Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja nerwica natrectw


numero_uno

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. jestem numero_uno. Odkad zyje(mam 19 lat) i siega ma pamiec zawsze mialem natretne mysli. juz w wieku podstawowki i gimnazjum nerwica dawala mi sie we znaki zaczelo sie od liczenia krokow na odinku chodnika. stawianiu krokow (liczba krokow nie mogla sie dzielic przez 3 np 1,2,4,5,7,8 itd) potem bylo zamykanie drzwi kiedy ostatni wychodzilem z domu balem sie ze jak ktos sie wkradnie to bedzie to moja wina wiec zostawiajac dom pusty czesto przybiegalem do niego sprawdzajac czy napewno domknalem drzwi juz nie mowiac o wracaniu sie z dolu klatki na gore.nigdy nie szedlem z tym do psychiatry bo dla mnie to byla abstrakcja zeby isc do psychiatry z powodow ktore jak to duzo ludzi mowilo sam sobie uroilem i psychiatra niepotrzebny. przywyklem do tego. niecale 3 lata temu probowalem sie zabic. wyskoczylem z wysokiego pietra wiezowca nie pytac ktore niejedno powyzej 5. po tym wlasnie zdarzeniu kiedy sie wyrechabilitowalem i udalo mi sie stanac na nogi zaczely sie schody poniewaz zaczalem walczyc z soba wlasna osobowoscia bralem ponad rok effectin 75 co nie dawalo zadnych efektow wiec odstawilem. poczekalem pol roku w czasie ktorego natrectwa nasilaly sie nie depresja stres pourazowy ale wlasnie natretne mysli. wiec poszedlem do lekarza aby poradzil. przepisal mi fevarin - to bylo jakos na poczatku 2008 r. lek zaczal dzialac po 2 miesiacach i zaczelo sie robic b. dobrze. odrzylem zaczalem sie spotykac ze znajomymi bo tak to rzadko jakos mialem humor na rekreacje jakie fundowalem sobie przez wypadkiem. ale jak zaczelo sie robic dobrze to stwierdzilem ze juz teraz bedzie coraz lepiej i to bez lekow wiec odrzucilem i u psychiatry sie nie stawilem! to byl blad bo potem bylo gorzej niz na leku czulem ze juz nie dostaje wystarczajacej dawki serotoniny do mozgu i znowu powrocila ta moja "szara rzeczywistosc" .zaparlem sie wtedy ze nigdy nie przyjde do psychiatry bo sam jestem silny i z wyjde z tych glupich mysli. Az do dzis kiedy znowu sobie pomyslalem ze duzo czasu sobie dalem a tu nadal nic. lipa, mam strasznie hujowe samopoczucie ostatnio. boli mnie ze kiedy opowiadalem o tym rodzicom a szczegolnosci mamie zbywala mnie ze jak zmienie zachowanie to to minie ze nie mam zadnych zaburzen ze to sam sobie wymyslam, nawet chcialem jej w to uwierzyc bo czasami potrafilem o byle bzdurze (np tym ze moj kolega nie chcial ze mna wyjsc na dwor gdy go o to prosilem bo byl zajty ,myslalem ze moze nie chce mu sie ze mna gadac i mnie zbywa ze wszyscy mnie zbywaja)myslec kilka dni. pomyslalem sobie ze moja mama ma moze racje ale kiedy ulozylem sobie zycie zdalem szkole, mature dostalem sie na studia myslalem ze bedzie niebiansko i bylo.szkoda ze przez 3 dni bo potem natrectwa powrocily na nowo. same natretne mysli mnie nie doluja bo zdazylem przywyknac do tego ze sprawdzam 5 razy czy zamknalem drzwi kiedy wracam w nocy do domu ale kiedy sprawdze to po raz ktorys kilka chwil pozniej pojawia sie wypaczona mysl ktora nie chce mi dac spokoju jestem nienormalny chyba sam z soba walcze zagubilem gdzies rownowage zyciowa. innymi slowy od wypadku nie bylo tygodnia zebym nie pomyslal ze jest zle, przejebane i ze caly czas jest cos nie tak jest INACZEJ NIZ BYLO JEST GORZEJ NIZ PRZED wypadkiem. przyszedlem do lekarza i przepisal mi fevarin - moje przyrzeczenie - bierz go przynajmniej z pol roku albo i wiecej wtedy masz szanse na normalne samopoczucie normalne tzn wewnetrzny spokoj tzn takie jak kiedys.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 22 lat a na natręctwa zachorowałam jak byłam dzieckiem. Kiedy zaczynałam leczenie miałam 17 lat. Od tego czasu czyli od 6 lat biorę leki. Na początku brałam asentre, było lepiej przez pierwszy rok moje życie uległo zmianie nareszcie mogłam normalnie oddychać. Potem wszystko było już tak samo(pomimo, że biorę leki), zmieniałam wiele razy leki, ale to nic nie dało. Teraz czuję się tak samo jak na początku, moja choroba mnie niszczy, przygniata. Wiele razy myślałam o tym, żeby się zabić.....Kiedyś nawet byłam katoliczką, teraz już nie wierzę w istnienie Boga. Z moją rodziną jest inaczej, tylko najbliższe mi osoby wiedzą o moje chorobie. Ze strony rodziców nigdy nie maiłam wsparcia, zawsze kiedy z nim o tym chce porozmawiać, zbywają mnie, albo zmieniają temat. Tylko moja przyjaciółka mnie wspiera. Też wiele razy słyszę coś podobnego co Ty, mówią mi, że jak się mocno postaram to mogę to zmienić, że to zależy ode mnie. Ale prawda jest tak, że to wcale nie zależy ode mnie, wiele razy już próbowałam, ze wszystkich sił i nić :(.

