Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie poznają się ludzie z roczników 92-00? Gdzie poznać kogoś?


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Maat napisał(a):

Ja też tak po cichu sobie myślałam 🙂.

No i co?

Nie umówiłabym się z nim nawet gdyby był ostatnim facetem na ziemi!

2 godziny temu, Dryagan napisał(a):

@un_lucky luke @Ola_00 może poznajcie się nawzajem i problem się rozwiąże 🙂 , dwie osoby przestana być samotne, zawsze to jakaś opcja 

Nie jestem zainteresowana!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.03.2025 o 05:50, Ola_00 napisał(a):

Na jakiejś grupie fb kiedyś próbowałam, ale takie zdawkowe odpowiedzi dostawałam.

Na grupce poznajmy się na fb też dziwny typ wypisywał coś do mnie.

Dziękuję za wyrozumiałość.

A co do tego wieku to po prostu młodsi jakoś mnie nie interesowali.

Po prostu zawsze podobali mnie się chłopięce, delikatne typy jak Tom Cruise, Jude Law, Fred Jones z bajki Scooby Doo. Drwalami się nie nigdy interesowałam. Ale pośredni(ani chłopięcy, ani męscy), czyli tacy jak Chris Evans bez zarostu, Ryan Gosling( gdy mieli 20 parę lat) to też ok. A jedyne czego nie chce w wyglądzie, bez obrazy to łysina, broda. Nadwagi też nie, choć wiem, że może wynikać z leków, choroby, genetyki. A poza tym wygląd nie idzie w parze z charakterem. 

Łysych nie lubiłam i nie lubię.

Czy jak na studiach i w szkole średniej były dziewczyny to nie będzie okazji, aby poznać kogoś?

Co ze mną jest nie tak?

Koleżanka i mama nie uważają, że mam zbyt duże, głupie wymagania.

Co w mojej sytuacji jeszcze pozostaje zrobić?

Opisuje gdzie wychodziłam i co robię w wolnych chwilach.

Czy dzisiaj raczej roczniki 92-00(te roczniki mnie interesują) w necie się tylko poznają?

A wrażliwi, a zarazem chłopięcy jak Tom Cruise, Jude Law, Fred z bajki Scooby Doo to gdzie można obecnie takich poznać? 

Czy ciężko dziś poznać wrażliwego i chłopięcego chłopaka w tym przedziale wiekowym?

 

Sorry za zwłokę. Ale spójrz: znowu mówisz o wymaganiach, a nie skupiasz się wcale na tym, co sama oferujesz. Trzeba brać siły na zamiary. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, april_six napisał(a):

Sorry za zwłokę. Ale spójrz: znowu mówisz o wymaganiach, a nie skupiasz się wcale na tym, co sama oferujesz. Trzeba brać siły na zamiary. 

Przecież opisałam siebie, że ludzie mnie chwalą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.04.2025 o 14:52, Dryagan napisał(a):

@un_lucky luke @Ola_00 może poznajcie się nawzajem i problem się rozwiąże 🙂 , dwie osoby przestana być samotne, zawsze to jakaś opcja 

Widzisz, jestem za stary 😁 Zresztą, nie lubię się pchać tam, gdzie mnie nie chcą. Jeśli nikt mnie nie "zaprasza", to nie wchodzę tam. Poza tym, z tego co ona pisała, to jest z Łodzi albo okolic tego miasta, a ja z Poznania. Wolałbym poznać dziewczynę z Poznania lub okolic, a różnica wieku max 10 lat, gdyż będziemy na podobnym etapie życiowym. Poza tym Ola szuka osoby o innej urodzie, a ja to księciem z bajki to nie jestem. Prędzej mi do Shreka 😝

Edytowane przez un_lucky luke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, un_lucky luke napisał(a):

Widzisz, jestem za stary 😁 Zresztą, nie lubię się pchać tam, gdzie mnie nie chcą. Jeśli nikt mnie nie "zaprasza", to nie wchodzę tam. Poza tym, z tego co ona pisała, to jest z Łodzi albo okolic tego miasta, a ja z Poznania. Wolałbym poznać dziewczynę z Poznania lub okolic, a różnica wieku max 10 lat, gdyż będziemy na podobnym etapie życiowym. Poza tym Ola szuka osoby o innej urodzie, a ja to księciem z bajki to nie jestem. Prędzej mi do Shreka 😝

Przecież mam normalne wymogi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, panie – wiadomo, że każdy ma jakieś preferencje, ale przecież najważniejsze w relacji nie są metryka ani rysy twarzy. Naprawdę! Ile to już razy ludzie mówili: „to nie mój typ”, „nie mój klimat”, a potem... klik! Zaiskrzyło i cała teoria wzięła w łeb. Bo jak się spotykają dwie osoby, które się nawzajem słuchają, szanują i potrafią być sobą, to naprawdę przestaje mieć znaczenie, czy ktoś wygląda jak Tom Cruise czy jak Shrek po taplaniu w błocie. Nie ma nic złego w marzeniach o „idealnym” partnerze – ale największe niespodzianki zdarzają się wtedy, gdy odkładamy listę oczekiwań na bok i dajemy się czemuś po prostu wydarzyć. A chemia… no cóż. Ona bywa kompletnie nieprzewidywalna. I całe szczęście. 😊

Tak że głowa do góry, Panie Shreku – Fiona też się znalazła, chociaż na początku wcale nie był w jej typie. A jednak… coś zaiskrzyło, bo chemia to nie katalog z Tinderka, tylko ta dziwna iskra, która nagle przeskakuje między dwojgiem ludzi i robi w głowie „klik!”.

