Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich


AntiSocialButterfly

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

jak ty robisz tutaj to cytowanie wielokrotne, że w każdym cytacie jest napisane, że jest ze mnie? 🙂

Zaznaczam Twoją odpowiedź i klikam "cytuj zaznaczenie" jak robię Ci tym spam czy coś to daj znać to zmienię sposób.
 

 

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

atmosferze, w której jego emocje nie są „odbijanie”, uważniane przez rodziców, to mogą zadziać się dwie rzeczy. Albo dziecko odetnie się od swoich emocji, wyrzeknie się samego siebie, żeby przetrwać, albo wprost przeciwnie, stanie się bardzo wyczulone na wszystkie emocje, jakiekolwiek zmiany tonu głosu, itd. (też żeby przetrwać). I to nam potem zostaje.

 

Ja byłem pierwszym przypadkiem. Często nie wiem co czuję. I często jak już jednak czuję, to mnie to przytłacza. Wiem, że to mój mechanizm obronny. Może i dobrze, może dzięki temu jestem w stanie w miarę stabilnie funkcjonować. Z drugiej strony, to utrudnia tworzenie relacji. Muszę poczuć się z kimś naprawdę bardzo bezpiecznie, żeby się odsłonić.

Drugi przypadek here. Z relacjami mam kompletnie to samo. Tylko to znowu u mnie idzie w toksyczne relacje, bo Ci, którzy są tak mili, jak tego potrzebuję też się najczęściej czegoś boją. Takim sposobem nie mam już (bezpoścrednich) znajomych. A do jednej, którą bardzo lubie wstyd mi napisać.
 

 

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Mam duży plecak, mieści się :D

Plecaki gurom! :D

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nie trzeba się starać, nie trzeba budować relacji, bo zawsze znajdą się setki, tysiące innych ludzi, którzy mogą zapełnić nam czas. Takie relacje stają się przez to płytkie, powierzchowne, i w efekcie bezwartościowe.

True. Za dużo z tym prób i błędów, a tak to wiesz, piszez z tym, kto Ci siedzi a nie kogo dobrało.

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To nie jest lęk dorosłego, normalnego faceta, tylko lęk dziecka, które było ofiarą agresji ojca. Nigdy mi się tego lęku nie udało pozbyć.

Z ojcem miałam podobnie. Na szczęście nie było przemocy jako takiej, było za to dużo krzyku i dziwnych wybuchów złości w losowych momentach. Potem przez wypadek przy pracy jakby się uspokoił. Dalej tak się zdarza, ale coraz rzadziej się tym przejmuje. Mam dość.

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czuję się po niej gorzej, ale chyba nie na tyle gorzej, żeby przestać pić 🙂

Mózg źle interpretuje pobudzenie po kawusi jako lękowy wystrzał adrenaliny. Lepiej mieć to w świadomości, może pomóc ^^

 

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jest stabilnie tak jak jest.

O to dobrze 🙂 

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Wyżej, tzn. młodszych?

Starszych. Niewiele, ale o dziwo bardzo dobrze się z nimi dogadywałam.

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

W sensie, że kryjesz się za nickiem? Czy że nie piszesz wszystkiego co czujesz?

Jedno i drugie. 
 

 

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To prawda. Dlatego tu mamy nicki ;) I dlatego jak jeszcze byłem na fejsie, to na fejkowych danych.

Ja tam wiesz, wolę dmuchać na zimne ;)

W dniu 25.06.2025 o 16:58, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Może po prostu kwestia znalezienia ludzi, z którymi czułabyś się swobodnie i bezpiecznie? Z którymi czułabyś, że to twoja ekipa, że cię rozumieją i nie oceniają?

Dokładnie! Najbardziej interesuje mnie sztuka i informatyka, książki (skład, wyjątki w języku polskim itd.) i muzyka. Tylko nie mam z kim sie tym dzielić. W moim środowisku dziewczyna + gry = dziwaaaak, lubi sztukę? = leń, literatura? A co to .-. Tak to jest okej, w porównaniu do innych tutaj mogę nazwać się zdrową, tylko wyalienowaną osobą, bez przestrzeni dla siebie. Nic mi się nie chcę, bo jak mam chcieć coś rozbić, skoro cały czas słyszę komentarze (eeee, nie rób tego. daj spokój, co ty znowu wymyślasz) itd. Przepraszam za chaotyczność, ale z tym się aktualnie mierzę.

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

odczarowanie wstydu to pierwszy krok ku wolności

Wstydzę się siebie samej. Objawy fizyczne dawno pokonałam. Tak jak pisałam w odpowiedzi wyżej, cholerna indukcja. Wmówiony wstyd, lęki. niechęć do własnych zainteresowań, hobby, pasji. Po co czytać, skoro tylko się tym przejmujesz (w domyśle - dziele się tym, czego się dowiedziałam, czyli "źle") wkurza mnie to. Ale tylko jak jestem w domu, jak wyjdę jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@AntiSocialButterfly

Cytat

Zaznaczam Twoją odpowiedź i klikam "cytuj zaznaczenie" jak robię Ci tym spam czy coś to daj znać to zmienię sposób.

O faktycznie, działa tak 🙂 I nie, to jest OK. Po prostu byłem ciekawy.

 

Ja piszę dłuższe posty w notatniku i przeklejam potem, zaznaczam cytaty i klikam tę ikonkę cytatu. Tylko wtedy nie powiadamia cię o tym, że cię zacytowałem, więc oznaczam najpierw.

Cytat

Drugi przypadek here. Z relacjami mam kompletnie to samo. Tylko to znowu u mnie idzie w toksyczne relacje, bo Ci, którzy są tak mili, jak tego potrzebuję też się najczęściej czegoś boją.

Grunt to dobrać się na podstawie swoich traum :P Nie każdy jest kompatybilny z każdym.

Cytat

Takim sposobem nie mam już (bezpoścrednich) znajomych. A do jednej, którą bardzo lubie wstyd mi napisać.

Czemu wstyd ci napisać? Boisz się odrzucenia? A co jeśli się ucieszy, gdy napiszesz?

Cytat

True. Za dużo z tym prób i błędów, a tak to wiesz, piszez z tym, kto Ci siedzi a nie kogo dobrało.

No dokładnie 🙂

Cytat

Z ojcem miałam podobnie. Na szczęście nie było przemocy jako takiej, było za to dużo krzyku i dziwnych wybuchów złości w losowych momentach. Potem przez wypadek przy pracy jakby się uspokoił. Dalej tak się zdarza, ale coraz rzadziej się tym przejmuje. Mam dość.

Rozumiem, współczuję :( Takie coś ryje samoocenę.

 

Najgorsze, że ja byłbym takim samym ojcem, jak mój. Tylko alkoholikiem nie jestem. No i nie wykorzystuję ludzi tak jak on. Ale (nie)radzenie sobie z emocjami… no cóż.

Cytat

Mózg źle interpretuje pobudzenie po kawusi jako lękowy wystrzał adrenaliny. Lepiej mieć to w świadomości, może pomóc ^^

Tylko są sytuacje, gdy mogę sobie na to pozwolić 🙂 I takie, kiedy nie, ale wtedy nie piję kawy.

Cytat

Starszych. Niewiele, ale o dziwo bardzo dobrze się z nimi dogadywałam.

No bo widać że jesteś dojrzała. Przynajmniej intelektualnie. Inna sprawa, że czasem zakładamy, że jeśli ktoś jest dojrzały intelektualnie, to jest też dojrzały emocjonalnie, i to może być złudne.

Cytat

Dokładnie! Najbardziej interesuje mnie sztuka i informatyka, książki (skład, wyjątki w języku polskim itd.) i muzyka.

„Grammar nazi”? ;)

 

Grasz na jakimś instrumencie?

 

A co dokładnie w informatyce? Programowanie?

