Skocz do zawartości
Nerwica.com

Partner dziwnie się zachowuje


brunetka60

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry,
mój post będzie trochę długi ale chcę w miarę możliwość przedstawić kilka sytuacji z mojego związku i poprosić o jego ocenę. Przepraszam za chaotyczność tego wpisu ale sam związek był jednym wielkim chaosem.

Mam trzydzieści lat. Od ponad trzech lat byłam w związku z facetem po przejściach. To znaczy miał on około sześciu krótkotrwałych związków (max 3 miesiące trwały) i małżeństwo które trwało około roku. Facet każdy swój związek opisywał tak jakby to on był ofiarą to znaczy wszystkie z jego poprzednich partnerek były beznadziejne i go zdradzały. Ja w to wierzyłam, bo nie widziałam wtedy powodu żeby nie wierzyć. Facet od początku był moim wymarzonym partnerem, bardzo się angażował od samego początku. Mieliśmy dużo kontaktu w ciągu dnia, chciał jak najwięcej rzeczy ze mną robić i spędzać razem jak najwięcej czasu, szybko poznałam jego rodziców. On bardzo chciał żebym jak najszybciej poznała resztę jego rodziny i znajomych. Dla mnie to wszystko toczyło się zbyt szybko, uznałam że potrzebuje trochę czasu, że chce go poznać. Po około trzech miesiącach znajomości facet pisał mi już że chciałby ze mną zamieszkać. Pisał że nawet nie wiem jak wiele chce dla mnie poświęcić i ile dla niego znaczę.
Niestety był też bardzo zazdrosny - pewnego dnia przyjechał pod dom mojego przyjaciela i chyba chciał mu zrobić krzywdę nie wiem bo dowiedziałam się jedynie że na szczęście nie wyszedł z samochodu. Dowiedziałam się o tej sytuacji dopiero po rozstaniu. Nie dawałam facetowi żadnych powodów do zazdrości, ja nawet nie zwracałam uwagi na innych facetów. Tłumaczyłam, że to tylko przyjaciel albo kolega. Mimo wszystko jemu zdarzało się mówić np. że od takiego koleżeństwa się romanse zaczynają. Niby w żartach ale dla mnie to były przykre uwagi.
Po około dwóch i pół roku mieliśmy bardzo nieprzyjemną sytuacje. Przyjechałam do niego do domu w weekend, miałam trochę gorszy dzień i gorszy humor. Chciałam posiedzieć i wypić herbatę, co bardzo mu się nie spodobało bo uznał że nic nie chce robić i nie chce z nim rozmawiać. Nie można po prostu posiedzieć razem? Później poszliśmy do łózka z tym że on po tym łóżku nagle wyskoczył że ma tego dość i mam się wynosić. Oczywiście wyszłam i pojechałam do domu.
Na drugi dzień przyjechałam do niego bo chciałam wyjaśnić sytuację, groził mi że mnie siłą wyniesie ze swojego podwórka, groził mi że wezwie policję i ogólnie powiedział, że cytuje "k**wa nie chce mieć z Tobą kontaktu". Patrzył wtedy na mnie jakby chciał mi zrobić krzywdę. Moje próby ponad półtorej miesiąca żeby się dowiedzieć co się stało nic nie dały. Prosiłam nawet jego znajomych żeby mu przekazali że chciałabym z nim porozmawiać. Wtedy zadzwonił do mnie jak był na rybach i podawał dziwne argumenty na rozstanie jak np. że on chrapie i nie możemy razem spać. Powiedział mi też wtedy że wyjeżdża za granicę do pracy. Po dwóch miesiącach zaczął do mnie pisać i nawet przyjechał w miejsce w którym byłam wtedy na urlopie żeby pogadać jak to żałuje, że już nigdy mnie nie zawiedzie, że jestem najlepsza i nie chce życia beze mnie i że maksymalnie wykorzysta tą szansę. Przyznał się że mnie okłamał z tym wyjazdem za granicę i kazał też kłamać swoim znajomym jak ze mną rozmawiali że jest za granicą i dla niego temat naszego związku jest zakończony.
W wakacje nawet oglądaliśmy pierścionki zaręczynowe, bo on mówił jaki to był głupi że wcześniej się nie oświadczył na naszym pierwszym wspólnym urlopie. Tylko chyba zapomniał jak na urlopie na wieczornej randce zostawił mnie samą z kieliszkiem wina żeby sobie pogadać przez telefon albo jak rzucił we mnie płatkami róż kiedy zwróciłam mu uwagę żeby posprzątał stół zanim przygotuje romantyczną kolację. Zrobiłam to miło, bez uszczypliwości. Na stole był bałagan a on między tym bałaganem rozrzucił płatki róż.
Po trzech miesiącach facet nagle zabrał mnie popołudniem na spacer chociaż cały ranek było miło i nawet przywiózł mi lekarstwo którego potrzebowałam. Usiedliśmy na ławce i on oznajmił mi że jego rodzice wpadli na pomysł żeby zamienić dom na dwa mieszkania jedno dla nas ale on cytuje "odmówił im". Przyznałam mu rację że lepiej jak będziemy mieszkać z jego rodzicami w ich domu bo mniejsze koszty. Nigdy nie robiłam z tego pomysłu problemu, chciałam tam mieszkać i dojeżdżać do pracy. On nagle wyskoczył że relacja nie ma przyszłości, że już nie jestem najważniejsza bo najważniejsza dla niego jest rodzina a ja nie jestem rodziną (mega przykre to było), że on chce wszystko sam itd. pomimo iż pięć dni wcześniej mówił że bardzo mu zależy, kocha i chce żeby było nam najlepiej. Powiedział mi też "powodzenia w utrzymaniu domu jak rodziców zabraknie".

