Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Vi., mam.

 

Jestem tak przyzwyczajona do ignorowania,że zaczelam to ignorować.. :mrgreen: Nie wiem czy własciwym jest szukanie uwagi u ludzi,ktorzy cierpią na jej chroniczny deficyt.Zrobil się tu swoisty ring-kto bardziej,kto mocniej,kto teraz.Nie wchodzę w to,bo nic mi do tego,a tutaj i tak nigdy nie znalazlam tego co chcialam.

 

I nie szukam już bliskości tam,gdzie dostanę ułudę.Nie nęci mnie to.

Po moich postach typu "umieram",niemal zawsze znajdywalam posty:"dzis na obiad pulpety"-wygladalo to bardzo groteskowo,więc probuje rezygnowac z samoosmieszenia. :pirate:

Kiedys angażowalam się w problemy innych do tego stopnia,że zniknelam.Na kilkanaście lat.

 

A na sytuacje,ktorych nie rozumiem nie będę reagowac-bo bylaby to hipokryzja.Nie wszystko w życiu przezylam i nie wszystko jest mi znane.

Pisalam już kilkakrotnie,dla mnie nie liczy sie ilosc tylko jakosc i uwlaczające jest dla mnie przesylanie tulaskow i slodziaczkow co 5 minut.

Przez szacunek dla drugiej osoby,zwlaszcza takiej,ktora lubię,nie będę wciskac hamburgerów w miejsca slow,ktorych nie znalazłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ShadowHania, to przykre, niestety tak jest, ale nie ma nic lepszego w moim życiu.

Ja czuję tu brak uwagi, ale oprócz tego nie mam jej wcale.

Pozatym jednak miło wiedzieć, że ktoś jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie.....

A ja nie wiem czy potrzebuję uwagi, wcześniej , gdy pojawiłam się tu na forum szukałam jej jak opętana. Były osoby i są nadal, które się w nie angażowały i angażują.

Na dzień dzisiejszy gupio mi pisać o swoich problemach. Boję się,że mi ktoś odpisze,że moje problemy są malostkowe, zbyt proste, aby się nimi przejmować.

Ostatnio ograniczyłam się do czytania......wypowiedzi, czasem coś odpowiem w innych wątkach.

Ja już k.urwa nic nie wiem. Nie wiem nad czym mam pracować, nie wiem co mi jest i nie wiem co zrobić,żeby zmienić woje położenie. Czasami odnoszę wrażenie,że mam malo pozytywnych doznań. emocji. A nawet jakby byly...to ja nie umiem się cieszyć. Podczas możliwej radości i tak mam napięcie więc to chyba nie radość. Ja pier.dolę.

Tulicie się czasem, wysyłacie buźki i całuski.Na mnie to nie działa. Wręcz mnie denerwuje.Ale każdy z nas ma swoje potrzeby. Jeden potrzebuje konkretnej odpowiedzi, wypowiedzi, inny pocieszenia, albo wirtualnego gestu będącego synonimem bliskości.

A ja juz nie wiem czego ja potrzebuję.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę się jedynie podpisac pod tym co napisalas,Moniko.

Nie wysylam innym tego,czego sama nie kupuje.Konkretna porada gdy jest sie w temacie,gdy ma sie jakies przemyslenia i przypuszczenia?

Tak,jak najbardziej.Ale buziaczki czy wielkie przejęcie gdy ktos sie pochlasta,podczas gdy samemu sie to robi kilka razy dziennie?Dla mnie to nieszczere,zmyślone.Wspolczuje każdemu kto cierpi.Ale nie ma slow,ktore oddadzą to wspolczucie,są za male,albo nieprawdziwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

straszny dzień...straszny

mnóstwo pożegnań

złości, łez, kopanie z buta grupy

dzień pełen emocji

a jakoś dziwnie spokojna jestem... chyba wewnątrz buzuję

terapia nie była skuteczna

powinnam iść do szpitala albo na indywidualną...

idę się pakować

chaos, wielki chaos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Była poprostu za krótka.Powinnas pomyslec o terapii dla dda/ddd-razem z poglebioną trwa niemal 3 lata.