Jedno wiem na pewno, że moja choroba, będzie mi towarzyszyć do końca życia:((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D Witam, jestem Teo.

Chciałbym wam pomóc w przezwyciężeniu choroby dlatego napiszę to co napisze.

Najpierw odpowiem koledze, który napisał post jako pierwszy. Obsesja polegająca na liczeniu kroków i sprawdzanium czy zamek jest zamkniety są normalne, bo chodzi w nich o to, by czuć się dobrze. Właśnie tak. To takie małe wyzwania które nie wymagają zbyt wielkiego wysiłku które dają wiele przyjemnośći. Własnie o tę przyjemność w życiu chodzi. Brałeś jakieś leki, które chyba miały ci dać więcej przyjemności. Niektórzy ludzie czerpią przyjemnoć każdego dnia, radują się, że rano wstają, idą do pracy, spotykają się z ludźmi, czy też zakładają rodziny i żyją jako przykładni mężowie dając przykład dzieciom. Aby stać się przykładnym ojcem samemu najpierw trzeba było być dzieckiem, aby doswiadczyć tego, czego doświadczają dzieci i wten sposób moc podejmować właściwe decyzje związane z wychowywaniem dzieci. Wychowywałeś się w rodzinie, która była kochajacą się i wspierającą sie rodziną. Ale wystąpiły pewne komplikacje. Zostałeś wychowany w strachu, że jeśli czegoś nie zrobisz spotka ciebie kara. Być może miałeś bardzo religijną rodzinę, która wychowywała ciebie w przeświadczeniu, że należy się bać Boga, chodzić do kościoła każdej niedzieli itd, ale zapomnieli ci uświadomić, że to nie jest sztuka dla sztuki, i że chodzisz po to, by oddać chwałę i cześć Bogu, by podziękować za życie, i aby wszystko układaóo się po twojej myśli. Ale jak coś się może układać po twojej myśli, skoro nikt ciebie nie nauczył, co jest dla ciebie dobre, a co złe i że możesz w zyciu robić wszystko, tylko że niewiesz czy to co robisz jest dobre dla ciebie i czy wogóle robisz coś dobrze.

Próbowałeś popełnić samobójstwo, jest to największe głupstwo, jakie można popełnić. Ja to rozumiem, bo byłeś w takim stanie, że nikt nie mogł ci pomóc i nikt za bardzo nie chciał ci pomóc, a nawet nie wiedział, że coś ci dolega. Uwierz mi, że śmierć nigdy nie załatwi problemu a jesteś na ziemi po to, by ten problem rozwiązać lub z nim żyć z jakiegoś powodu. Poza tym Bóg zabronił popełniać takich rzeczy więc weź sobie to do serca i nigdy więcej nawet o tym nie my

śl.

Piszesz, że kiedyś poprosiłeś kolegę oto, żeby z tobą wyszedł na dwór ale był zajęty i powiedziałeś, że pewnie nie chce się z tobą spotykać. Wszyscy potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem, ale prawdziwych przyjaciół nie mamy zbyt wielu. Nigdy nie przejmuj się takimipierdołami, i pamiętaj, że jestes chory i dlatego możesz na pewne reakcje ludzi reagować inaczej niż powinieneś. Czy myślisz, że jeśli kolega by wiedział, jak bardzo ci na tym zależy omówiłby ci ? Myślę, że nie a jeśli to się zdarzyło to pewnie dla tego że był zajęty i niemógł.