Dwa tygodnie wcześniej miałam mieć urodziny. On miał mnie zabrać na wyjazd. Nic z tego nie wyszło bo nie miał kasy ale zamiast zaprosić mnie do siebie oczekiwał że się domyślę że mam do niego przyjechać. Nic na ten temat nie powiedział a jak wyszło że się nie domyśliłam to mi napisał "najlepiej będzie jak spędzisz je beze mnie wtedy będą wyjątkowe". Chciałam mu kupić fajną maszynkę do golenia na moje urodziny ale musiałam po nią pojechać do Krakowa. Jak się o tym dowiedział opieprzył mnie, że wolę kombinować z niespodzianką dla niego niż spędzić z nim czas i że traktuje go jak .... Tematu moich urodzin w ogóle przez telefon nie poruszył za to rozmawiał w taki sposób "tak tak mhm fajnie, nie przyjadę do Ciebie w tym tygodniu Ty do mnie też nie bo chce czas dla siebie idę zapalić spotkamy się w przyszłym tygodniu". Ja już nie wytrzymałam powiedziałam że kończę związek i wysłałam sms pożegnalny do jego rodziców bo miałam z nimi fajną relację. On uznał że skoro pożegnałam się z jego mamą to nie miał już po co do mnie przyjeżdżać i o mnie walczyć.
Czy naprawdę to jest normalne ? To ja po tym rozstaniu przyjechałam do niego w środku dnia urywając się z pracy żeby powiedzieć mu że mi zależy i nie chcę go stracić i żebyśmy zrobili wszystko żeby nam wyszło. Chyba już wtedy powinnam zauważyć że mu obojętne czy jestem czy mnie nie ma. Jeszcze musiałam go błagać żeby wyszedł z auta i ze mną pogadał bo się w nim zamknął. Mi jednak zależało na rozmowie bo przejechałam sporo kilometrów do niego. Chwile przed tym moim przyjazdem wysłał mi krzywdzącego maila w którym naginał rzeczywistość i jechał po mnie. Później poprosił żebym go usunęła i o nim zapomniała. Obiecał wtedy że już nigdy więcej niczego nie odwali, a jednak znowu odwalił i to niby z wyrzutów sumienia że mnie nie szanował a jednak znowu w ostatniej rozmowie mi dowalił przecież.
Czy myślicie że coś może być z takiego związku? bo jak sama nad tym myślę to mam wrażenie że popełniłam ogromny błąd dając mu szansę bo wtedy swoim zachowaniem złamał mi serce... i po paru miesiącach mówiąc te dziwne rzeczy znowu to zrobił.... Przez cały związek powtarzał mi że czekał na mnie trzydzieści lat, że najlepiej go traktuje, że jest szczęśliwy. Traktował mnie wydawało mi się naprawdę dobrze a tu coś takiego... mówił też że nie chce żebym była smutna, że nie chce się źle zachowywać.. w taki razie czemu mówi mi ciągle przykre rzeczy? Czemu ciągle odwalał coś, blokował mnie? ja jeździłam do niego 120 km po każdym jego odpale zapłakana żeby z nim pogadać o co chodzi a nawet nie miałam z nim kontaktu musiałam przez jego mamę się kontaktować z nim i mówić że jestem pod jego domem.


Jak się też okazało jest to osoba, która uważa że nie trzeba nad sobą pracować należy akceptować człowieka takim jakim jest, związek to nie są poświęcenia itd.
Dodam również bo to pewnie istotne, że facet ogólnie jest typem agresora. Zdarzyło się ze wyskoczył z gazem na starszego pana który pił piwo koło jego samochodu że ma się stąd wynosić i pytał go cytuje 'jesteś na biegu?'. Często pokazywał również agresywne zachowania na drodze jak np zajeżdżanie drogi, hamowanie i włączanie spryskiwaczy bo ktoś się zagapił i jechał lewym pasem, czy chamskie wyzywanie innych kierowców cytuje "jak jeździsz ty ku*wo" dosłownie co minutę. Ogólnie kobiety dla niego są beznadziejne i w ogóle ludzie też. Dwa lata pracował w policji, podobno sam się zwolnił i nienawidził policji. Wszystkie emblematy i rzeczy jednak stały w szafce na widoku i miał strony w polubieniach związane z policją.
Po sylwestrze jak jego pies się wystraszył bo ktoś puścił fajerwerki zamiast uspokoić psa ubrał kominiarkę, wziął gaz i metalową pałę i poszedł. Nie mogłam do niego przemówic był jakby w amoku. Nie wiedział kto tam jest, ilu ich jest.