I tak jak w bajce – może się okazać, że ten „Shrek” ma więcej serca, ciepła i wrażliwości niż dziesięciu książąt na koniu razem wziętych. Więc spokojnie – jeszcze niejeden smok do pokonania, niejeden most do przejścia… i kto wie, co (albo kto) czeka po drugiej stronie 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

😂😂😂 dziewczyno Ciebie to można czytać na poprawę humoru, bez kitu😁

Generalnie nie obraź się co teraz powiem ale czytając ciebie to ja bym Ci dała nie wiecej niż 11 lat. Ale panow dorosłych w tym wątku zainteresowałas, więc... może tylko na mnie sprawiasz wrażenie mocno niedojrzalej 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To, co mnie uderza i czego nigdy nie rozumiałem, to transakcyjne podejście do związku. Wymagania przedstawione tak, jak ja bym przedstawił, jakbym szukał pracownika, a nie partnerki.

 

51 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nigdy nie poznawałem kobiety z perspektywą na to, żeby została moją partnerką. Nigdy tego nie rozumiałem, to mi się zawsze wydawało takie sztuczne, sztywne, na siłę, właśnie jak rozmowa o pracę

To jest właśnie charakterystyczne dla portali randkowych. Taka trochę giełda. O wiele ciekawiej jest poznawać kogoś w realu, widzieć, obserwować. Ale wiadomo, że nie każdy ma to szczęście i musi szukać "wirtualnie". Zresztą internet to tylko narzędzie, trzeba takie relacje szybko przenosić do świata rzeczywistego, żeby się pozbyć często fałszywych wyobrażeń o drugiej osobie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Barbecue napisał(a):

 

To jest właśnie charakterystyczne dla portali randkowych. Taka trochę giełda. O wiele ciekawiej jest poznawać kogoś w realu, widzieć, obserwować. Ale wiadomo, że nie każdy ma to szczęście i musi szukać "wirtualnie". Zresztą internet to tylko narzędzie, trzeba takie relacje szybko przenosić do świata rzeczywistego, żeby się pozbyć często fałszywych wyobrażeń o drugiej osobie. 

A gdzie poznać kogoś w wieku 25-33 lata?

Co robić odnośnie mojej sytuacji?

Osoby w tym wieku bardziej w necie się poznają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.04.2025 o 17:50, Ola_00 napisał(a):

Przecież opisałam siebie, że ludzie mnie chwalą

A chwalą Cię że byłabyś dobrą dziewczyną, żoną, matką? Lub ujęte w innych słowach.

 

....Co za pytanie moje, przecież ciocia lub babcia zawsze tak powie. Z tym że w sumie one nie są obiektywne😂😂😂 kiedy śmiejesz się z własnych żartów to już chyba z Tobą źle 

6 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czemu nie? Co z nim nie tak?

Pytasz to pannę która rezygnuje z ostatniego faceta na ziemi 😛😛😛 

 

6 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nie tylko. Tyle że wg mnie nie ma w tym nic złego, ludzie są różni, mają też różną dojrzałość, byle tylko odpowiednio się pod tym kątem dobrać.

 

Czy to źle to zależy od kontekstu. W tej sytuacji nie musi być czymś złym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ale internet nie musi oznaczać portali randkowych.

Tak, racja. Ja swoją drugą połowę poznałam na czacie tematycznym, a nie na portalu randkowym. Na kilku portalach byłam długi czas i nic. Kończyło się na jednym spotkaniu. Nie było kontynuacji nawet przyjacielskich. Ale z jednym znajomym z portalu do dziś mam kontakt mailowy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To gdzie poznać kogoś w tym wieku odnośnie mojej sytuacji?

Jak studia to dziewczyny, szkoła średnia też.

W pracy(stażu) wiek 35-60 lat.

Na codzień nie widzę osób z tych roczników co mnie interesują.

Koleżanki też mówią, że w wielu miejscach nie widzą osób w tym wieku.

Znajomi moich rodziców w tym wieku raczej mają córki, znajomi cioci i babci też raczej mają córki/wnuczki w tym wieku, a jak wnuków/synów to 10-17 lat. Na wsi u cioci i babci niby byliby w tym wieku i okolicach , ale nie są warci poznania, bo im w głowie używki, bójki, złe towarzystwo, źle traktują ludzi, są niemili, takie ochlapusy jak to ciocia mówi. U sąsiadów cioci raczej w rodzinie wiek 10-17 lat. Liceum i studia w damskich gronie były(koleżanka też tak samo). A w pracy wiek raczej 35-60, choć ktoś jest 3 lata starszy, ale to dziewczyna, na szkoleniu ze mną był ktoś 6 lat starszy ode mnie, ale to dziewczyna. Na mieście jak robię zakupy rodzicom, opłaty to nie widzę osób w wieku 25-33 lata, koleżanka ta o której mówię tak samo nikogo nie widzi na codzień w tym wieku, drugą mówiła że w wielu miejscach też nie widzi nikogo w tym wieku.

 

To właśnie co zrobić odnośnie tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Wiesz, naprawdę rozumiem Twoje rozczarowanie – samotność potrafi dawać w kość (sam tego kiedyś doświadczyłem mocno), zwłaszcza kiedy wydaje się, że wszyscy wokół są już „gdzieś” – w związkach, z dziećmi pod pachą, w kuchni robią kolację dla dwojga... a Ty nadal w punkcie wyjścia. Ale warto pamiętać: to, że nie widzisz nikogo wokół, nie znaczy, że nikogo nie ma. Serio – miłość rzadko spada z nieba w najdogodniejszym momencie. To nie zgrzewka mleka, żeby na nią trafić między działem z pieczywem a kasą samoobsługową 😄

I jasne, masz swoje wymagania – i dobrze, że wiesz, czego chcesz. Ale naprawdę, czasem najfajniejsze rzeczy zaczynają się tam, gdzie wcale nie miało się niczego znaleźć. I nie chodzi tylko o związki – chodzi o ludzi, o rozmowy, o to, że coś kliknie, nawet jak nie ma od razu czerwonego dywanu i dzwonów weselnych w tle.