Cytat

Tylko nie mam z kim sie tym dzielić. W moim środowisku dziewczyna + gry = dziwaaaak, lubi sztukę? = leń, literatura? A co to .-.

Trochę rozumiem, też mam różne dziwne, trochę nietypowe hobby. I mam wrażenie, że większość osób zajmujących się tym hobby ma coś nie tak z głową ;)

 

BTW, raczej nie zadaję się z ludźmi, którzy nie czytają książek. Nie celowo, po prostu jakoś tak wyszło, że większość moich znajomych czyta.

 

Jakie książki lubisz najbardziej?

 

Cytat

Tak to jest okej, w porównaniu do innych tutaj mogę nazwać się zdrową, tylko wyalienowaną osobą, bez przestrzeni dla siebie. Nic mi się nie chcę, bo jak mam chcieć coś rozbić, skoro cały czas słyszę komentarze (eeee, nie rób tego. daj spokój, co ty znowu wymyślasz) itd. Przepraszam za chaotyczność, ale z tym się aktualnie mierzę.

Komentarze otoczenia, które uważa, że wie lepiej, jak powinnaś żyć, czym się zajmować?

 

Ja jestem wyczulony na takie osoby, bo moja matka taka jest. Wszystko wie najlepiej, czasem mam wrażenie że najchętniej by mnie ubezwłasnowolniła. Może po prostu samotne matki tak mają, nie wiem, z drugiej strony nie dziwię się ojcu, że z nią nie wytrzymał. Dlatego o ile jej stawiam wyraźne granice, jeśli chodzi o wcinanie się w moje życie, ale utrzymuję z nią (chłodny i sporadyczny, ale jednak) kontakt, o tyle z innymi takimi ludźmi już nie mam zamiaru.

 

Prawda jest taka, że musiałem jej wyrwać siłą prawo do życia tak, jak ja mam ochotę – a nie mieszkam z nią, zarabiam na siebie, nic od niej nie mam i nic od niej nie chcę, więc nie ma żadnego powodu, żeby próbowała dyktować mi, jak mam żyć. Bo ona przecież wie najlepiej.

 

Biorę teraz kolejnego kota (ciężko chory, wymaga opieki, jak go nie wezmę to będzie z nim źle), od razu komentarze, że o jezu, czwarty kot, a gdzie ty będziesz mieszkał, itd. Ona do mnie w ogóle nie przychodzi, bo nie potrafi zachowywać się jak gość – to jest zawsze wizytacja, nieproszone komentarze (a tu brudno, a tu to, a to inaczej mam umeblować, itd.), więc przestałem ją zapraszać. Nie jest mile widziana. Ani jej nie wciskam tego kota, ani nie pytam ją o dobre rady, a jednak musi nie tylko dawać rady, ale wręcz wymuszać, żebym robił tak, jak ona sobie wymyśliła.

 

Inna sprawa, że ona nie lubi kotów, bo uroiła sobie, że gdybym nie angażował się tak w pomoc kotom, to miałbym dziecko. Bo ona chce być babcią. A ja dzieci nienawidzę wręcz fanatycznie, nie wiem dlaczego, ale nic tak nie działa mi na nerwy, jak małe dziecko. Więc babcią nie zostanie. I nie może się z tym pogodzić.

 

Chciała żebym zawiózł ją na wakacje, powiedziałem że spoko, ale ja nie będę nocował z nią w domku, tylko będę spał w samochodzie (m.in. po to kupiłem busa, żeby mieć taką swoją przestrzeń, w której mogę np. rozłożyć materac i spać jak w kamperze), generalnie chętnie się wyrwę z Warszawy na ten dzień, ale na moich warunkach. To ona że nie, bo ona wie lepiej, mam spać tu gdzie ona chce, że jak menel w samochodzie, itd. Finalnie się obraziła, stwierdziła że w takim razie nie chce, żebym ją odwoził. No to nie, pojedzie sobie taksówką płacąc kilkaset zł.

 

I tak ze wszystkim.

 

Cytat

Wstydzę się siebie samej. Objawy fizyczne dawno pokonałam. Tak jak pisałam w odpowiedzi wyżej, cholerna indukcja. Wmówiony wstyd, lęki. niechęć do własnych zainteresowań, hobby, pasji. Po co czytać, skoro tylko się tym przejmujesz (w domyśle - dziele się tym, czego się dowiedziałam, czyli "źle") wkurza mnie to. Ale tylko jak jestem w domu, jak wyjdę jest lepiej.

Taka zinternalizowana samokrytyka, znam to. Udało mi się to pokonać w sumie w większości obszarów życia. Nie w każdym. Tzn. taki cichy podszept nadal gdzieś w środku jest i czasem dochodzi do głosu, ale nauczyłem się rozpoznawać te myśli i ignorować je.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.06.2025 o 23:07, AntiSocialButterfly napisał(a):

Wolę nie podawać imienia, jakaś nazwa może kiedyś wpadnie sama. Mam 21 lat i już od około 10 zmagam się z zaburzeniem lękowym. Podejrzewam też u siebie adhd (przez doświadczenia życiowo-zawodowe) a przede wszystkim - szukam znajomych. Mimo zaburzenia bardzo lubię pisać i poznawać nowe osoby, pozdrawiam 🙂

 

Hejka 🌷 

 

Ja też zmagam się z lękami. Jeśli chcesz, to pisz śmiało na pw 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ja piszę dłuższe posty w notatniku i przeklejam potem, zaznaczam cytaty i klikam tę ikonkę cytatu. Tylko wtedy nie powiadamia cię o tym, że cię zacytowałem, więc oznaczam najpierw.

Ciekawy system muszę przyznać. Czasem najlepsze teksty wychodzą właśnie w notatniku.

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Grunt to dobrać się na podstawie swoich traum :P Nie każdy jest kompatybilny z każdym.

Traum to słowo klucz 😜

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czemu wstyd ci napisać? Boisz się odrzucenia? A co jeśli się ucieszy, gdy napiszesz?

Wiesz, nie pisałam z tą osobą od długiego czasu (parę lat). Tak, mam ważenie, że dorosłość mogła zmienić ta osobę na bardziej ogarniętą i mniej zainteresowaną tym, co dawniej nas łączyło. Szczerze, ani razu nie wzięłam takiej opcji pod uwagę.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Najgorsze, że ja byłbym takim samym ojcem, jak mój. Tylko alkoholikiem nie jestem. No i nie wykorzystuję ludzi tak jak on. Ale (nie)radzenie sobie z emocjami… no cóż.

Już sam fakt, że nie jesteś alkoholikiem sprawia, że nie byłbyś tym samym ojcem. Też nie zawsze umiem sobie z nimi poradzić, dzisiaj np. Czuję się bardzo przytłoczona i depresyjna, czemu? Nie wiem.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Tylko są sytuacje, gdy mogę sobie na to pozwolić 🙂 I takie, kiedy nie, ale wtedy nie piję kawy.

A rozumiem, też tak miałam, tylko akurat ograniczałam energetyki.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No bo widać że jesteś dojrzała. Przynajmniej intelektualnie. Inna sprawa, że czasem zakładamy, że jeśli ktoś jest dojrzały intelektualnie, to jest też dojrzały emocjonalnie, i to może być złudne.

Jest złudne. To zależy o czym piszę i z kim.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

„Grammar nazi”? ;)

 

Grasz na jakimś instrumencie?

 

A co dokładnie w informatyce? Programowanie?