Były również sytuacje takie jak np kiedy dostałam umowę o pracę na czas nieokreślony bardzo się cieszyłam od niego usłyszałam żeby się nie cieszyła bo taką pracę też mogę stracić.
Kiedy zaprosiłam go do siebie żeby poznał moich rodziców to zadzwonił pół godziny wcześniej że musi sobie coś przemyśleć i nie przyjedzie i co by było gdyby mi zaproponował żebyśmy mieli dziecko... ostatecznie przyjechał ale te akcje to co mówił było chore...

Ciężko było ułożyć sobie życie z kimś kto jednego dnia mówi że chce zostać w Polsce, nie jest pracoholikiem itd a nagle w ciągu sekundy potrafił powiedzieć że on sobie pojedzie za granicę na parę miesięcy że to nic takiego i jeszcze pomimo tego że pracował po 14 godzin praktycznie codziennie powiedział mi że będzie pracował jeszcze więcej bo on chce mieć stałą pracę tak jakbym ja mu broniła pracować... Zdarzało się że przez telefon nagle powiedział mi że wyjedzie za granicę beze mnie.. smutne to było.

Ja proponowałam nawet terapię wspólną u psychologa bo twierdził że nie radzi sobie z tym jaki brak szacunku mi okazał... ale nic z tego nie wyszło. Z drugiej strony czy gdyby naprawdę przeżywał takie emocje z tym brakiem szacunku to znowu by mi dowalał przykrymi rzeczami? Po każdych jego dziwnych akcjach to ja dzwoniłam, pisałam, przyjeżdżałam do niego chociaż mieszka 60 km ode mnie..
To co się wydarzyło w trakcie naszej ostatniej rozmowy nie wiem czy w ogóle było rozstaniem.. a jeśli tak to chyba z mojej strony. Niby powodem były jego wyrzuty sumienia że źle mnie potraktował kiedy ale czy ludzie którzy mają takie wyrzuty nie starają się być lepsi? Czy ludzie którzy chcą się rozstać nie robią tego normalnie pokojowo kiedy nie ma ciężkiej sytuacji między nimi? Ta ostatnia rozmowa wyglądała tak że to ja wstałam i poszłam sobie on cały czas siedział i mi dowalał mówiąc przykre i zaprzeczające temu co mówił wcześniej rzeczy. Kurczę dziewczyny ten facet dwa miesiące temu klęczał przede mną i prosił żebym się jeszcze w tym roku do niego wprowadziła żebym wiedziała że u niego się nic nie zmieniło.. przecież to jest totalnie chore nagle usłyszeć że on chce sam bo ja mu będę kasę wypominać za remonty itd. Nigdy nie wypomniałam mu pieniędzy a jemu się zdarzyło wypomnieć mi. Teraz widzę, że on prawdopodobnie nigdy nie myślał poważnie o przyszłości ze mną. Co więcej parę dni przed tą sytuacją mówił jak to bardzo chce żebym się czuła przy nim bezpiecznie!
On tak jakby oficjalnie normalnie się ze mną nie rozstał zresztą jak widać nigdy tego nie zrobił. Zrobił mi z mózgu sieczkę po prostu. Jakbym była w jakimś cholernym obłędzie.
Mam takie dni, że jest dobrze, dobrze się czuję wiem że zrobiłam właściwą rzecz rozstając się i żałuję tylko że tak późno, a czasem mam dni kiedy przypominam sobie np sytuacje w której nie odezwałam się rano bo miałam spięcie z ojcem i napisałam do niego później żeby te negatywne emocje ze mnie zeszły i żebym się na nim nie wyżywała to dostałam wtedy od niego reprymendę że przecież mogłam napisać odrazu i czemu tego nie zrobiłam. W sytuacji którą opisałam wydaje mi się że miałam prawo uznać że wolę się uspokoić i później odezwać nawet jeśli w weekendy zawsze pisałam pierwsza a mimo to czasem mam w głowie takie "kurcze a może miał rację może źle postąpiłam"... niby robiłam coś z myślą o nim a dostawałam za to opieprz. Odłożyłam kasę na drogą maszynkę do golenia dla niego ale musiałam po nią pojechać to uznał że traktuje go jak ... bo wolę sobie gdzieś pojechać po niespodziankę dla niego niż spędzać z nim czas.
Naprawdę chore sytuacje ale co ja mam w głowie że ja szukam winy w sobie za nie to nie wiem ..