Dlatego warto robić coś dla siebie – mieć pasje, zaglądać na fora tematyczne, wchodzić w miejsca, które są zgodne z Twoimi zainteresowaniami. Bo tam często jest łatwiej – bo już na starcie macie coś wspólnego – jak to zauważył @Cień latającej wiewiórki A z tego coś może się zbudować. I może właśnie tam pojawi się ktoś, kto Cię zaskoczy – może nie Tom Cruise w chłopięcym wieku, ale ktoś z uśmiechem, który Ci się spodoba bardziej niż wszyscy aktorzy razem wzięci 😉

I jeszcze jedno – nie buduj całego swojego świata wokół tego, że nie masz jeszcze partnera. Buduj go wokół siebie. Bo wtedy świat zaczyna budować się wokół Ciebie. Serio.

A na razie – nie trać wiary. Bo najbardziej wartościowe znajomości naprawdę często zaczynają się tam, gdzie zupełnie się ich nie spodziewamy. No i jeszcze jedno: ludzi naprawdę wartościowych czasem trzeba spotkać nie oczami, tylko sercem. Nawet jeśli nie przypominają Jude’a Lawa albo nie mają idealnej fryzury 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Wiesz, naprawdę rozumiem Twoje rozczarowanie – samotność potrafi dawać w kość (sam tego kiedyś doświadczyłem mocno), zwłaszcza kiedy wydaje się, że wszyscy wokół są już „gdzieś” – w związkach, z dziećmi pod pachą, w kuchni robią kolację dla dwojga... a Ty nadal w punkcie wyjścia. Ale warto pamiętać: to, że nie widzisz nikogo wokół, nie znaczy, że nikogo nie ma. Serio – miłość rzadko spada z nieba w najdogodniejszym momencie. To nie zgrzewka mleka, żeby na nią trafić między działem z pieczywem a kasą samoobsługową 😄

I jasne, masz swoje wymagania – i dobrze, że wiesz, czego chcesz. Ale naprawdę, czasem najfajniejsze rzeczy zaczynają się tam, gdzie wcale nie miało się niczego znaleźć. I nie chodzi tylko o związki – chodzi o ludzi, o rozmowy, o to, że coś kliknie, nawet jak nie ma od razu czerwonego dywanu i dzwonów weselnych w tle.

Dlatego warto robić coś dla siebie – mieć pasje, zaglądać na fora tematyczne, wchodzić w miejsca, które są zgodne z Twoimi zainteresowaniami. Bo tam często jest łatwiej – bo już na starcie macie coś wspólnego – jak to zauważył @Cień latającej wiewiórki A z tego coś może się zbudować. I może właśnie tam pojawi się ktoś, kto Cię zaskoczy – może nie Tom Cruise w chłopięcym wieku, ale ktoś z uśmiechem, który Ci się spodoba bardziej niż wszyscy aktorzy razem wzięci 😉

I jeszcze jedno – nie buduj całego swojego świata wokół tego, że nie masz jeszcze partnera. Buduj go wokół siebie. Bo wtedy świat zaczyna budować się wokół Ciebie. Serio.

A na razie – nie trać wiary. Bo najbardziej wartościowe znajomości naprawdę często zaczynają się tam, gdzie zupełnie się ich nie spodziewamy. No i jeszcze jedno: ludzi naprawdę wartościowych czasem trzeba spotkać nie oczami, tylko sercem. Nawet jeśli nie przypominają Jude’a Lawa albo nie mają idealnej fryzury 😉

Ale przecież opisuje gdzie wychodzę, jestem od niedawna na stażu.

Koleżanki to samo widzą, że nie ma osob w tym wieku w wielu miejscach.

Mnie interesują takie typy zarówni z charakteru i wyglądu jak Tom Cruise, Jude Law, Fred ze Scooby Doo(był przecież wrażliwym chłopakiem, a takich lubię) czyli chłopięcy. Pani z pracy, ciocia, mama mówią, że takiego chłopaka wrażliwego co się nie spieszy do współżycia i takiego z wyglądu jak ci trzej, że chłopięcego ze świecą poznać obecnie. Koleżanka to samo mówi.

Ale co do nadwagi mam na uwadze, e może być spowodowana lekami, chorobą, genetyką, że ten z nadwagą może okazać się na poziomie niż ten o sylwetce Juda, Toma i Freda. 

Przecież opisuje co robię w wolnej chwili, gdzie bywam.

Co jest ze mną nie tak?

Co powinnam robić odnośnie swojej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Wiesz, nikt nie mówi, że coś jest z Tobą „nie tak”. Ale czasem można się tak bardzo zapatrzeć w wyobrażenie idealnego partnera, że trudno potem dostrzec realnego człowieka. I nie chodzi o to, że robisz coś źle – tylko może Twoje oczekiwania są aż tak szczegółowe, że nikt się przez nie nie przeciska. Czytając Twój post mam wrażenie, że jesteśmy w świecie, gdzie Fred ze Scooby-Doo jest realną konkurencją na rynku matrymonialnym 😉. Trochę to dziecinne. Tom Cruise czy Jude Law – jasne – mają swój urok (i niezłą stylówkę chociaż aktualnie też byś ich skreśliła, bo za starzy), ale pamiętaj, że to tylko postacie z filmów albo bajek, wykreowani na idealnych. Nie wiemy, jacy są naprawdę. Prawdziwi ludzie nie są idealni. Mają blizny, wady, trochę mniej „filmowy” uśmiech. Ale to nie znaczy, że są mniej wartościowi. Czasem w kimś z zupełnie innego „szablonu” niż Twój ideał może być coś, co sprawi, że się uśmiechniesz.