Tak, ale tylko irl ;)
Grałam 3 lata na pianinie, teraz mam dziwną umiejętność, że szybko ogarniam grę na w sumie większości instrumentów.
Tak, też jakies mody do gier, ciekawostki, grafika. Ostatnio też jestem mega zaciekawiona systemami i oprogramowaniem open source, mega lubię testować takie rzeczy ^^ no i szukać internet w celu znalezienia atrefaktów (starych gier i programów)
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Trochę rozumiem, też mam różne dziwne, trochę nietypowe hobby. I mam wrażenie, że większość osób zajmujących się tym hobby ma coś nie tak z głową ;)

O kurde, znaczy u mnie dziwne pod względem rówieśników, niekoniecznie samo w sobie.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

BTW, raczej nie zadaję się z ludźmi, którzy nie czytają książek. Nie celowo, po prostu jakoś tak wyszło, że większość moich znajomych czyta.

To u mnie nikt nie czytał, aż się odcięłam. Szybko w praktyce wyszło, że nie ma o czym z nimi gadać.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jakie książki lubisz najbardziej?

Psychologiczne, socjologiczne, postapo, literatura gotycka, mitologia ale też typowo sci-fi i fantasy. Ostatnio bardziej pod studia czytam o historii sztuki i też są ciekawe. Jak bardzo się nudzę potrafi mnie wciągnąć nawet atlas grzybów xD
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Komentarze otoczenia, które uważa, że wie lepiej, jak powinnaś żyć, czym się zajmować?

 W teorii tak, tylko dochodzi kilka rzeczy. Otoczenie, które chce mnie ustawiać pod siebie, s u g e r u j ą c  różne rzeczy, bagatelizując potrzeby (przede wszystkim prywatności, obserwowanie w losowych momentach i wciskanie jedzenia, mówienie tylko o nim (stąd bed)) i "love bombing", kiedy mam ich serdecznie dość. Z zajmowaniem się może, ale to idzie bardziej w nic nie robienie (bo "po co?" - wmówiony mi, głupi podszept)
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ja jestem wyczulony na takie osoby, bo moja matka taka jest. Wszystko wie najlepiej, czasem mam wrażenie że najchętniej by mnie ubezwłasnowolniła.

No ja się raz mojej zapytałam o to wprost, jak byłam krótko po 18.
Nie tylko samotne. U mnie combo mama i tata. Rodzeństwo od nich odpatruje i robi tak samo, sama staję w kontrze - nie dopytuje o wszystko, nie nadskakuję (A może to? A może tamto?) tylko daję wybór i każe myśleć samemu. Ale też ciężko w ten schemat nie wpadać.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

tyle z innymi takimi ludźmi już nie mam zamiaru.

Święte słowa. Chociaż teraz też jest lepiej (rodzice mają więcej zajęć dla siebie, jakieś wyjazdy, spacery itp) jednak najgorzej jak próbują mnie w to wciągnąć, czasem z nerwów na nich robi mi się niedobrze. Bo jak dasz im palec, chcą wziąć całą rękę.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Prawda jest taka, że musiałem jej wyrwać siłą prawo do życia tak, jak ja mam ochotę – a nie mieszkam z nią, zarabiam na siebie, nic od niej nie mam i nic od niej nie chcę, więc nie ma żadnego powodu, żeby próbowała dyktować mi, jak mam żyć. Bo ona przecież wie najlepiej.

No z takimi ludźmi nie da się inaczej, pewnie dużo musiało Cię to kosztować. Też mam trochę odłożone, materiały plastyczne i kursy sfinansowałam sobie sama a i tak potrafiłam usłyszeć "nie studiuj, czemu nie pracujesz jak inni", no to poszłam do pracy i było to najgorsze doświadczenie w moim (i innych, bo domyślasz sie pewnie, że byłam w nich kijowa) życiu. Powiedziałam w końcu stop i staram się robić swoje rzeczy, bez ich "fachowej" wiedzy.
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Biorę teraz kolejnego kota (ciężko chory, wymaga opieki, jak go nie wezmę to będzie z nim źle), od razu komentarze, że o jezu, czwarty kot, a gdzie ty będziesz mieszkał, itd.

Jakbym słyszała moją mamę. Tylko kiedy np. Chcę sobie ściąć włosy, podzielić się z nią tym co czytałam (a co sie przejmujesz, po co ci to?) to już jej nie mówię, ale tez minus, bo przez to nie czytam. Swoją drogą jak tam kotek, daje radę? Też posiadam jednego ulicznika. Niestety jak tylko wyjeżdżam z domu zaczyna się np. Wypuszczanie samopas na pole (normalnie wyprowadzam) bo przecież "eeeeee, da rade!". Chrzanić moje zdanie co nie.

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ona do mnie w ogóle nie przychodzi, bo nie potrafi zachowywać się jak gość – to jest zawsze wizytacja, nieproszone komentarze (a tu brudno, a tu to, a to inaczej mam umeblować, itd.), więc przestałem ją zapraszać. Nie jest mile widziana. Ani jej nie wciskam tego kota, ani nie pytam ją o dobre rady, a jednak musi nie tylko dawać rady, ale wręcz wymuszać, żebym robił tak, jak ona sobie wymyśliła.

Moja mama czepia się żwirku dla kota, ZAWSZE jak go wymieniam to albo daję za dużo, albo jest jeszcze dobry (co z tego, że wali na cały pokój) albo żebym zmieniła jutro (bo tak). Także nie jesteś w tym sam.
U mnie wymusza jedzenie, ale to na wszystkich. Że wciska "zjedz to, zjedz tamto". I też raz az z nerwów wylałam barszcz (w szklance, nie zupę) do kibla, bo kazała mi go dużo nawalić a wtedy miałam kłopot z żołądkiem i bałam się, że będzie za słony i mi zaszkodzi. Oczywiście słony był, bo tyle ile ja chciałam to by był "za słaby".
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Inna sprawa, że ona nie lubi kotów, bo uroiła sobie, że gdybym nie angażował się tak w pomoc kotom, to miałbym dziecko. Bo ona chce być babcią. A ja dzieci nienawidzę wręcz fanatycznie, nie wiem dlaczego, ale nic tak nie działa mi na nerwy, jak małe dziecko. Więc babcią nie zostanie. I nie może się z tym pogodzić.

Na tą fanatyczną nienawiść odpowiedź masz w sumie wyżej. Nikt nie chce robić czegoś pod czyjeś dyktando. Koty nie, dzieci tak? A czemu nie oba? Działa na nerwy to taka "filozofia", bo to też zakrzywia obraz. Nie wiem kojarzy mi sie to z tym "po co", które pojawia się, gdy tylko zaczynam cos robić. Ciekawe, że mężczyźni też tak mają, myślałam, że to głównie kobiety są o to ciśnięte. U mnie na szczęście jeszcze tak nie ma, ale chyba dlatego, że traktują mnie jak małe dziecko.
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Chciała żebym zawiózł ją na wakacje, powiedziałem że spoko, ale ja nie będę nocował z nią w domku, tylko będę spał w samochodzie (m.in. po to kupiłem busa, żeby mieć taką swoją przestrzeń, w której mogę np. rozłożyć materac i spać jak w kamperze), generalnie chętnie się wyrwę z Warszawy na ten dzień, ale na moich warunkach. To ona że nie, bo ona wie lepiej, mam spać tu gdzie ona chce, że jak menel w samochodzie, itd. Finalnie się obraziła, stwierdziła że w takim razie nie chce, żebym ją odwoził. No to nie, pojedzie sobie taksówką płacąc kilkaset zł.

O jeny, mi sie to kojarzy z podobną sytuacją, która miałam kilka lat temu. Miałm juz prawo jazdy, tylko nie jeździłam w nocy (nie wiem na ile był to mój lek a na ile "bo nie!" mamy) ale akurat miałam odwieść rodzeństwo z centrum mojej miejscowości do domu (mniej niż 5 minut jazdy), ta zadzwoniła do rodzeństwa, że ja nie przyjadę, bo ciemno i tak rodzeństwo przyjechało z moim kolegą z podstawówki, który miał prawko krócej ode mnie xDDDD
Teraz za to potrafię przejechać sama praktycznie wszędzie, nawet w nocy bo tak mnie zdenerwowała ta sytuacja.
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I tak ze wszystkim.