Znalazłam też w pewnym artykule w internecie takie zdanie "A to, że jesteś dostępna na Facebooku i nie przywitasz się, a to, że nie napiszesz pierwsza, a to, że wstawisz nie taką ikonkę do wiadomości, a to, że nie odpiszesz w ciągu kilku minut" chodziło o tworzenie absurdalnych problemów.. u mnie też tak było zawsze robiłam wszystko źle..

On z czegoś co robiłam z miłości dla niego robił problem. Ja dosłownie ZAWSZE czułam że robię coś nie tak. Żyłam w ogromnym stresie i napięciu, nie mówiłam o swoich uczuciach potrzebach, nie mówiłam że coś mnie rani bo bałam się jego reakcji i że mnie zostawi. Ja nawet jak miałam ciężki tydzień w pracy bałam się mu powiedzieć że do niego nie przyjadę w sobotę bo potrzebuje odpoczynku.. jechałam chociaż mama mi mówiła że wyglądam jak śmiertka i żebym odpoczęła w końcu i że chyba się go boję dlatego robię wszystko co chce. On potrafił mi parę dni przed rozstaniem powiedzieć że bardzo mu na mnie zależy, bardzo mnie kocha, chce żeby było nam najlepiej i że w związku jest się na dobre i na złe..
On ciągle ma problemy z pracą. Albo pracował na czarno z ćpunami albo teraz ta firma ze znajomym ale też nie do końca uczciwa. Ciągłe problemy finansowe, kupowanie na kredyty jak się nie ma kasy jakiś pierdół jak felgi do auta bo ja chce i koniec. On chciał żebyśmy jak będziemy razem mieszkać to żebym ja była odpowiedzialna za pieniądze ale ja się zaczęłam zastanawiać jak facet mający 35 lat może nie umieć gospodarować pieniędzmi. U niego każdy aspekt życia był zaburzony.
Sama jego mama mówiła mi że będzie mnie szkoda w tym związku bo on jest bardzo emocjonalny i żebym się zastanowiła czy jestem na to gotowa. Moi bliscy bali się że mogę być w przyszłości ofiarą przemocy fizycznej w końcu mieszkalibyśmy u niego mógłby robić co chce. Pewnie co jakiś czas wyrzucałby mnie z domu i się rozstawał tak jak do tej pory. Musiało być tak jak on chce, chce wyjechać to sobie jedzie i nic mi do tego, mamy razem mieszkać to u niego i tyle koniec tematu. Żaden wynajem, kupno mieszkania, w przyszłości mieszkanie w moim domu. Wszystko ciągle na nie. Dziwne to było i podejrzane. Przede wszystkim niefair w stosunku do mnie.

Chciałabym Was jeszcze zapytać czy taka sytuacja w której facet po kilku miesiącach relacji mówi mi że wiele chce dla mnie poświęcić że chciałby razem zamieszkać już po trzech miesiącach, następnie po około półtorej roku mówi że on nie będzie ani kupował ani wynajmował mieszkania chce żebyśmy mieszkali u niego oczywiście z nim i jego rodzicami.. po czym po trzech latach mówi że jest bardzo przywiązany do swojego domu, rodzina jest dla niego najważniejsza a ja nie jestem rodziną i on nie ma zamiaru mieszkać gdzieś indziej i żebym nawet nie myślała że on poświęci swój rodzinny dom dla mnie jest normalna?

Ciągnęłam faceta w górę w czasie kiedy on mnie ciągnął w dół. Ja go motywowałam mówiąc że będzie dobrze, że firma wypali, że może dużo osiągnąć w czasie kiedy on na moją umowę o pracę powiedział żebym się nie cieszyła bo taką pracę też mogę stracić no fajnie.. Miałam klapki na oczach, ale z drugiej strony nie mogłam uwierzyć że facet dla którego najważniejszy w życiu był związek, kolekcjonowanie wspomnień i robienie jak najwięcej rzeczy razem nagle pokazuje mi że najważniejsze są pieniądze i praca. On pracował po 14 godzin i twierdził że będzie pracował jeszcze więcej przecież to nie jest normalne. Jego mama twierdziła że widać że lubi tą pracę, nie to nie znaczy że lubi. Facet był przemęczony, źle wyglądał. Mam wrażenie że z całą tą rodziną było coś nie tak choć nie było tego widać. Owszem nie powinno być tak wiele poświęceń z mojej strony ale dla niego nawet złe było to że dojeżdżałabym do pracy i choć tłumaczyłam że jak się ze sobą chce żyć to jest to normalna kolej rzeczy że gdzieś się przeprowadza mieszka się razem, trzeba dojeżdżać to on i tak robił z tego problem choć dla mnie go nie było. Owszem koszty i czas ale nie było innego wyjścia. To było z jego strony niedojrzałe. Wydawało mi się że on nie wie na czym polega dorosłe wspólne życie. I pomyśleć że ja chciałam pracę zmienić w której miałam umowę na czas nieokreślony na taką bliżej jego domu w tym samym mieście czyli 50 km dalej...byłam głupia.

