Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja depresja. Proszę pomóż!


Lucja

Rekomendowane odpowiedzi

Początkowo, analizując książkowe objawy depresji, mam chyba je wszystkie :(

Na pewno nastrój depresyjny, zero radości w moim życiu, brak nadziei, skrajny pesymizm, pustka emocjonalna,

do tego chce mi się spać na okrągło, nie mogę się wyspać. Mam problemy seksualne, brak chęci na seks.

Zarażam wszystkich wokół swoim złym nastrojem pesymizmem, coraz trudniej mi się pracuje.

Trwa to wszystko już od listopada – 8 miesięcy.

 

Niby żyję normalnie, chodzę do pracy, choć codzienne wstawanie jest ciężkie, z braku chęci pójścia do pracy/brak sensu w tym, z zaspania, choć śpię 8 godzin dziennie. W pracy staram się działać normlanie, prócz pesymistycznego podejścia do niektórych zadań jest raczej normlanie. Potrafię dobrze ukrywać swoje nastroje, nie lubię pokazywać moich problemów, choroby osobom mi dalekim, a więc w pracy.

Każdy tydzień wygląda tak samo, wracam do domu, coś jem (albo i nie), siadam przed komputerem, mija dzień, idę spać, wstaję do pracy...

Jestem nudna, kiedyś miałam wiele zainteresowań, mam/miałam 2 pasje którym oddawałam się bez opamiętania. Teraz mi się nie chce. Nie mam motywacji, nie mam siły, jestem ciągle zmęczona, smutna, ciągle nie ma czasu…

Znajomi się rozeszli, każdy w swoją stronę, skończyły się studia, weszłam w jakiś nowy etap życia, pojawiła się spora odpowiedzialność, praca.. Koleżanki powychodziły za mąż, „siedzą” w domach. Te bliższe, wyprowadziły się, więc nasze kontakty tez są ograniczone.

Siedzę więc tak cały tydzień i smucę się, myślę o tym jak jest źle, nudzę się, jestem nudna, beznadziejna 

Co ciekawe, jestem w związku, za 4 miesiące nasz ślub. Przygotowania sprawiają mi radość, narzeczony jest wspaniałym człowiekiem, a ja zamęczam go swoimi pesymistycznymi wizjami. Nie wierzę w dobrą przyszłość, boję się, że nam nie wyjdzie.

On jest z innego miasta – tam pracuje, mieszka z rodziną. Ja z innego i tu to samo. Nie mamy własnego lokum, a ceny mieszkań to kolejny powód do narzekań, do podłego nastroju, pesymistycznych wizji braku mieszkania, braku możliwości zbudowania rodziny.

Dojazdy nie wchodzą w grę, mieszkanie u rodziców także. Ktoś z nas musi poświęcić swoją pracę i znaleźć inną we wspólnym mieście. Oczywiście nie wierzę, że znajdę, nie ma pracy… Nie wierzę w siebie.

Przez to zaczynam wątpić w sens naszego związku, boję się, że to nie ma sensu, że nam się nie powiedzie..

Ciągle się martwię, nie uśmiecham się, nie widzę przyszłości, czuję jakby moje życie dobiegało końca. Fizycznie czuję się zmęczona, obolała, stara…. (mam 25 lat i ponoć jestem bardzo ładną kobietą).

Zamęczam moim narzekaniem rodzinę, narzeczonego. Płaczę, przez to denerwuję ich, nasze relacje stają się gorsze….

Pozory mylą. Ogólnie staram się dbać o siebie, choć ciężko mi to idzie, gdy już mam ciekawe towarzystwo śmieję się, jestem zdrowa.

Jednak jest problem, czuję problem, wiem, że to nie jest przejściowy „dołek”.

