecież być sprawy, z którymi sobie ktoś może nie poradzić.Mam na myśli Jego.A precież nikt nie jest idealny, ma wady. Ja też mam wady. Dlaczego zawsze skupiam się na tych złych, zamiast odwrotnie? Ciężko jest mi się przebudować w tej sferze. Ciężko jest mi w tym,żeby pogodzić się z czymś. Konfrontując się z reczywistścią, to na dzień dzisiajszy mam same dylematy. Wcześniej, jak nie miałam problemów ze sobą, mało nad czym się zastanawiałam. PO załamaniu wszystko jest dla mnie takie problematyczne, wszystko muszę odkrecac. Przeraża mnie to. Czasami sobie myślę,że na mój przypadekto trzeba poświecic całe życie terapii.Naprawde.Bo ciągle coś wypływa na wierzch. Ciągle coś odgrzebuję......to dosłownie worek bez dna na dzień dzisiejszy. Nie nadązam za sobą, za swoimi myślami, coraz częściej nie rozumiem siebie.Chciałabym,żeby to się w końcu zmieniło.Chcę być szczęśliwym człowiekiem.To wszystko.

 

dziekuję Wam moi kochani.

 

[Dodane po edycji:]

 

-asia-, bo lęk jest Twoją obroną na dzień dzisiejszy. To dobrze,ze chcesz do ludzi. A to,że sie od nich odgradzasz , nie oznacza,że będzie juz tak zawsze.

Poprostu rozmieniasz narazie siebie na grosze i czujesz się niepewnie na tym gruncie. Musisz siebie poukładac , tak jak ja. A to tez trwa. Ale w koncu musi się skończyć.

 

Też mnie przygnębiają takie zdjęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×