Co do poważnych zobowiązań i ślubu.. to ja chciałam jakiś zapewnień. Wydawało mi się że skoro ja muszę poświęcić dom, pracę i brak możliwości powrotu do rodzinnego domu to fajnie byłoby wiedzieć na czym stoję to znaczy czego facet chce czy traktuje mnie i nasz związek poważnie. To ja go tak traktowałam, wydaje mi się że on nie chciał ani zaręczyn ani ślubu. Niby ze mną oglądał te pierścionki i jak pytał mnie o zdanie to mówiłam że fajnie byłoby się chociaż zaręczyć i pomieszkać razem ale on tego zdania raczej nie podzielał. Nie wiedziałam co dla niego znaczy ten związek ale wiedziałam jak wiele muszę dać ze swojej strony i zaryzykować dla kogoś kto nie wiem czy traktuje mnie poważnie bo nie jest w stanie się zadeklarować. Jego po prostu rozmowa o zobowiązaniach wkurzała.. niby często mówił o przyszłości ale kiedy ja zaczynałam ten temat np ślubu to widziałam że on już jest mega zły bo po co ślub, on i tak nic nie zmieni itd. Czyli Ty robisz wszystko dla mnie a ja sobie podejmę decyzję za jakiś czas czy spełniasz moje wymagania i czego od Ciebie dalej chce.. dokładnie tak to widziałam.
Co więcej on pracujący po naście godzin dziennie, ja sama w jego domu z jego rodzicami którzy i tak zawsze braliby jego stronę nieważne jak paskudnie by się zachowywał, wszystko pewnie musiałabym tam robić sama a i tak pewnie byłby niezadowolony.

Dodam jeszcze, że facet w wieku 35 lat szedł ze mną chodnikiem i mówił "siema" do psów, jak go kierowca wkurzył na drodze jadąc lewym pasem to zajeżdżał mu drogę hamował i włączał spryskiwacze a na koniec naszej randki kiedy ja żegnałam się miłymi słowami on np mówił cytuję "idę się odgazować".

Przepraszam za pewną chaotyczność w tej wiadomości ale chciałam przynajmniej w części opisać jak najwięcej dziwnych sytuacji które były między Nami.
 
 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając to widzę pewną osobę która identycznie się zachowuje. Dam ci jedną krótką radę: UCIEKAJ!  Za chwilę będziesz ofiarą przemocy. Później wasze ewentualne dziecko/ dzieci. Uciekaj i nigdy nie wracaj tam. Mówię poważnie, inaczej trafisz w takie bagno że nie dasz rady z niego wyjść. Zniszczysz sobie życie z takim człowiekiem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Szczebiotka napisał:

Czytając to widzę pewną osobę która identycznie się zachowuje. Dam ci jedną krótką radę: UCIEKAJ!  Za chwilę będziesz ofiarą przemocy. Później wasze ewentualne dziecko/ dzieci. Uciekaj i nigdy nie wracaj tam. Mówię poważnie, inaczej trafisz w takie bagno że nie dasz rady z niego wyjść. Zniszczysz sobie życie z takim człowiekiem. 

Naprawdę aż tak? Kurczę wystraszyła mnie Pani. Z drugiej strony zastanawiam się czy to już nie była przemoc ? emocjonalna, psychiczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Szczebiotka napisał:

Czytając to widzę pewną osobę która identycznie się zachowuje. Dam ci jedną krótką radę: UCIEKAJ!  Za chwilę będziesz ofiarą przemocy. Później wasze ewentualne dziecko/ dzieci. Uciekaj i nigdy nie wracaj tam. Mówię poważnie, inaczej trafisz w takie bagno że nie dasz rady z niego wyjść. Zniszczysz sobie życie z takim człowiekiem. 

Była też sytuacja kiedy leżałam mu z głowa na kolanach i oglądaliśmy film a on położył mi penisa na buzie i głupio zaczął się śmiać. Wstałam a on pyta co robię ja mówię nic na co on to może zacznij. Niby później dodał ze nie w takim sensie ze nic nie robię bo chyba głupio mu się zrobiło mówić coś takiego po wieczorze w którym kupiłam specjalnie bieliznę dla niego i ogólnie wiele przyjemności mu sprawiłam. 
Z czasem te sytuacje stały się dla mnie przykre i nie umiałam o nich zapomnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, brunetka60 napisał:

Naprawdę aż tak? Kurczę wystraszyła mnie Pani. Z drugiej strony zastanawiam się czy to już nie była przemoc ? emocjonalna, psychiczna?

Była. Ale często osoby zakochane nie chcą tego zobaczyć. Wiedzą że coś jest nie tak ale mimo wszystko szukają wytłumaczenia dla takich zachowań bo mają klapki na oczach. Taki człowiek nigdy się nie zmieni, nie warto sie łudzić że będzie inaczej, bo nie będzie. Prawdopodobnie będzie tylko gorzej. Z takim człowiekiem nie ma przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczebiotka napisał:

Była. Ale często osoby zakochane nie chcą tego zobaczyć. Wiedzą że coś jest nie tak ale mimo wszystko szukają wytłumaczenia dla takich zachowań bo mają klapki na oczach. Taki człowiek nigdy się nie zmieni, nie warto sie łudzić że będzie inaczej, bo nie będzie. Prawdopodobnie będzie tylko gorzej. Z takim człowiekiem nie ma przyszłości.