Nasz wspólny kołchoz.
 

 

W dniu 26.06.2025 o 22:35, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Taka zinternalizowana samokrytyka, znam to. Udało mi się to pokonać w sumie w większości obszarów życia. Nie w każdym. Tzn. taki cichy podszept nadal gdzieś w środku jest i czasem dochodzi do głosu, ale nauczyłem się rozpoznawać te myśli i ignorować je.

O to super, u mnie znowu te podszepty nasila środowisko, odetnę się to będzie lepiej mam nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I motylek nam odfrunął… :( Mam nadzieję że nie przytłoczyłem ilością tekstu :D

Nie nie, z tekstem jest ok. Po prostu na dłuższe wypowiedzi potrzebuję czasu. Też pisze na priw z innymi i mi to trochę schodzi. Dochodzą do tego też sprawy prywantne, bo też normalnie rozmawiam z rodzicami i wgl, mimo tych kilku niefajnych sytuacji to bardzo fajni ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

> Ciekawy system muszę przyznać. Czasem najlepsze teksty wychodzą właśnie w notatniku.

 

No tak, tylko potem przerzucanie tego na forum to klikanie każdego cytatu i zaznaczanie „cytuj” :D To jest o wiele, wiele łatwiejsze na forach, które mają BBcode. To też kiedyś miało, ale już nie ma (bo chodzi na innym silniku niż kiedyś).

 

Najwygodniej to mi się pisze maile 🙂

 

Co ty na to, żeby spróbować przejść na taki system, jak w mailach, czyli cytowanie od znaku „>”? Jak się w tym nie ogarniesz to powiedz, pozaznaczam cytaty (ale myślę, że ogarniesz :P).

 

> Nie nie, z tekstem jest ok. Po prostu na dłuższe wypowiedzi potrzebuję czasu. Też pisze na priw z innymi i mi to trochę schodzi.

 

Już się na ciebie na priv rzucili? ;)

 

> Dochodzą do tego też sprawy prywantne, bo też normalnie rozmawiam z rodzicami i wgl, mimo tych kilku niefajnych sytuacji to bardzo fajni ludzie.

 

Rzadko jest tak, żeby ktoś był całkowicie, bezwarunkowo zły. Inaczej odcinanie się od takich osób byłoby łatwiejsze.

 

> Traum to słowo klucz 😜

 

Zwykle tak 🙂 Przynajmniej u mnie tak to zawsze działało.

 

> Wiesz, nie pisałam z tą osobą od długiego czasu (parę lat). Tak, mam ważenie, że dorosłość mogła zmienić ta osobę na bardziej ogarniętą i mniej zainteresowaną tym, co dawniej nas łączyło. Szczerze, ani razu nie wzięłam takiej opcji pod uwagę.

 

No to też racja, ludzie się zmieniają. U mnie próby wznawiania dawnych relacji nigdy się nie udawały. Zawsze się okazywało, że jesteśmy już zbyt różni i w sumie niewiele mamy ze sobą wspólnego…

 

> Już sam fakt, że nie jesteś alkoholikiem sprawia, że nie byłbyś tym samym ojcem.

 

No, tak czy inaczej, nie dowiemy się. Chyba że liczy się tzw. koci tata.

 

> Też nie zawsze umiem sobie z nimi poradzić, dzisiaj np. Czuję się bardzo przytłoczona i depresyjna, czemu? Nie wiem.

 

Zwykle jest jakiś powód, czasem tylko trudno jest go sobie uświadomić. A czasem trzeba po prostu przeczekać… Dziś jest już lepiej?

 

> A rozumiem, też tak miałam, tylko akurat ograniczałam energetyki.

 

Monsterki życiem ❤️

 

> Jest złudne. To zależy o czym piszę i z kim.

 

Z drugiej strony, nadal jesteś młoda, dopiero wchodzisz w dorosłość a z tego co dalej piszesz wygląda na to, że dorastasz w, hmm, niezbyt korzystnym dla rozwoju indywidualnej tożsamości środowisku. Więc trudno się dziwić.

 

> Tak, ale tylko irl ;)

 

U mnie ortografia zahacza o perfekcjonizm.

 

> Grałam 3 lata na pianinie, teraz mam dziwną umiejętność, że szybko ogarniam grę na w sumie większości instrumentów.

 

Ooo, wow 🙂 Co najbardziej lubisz grać?

 

Ja się zawsze chciałem nauczyć, trochę się nauczyłem, grać gram, choć raczej można powiedzieć, że brzdąkam. Nigdy nie opanowałem grania dwiema rękami. Przyszedł taki moment, gdy stwierdziłem, że chcę nowego skilla – albo będzie to granie z nut na keyboardzie, albo… hmm, jeszcze jedna rzecz, o której nie chcę pisać publicznie (mogę prywatnie), bo za mało ludzi się tym zajmuje w Polsce i byłoby mnie łatwiej rozpoznać ;) Wybrałem tę drugą rzecz. Keyboard czeka. W sumie czekają 4 keyboardy i 1 gitara :D

 

Za to czasem komponuję (muzykę elektroniczną), ale to jest trudniejsze na lekach. Nie czuję na nich muzyki tak jak kiedyś, więc średnio to wychodzi. Na pewno kiedyś wychodziło lepiej. U mnie to jest ewidentnie powiązane z tym, na ile jestem odcięty od emocji. Gdy mnie przytłaczają, to wręcz czuję potrzebę, żeby jakoś to wyrazić właśnie muzyką.

 

> Tak, też jakies mody do gier, ciekawostki, grafika. Ostatnio też jestem mega zaciekawiona systemami i oprogramowaniem open source, mega lubię testować takie rzeczy ^^

 

Czyli pewnie Linux? 🙂 Masz jakąś ulubioną dystrybucję? Czy po prostu instalujesz, czytasz o tym, itd.?

 

Uważaj bo jak wsiąkniesz to już nie wrócisz do Windowsa ;)

 

> no i szukać internet w celu znalezienia atrefaktów (starych gier i programów)

 

Bratnia dusza :D Powiedz że Duke Nukem 3D to już w ogóle :D

 

> O kurde, znaczy u mnie dziwne pod względem rówieśników, niekoniecznie samo w sobie.

 

Mam wrażenie, że ludzie dziś nie mają żadnych zainteresowań. A ja z kimś, kto nie ma zainteresowań, nie mam o czym gadać :( Najgorzej, gdy masz ochotę zanurzyć się z kimś w intelektualnej kąpieli, a okazuje się, że druga strona ma ci do zaoferowania tylko nędzną, brudną kałużę.

 

> To u mnie nikt nie czytał, aż się odcięłam. Szybko w praktyce wyszło, że nie ma o czym z nimi gadać.

 

O właśnie, o tym mówię :)

 

> Psychologiczne, socjologiczne, postapo, literatura gotycka, mitologia ale też typowo sci-fi i fantasy.

 

No to u mnie tylko psychologia się zazębia ;) Masz konto na Goodreads?

 

> Ostatnio bardziej pod studia czytam o historii sztuki i też są ciekawe. Jak bardzo się nudzę potrafi mnie wciągnąć nawet atlas grzybów xD

 

Ooo, historia sztuki :D Jedna ex to studiowała. A ja mam tak, że jak ktoś ciekawie opowiada, to też się czymś zainteresuje, nawet jeśli wcześniej w życiu by mi to nie przyszło do głowy. No i się zainteresowałem 🙂

 

> W teorii tak, tylko dochodzi kilka rzeczy. Otoczenie, które chce mnie ustawiać pod siebie, s u g e r u j ą c  różne rzeczy, bagatelizując potrzeby (przede wszystkim prywatności, obserwowanie w losowych momentach i wciskanie jedzenia, mówienie tylko o nim (stąd bed)) i "love bombing", kiedy mam ich serdecznie dość. Z zajmowaniem się może, ale to idzie bardziej w nic nie robienie (bo "po co?" - wmówiony mi, głupi podszept)

 

Otoczenie, czyli rodzina, czy też znajomi?