I serio – nie pytaj, co z Tobą nie tak. Z Tobą naprawdę wszystko jest w porządku. Ale może czas spojrzeć na to inaczej – nie jak na projekt do zrealizowania, tylko jak na coś, co dzieje się między ludźmi, a nie na podstawie formularzy. Bo związki to nie casting do filmu. To nie jest tak, że szukasz aktora do konkretnej roli, który ma spełniać 17 wymagań z listy, wyglądać jak Fred ze Scooby-Doo, mieć charakter Toma Cruise’a (cokolwiek to właściwie znaczy – bo on jako człowiek a nie postać z filmu, to chyba tak średnio z tym charakterem), i jeszcze najlepiej mieszkać w promieniu 5 km. 😉 To nie plan zdjęciowy – to życie. A w życiu najwięcej znaczy to, co się dzieje między dwojgiem ludzi – spojrzenia, rozmowa, śmiech w tym samym momencie, zwykłe poczucie, że z tą osobą chce się spędzić jeszcze trochę więcej czasu (ja np. zakochałem się w osobie z którą najpierw się przyjaźniłem, z którą było mi po prostu dobrze, która mnie akceptowała takiego jakim jestem). Chemia nie pyta, czy ktoś ma idealny profil nosa albo wymarzoną fryzurę. Czasem zaskakuje, kiedy w ogóle się jej nie spodziewasz. Ale żeby mogła zadziałać – trzeba komuś dać szansę. Nie jako kandydatowi na narzeczonego, tylko po prostu jako człowiekowi. I czasem – kto wie – ktoś, kogo na początku byś nie brała pod uwagę, może się okazać kimś, kto najbardziej Cię rozumie. Bo prawdziwa relacja zaczyna się wtedy, gdy już nie szukasz ideału – tylko spotykasz kogoś, kto po prostu pasuje.

Co więc robić?

Po pierwsze – daj sobie trochę luzu. Nie musisz codziennie wychodzić z założeniem, że dziś MUSISZ kogoś poznać. Życie to nie program randkowy.

Po drugie – rozwijaj siebie, nie tylko po to, żeby „być lepsza” dla kogoś, ale dlatego, że to sprawia, że czujesz się silniejsza i pewniejsza siebie. To się potem przekłada na kontakty z ludźmi – bo ludzie czują, kiedy ktoś promieniuje spokojem i autentycznością.

Po trzecie – zaglądaj tam, gdzie są ludzie z Twoimi zainteresowaniami. Fora tematyczne, grupy pasjonatów, lokalne wydarzenia. Nawet tutaj, na Forum, ludzie się poznają. Serio – jeśli kogoś łączy podobna wrażliwość, to czasem wystarczy zwykła rozmowa, żeby coś zaiskrzyło.

I jeszcze jedno – niech Twoje życie nie będzie tylko czekaniem na kogoś. Bo najczęściej to właśnie wtedy ktoś się pojawia – kiedy Ty jesteś już w swoim rytmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Wiesz, nikt nie mówi, że coś jest z Tobą „nie tak”. Ale czasem można się tak bardzo zapatrzeć w wyobrażenie idealnego partnera, że trudno potem dostrzec realnego człowieka. I nie chodzi o to, że robisz coś źle – tylko może Twoje oczekiwania są aż tak szczegółowe, że nikt się przez nie nie przeciska. Czytając Twój post mam wrażenie, że jesteśmy w świecie, gdzie Fred ze Scooby-Doo jest realną konkurencją na rynku matrymonialnym 😉. Trochę to dziecinne. Tom Cruise czy Jude Law – jasne – mają swój urok (i niezłą stylówkę chociaż aktualnie też byś ich skreśliła, bo za starzy), ale pamiętaj, że to tylko postacie z filmów albo bajek, wykreowani na idealnych. Nie wiemy, jacy są naprawdę. Prawdziwi ludzie nie są idealni. Mają blizny, wady, trochę mniej „filmowy” uśmiech. Ale to nie znaczy, że są mniej wartościowi. Czasem w kimś z zupełnie innego „szablonu” niż Twój ideał może być coś, co sprawi, że się uśmiechniesz.

I serio – nie pytaj, co z Tobą nie tak. Z Tobą naprawdę wszystko jest w porządku. Ale może czas spojrzeć na to inaczej – nie jak na projekt do zrealizowania, tylko jak na coś, co dzieje się między ludźmi, a nie na podstawie formularzy. Bo związki to nie casting do filmu. To nie jest tak, że szukasz aktora do konkretnej roli, który ma spełniać 17 wymagań z listy, wyglądać jak Fred ze Scooby-Doo, mieć charakter Toma Cruise’a (cokolwiek to właściwie znaczy – bo on jako człowiek a nie postać z filmu, to chyba tak średnio z tym charakterem), i jeszcze najlepiej mieszkać w promieniu 5 km. 😉 To nie plan zdjęciowy – to życie. A w życiu najwięcej znaczy to, co się dzieje między dwojgiem ludzi – spojrzenia, rozmowa, śmiech w tym samym momencie, zwykłe poczucie, że z tą osobą chce się spędzić jeszcze trochę więcej czasu (ja np. zakochałem się w osobie z którą najpierw się przyjaźniłem, z którą było mi po prostu dobrze, która mnie akceptowała takiego jakim jestem). Chemia nie pyta, czy ktoś ma idealny profil nosa albo wymarzoną fryzurę. Czasem zaskakuje, kiedy w ogóle się jej nie spodziewasz. Ale żeby mogła zadziałać – trzeba komuś dać szansę. Nie jako kandydatowi na narzeczonego, tylko po prostu jako człowiekowi. I czasem – kto wie – ktoś, kogo na początku byś nie brała pod uwagę, może się okazać kimś, kto najbardziej Cię rozumie. Bo prawdziwa relacja zaczyna się wtedy, gdy już nie szukasz ideału – tylko spotykasz kogoś, kto po prostu pasuje.