Tak, zgadza się. Ja albo usprawiedliwiałam jego zachowania, albo sama brałam na siebie odpowiedzialność za nie lub szukałam winy w sobie. Wszyscy bliscy mi mówili, że taki zachowań się nie wybacza i że w przyszłości będę pewnie ofiarą przemocy fizycznej i żebym się zastanowiła jak będzie wyglądało moje życie w przyszłości jak się do niego wprowadzę. Pewnie by mnie wyrzucał z domu, w końcu byłby u siebie na co tak bardzo bardzo nalegał.

Ja miałam po prostu klapki na oczach, nie słuchałam ani swojej intuicji, ani sygnałów z organizmu jakie mi dawał kiedy przebywałam z nim ani tego co mówili inni ludzie. Wszystko trzymałam w sobie, nie przyznawałam się przez całe trzy lata przed nikim jak byłam traktowana. Dopiero jak opowiedziałam wszystko bliskim mi osobom oni byli w szoku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toksyczny narcyz zaburzony .Pół you tuba jest zawalone filmami na temat narcyzów. 

Plaga której się nie leczy w pracy ,w rodzinach ,w przyjaźniach wszędzie może się zdarzyć. Nie macie dzieci,nie jesteście małżeństwem. Nic was nie łączy  prócz gierek toksycznego manipulanta .zostaw go .Idź swoją drogą szanuj siebie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, katrin123 napisał:

Toksyczny narcyz zaburzony .Pół you tuba jest zawalone filmami na temat narcyzów. 

Plaga której się nie leczy w pracy ,w rodzinach ,w przyjaźniach wszędzie może się zdarzyć. Nie macie dzieci,nie jesteście małżeństwem. Nic was nie łączy  prócz gierek toksycznego manipulanta .zostaw go .Idź swoją drogą szanuj siebie .

Nie myślałam o nim że jest narcyzem, bo mówił o sobie że jest nieudacznikiem, że jest głupi. Wydawało mi się zawsze że narcyz ma wysoką samoocenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia.. facet jak na przykład mówił o tym wyjeździe za granicę to potrafił za chwilę powiedzieć "ale ja nie powiedziałem że pojadę" lub mówić o mnie że coś zrobię w przyszłości chociaż nie miał powodów żeby tak myśleć a sam to zrobił w przeszłości w stosunku do mnie. Czy to nie są przykłady gaslightingu? Często czułam się jak wariatka w tym związku, nigdy nie wiedziałam w co wierzyć bo on co innego mówił, co innego myślał a jeszcze co innego robił. Nie nadążałam za zmianami jego nastroju i zdania.

Edytowane przez brunetka60

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.01.2023 o 01:55, brunetka60 napisał:

Nie myślałam o nim że jest narcyzem, bo mówił o sobie że jest nieudacznikiem, że jest głupi. Wydawało mi się zawsze że narcyz ma wysoką samoocenę.

 

 

Narcyz czesto ma niska samoocenę. Chodzi o to że świat narcyza się kręci wokół niego. Jeżeli ma obraz siebie jako beznadziejnego bedzie szukał uwagi twarząc dramy, i w ten sposob skupiał uwage na sobie. Jeżeli rani ciebie i uwaza to za ok, a sam na krytyke swojej osoby nadreaguje, strzela fochy, oburza sie to tez jest jakis znak ze ma cechy narcystyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, neon napisał:

Narcyz czesto ma niska samoocenę. Chodzi o to że świat narcyza się kręci wokół niego. Jeżeli ma obraz siebie jako beznadziejnego bedzie szukał uwagi twarząc dramy, i w ten sposob skupiał uwage na sobie. Jeżeli rani ciebie i uwaza to za ok, a sam na krytyke swojej osoby nadreaguje, strzela fochy, oburza sie to tez jest jakis znak ze ma cechy narcystyczne.

 

Dokładnie tak było. On zresztą sam przyznawał że nie radzi sobie z porażkami. Ja mu nawet nie mogłam powiedzieć że mi się nie podoba jak się do mnie odzywa bo od razu była złość i nerwy i ta sytuacja z grożeniem policją była właśnie między innymi po tym jak mu powiedziałam, że nie podoba mi się jego ton głosu. 

Ja doszłam również do wniosku że jemu nic się nie podobało. Nie mogłam mu dogodzić o czym zresztą mu powiedziałam że nigdy mi się to nie uda. Co najważniejsze wydaje mi się że z tego mojego postu który opisuje część sytuacji bo było ich więcej wyłania się obraz kobiety która musi się we wszystkim podporządkować. Ma być tak jak on chce, nawet w kwestiach tak istotnych w życiu jak dłuższe wyjazdy na granicę, miejsce w którym będziemy mieszkać itd. Ja zawsze myślałam że związek to wspólne porozumienie, kompromisy i oddanie tymczasem byłam w związku w którym po prostu nie miałam nic do gadania choć on stwarzał iluzję wielkiej miłości do mnie.