Ta terapia byla intensywna,uderzeniowa-ale tak jak szpital powinna byc konkretnym preludium do terapii dlugotrwalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powinnam najpierw pójść na indywidualną, z której nie wyleciałabym za cięcie się, uporać się jakoś z tym i dopiero ew. udać się na grupową - mój obecny stan nie jest wystarczająco dobry, aby uczestniczyć w terapii psychodynamicznej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj.... nigdy nie traktowałam tulasów jako sposobu na pomoc i nie wpychałam tego, byleby coś powiedzieć. raczej jako hmmm emota jakiegoś, dodatek...

poza tym, są chwile, że słowa są zbędne i w realu po prostu przytulam kogoś.

np przytulam Basię jak przychodzi do mnie i wychodzi ode mnie i nie jest to zwykłe przywitanie lub pożegnanie.

to jest powiedzenie bez słów - jestem z Tobą, myślę o Tobie, rozumiem Cię, martwię się o Ciebie.

 

kurcze. naprawdę kompletnie zgłupiałam.

gdyby nie ta cholerna potrzeba, przestałabym pisać o sobie.

ale mam też nie odpowiadać w żaden sposób? wiadomo, że nie znam recept odpowiedzi, sama jestem potrzaskana, więc jak mam pocieszać, tulasy są kłamstwem, więc najlepiej nie odzywać się.

zamknijmy forum. piszmy wszyscy blogi i łudźmy się że ktoś to czyta

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepotrzebna nadinterpretacja.

Nie oceniam tego,że ktos sie tula czy rozpacza,bo ktos inny sie ciachnął.Ja tego nie lubię-i w nawyku mam unikanie takiego zachowania.W realu jestem czuła i uważająca.Ale nie przywyklam do rozczulania się nad kimś,bo ktos upuscil sobie krew,nie robili tego moi terapeuci,ani psychiatra,ani nawet Adam.To bledne kolo.Potnę się,ktos ucaluje,więc potnę się raz jeszcze.Nie dziwię się,że Adam się uodpornil-no ile można..teraz sama to widzę.

Dla mnie to jest standart,codziennie,od tylu lat..żaden szok,absmak,nic nadzwyczajnego..Takie same emocje wywoluje we mnie to,że ktos sie napil wina,albo kawy do obiadu.Jakbym zobaczyla Adama w rozpaczy,z pocietymi nadgarstkami,to też nie sądzę bym zaczela histeryzowac.Zajęłabym się nim.Konkretnie.Bez wyrzutów i ciumkania.Bo tak naprawde to jest potrzebne-żeby ktos się zajął,opatrzyl,na trzezwo,ogarnął rozumem.

 

[Dodane po edycji:]

 

powinnam najpierw pójść na indywidualną, z której nie wyleciałabym za cięcie się, uporać się jakoś z tym i dopiero ew. udać się na grupową - mój obecny stan nie jest wystarczająco dobry, aby uczestniczyć w terapii psychodynamicznej

 

 

zgadzam się-indywidualna to chyba konieczność,ale akurat czemu psychodynamiczna bylaby niewskazana?Co ma nurt do rzeczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u mnie jest tak: potnę się, nikt nie ucałuje, potnę się raz jeszcze ;)

 

znowu pewnie nadinterpretacja. ale jak pomyślę o tych wszystkich rzeczach, które Ci mówiłam, że nie zrobiły na Tobie wrażenia, to mi się niedobrze robi.

no bo to w końcu codzienność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę powiedziec-oprocz tego,że sprawilas mi teraz straszny ból.

Napisalam,że cięcie się jest dla mnie codziennością-a nie wszystkie rzeczy,ktore mi mowilas.Nie ma różnicy?

Nie wiem i chyba nie chcę wiedziec co napawa Cię w tym odrazą.

Szkoda,że napisanie czegokolwiek prawdziwego,co uważam,wiąże się z takimi reakcjami.Gdybym napisala byloby okay,ale jak staram się zdobyc na szczerosc to od razu dostaje w morde.

Nasze życie byloby pewnie latwiejsze,gdyby choc czasem można bylo byc sobą.

 

[Dodane po edycji:]

 

Dobra,na moj gust Aniu teraz robisz to specjalnie.

Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek Cię odepchnela,czy olala..i jak sądzę przepraszasz mnie teraz po to bym umarla z poczucia winy.