 

No tak, BED nie wzięło się znikąd. Generalnie takie rzeczy nie biorą się znikąd. A love bombing… eh, to jest podstępne i destrukcyjne. Nawet kota można zagłaskać. Tylko kot się odwinie i podrapie, i sobie pójdzie, a człowiek jest często tresowany do bycia grzecznym, posłusznym, jeszcze niech się pojawią wjazdy na sumienie… i tak zabija się czyjąś duszę.

 

> No ja się raz mojej zapytałam o to wprost, jak byłam krótko po 18.

 

Pewnie zaprzeczyła?

 

Mam wrażenie, że u takich ludzi słowa nic nie znaczą. Liczą się czyny.

 

> Nie tylko samotne. U mnie combo mama i tata. Rodzeństwo od nich odpatruje i robi tak samo, sama staję w kontrze - nie dopytuje o wszystko, nie nadskakuję (A może to? A może tamto?) tylko daję wybór i każe myśleć samemu. Ale też ciężko w ten schemat nie wpadać.

 

Rodzeństwo widzi, jak rodzice cię traktują, i traktuje cię tak samo. To bracia, siostry? Pewnie starsi bracia, a ty jesteś oczkiem w głowie rodziny (tylko bez prawa do własnej tożsamości)?

 

> Święte słowa. Chociaż teraz też jest lepiej (rodzice mają więcej zajęć dla siebie, jakieś wyjazdy, spacery itp) jednak najgorzej jak próbują mnie w to wciągnąć, czasem z nerwów na nich robi mi się niedobrze. Bo jak dasz im palec, chcą wziąć całą rękę.

 

Takie osaczanie, idziemy na spacer więc ty też idziesz, a to czy masz ochotę, czy masz już plany, to kto by się tym przejmował, nie?

 

> No z takimi ludźmi nie da się inaczej, pewnie dużo musiało Cię to kosztować.

 

Trochę kosztowało. Znam ludzi, którzy poszli w drugą stronę.

 

Jest taka animacja, „The Cord”, ukraińska, ale nie trzeba znać języka, żeby zrozumieć. Możesz obejrzeć, jest na YouTubie.

 

> Też mam trochę odłożone, materiały plastyczne i kursy sfinansowałam sobie sama a i tak potrafiłam usłyszeć "nie studiuj, czemu nie pracujesz jak inni", no to poszłam do pracy i było to najgorsze doświadczenie w moim (i innych, bo domyślasz sie pewnie, że byłam w nich kijowa) życiu.

 

Czemu najgorsze? Przez rozkojarzenie związane z (potencjalnym) ADHD?

 

> Powiedziałam w końcu stop i staram się robić swoje rzeczy, bez ich "fachowej" wiedzy.

 

Słusznie. Sama dojdziesz do tego, co jest dla ciebie najlepsze.

 

> Jakbym słyszała moją mamę. Tylko kiedy np. Chcę sobie ściąć włosy, podzielić się z nią tym co czytałam (a co sie przejmujesz, po co ci to?) to już jej nie mówię, ale tez minus, bo przez to nie czytam.

 

O, znam to. Fryzura zła, książki też czytam złe (bo zbyt mroczne), wszystko złe. Inna sprawa, że ja dużo czytam po angielsku, a ona nie zna angielskiego, więc niektóre książki nam odpadają.

 

Z tym ścinaniem włosów chodzi o to, że masz wyglądać jak dziewczynka, a tak naprawdę czasem się tak nie czujesz i fryzura ma podkreślić twoją tożsamość? Czy zbyt daleko to interpretuję?

 

> Swoją drogą jak tam kotek, daje radę?

 

Eh, z tymi kotami to jest ciężko. Mam jednego zdrowego (tylko bardzo straumatyzowanego) i (już teraz) trzy ciężko chore. Są w trakcie leczenia, ale tu nie będzie happy endu :(

 

Ta nowa koteczka jest bardzo chuda, ma straszne wyniki krwi, białkomocz… no cóż, inaczej bym jej nie wziął (bo nie było potrzeby się nią tak opiekować). Za parę dni idziemy do mojego zaufanego nefrologa i już zrobimy komplet badań, USG, itd. Moja poprzednia koteczka z przewlekłą niewydolnością nerek żyła 4 lata od diagnozy (a dawali jej góra 3 miesiące). Kosztowało to kupę kasy i nerwów, ale nie żałuję ani złotówki.

 

Inna sprawa, że załamanie może przyjść zawsze. Z takimi kotami nigdy nie wiemy ile nam zostało czasu.

 

> Też posiadam jednego ulicznika. Niestety jak tylko wyjeżdżam z domu zaczyna się np. Wypuszczanie samopas na pole (normalnie wyprowadzam) bo przecież "eeeeee, da rade!". Chrzanić moje zdanie co nie.

 

Moje też nie wychodzą (jednego wyprowadzam na smyczy) i nie wiem co bym zrobił jakby ktoś wypuścił mojego kota na dwór bez pozwolenia. Tyle rzeczy może się stać… i tak, da radę, do czasu aż nie da i skończy… wiadomo jak.

 

> Moja mama czepia się żwirku dla kota, ZAWSZE jak go wymieniam to albo daję za dużo, albo jest jeszcze dobry (co z tego, że wali na cały pokój) albo żebym zmieniła jutro (bo tak). Także nie jesteś w tym sam.

 

Czyli tak naprawdę nie da się jej zadowolić? Zawsze jest coś nie tak?

 

> U mnie wymusza jedzenie, ale to na wszystkich. Że wciska "zjedz to, zjedz tamto".

 

Wiesz, wydaje mi się, że starsi ludzie w ten sposób okazują miłość. Kiedyś był głód, więc serce wkładają w to, żeby nikt nigdy nie był głodny. Oczywiście nie jest to zdrowe, ale im się w głowie nie mieści, że można czegoś nie chcieć, nie zjeść, mieć własne potrzeby, odczucia z ciała (sytość), itd. Masz jeść, bo ona daje, i koniec. I o ile dorosły sobie z tym poradzi, to jeśli coś takiego dzieje się od dziecka, to masz przepis na zaburzenia odżywiania. To straszne :(

 

> I też raz az z nerwów wylałam barszcz (w szklance, nie zupę) do kibla, bo kazała mi go dużo nawalić a wtedy miałam kłopot z żołądkiem i bałam się, że będzie za słony i mi zaszkodzi. Oczywiście słony był, bo tyle ile ja chciałam to by był "za słaby".

 

Nawet solić sama nie możesz wg swoich preferencji? To nie jest normalne -.-

 

I w sumie wylewając barszcz zadbałaś o swoje potrzeby, wyrwałaś prawo do ich przestrzegania. Cóż, jeśli nie dało się inaczej…

 

> Na tą fanatyczną nienawiść odpowiedź masz w sumie wyżej. Nikt nie chce robić czegoś pod czyjeś dyktando. Koty nie, dzieci tak? A czemu nie oba?

 

W sensie czemu u mnie? Bo nie lubię dzieci 🙂

 

> Ciekawe, że mężczyźni też tak mają, myślałam, że to głównie kobiety są o to ciśnięte.

 

Mają, mają. Może trochę mniej, bo prawo mężczyzny do autonomii wydaje się być częściej zauważane, niż prawo kobiety do dysponowania swoim ciałem (przynajmniej przez rodziny, bo w życiu to już różnie bywa), ale też mają.

 

> U mnie na szczęście jeszcze tak nie ma, ale chyba dlatego, że traktują mnie jak małe dziecko.