Co więc robić?

Po pierwsze – daj sobie trochę luzu. Nie musisz codziennie wychodzić z założeniem, że dziś MUSISZ kogoś poznać. Życie to nie program randkowy.

Po drugie – rozwijaj siebie, nie tylko po to, żeby „być lepsza” dla kogoś, ale dlatego, że to sprawia, że czujesz się silniejsza i pewniejsza siebie. To się potem przekłada na kontakty z ludźmi – bo ludzie czują, kiedy ktoś promieniuje spokojem i autentycznością.

Po trzecie – zaglądaj tam, gdzie są ludzie z Twoimi zainteresowaniami. Fora tematyczne, grupy pasjonatów, lokalne wydarzenia. Nawet tutaj, na Forum, ludzie się poznają. Serio – jeśli kogoś łączy podobna wrażliwość, to czasem wystarczy zwykła rozmowa, żeby coś zaiskrzyło.

I jeszcze jedno – niech Twoje życie nie będzie tylko czekaniem na kogoś. Bo najczęściej to właśnie wtedy ktoś się pojawia – kiedy Ty jesteś już w swoim rytmie.

Obecne zdjęcia Toma i Juda widziałam to są jak wino, Tom wygląda na 10 mniej, Jude tak samo, obaj jak rówieśnicy wręcz, a jak Tom był 20parolatkiem to zarówno na 14/15 lat jak i 20 lat wyglądał. Jude na 20 coś lat. Obaj chłopięcy więc. Kolezanka też ma podobne zdanie co do nich.

 

Przecież wyraźnie mówię, że w wyglądzie tylko łysina i broda mi nie podchodzi, kolor włosów i długość ich(aby łysy nie był), kolor oczu obojętna, . Wolę takie chłopięce typy jak Jude, Tom i Fred, choć taki pośredni(nie chłopięcy nie męski)- jak Chris Evans bez zarostu ok.

Mnie interesuje ktoś w moim wieku bądź starszy do 8 lat. 10 lat i więcej za stary. Młodszy nawet rok czy 2-4 lata odpada, młodszy wgl.

 

Koleżanka nie uważa, że mam duże wymagania co do wieku, wyglądu, charakteru. 

 

Jakie lokalne wydarzenia?

Dlaczego moje oczekiwania są szczegółowe, ze trudno przez nie się przecisnąć?

Gdzie jeszcze mogę poznać kogoś w moim wieku czy do 8 lat starszego? W internecie tylko się już poznają ci ludzie?

 

Inna koleżanka mówi, że nie widzi osób w tym wieku na codzień, też u niej same dziewczyny na studiach. A żadna koleżanek nie ma kuzyna, kolegi, z ktorym mnie może poznać, bo ma raczej kuzynkę, a jak kuzyna to 10-17 lat czy jeszcze młodszego. 

 

Koleżanka mówi, że ciężko kogoś teraz poznać w rzeczywistości

31 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Wiesz, nikt nie mówi, że coś jest z Tobą „nie tak”. Ale czasem można się tak bardzo zapatrzeć w wyobrażenie idealnego partnera, że trudno potem dostrzec realnego człowieka. I nie chodzi o to, że robisz coś źle – tylko może Twoje oczekiwania są aż tak szczegółowe, że nikt się przez nie nie przeciska. Czytając Twój post mam wrażenie, że jesteśmy w świecie, gdzie Fred ze Scooby-Doo jest realną konkurencją na rynku matrymonialnym 😉. Trochę to dziecinne. Tom Cruise czy Jude Law – jasne – mają swój urok (i niezłą stylówkę chociaż aktualnie też byś ich skreśliła, bo za starzy), ale pamiętaj, że to tylko postacie z filmów albo bajek, wykreowani na idealnych. Nie wiemy, jacy są naprawdę. Prawdziwi ludzie nie są idealni. Mają blizny, wady, trochę mniej „filmowy” uśmiech. Ale to nie znaczy, że są mniej wartościowi. Czasem w kimś z zupełnie innego „szablonu” niż Twój ideał może być coś, co sprawi, że się uśmiechniesz.