Ale spoko.Nie będę się tu więcej udzielala,nie będę brala udzialu w tej nakręcance,mam nadzieję,że ze skutkiem pozytywnym dla Waszego zdrowia.Trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu.....a ja np. zrobiłabym tak: pocięłaś się, mówisz mi o tym , ale w realu, znamy się, jestesmy koleżankami, odwiedzamy się......są dwie opcje:

1) Zachowałabym spokój, rozumienie, próbowalabym pocieszyć, porozmawiać o tym.

2) O.pierdoliłabym Cię z mordą 6 na 9,ze zachowujesz się jak nieodpowiedzialna kobieta, bez rozumu.

 

W obydwu przypadkach nie wiedziałabym czy dobrze robię bo:

1)NIgdy nie pocieszałam nikogo w takiej sytuacji

2)Nie znam Twoich oczekiwań.

3)Bałabym sie Twojej reakcji na moje zachowanie w obydwu przypadkach.

 

Wniosek: Cokolwiek nie zrobiłabym, nie bylabym tego pewna, nie umiem się wczuć.

Ale z drugiej strony...jeśli moje ingerencja i zwrócenie na Ciebie uwagi odniosłyby skutek pozytywny, cieszyłabym się,że mogłam pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, nie róbmy sobie nawzajem przykrości bo i tak każdy z nas cierpi . Dla każdego jakby na to nie patrzeć jego ból jest największy. Czasem trudno coś sensownego napisać , bo niektórych spraw się nie rozumie, albo ma się też kiepski dzień i jest się zaabsorbowanym myśleniem o sobie. Czasem mówi się przytulam,żeby kogoś podnieść choć odrobinę na duchu i pokazać ,że chociaż przez chwilę się o nim myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje,że Hani chodzi bardziej o to,że chciałabym reagować tak naturalnie, od seraca. Że nie chce udawać. To,ze Kasia pocięła się napewno nie wywołuje u Niej pozytywnych emocji. Może dla Hani to chleb powszedni. Jedyne co potrafi zrobić to przemilczeć czy rozwinąć temat.Natomiast wszelakie gesty typu cmok, tulas byłyby udawanymi.

 

Wyszło teraz,że ja chyba też nie umiem okazywać uczuć w takich sytuacjach. Usprawiedliwiłam Hanię przez swój pryzmat, patrząc moimi oczyma.

 

Gubię się w sytuacjach dla mnie trudnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu uznałam cięcie się za przykład. przecież piszemy tu niemalże o wszystkim, z czym się mierzymy, czego doświadczamy.

sama też pisałaś o tym, jak i my wszystkie, a nagle piszesz, że nie masz w zwyczaju rozpisywać się i rozczulać na ten temat?

 

Haniu, nie chciałam Cię zranić, choć sama poczułam się zraniona, więc uznajmy, że oba zranienia były niezamierzone.

gubię się już w tym wszystkim, coraz mniej rozumiem, może powinnam mniej myśleć.

 

nie chcę, żebyś przestała się udzielać. ale mam wrażenie, że bardzo zmieniłaś ton i podejście. dlatego może nie umiem sobie z tym poradzić.

 

Monika1974, Moniko, masz rację. Ja sama nie wiem jak bym się zachowała. Chociaż byłam już tą stroną, która jest przy kimś kto się pociął i jedyne, co mogłam zrobić to otoczyć opieką, na tyle na ile potrafię. Ale każdy jest inny. Jeden na ofertę pomocy powie - dziękuję, inny - odpie rdol się.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyszło teraz,że ja chyba też nie umiem okazywać uczuć w takich sytuacjach.

 

nikt z nas nie umie. przecież większość z nas to emocjonalni kalecy...

 

[Dodane po edycji:]

 

Słuchajcie, nie róbmy sobie nawzajem przykrości bo i tak każdy z nas cierpi . Dla każdego jakby na to nie patrzeć jego ból jest największy. Czasem trudno coś sensownego napisać , bo niektórych spraw się nie rozumie, albo ma się też kiepski dzień i jest się zaabsorbowanym myśleniem o sobie. Czasem mówi się przytulam,żeby kogoś podnieść choć odrobinę na duchu i pokazać ,że chociaż przez chwilę się o nim myśli.

 

Też tak myślę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmienilam ton,odkąd zobaczylam,że kilka niewinnych osób zaczelo isc w nasze ślady.