 

Znam dorosłych, którzy mają 60 lat i dalej są traktowani jak małe dzieci. To nie mija z wiekiem, czy np. z założeniem rodziny (zresztą ci ludzie nigdy ich przez to nie zakładają).

 

> O jeny, mi sie to kojarzy z podobną sytuacją, która miałam kilka lat temu. Miałm juz prawo jazdy, tylko nie jeździłam w nocy (nie wiem na ile był to mój lek a na ile "bo nie!" mamy) ale akurat miałam odwieść rodzeństwo z centrum mojej miejscowości do domu (mniej niż 5 minut jazdy), ta zadzwoniła do rodzeństwa, że ja nie przyjadę, bo ciemno i tak rodzeństwo przyjechało z moim kolegą z podstawówki, który miał prawko krócej ode mnie xDDDD

 

No tak, ale w końcu to ty jesteś małą dziewczynką, która na pewno się rozbije…

 

> Teraz za to potrafię przejechać sama praktycznie wszędzie, nawet w nocy bo tak mnie zdenerwowała ta sytuacja.

 

Nie dziwię się. Tylko szkoda że musiałaś to „wyrwać”. W normalnej sytuacji rodzic powiedziałby – ok, jedź, tylko daj znać, jak dojedziesz. I jak coś się będzie działo, to dzwoń. I tyle – masz możliwość zetknąć się z dorosłością, ale mając tę bezpieczną przystań w razie, gdyby coś poszło nie tak.

 

> O to super, u mnie znowu te podszepty nasila środowisko, odetnę się to będzie lepiej mam nadzieję.

 

Przede wszystkim kwestia posiadania normalnych, zdrowych znajomych, którzy widzą cię jak odrębną jednostkę.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Co ty na to, żeby spróbować przejść na taki system, jak w mailach, czyli cytowanie od znaku „>”? Jak się w tym nie ogarniesz to powiedz, pozaznaczam cytaty (ale myślę, że ogarniesz :P).

Ogarnę na luzie, tylko jakby ja też tak musze robić? Wygodniej mi cytować.
 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Już się na ciebie na priv rzucili? ;)

Najak ;)

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Rzadko jest tak, żeby ktoś był całkowicie, bezwarunkowo zły. Inaczej odcinanie się od takich osób byłoby łatwiejsze.

Racja.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No to też racja, ludzie się zmieniają. U mnie próby wznawiania dawnych relacji nigdy się nie udawały. Zawsze się okazywało, że jesteśmy już zbyt różni i w sumie niewiele mamy ze sobą wspólnego…

To u mnie to wychodziło z ludźmi, których wydawało się , że znam. Nie wiem jak to wyjaśnić. A jak już z kimś odnawiam to z reguły jest ok.
 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No, tak czy inaczej, nie dowiemy się. Chyba że liczy się tzw. koci tata.

Pewnie, że tak 🙂

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Zwykle jest jakiś powód, czasem tylko trudno jest go sobie uświadomić. A czasem trzeba po prostu przeczekać… Dziś jest już lepiej?

Niezbyt, nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów, więc wchodzi plan b ale jak się tam nie dostanę, to chrzanię to i szukam pracy.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czyli pewnie Linux? 🙂 Masz jakąś ulubioną dystrybucję? Czy po prostu instalujesz, czytasz o tym, itd.?

 

Uważaj bo jak wsiąkniesz to już nie wrócisz do Windowsa ;)

No pewnie 🙂 Minta lubię, myślę też o kubuntu (na starym laptopie, kto tak nie zaczynał?) bo aktualnie mam na nim ubuntu ale zbyt obiąża. Też czasem coś oglądam. Szczerze? Tylko patrzę distro, które mi uciągnie poe, Alice: Madness Returns i Borderlands i mogę pakować manatki.

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Rodzeństwo widzi, jak rodzice cię traktują, i traktuje cię tak samo. To bracia, siostry? Pewnie starsi bracia, a ty jesteś oczkiem w głowie rodziny (tylko bez prawa do własnej tożsamości)?

Bez scenariuszy, to ja tu jestem starsza.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Takie osaczanie, idziemy na spacer więc ty też idziesz, a to czy masz ochotę, czy masz już plany, to kto by się tym przejmował, nie?

Tak. A jak już wyjdę, to zaraz mam z nimi robić inne rzeczy.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ooo, wow 🙂 Co najbardziej lubisz grać?

The White Stripes - Seven Nation Army, a i na keyboardzie pamiętam tylko "Damani's dance" czy jakoś tak.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Za to czasem komponuję (muzykę elektroniczną), ale to jest trudniejsze na lekach. Nie czuję na nich muzyki tak jak kiedyś, więc średnio to wychodzi. Na pewno kiedyś wychodziło lepiej. U mnie to jest ewidentnie powiązane z tym, na ile jestem odcięty od emocji. Gdy mnie przytłaczają, to wręcz czuję potrzebę, żeby jakoś to wyrazić właśnie muzyką.

Uppermost może Ci się spodobać, ja tworzę hobbystycznie mix industrialny, ale póki co faza testów.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Bratnia dusza :D Powiedz że Duke Nukem 3D to już w ogóle :D

Blisko, EDuke32 używany głównie do modowania, ale widziałam na nim grę i też chcę spróbować 😜

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No to u mnie tylko psychologia się zazębia ;) Masz konto na Goodreads?

Nie mam, mało czytam ostatnio.
 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No tak, BED nie wzięło się znikąd. Generalnie takie rzeczy nie biorą się znikąd. A love bombing… eh, to jest podstępne i destrukcyjne. Nawet kota można zagłaskać. Tylko kot się odwinie i podrapie, i sobie pójdzie, a człowiek jest często tresowany do bycia grzecznym, posłusznym, jeszcze niech się pojawią wjazdy na sumienie… i tak zabija się czyjąś duszę.

Otóż to. To jest dosłownie zagłaskiwanie na śmierć.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jest taka animacja, „The Cord”, ukraińska, ale nie trzeba znać języka, żeby zrozumieć. Możesz obejrzeć, jest na YouTubie.

Oglądałam ją kiedyś.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czemu najgorsze? Przez rozkojarzenie związane z (potencjalnym) ADHD?

Tak, radio w głowie totalne.

 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Z tym ścinaniem włosów chodzi o to, że masz wyglądać jak dziewczynka, a tak naprawdę czasem się tak nie czujesz i fryzura ma podkreślić twoją tożsamość? Czy zbyt daleko to interpretuję?

Zbyt daleko. Jest mi tak wygodnie

 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Eh, z tymi kotami to jest ciężko. Mam jednego zdrowego (tylko bardzo straumatyzowanego) i (już teraz) trzy ciężko chore. Są w trakcie leczenia, ale tu nie będzie happy endu :(

 

Ta nowa koteczka jest bardzo chuda, ma straszne wyniki krwi, białkomocz… no cóż, inaczej bym jej nie wziął (bo nie było potrzeby się nią tak opiekować). Za parę dni idziemy do mojego zaufanego nefrologa i już zrobimy komplet badań, USG, itd. Moja poprzednia koteczka z przewlekłą niewydolnością nerek żyła 4 lata od diagnozy (a dawali jej góra 3 miesiące). Kosztowało to kupę kasy i nerwów, ale nie żałuję ani złotówki.

 

Inna sprawa, że załamanie może przyjść zawsze. Z takimi kotami nigdy nie wiemy ile nam zostało czasu.

Wow chwali Ci się. Osoba z mojej rodziny robiła coś podobnego. Też nie udało jej się uratować jednego kociątka (za bardzo wygłodzony był) no tak, ale warto chociaż na chwilę można zapewnić im lepsze życie.