 

Jak sobie pomóc??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Lucja;) Zrobilaś już pierwszy krok- napisalaś na forum;) Strasznie pesymistycznie jesteś nastawiona do życia. Pocieszające jest to, że to nie ma jakiś mocnych podstaw. Przyczyny to parę zmian w Twoim życiu, kiedyś mialaś pasję, teraz życie wydaje Ci się monotonne. I inne o których piszesz. Możesz zmienić tą sytuację, wyjść z tej depresji(o ile to jest depresja) w którą popadlaś. Najważniejsza rzecz jaką powinnaś zrobić to zmienić nastawienie do calego swojego życia. Piszesz, że nie widzisz wizji na przyszlość, że musi być źle. To bzdura! Czemu niby ma być źle?;) Może być przecież dobrze. Ale to zależy tylko od Ciebie. Masz 25 lat, piękny wiek jesteś mloda, musisz korzystać z życia i czerpać z niego szczęście, satysfakcję. Szkoda każdego dnia na zamartwianie się. Nie wiem czy mi uwierzysz, ale gwarantuję że zmiana perspektywy zmieni Twoje samopoczucie i życie. Zacznij myśleć optymistyczne. O przyszlości myśl pozytywnie, że wszystko się dobrze uloży, że sobie dasz radę ze wszystkim. Doceń swojego przyszlego męża, dlaczego zakladasz że to się nie uda już przed ślubem! No prosze Cie;) Uda się jak się kochacie i chcecie być razem. Tak myśl. Poza tym skoro Twoje życie jest monotonne nie daje Ci satysfakcji zmień to. Znajdź czas na robienie czegoś co da Ci przyjemność. Zacznij doceniać to co masz. Zrób sobie listę rzeczy, które cię cieszą i są dla Ciebie ważne. Zobacz jak dużo masz. Zobacz też na innych, którzy tego nie mają. Jak zobaczysz, że Twoje życie jest cenne latwiej będzie Ci walczyć o nie. Wlącz optymizm choćby na silę. Koniec z tym destrukcyjnym pesymizmem. Chyba że chcesz dalej siedzieć w depresji i marnując życie. Postaraj się żyć z energią, chęcią. Zmień to co ci w tym przeszkadza( to co pisalam pasja itd) sama wiesz najlepiej co zmienić. A jak nie to pomyśl co możesz zrobić, żey Twoje życie zmienilo się na lepsze. Powodzenia;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lucja, nie martw się... do ślubu jeszcze 4 miesiące, to jest mnóstwo czasu, może się wydarzyć pełno rzeczy. Wyjedź gdzieś sama albo z koleżanką, może zmiana otoczenia pomoże Ci nabrać dystansu. Może to nie jest właściwy mężczyzna i podświadomośc w ten sposób Cię o tym informuje? Nie warto pochopnie podejmować takich decyzji, Ty już się tego boisz, to co będzie kiedy te wszystkie lęki staną się rzeczywistoscią? Może pogadaj z tym narzeczonym, może jemu łatwiej zmienić środowisko - nawet jeśli miałby gorszą pracę... Jeśli się zgodzi, duży plus dla niego, jeśli nie, to przynajmniej będziesz wiedziała w co się pakujesz.

 

Powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Wam za odpowiedzi.

CzarnaZebra tu nie chodzi o to, ze narzeczony nie chce sie do mnie przenieść. Wręcz przeciwnie... z tym, że to ja jestem niezdecydowana, wolę by on nie zmianiał swojej pracy.

Zapewne to kwestia zmian, odkąd pamiętam uwielbiałam swoje studia, atmosferę tam panujacą. I nagle zrobiło sie cicho, za spokojnie, inaczej, gorzej ? Bo odpowiedzialność wieksza, bo praca, bo "poważne" zycie, bo zmiany, bo koniec z pełnym zyciem towarzyskim, studenckimi imprezami itp.

Z narzeczonym jest wspaniale, ale moje doły są silniejsze ode mnie. Czasem nie umiem sie opanowac by nie narzekac, by nie patrzec pesymistycznie.

 

ashley bardzo dziękuję Ci za Twoją odpowiedź. Jest bardzo mądra i na pewno skorzystam z tych rad

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×