I serio – nie pytaj, co z Tobą nie tak. Z Tobą naprawdę wszystko jest w porządku. Ale może czas spojrzeć na to inaczej – nie jak na projekt do zrealizowania, tylko jak na coś, co dzieje się między ludźmi, a nie na podstawie formularzy. Bo związki to nie casting do filmu. To nie jest tak, że szukasz aktora do konkretnej roli, który ma spełniać 17 wymagań z listy, wyglądać jak Fred ze Scooby-Doo, mieć charakter Toma Cruise’a (cokolwiek to właściwie znaczy – bo on jako człowiek a nie postać z filmu, to chyba tak średnio z tym charakterem), i jeszcze najlepiej mieszkać w promieniu 5 km. 😉 To nie plan zdjęciowy – to życie. A w życiu najwięcej znaczy to, co się dzieje między dwojgiem ludzi – spojrzenia, rozmowa, śmiech w tym samym momencie, zwykłe poczucie, że z tą osobą chce się spędzić jeszcze trochę więcej czasu (ja np. zakochałem się w osobie z którą najpierw się przyjaźniłem, z którą było mi po prostu dobrze, która mnie akceptowała takiego jakim jestem). Chemia nie pyta, czy ktoś ma idealny profil nosa albo wymarzoną fryzurę. Czasem zaskakuje, kiedy w ogóle się jej nie spodziewasz. Ale żeby mogła zadziałać – trzeba komuś dać szansę. Nie jako kandydatowi na narzeczonego, tylko po prostu jako człowiekowi. I czasem – kto wie – ktoś, kogo na początku byś nie brała pod uwagę, może się okazać kimś, kto najbardziej Cię rozumie. Bo prawdziwa relacja zaczyna się wtedy, gdy już nie szukasz ideału – tylko spotykasz kogoś, kto po prostu pasuje.

Co więc robić?

Po pierwsze – daj sobie trochę luzu. Nie musisz codziennie wychodzić z założeniem, że dziś MUSISZ kogoś poznać. Życie to nie program randkowy.

Po drugie – rozwijaj siebie, nie tylko po to, żeby „być lepsza” dla kogoś, ale dlatego, że to sprawia, że czujesz się silniejsza i pewniejsza siebie. To się potem przekłada na kontakty z ludźmi – bo ludzie czują, kiedy ktoś promieniuje spokojem i autentycznością.

Po trzecie – zaglądaj tam, gdzie są ludzie z Twoimi zainteresowaniami. Fora tematyczne, grupy pasjonatów, lokalne wydarzenia. Nawet tutaj, na Forum, ludzie się poznają. Serio – jeśli kogoś łączy podobna wrażliwość, to czasem wystarczy zwykła rozmowa, żeby coś zaiskrzyło.

I jeszcze jedno – niech Twoje życie nie będzie tylko czekaniem na kogoś. Bo najczęściej to właśnie wtedy ktoś się pojawia – kiedy Ty jesteś już w swoim rytmie.

Ja i tak przecież biegam, jeżdżę rowerem, cwicze na street workout, wyjdę na zakupu.

Z koleżanką byłam w parku, kawiarni też nie widziałyśmy kogoś w tym wieku.

Koleżanka też nie widzi osób w podobnym wieku na codzień.

 

Albo ktoś mówi ciężko kogoś poznać inaczej niż przez internet obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Olu, Ty naprawdę jesteś jak agentka castingowa z bardzo konkretną wizją roli głównej w swoim filmie romantycznym. Tylko że – i tu mały spoiler – życie to nie Hollywood, a chłopięcy Jude Law nie czeka za rogiem z bukietem i CV. 😄 Związki nie rodzą się z katalogu, w którym wpisujesz: „chłopięca uroda + Tom Cruise + Fred ze Scooby-Doo + 27 lat + bez brody + zero łysiny + absolutnie nie młodszy + absolutnie nie starszy o 10 lat”. To nie zamawianie tortu u cukiernika. Prawdziwi ludzie nie mieszczą się w takich formularzach – majążne twarze, charaktery, ścieżki życiowe, a czasem też... brodę. 😄 I wiesz, nie ma absolutnie nic złego w tym, że masz swój gust – każdy ma. Ale jeśli lista wymagań jest dłuższa niż menu w tajskiej restauracji, to nawet idealny kandydat może nie przejść rekrutacji.

Lokalne wydarzenia to nie magiczne „spotkania matrymonialne”, tylko np. kluby książki, koncerty, warsztaty tematyczne, wystawy, wydarzenia sportowe, spotkania podróżników – coś, co łączy ludzi wspólnym zainteresowaniem. A jak już padło – fora tematyczne to naprawdę dobre miejsce, bo poznajesz ludzi przez wspólną pasję, a nie przez wygląd. I wtedy łatwiej o rozmowę, a rozmowa to początek wszystkiego.

A co do pytania „gdzie poznać” – serio, Internet nie gryzie. To nie „gorsza opcja”, tylko normalny kanał kontaktu w XXI wieku. Ba! To czasem lepsza opcja, bo najpierw poznajesz charakter, sposób myślenia, poczucie humoru… zanim zobaczysz fryzurę czy nos. Chyba że faktycznie dla Ciebie ważniejszy jest wygląd niż osobowość – ale nie sądzę, żebyś naprawdę chciała kogoś tylko dlatego, że przypomina Freda ze Scooby-Doo.

A Twoje koleżanki? Też nie widzą nikogo. Może dlatego, że miłość nie skacze po mieście z transparentem „mam 27 lat i jestem wrażliwy”. Serio – większość ludzi wygląda zupełnie zwyczajnie i wcale się nie rzuca w oczy, dopóki nie zaczną z Tobą rozmawiać. Chemia zaczyna się w słowie, nie w fryzurze (czy jej braku).