 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Moje też nie wychodzą (jednego wyprowadzam na smyczy) i nie wiem co bym zrobił jakby ktoś wypuścił mojego kota na dwór bez pozwolenia. Tyle rzeczy może się stać… i tak, da radę, do czasu aż nie da i skończy… wiadomo jak.

No dokładnie, u mnie niestety występuje to dość często 😕

 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czyli tak naprawdę nie da się jej zadowolić? Zawsze jest coś nie tak?

tak, chyba że nam sie termin zsynchronizuje.
 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Masz jeść, bo ona daje, i koniec. I o ile dorosły sobie z tym poradzi, to jeśli coś takiego dzieje się od dziecka, to masz przepis na zaburzenia odżywiania. To straszne :(

Nie jest tak źle, jedzenie robię sobie sama w 99,9% przypadków. To bardziej na psychikę działa.

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I w sumie wylewając barszcz zadbałaś o swoje potrzeby, wyrwałaś prawo do ich przestrzegania. Cóż, jeśli nie dało się inaczej…

Też nie lubię marnować jedzenia. Ale nie dało się inaczej, na serio źle się wtedy czułam.
 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

W sensie czemu u mnie? Bo nie lubię dzieci 🙂

Chodziło mi o ta filozofię, że MUSI być albo jedno albo drugie i NIC pomiędzy. To że nie lubisz to wiem i się ani troche nie dziwię.
 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Znam dorosłych, którzy mają 60 lat i dalej są traktowani jak małe dzieci. To nie mija z wiekiem, czy np. z założeniem rodziny (zresztą ci ludzie nigdy ich przez to nie zakładają).

Good to know. Na szczęście jak tylko wyjeżdżam czuje się lepiej.
 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No tak, ale w końcu to ty jesteś małą dziewczynką, która na pewno się rozbije…

No u mnie ten podział na płeć jest akurat dość widoczny, co śmieszne. Bo normalnie to poza siłą fizyczną intelektualnie nie ma aż takiej różnicy.

 

 

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Przede wszystkim kwestia posiadania normalnych, zdrowych znajomych, którzy widzą cię jak odrębną jednostkę.

Mógłbyś to rozwinąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@AntiSocialButterfly,

 

> Ogarnę na luzie, tylko jakby ja też tak musze robić? Wygodniej mi cytować.

 

Nieee, jest OK 🙂

 

>> Już się na ciebie na priv rzucili? ;)

> Najak ;)

 

Czemu mnie to nie dziwi? :D

 

> To u mnie to wychodziło z ludźmi, których wydawało się , że znam. Nie wiem jak to wyjaśnić. A jak już z kimś odnawiam to z reguły jest ok.

 

Może na tym polega mój problem. Czasem mam wrażenie, że sam siebie nie znam, a co dopiero kogoś innego.

 

> Niezbyt, nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów, więc wchodzi plan b ale jak się tam nie dostanę, to chrzanię to i szukam pracy.

 

Na historię sztuki? Jaki masz plan B?

 

> No pewnie 🙂 Minta lubię, myślę też o kubuntu (na starym laptopie, kto tak nie zaczynał?) bo aktualnie mam na nim ubuntu ale zbyt obiąża. Też czasem coś oglądam. Szczerze? Tylko patrzę distro, które mi uciągnie poe, Alice: Madness Returns i Borderlands i mogę pakować manatki.

 

W sumie dziś ludzie zaczynają raczej od wirtualek 🙂

 

Czemu Ubuntu obciąża?

 

> Bez scenariuszy, to ja tu jestem starsza.

 

I mimo tego traktują cię jak dziecko? Młodsze rodzeństwo też tak traktują? Czy jednak nie, bo np. to bracia?

 

> Tak. A jak już wyjdę, to zaraz mam z nimi robić inne rzeczy.

 

No tak, niezależnie czy tego chcesz czy nie…

 

> The White Stripes - Seven Nation Army, a i na keyboardzie pamiętam tylko "Damani's dance" czy jakoś tak.

 

Uwielbiam Seven Nation Army ❤️

 

> Uppermost może Ci się spodobać, ja tworzę hobbystycznie mix industrialny, ale póki co faza testów.

 

Pokażesz coś?

 

Jak byłem dzieckiem i grałem na keyboardzie, to się mamie podobało. Potem, jak dorosłem i poszedłem bardziej w stronę muzyki elektronicznej, to było tylko „ścisz to łupanie!”. No to przestałem się z nią czymkolwiek dzielić. Cóż.

 

> Nie mam, mało czytam ostatnio.

 

Brak czasu, siły?

 

> Otóż to. To jest dosłownie zagłaskiwanie na śmierć.

 

W zasadzie to też jest forma przemocy. Tylko bardziej zakamuflowana. Łatwo jest ocenić np. ojca, który bije swoje dziecko, że robi mu krzywdę, ale dużo trudniej jest zobaczyć to w z pozoru troskliwej matce, która dorosłe dziecko traktuje jakby to miało 5 lat.

 

Nawet taki prosty przykład. Jakiś czas przed śmiercią odnowiłem kontakt z ojcem, miałem go na FB (matki nigdy nie dodałem, pisałaby mi takie komentarze że bym się wstydził przed ludźmi). Wrzuciłem fotę jakiegoś palanta, który zaparkował zastawiając dwa miejsca i pół chodnika, z podpisem mniej więcej „no i stanie taki ch…j i stoi”. Ojciec zalajkował. Matka pewnie zrobiłaby tyradę, że jak ty się odzywasz, itd.

 

Jest taka książka, „Running On Empty”. Warto przeczytać, pokazuje właśnie taką zakamuflowaną, trudną do uchwycenia przemoc.

 

> Oglądałam ją kiedyś.

 

Znam wprost idealny przykład. Już nie żyje, zapił się. Całe życie z matką, zero własnego życia, matka zrobiła z niego drugiego męża, oczywiście nastawiając go przeciwko ojcu. Facet zmarł będąc po 60-ce, całe życie mieszkając z rodzicami, chodząc z mamusią na zakupy, nosząc za nią wszystko, generalnie mały syneczek, a jednocześnie jakieś dziwne, chore, mega toksyczne uwikłanie emocjonalne.

 

On niestety tego nie widział. Zresztą to nie moje pokolenie, więc wiesz, tak sobie obserwowałem to z boku.

 

> Tak, radio w głowie totalne.

 

Jak to dokładnie wygląda? Gonitwa myśli, kompletne rozkojarzenie, miliony myśli na sekundę a każda o czym innym? Czy np. głosy, szepty?

 

> Zbyt daleko. Jest mi tak wygodnie

 

Jasne, po prostu spotkałem się z czymś takim właśnie w tym kontekście, u osoby, która miała ADHD (i dodatkowo była w spektrum autyzmu, choć stwierdzili jej to dość późno).

 

> Wow chwali Ci się. Osoba z mojej rodziny robiła coś podobnego. Też nie udało jej się uratować jednego kociątka (za bardzo wygłodzony był) no tak, ale warto chociaż na chwilę można zapewnić im lepsze życie.

 

Życie, i tak naprawdę godną śmierć. Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że nie chodzi o przedłużanie życia za wszelką cenę, dla własnej egoistycznej zachcianki, tylko o przedłużanie go tak długo, jak kot ma jeszcze coś z tego życia, chce żyć, ma jakieś przyjemności, ma radość z życia. Jeśli jedyne, co pozostało, to tylko cierpienie, to dalsze trzymanie kota przy życiu byłoby okrucieństwem i tak naprawdę niepotrzebnym upodleniem go. Oczywiście czasem ciężko jest podjąć decyzję, że to już i że trzeba pomóc godnie odejść…

 

Jak się nazywa twój kot? Ile ma lat?

 

> Nie jest tak źle, jedzenie robię sobie sama w 99,9% przypadków. To bardziej na psychikę działa.