Teraz chciałbym ci powiedzieć, co masz robić aby zniwelować działanie obsesji, odzyskać dobry chumor i wiarę w życie.

Po pierwsze możesz przyjąć za schemat rozumowania fakt, że choroba pojawiła się za twoim przyzwoleniem i tylko ty możesz się jej pozbyć. Są to pewne schematy postępowań, które utarły sie i jak oddychanie czy drapanie się weszły do twojego życia. Postanów, że od najbliższej niedzieli postanawiasz porzucić schematy zachowań i zastąpić je innymi. Przestajesz liczyć kostki chodnikowe, i nie chodzisz sprawdzać, czy zamek jest zamknięty, wystarczy że raz psprawdzisz i więcej tego nie rób. Zamiast tego postanów zapełnić dzień innymi wartośiowymi rzeczami, pójść do kina, pojeździć na rowerze, pograć z kolegami w piłkę, cokolwiek tylko żeby zapełnić dzień tak, żeby nie było czasu na myślenie o głupotach. Nie gwarantuje, że uda ci się zapomnieć o schematach postępowania i może się zdarzyć, że je będziesz działał zgodnie z nimi, ale ich częstotliwość się zmieni i to ci wyjdzie na zdrowie. Nie wiem czy masz dziewczynę, ale warto by było rozejrzeć się na mieście, bo dziewczyny mają pozytywny wpływ na chłopaków tak, że czasem można ozdrowieć już po jednej randce.

Jak sobie zaplanujesz życie, tak będziesz żył. Poszedłeś na studia i to super, ale pamiętaj, że może ciebie tam spotkać wiele przykrości, cokolwiek by się nie działo pamiętaj, że jesteś warty tego, żebyś je skończył, znalazł dobrą pracę i mógł w spokoju żyć, a nie pracować w tesco jak niewolnik, przyłóż się do tego i wiedz, że to dobra droga. Ostatnim moim zaleceniem jest to, żebyś się często uśmiechał, bo wszyscy lubią uśmiechniętych ludzi, i nikt nie musiwiedzieć o twoich problemach, a ty pokaż wszystkim, że jesteś pewnym siebie, zadowolonym z życia, inteligentnym i zdecydowanym człowiekiem i tego ci życzę, żebyś każdego dnia czerpał radość z tego, że żyjesz, cokolwiek robisz ciesz się, bo życie prawdziwym cudem jest i kochał świat, i ludzi z którymi żyjesz, bo wtedy widać cel.

Koleżance napiszę, że ma rację. Ciągle będą ci ludzie powtarzać, że to od ciebie zależy bo to prawda. Ale samo postanowienie nie wystarczy. Do kolegi też się zwrócę, abyście nigdy nie zaniedbywali wizyty u lekarza, bo to są specjaliści, leki przez nich przepisywane działają, na wizyty chodźcie i mówcie o wszystkim, co wam dolega. Bo to oni przede wszystkim wiedzą jak wam pomóc. Smutno mi, że nie możecie znaleźć pocieszenia w rodzinie. Uwierzcie mi, że rodzice by wam pomogli, tylko że nie wiedzą jak. Być może za mało miłości wam okazują, i empatii ale zrobiliby dla was wszystko by wam pomóc. Piszesz, że byłaś katoliczką, więc się udaj na rozmowe do księdza może po rozmowie uda wam się osiągnąć jakiś cel, nie zaszkodzi. Wiesz, że przyjmując godnie Komunię Św. dajesz świadectwo, że wierzysz w Boga, uczestnicząc na Mszy Św. i wierzysz w Jezusa, który jest obecny w Eucharystii, abyś mogła prosić i wiec, że jeśli poprosisz w modlitwie "Ojcze nasz" odnajdziesz sens i cel, do którego dusza dąży, i odpowiedzi, których szukasz, teko ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak się czujesz, też mam nerwice natrectw. Mam objawy podobne jak wszyscy, plus nietypowy objaw a jet nim to, ze mysle ze wiem kiedy umre, kiedys zobaczyłem pewną liczbę i pomyslałem ze własnie tyle bede mial lat jak zejde z tego swiata. Teraz ciagle napotykam ta liczbe, otwieram ksiązke to na tej stronie, patrze na rejestracje to widze ta liczbe, na zegarek to rownież. Nie chciał bym umierac młodo, dlatego zamartwiam sie. Byłem u psychiatry, stwierdził nerwice dal tab i wszystko. Moja jedyna rada to miej pasje, oddawaj sie jej oraz mysl ze urodziles sie po to aby miec zycie piekne i zacznijmy myslec pozytywnie. Musimy z tego bagna wybrnąc, powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×