Więc podsumowując: spokojnie, daj światu szansę Cię zaskoczyć. I może zamiast wypatrywać księcia na białym rowerze, daj szansę komuś, kto może nie wygląda jak z filmu, ale ma serce po właściwej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Olu, Ty naprawdę jesteś jak agentka castingowa z bardzo konkretną wizją roli głównej w swoim filmie romantycznym. Tylko że – i tu mały spoiler – życie to nie Hollywood, a chłopięcy Jude Law nie czeka za rogiem z bukietem i CV. 😄 Związki nie rodzą się z katalogu, w którym wpisujesz: „chłopięca uroda + Tom Cruise + Fred ze Scooby-Doo + 27 lat + bez brody + zero łysiny + absolutnie nie młodszy + absolutnie nie starszy o 10 lat”. To nie zamawianie tortu u cukiernika. Prawdziwi ludzie nie mieszczą się w takich formularzach – majążne twarze, charaktery, ścieżki życiowe, a czasem też... brodę. 😄 I wiesz, nie ma absolutnie nic złego w tym, że masz swój gust – każdy ma. Ale jeśli lista wymagań jest dłuższa niż menu w tajskiej restauracji, to nawet idealny kandydat może nie przejść rekrutacji.

Lokalne wydarzenia to nie magiczne „spotkania matrymonialne”, tylko np. kluby książki, koncerty, warsztaty tematyczne, wystawy, wydarzenia sportowe, spotkania podróżników – coś, co łączy ludzi wspólnym zainteresowaniem. A jak już padło – fora tematyczne to naprawdę dobre miejsce, bo poznajesz ludzi przez wspólną pasję, a nie przez wygląd. I wtedy łatwiej o rozmowę, a rozmowa to początek wszystkiego.

A co do pytania „gdzie poznać” – serio, Internet nie gryzie. To nie „gorsza opcja”, tylko normalny kanał kontaktu w XXI wieku. Ba! To czasem lepsza opcja, bo najpierw poznajesz charakter, sposób myślenia, poczucie humoru… zanim zobaczysz fryzurę czy nos. Chyba że faktycznie dla Ciebie ważniejszy jest wygląd niż osobowość – ale nie sądzę, żebyś naprawdę chciała kogoś tylko dlatego, że przypomina Freda ze Scooby-Doo.

A Twoje koleżanki? Też nie widzą nikogo. Może dlatego, że miłość nie skacze po mieście z transparentem „mam 27 lat i jestem wrażliwy”. Serio – większość ludzi wygląda zupełnie zwyczajnie i wcale się nie rzuca w oczy, dopóki nie zaczną z Tobą rozmawiać. Chemia zaczyna się w słowie, nie w fryzurze (czy jej braku).

Więc podsumowując: spokojnie, daj światu szansę Cię zaskoczyć. I może zamiast wypatrywać księcia na białym rowerze, daj szansę komuś, kto może nie wygląda jak z filmu, ale ma serce po właściwej stronie

Skupiam się właśnie na tym aby był wrażliwy, miły dla mnie, 

Czy koleżanka dobrze mówi, że ciężko dziś kogoś poznać w rzeczywistości?

Że bardziej internet?

Gdzie można kogoś w tym wieku poznać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bajka o poszukiwaniach idealnego chłopaka

Dawno, dawno temu (czyli całkiem niedawno), w królestwie Internetu, żyła sobie dziewczyna, która marzyła o spotkaniu księcia. Ale nie byle jakiego! Miał mieć serce jak miód, charakter jak Fred ze Scooby-Doo, twarz jak Jude Law, fryzurę jak młody Tom Cruise i oczywiście – żadnej łysiny. Królestwo było pełne ludzi, ale niestety... nie spełniali kryteriów.

I tak nasza bohaterka codziennie wyruszała na poszukiwania: do sklepu, na rower, do parku, na zakupy, na staż. Pytała koleżanki, ciocię, mamę, babcię – i wszystkie zgodnie twierdziły: „Taki chłopak to jak jednorożec. Może gdzieś jest, ale nie widziałam”. Więc dziewczyna spisywała kolejne imiona odrzuconych kandydatów do magicznego Zwoju Niewłaściwych Fryzur.

Pewnego dnia, ktoś mądry (nie czarodziej, tylko użytkownik forum) powiedział jej tak:

„Otwórz się na niespodzianki. Przestań używać castingu i sitka. Prawdziwe związki zaczynają się nie wtedy, gdy wszystko się zgadza na papierze – ale gdy coś zaiskrzy. I czasem ta iskra wyskoczy z rozmowy z kimś, kto Cię po prostu rozumie.”

Dziewczyna pokiwała głową... i zadała pytanie: „No dobrze, ale gdzie jeszcze można poznać kogoś w moim wieku?”. 😉

I wtedy wszyscy mieszkańcy forum westchnęli i powiedzieli chórem:

„Wszędzie. Ale tylko wtedy, gdy szukasz sercem, a nie katalogiem postaci z kreskówek.”

Koniec bajki. A właściwie… początek. Bo może właśnie tu zacznie się Twoja historia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Dryagan napisał(a):

Bajka o poszukiwaniach idealnego chłopaka

Dawno, dawno temu (czyli całkiem niedawno), w królestwie Internetu, żyła sobie dziewczyna, która marzyła o spotkaniu księcia. Ale nie byle jakiego! Miał mieć serce jak miód, charakter jak Fred ze Scooby-Doo, twarz jak Jude Law, fryzurę jak młody Tom Cruise i oczywiście – żadnej łysiny. Królestwo było pełne ludzi, ale niestety... nie spełniali kryteriów.

I tak nasza bohaterka codziennie wyruszała na poszukiwania: do sklepu, na rower, do parku, na zakupy, na staż. Pytała koleżanki, ciocię, mamę, babcię – i wszystkie zgodnie twierdziły: „Taki chłopak to jak jednorożec. Może gdzieś jest, ale nie widziałam”. Więc dziewczyna spisywała kolejne imiona odrzuconych kandydatów do magicznego Zwoju Niewłaściwych Fryzur.