Jednej rzeczy nie rozumiem, mówił mi że już nie jestem najważniejsza, że relacja nie ma przyszłości i tym podobne czyli rozumiem że chciał mnie zostawić więc chyba powinien się cieszyć że już nie ma "głupiej baby"? Tymczasem on albo usuwa konto na Facebooku, później wraca, teraz znowu usunął wszystkie zdjęcia i informacje... ja pomyślałam że może przeżywa i żałuje ale czy ja tego nie nad interpretuje? w końcu te działania też są jakimś obrazem jego niedojrzałości. Po tej sytuacji w której wyrzucił mnie z domu na dwa miesiące zmienił nazwę swojego Facebooka bo chciał jak to powiedział się ukryć po tym co zrobił bo bardzo tego żałował.

Edytowane przez brunetka60

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On też mówił, że firmę z kolegą otworzył dla mnie, samochód kupił dla mnie, że jestem najważniejsza dla niego ważniejsza od rodziny. Wszystko dla mnie, tylko po miesiącu już było mówienie że między innymi dla mnie albo że nie pojedzie ze mną do lekarza bo robi coś z rodzicami. Zdarzało się też że przepraszał za coś a z czasem mówił o tym tak jakby nic złego nie zrobił więc po co te przeprosiny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko dla Ciebie, dla Ciebie Ciebie Ciebie, zobacz jak on sobie flaki wypruwa dla Ciebie, dlatego siedzi na dupie i przytakuj w rytm jego podrygiwania. Te mowienie ze wszystko bedzie dla ciebie to są obietnice bez pokrycia, nie dlatego ze on jest zły, tylko dlatego ze bedą sytuacje gdy jednak rodzice beda ważniejsi niz ty, a czasem ty bedziesz wazniejsza od rodziców. Primo, ze jak tworzycie juz zwiazek dwoch osob, to pewne rzeczy trzeba odseparować od rodzicieli. Nie dzwonie do rodziców pytac jakiego koloru meble kupic, tylko uzgadniam to z żoną/kobieta. Tak samo jak matka choruje i potrzebuje leków a kobieta chce wyskoczyć na obiad no to co wybiore? Zależy gdzie jest kontekst.

 

Twoj partner ma wdrukowanre takie zachowanie prawdopodobnie od dziecinstwa, on ogolnie na poziomie emocjonalnym  jest dzieckiem. Przez to ze jego potrzeby nie zostały zaspokojone w okresie dzieciecym powtarza pewien wzor zachowan, zeby przetrwac. Tylko tak jak kiedys jego przetrwanie zalezało od matki, tak teraz on moze sam zatroszczyc o siebie, tak jak kazdy dorosły człowiek. Prawdopodobnie potrzebuje terapii zeby wychwycić te szkodliwe zachowania/wzory zachowań albo dostac dobrego kopa od zycia, jest tez taka opcja ze nigdy juz nie dorosnie 🤷

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, neon napisał:

Wszystko dla Ciebie, dla Ciebie Ciebie Ciebie, zobacz jak on sobie flaki wypruwa dla Ciebie, dlatego siedzi na dupie i przytakuj w rytm jego podrygiwania. Te mowienie ze wszystko bedzie dla ciebie to są obietnice bez pokrycia, nie dlatego ze on jest zły, tylko dlatego ze bedą sytuacje gdy jednak rodzice beda ważniejsi niz ty, a czasem ty bedziesz wazniejsza od rodziców. Primo, ze jak tworzycie juz zwiazek dwoch osob, to pewne rzeczy trzeba odseparować od rodzicieli. Nie dzwonie do rodziców pytac jakiego koloru meble kupic, tylko uzgadniam to z żoną/kobieta. Tak samo jak matka choruje i potrzebuje leków a kobieta chce wyskoczyć na obiad no to co wybiore? Zależy gdzie jest kontekst.

 

Twoj partner ma wdrukowanre takie zachowanie prawdopodobnie od dziecinstwa, on ogolnie na poziomie emocjonalnym  jest dzieckiem. Przez to ze jego potrzeby nie zostały zaspokojone w okresie dzieciecym powtarza pewien wzor zachowan, zeby przetrwac. Tylko tak jak kiedys jego przetrwanie zalezało od matki, tak teraz on moze sam zatroszczyc o siebie, tak jak kazdy dorosły człowiek. Prawdopodobnie potrzebuje terapii zeby wychwycić te szkodliwe zachowania/wzory zachowań albo dostac dobrego kopa od zycia, jest tez taka opcja ze nigdy juz nie dorosnie 🤷

 

Zostawianie mnie samej na randce w lokalu i rozmawianie przez telefon z rodzicami chociaż nic się nie stało, okłamywanie ich że jest w pracy żeby pojechać ze mną na rozmowę kwalifikacyjną bo będą źli że gdzieś z nimi nie pojechał, nie pojechanie ze mną do lekarza bo zbiera gałęzie z rodzicami. No nie wiem czy to były normalne sytuacje to kiedy ja mam na niego liczyć? tylko w łóżku? W łóżku doprowadzał mnie do dziesięciu orgazmów co też nie było chyba normalne.