To też jest egotyzm i nadinterpretacja,bo zapewne robią tak same z siebie,tak jak my to robilysmy.Ale ja tego nie wiem.

Wiem,że jak przeczytalam pierwszego posta Anki o pociętych biodrach,to pol nocy Adamowi przewylam.

Dla mnie to bylo i jest straszne-jak ktos to robi,rutynowo,od lat,tak jak ja-to przykro mi,ale nie umiem wpasc w rozpacz.Nic na to nie poradzę.

 

Bolaly mnie i doprowadzaly do rozpaczy inne Wasze historie,przede wszystkim Twoj brak rodziców,Grzesiek,wizja Basi w pokoju,samej ze szczurami.

Mowilam Ci,że dla mnie brak rodziców,osierocenie jest czyms najgorszym,wszystkie inne problemy przy tym to dla mnie piardy koguta.Jak moglas pomyslec,że dla mnie to chleb powszedni?

Nawet teraz ryczę.

A do tulasów to zdania nie zmienie-wiem,że je lubicie,pomagają Wam,ale ja ich nie znoszę i dobija mnie fakt,że jak komus nie wysle,to potem ktoras się czuje olana.Ja wszystkich czytam,ja wszystkich widzę,nie odpisuję,bo nie wiem co.

A "hamburgerami" mogę zapychac panią w mięsnym,a nie kogos,koglo uwazalam za bliskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, To,że pocięlaś się wywołało u mnie uczucie strachu, lęku , przykrości, niezrozumienia. Napewno zajęłabym się Tobą na tyle, na ile bym mogla. Nie powiedziałabym : cześc, muszę lecieć, nie uciekłabym. Starałabym się opanować, nie powiedziałabym odpier.dol się. Pomogłabym, to napewno. Buziaka bym napewno nie dała, starałabym się rozmawiać z Tobą. Raczej moim narzędziem byłaby rozmowa z Tobą. Nie wiem czy byłoby mnie stać na jakąkolwiek czułość w gestach. W słowach tak, w gestach raczej nie.

 

Dlaczego w gestach nie umiem okazywać ciepła i troski?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmienilam ton,odkąd zobaczylam,że kilka niewinnych osób zaczelo isc w nasze ślady.

To też jest egotyzm i nadinterpretacja,bo zapewne robią tak same z siebie,tak jak my to robilysmy.Ale ja tego nie wiem.

Wiem,że jak przeczytalam pierwszego posta Anki o pociętych biodrach,to pol nocy Adamowi przewylam.

Dla mnie to bylo i jest straszne-jak ktos to robi,rutynowo,od lat,tak jak ja-to przykro mi,ale nie umiem wpasc w rozpacz.Nic na to nie poradzę.

 

Bolaly mnie i doprowadzaly do rozpaczy inne Wasze historie,przede wszystkim Twoj brak rodziców,Grzesiek,wizja Basi w pokoju,samej ze szczurami.

to NAPRAWDĘ tak działa?

....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, No tak.....teraz zaczyna się ważenie słów. Chleb powszedni w sensie...że znasz ten temat, wiesz jak to jest......ale niestety nic na to nie umiesz poradzić bo nie wiesz co napisać.MOżesz jedynie domyślać się jak ktoś może się czuć bo przerabiałaś temat i sytuację na sobie.

NIe chodziło mi o chleb powszedni w sensie znieczulicy. NIgdy nie przeszła mi taka myśl przez głowę. Nie ukryjesz swojego wysokiego poziomu empatii.

 

Nie płacz. Nie przytulę Cię i buzi też Ci nie dam bo k.urwa nie umiem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Jesli chodzi o samookaleczanie-jestem bezradna.A jednoczesnie wiem,że choc jest to wyrazem ogromnego cierpienia,to od tego się nie umiera.Tak poprostu jest.Może gdybym sama tego nie robila tak dlugo,mialabym więcej serca,uwagi,dla tego typu zachowan.Dla mnie to naprawdę jest jak poranna kawa.

Nie cierpienie,ktore temu towarzyszy!

Ale sam akt-bol tak czy inaczej jest przygniatający,kilka kropli krwi nie sprawia,że ktos jest w moich oczach bardziej biedny czy smutny.

Niektorzy znakomicie powstrzymują emocje,a w srodku i tak umierają.Wierzę na slowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×