Pewnego dnia, ktoś mądry (nie czarodziej, tylko użytkownik forum) powiedział jej tak:

„Otwórz się na niespodzianki. Przestań używać castingu i sitka. Prawdziwe związki zaczynają się nie wtedy, gdy wszystko się zgadza na papierze – ale gdy coś zaiskrzy. I czasem ta iskra wyskoczy z rozmowy z kimś, kto Cię po prostu rozumie.”

Dziewczyna pokiwała głową... i zadała pytanie: „No dobrze, ale gdzie jeszcze można poznać kogoś w moim wieku?”. 😉

I wtedy wszyscy mieszkańcy forum westchnęli i powiedzieli chórem:

„Wszędzie. Ale tylko wtedy, gdy szukasz sercem, a nie katalogiem postaci z kreskówek.”

Koniec bajki. A właściwie… początek. Bo może właśnie tu zacznie się Twoja historia.

Koleżanki nie mają kuzyna czy kolegi. 

A ciocia I babcia raczej znają dziewczyny w tym wieku, a jak chłopaków to 10-17 lat.

Ale i tak ciężko zagadać do kogoś w realu bo telefony.

Koleżanki uważają, że internet dzisiaj raczej w kwestii poznawania, bo w realu ciężko poznać kogoś teraz.

Koleżanki też uważają że dziś ciężko poznać wrażliwego chłopaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Księżniczko z Wieży Bez Chłopców,

Z każdym Twoim postem mam coraz większe wrażenie, że nie szukasz chłopaka – tylko potwierdzenia, że to niemożliwe. I że najchętniej usłyszałabyś: „Masz rację, nie ma już wrażliwych chłopaków – świat się skończył, weź kota i zamknij się w wieży”.
A najlepiej, żeby ktoś Ci przysłał chłopaka w paczce z InPostu – 25 lat, chłopięcy, nie łysy, bez brody, nie spieszy się do niczego, do tego podobny do Jude’a Lawa, Toma Cruise’a albo Freda (ale nie tego od pizzy z parteru – tylko z kreskówki). I koniecznie z dopiskiem: „Bez wad. Produkt limitowany”. Tylko że tak to nie działa. Dostałaś już mnóstwo podpowiedzi – o tym, żeby szukać ludzi przez fora tematyczne, grupy internetowe, miejsca, gdzie ludzie mają wspólne pasje. Ale Ty nadal wracasz do punktu wyjścia i pytasz „gdzie?”, jakby nikt nigdy nic Ci nie napisał. Tak, Internet daje dziś największą szansę na poznanie kogoś, kto ma podobny charakter, zainteresowania, wartości. Tu najpierw poznajesz człowieka od środka, a dopiero potem jego zdjęcie. Ale Ty cały czas jakby tego nie chcesz przyjąć – bo może to nie chodzi o brak okazji, tylko o to, że żadna nie jest dość idealna?

A jeśli po tylu podpowiedziach, nadal piszesz: „no ale koleżanka też tak mówi, że ciężko”, to może... pora wyjść z tej bajki, w której królewna nie może znaleźć księcia, bo wszyscy mają brodę albo są o rok za młodzi, czy za starzy. Tylko ostrzegam – jak kiedyś spotkasz tego wrażliwego chłopca, co nie pije, nie przeklina, zna wszystkie odcinki Scooby-Doo i umie robić naleśniki… to nie pytaj koleżanki, czy ma odpowiedni wzrost i długość rzęs. Po prostu złap go za rękę i nie puszczaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dryagan napisał(a):

Droga Księżniczko z Wieży Bez Chłopców,

Z każdym Twoim postem mam coraz większe wrażenie, że nie szukasz chłopaka – tylko potwierdzenia, że to niemożliwe. I że najchętniej usłyszałabyś: „Masz rację, nie ma już wrażliwych chłopaków – świat się skończył, weź kota i zamknij się w wieży”.
A najlepiej, żeby ktoś Ci przysłał chłopaka w paczce z InPostu – 25 lat, chłopięcy, nie łysy, bez brody, nie spieszy się do niczego, do tego podobny do Jude’a Lawa, Toma Cruise’a albo Freda (ale nie tego od pizzy z parteru – tylko z kreskówki). I koniecznie z dopiskiem: „Bez wad. Produkt limitowany”. Tylko że tak to nie działa. Dostałaś już mnóstwo podpowiedzi – o tym, żeby szukać ludzi przez fora tematyczne, grupy internetowe, miejsca, gdzie ludzie mają wspólne pasje. Ale Ty nadal wracasz do punktu wyjścia i pytasz „gdzie?”, jakby nikt nigdy nic Ci nie napisał. Tak, Internet daje dziś największą szansę na poznanie kogoś, kto ma podobny charakter, zainteresowania, wartości. Tu najpierw poznajesz człowieka od środka, a dopiero potem jego zdjęcie. Ale Ty cały czas jakby tego nie chcesz przyjąć – bo może to nie chodzi o brak okazji, tylko o to, że żadna nie jest dość idealna?

A jeśli po tylu podpowiedziach, nadal piszesz: „no ale koleżanka też tak mówi, że ciężko”, to może... pora wyjść z tej bajki, w której królewna nie może znaleźć księcia, bo wszyscy mają brodę albo są o rok za młodzi, czy za starzy. Tylko ostrzegam – jak kiedyś spotkasz tego wrażliwego chłopca, co nie pije, nie przeklina, zna wszystkie odcinki Scooby-Doo i umie robić naleśniki… to nie pytaj koleżanki, czy ma odpowiedni wzrost i długość rzęs. Po prostu złap go za rękę i nie puszczaj.

Przecież dla mnie wzrost, kolor oczu, kolor włosów i długość ich obojętna dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×