 

No tak, chodzi mi o to, co było kiedyś, wcześniej, gdy byłaś młodsza. Bo to się przecież nie zaczęło nagle.

 

> Też nie lubię marnować jedzenia. Ale nie dało się inaczej, na serio źle się wtedy czułam.

 

No wierzę. W normalnej sytuacji mogłabyś powiedzieć – nie czuję się najlepiej, nie zjem teraz. Albo po prostu „dziękuję, zjem później”, bez tłumaczenia się dlaczego. I spoko. Generalnie głód i sytość to takie dosyć podstawowe potrzeby, nawet małe dzieci potrafią je rozpoznawać. A duże dzieci, czy tym bardziej dorośli, już w ogóle. Jest jedzenie, będziesz głodna to sobie weźmiesz, zjesz. Nie będziesz miała apetytu, to nie zjesz. Nie umrzesz od tego.

 

Jasne, że są sytuacje, gdy ktoś ma np. anoreksję (która też nie bierze się z powietrza) i trzeba tak naprawdę walczyć o jego przeżycie. Ale to promil sytuacji.

 

Podobnie jak np. matki ubierają swoje dzieci, bo im (matkom) jest zimno (tzn. nie mówię o takich zupełnych maluchach, ale nawet o nastolatkach). I jak takie dziecko, będące tak naprawdę na progu dorosłości, ma się nauczyć rozpoznawania swoich potrzeb, skoro mamusia wie lepiej, czy jest mu zimno czy nie?

 

> Good to know. Na szczęście jak tylko wyjeżdżam czuje się lepiej.

 

A dom powinien być azylem…

 

> Mógłbyś to rozwinąć?

 

Często gdy dorastamy w takiej zaburzonej dynamice, to podświadomie przyciągamy do siebie to, co jest znane. Podobnych ludzi. Do tego ci ludzie widząc, jak traktują nas nasi rodzice, sami zaczynają nas tak traktować, też podświadomie. I cykl się powtarza. Taka samospełniająca się przepowiednia. Mówi się, że ofiara zawsze znajdzie swojego kata.

 

Czasem, gdy zastanawiam się, czy coś jest normalne (bo w sumie nie mając zdrowych wzorców nie mamy też punktu odniesienia), odwracam sobie w głowie sytuację, wyobrażam sobie, że to ja zachowuję się w ten sposób do kogoś, z rodziny czy nie. Albo że ktoś inny, znajomy, zachowuje się w ten sposób wobec mnie. I wtedy widzę bardzo wyraźnie, jak chore jest dane zachowanie.

 

Nawet wracając do przykładu z Facebookiem wyżej – przecież jakby mi ktoś pisał takie patronizujące i tak naprawdę poniżające komentarze, jakie zapewne pisałaby moja matka, gdybym miał ją w znajomych, to wyleciałby z hukiem nawet bez słowa wyjaśnienia.

 

Normalny, zdrowy znajomy, traktuje cię po prostu z szacunkiem. Nie chcesz czegoś, to nie chcesz – nie zmusza cię ani nie musisz się z tego tłumaczyć, nie musisz bronić swoich granic. Przecież prawo do posiadania własnego zdania, własnych opinii, preferencji, jest takie… podstawowe. To nie znaczy, że musi się z tobą we wszystkim zgadzać, ale musi uszanować to, że jesteś odrębną jednostką. Niektórzy rodzice niestety mylą akt urodzenia z aktem własności :(

 

Też przykład z życia – miałem takiego znajomego, wyjątkowy narcyz, generalnie kopia mojej matki. Wytrzymywałem z nim bardzo długo, za długo. I ten znajomy miał dziewczynę. Dziewczyna była, nie bójmy się tego słowa, paskudnie gruba – ale w końcu wzięła się za siebie, poszła na siłownię, schudła 40 kg. Zaczęła naprawdę fajnie wyglądać. Chciała się pochwalić wyglądem, wrzuciła fotę na fejsa, a on co jej napisał? Że z filtrami to każdy ładnie wygląda. Nawet jej znajomi zaczęli jej bronić, a on jeszcze napisał, że „to ja widzę ją codziennie”.

 

No i czy to nie było toksyczne? Dziewczyna wykonała naprawdę super pracę, była z tego dumna bo było z czego, a on ją zgasił nawet nie jak peta, a po prostu tak, jak gasi się świeczkę, jak gasi się iskrę samooceny i chęć do robienia czegokolwiek. Na jej miejscu, będąc tu, gdzie jestem teraz, wywaliłbym taką osobę z życiorysu na kopach. I jego też w końcu na kopach wywaliłem, za całokształt zachowań wobec mnie.

 

> Tak od siebie jeszcze chciałam dodać, że otwarłeś mi totalnie nową perspektywę, nie wiedziałam, że to sięga aż tak głęboko.

 

Wiele rzeczy sięga dużo głębiej niż nam się z pozoru wydaje.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Verinia napisał(a):

@Cień latającej wiewiórki też nie znoszę dzieci. Nie chcę ich mieć i nie chcę mieć z nimi styczności. 

A ja bardzo lubię dzieci. Może nie takie malutkie niemowlaki, ale kilkuletnie jak w przedszkolu są super, takie ciekawe świata. One mnie też lubią. Ale ja też nie chce mieć jak na razie i raczej nie powinam, a jak mi się zachce w późnym wieku to już nie będzie można miec😂😂😂 

Współczuję jak ktoś z rodziny z dzieckiem przybywa i musisz się mizgrac do nich 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uwielbiam @Dalja takie już świadome najbardziej, gdy mówić zaczynają o coś pytają, rozmawiają. Od 3 lat. Z niemowlakami ciężko jest, gdy są malutkie, ja sama ważyłam 2800 jak się urodziłam i Ojciec bał się mnie brać na ręce by mnie nie przełamać, musiał przez coś bo tak bezpośrednio nie chciał mi zrobić krzywdy. Sama jak się takimi małymi dziećmi zajmowałam też to czułam jakie są drobne, kruche choć ja mam i tak takie dziecięce dłonie, delikatne nawet w wieku dorosłym więc jest mi łatwiej. Zresztą ten okres niemowlęcy tak naprawdę szybko mija rok, 2 to już jest taki bobasek, poza tym ja bardzo lubię nosić dzieci na rękach i one też to lubią. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dalja napisał(a):

Ale ja też nie chce mieć jak na razie i raczej nie powinam, a jak mi się zachce w późnym wieku to już nie będzie można miec😂😂😂 

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

 

A ja myślę, że świat już się nie zmieni i to nie oznacza, że ktoś kto dzieci pragnie nie powinien ich mieć. Jakoś się dostosują, tym nowo narodzonym jest łatwiej, bo innego świata wcześniej nie znali. Najgorzej jest i tak mnie się dostosować, choć ja potrafię się w każdy klimat wkręcić, nawet gdy nie jestem szczęśliwa. 

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

 

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Jakoś się dostosują, tym nowo narodzonym jest łatwiej, bo innego świata wcześniej nie znali.

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

 

Adopcja w Polsce jest trudna, też o tym myślałam. Łatwiej dziecko wziąć do rodziny zastępczej, ale potem trzeba dziecko oddać, a dzieci i przybrani rodzice się przywiązują. 

 

Mnie się podoba stan ciąży, jeszcze bardziej jestem ciekawa rodzenia. A mieć własne dzieci jest jeszcze lepszym uczuciem. 

 

Gdyby każdy myślał tak jak Ty to by świat się nie rozwijał. Źle napisałam tam powyżej, że się nie zmieni, bo zawsze jakoś się zmienia, zwłaszcza pod wpływem dzieci. 

 

Chociaż tych co ich nie chcą, też rozumiem, mają prawo i wtedy pewnie by cierpiał, gdyby rodziły się niechciane. Ja bardzo chcę mieć dzieci, najlepiej 8. 

 

26 minut temu, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×