Dla mnie nie jest normalne mówienie po trzech latach, że już nie jestem najważniejsza bo rodzina jest a ja nie jestem rodziną. Pięć dni wcześniej mówił że mnie bardzo kocha, bardzo mu zależy i chce żeby było nam najlepiej. Myślałam, że jak się jest w poważnym związku to po to żeby ta partnerka z czasem była rodziną. Nie mówię że rodzice mają nie być ważni, ale ja nie chce się czuć jak dodatek do życia faceta. Nie chcę konkurować z jego mamusią bo skoro mamy mieć Nasze życie to chcę mieć coś do powiedzenia i być brana pod uwagę, ale z drugiej strony czego ja oczekuje.. miało być tak jak on chciał i koniec.

Jedyne co on robi to póki co skasował zdjęcia i informacje z Facebooka. Nie zablokował mnie tym razem choć zawsze to robił po każdej chorej akcji. Czy on chce mi coś pokazać? Najpierw kasuje konto, później wraca, później wszystko usuwa z konta.. czy on to robi bez powodu? Przecież się mnie pozbył z życia tak jak chciał czemu nie jest zadowolony tylko robi takie rzeczy?

Edytowane przez brunetka60

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On się nawet oburzył na mnie jak mieliśmy kupować kanapę do jego mieszkania że uważałam że to jemu powinna się najbardziej podobać bo on będzie na niej spał (z troski) bo to jego mieszkanie, obraził się na mnie za to że mówię że jest jego! no a czyje przecież nie jestem rodziną ?!

Jak z kimś takim ułożyć sobie poważne wspólne życie?

Edytowane przez brunetka60

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektorzy maja 60 lat a z perspektywy w jaki sposob funkcjonuja w swiecie, mozna powiedziec ze sa dorosłymi dziecmi. 

 

Czy sama masz problemy, na to pytanie prawdopodobnie moze odpowiedziec Ci tylko psycholog. Ale np. jezeli poraz kolejny masz dysfunkcjonalnego partnera, to to moze nie być przypadek, ze ładujesz sie w takie relacje.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem z patologicznego domu. Ojciec wobec mnie stosował przemoc psychiczna i emocjonalną. W sumie widać że godziłam się na zle traktowanie wręcz bycie popychadłem przez tego faceta.. normalna osoba by czegoś takiego cztery lata prawie nie wytrzymała tak myślę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, brunetka60 napisał:

Załamałeś mnie tym że on nigdy może nie dorosnąć… on już ma 35 lat. Ja proponowałam terapie nie podjął tematu ☹️

Nie wiesz, że facet do czterdziestki dojrzewa, a po czterdziestce dziecinnieje?

 

A poważnie - jeśli już teraz masz wątpliwości co do swojego partnera, to oznacza jedno - nie powinnaś brnąć w tę relację głębiej (ślub, dzieci), bo albo szybko będzie rozwód, albo się będziesz męczyć całe życie. Znasz już jego wady, nie patrzysz przez różowe okulary. Nie myśl, że on się zmieni na lepsze, bo się nie zmieni. Jeśli bardzo go kochasz - musisz go przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i świadomością, że może być gorzej. Jeśli nie czujesz takiej mocy, lepiej odejdź... Tym bardziej, że masz przykład swoich poprzedniczek - żadna nie wytrzymała dłużej niż rok a to o czymś świadczy. Tylko psychopata będzie szukał winy w innych, nie w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, neon napisał:

Niektorzy maja 60 lat a z perspektywy w jaki sposob funkcjonuja w swiecie, mozna powiedziec ze sa dorosłymi dziecmi. 

 

Czy sama masz problemy, na to pytanie prawdopodobnie moze odpowiedziec Ci tylko psycholog. Ale np. jezeli poraz kolejny masz dysfunkcjonalnego partnera, to to moze nie być przypadek, ze ładujesz sie w takie relacje.

ja o nim nie myślałam że jest niewłaściwym partnerem wręcz przeciwnie mówiłam mu ze jest najlepszy na świecie.. teraz widzę jaka durna byłam, myślałam że to wszystko moja wina, ciagle szukałam czegoś w sobie choć robiłam dla niego wszystko co mogłam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Dryagan napisał:

Nie wiesz, że facet do czterdziestki dojrzewa, a po czterdziestce dziecinnieje?

 

A poważnie - jeśli już teraz masz wątpliwości co do swojego partnera, to oznacza jedno - nie powinnaś brnąć w tę relację głębiej (ślub, dzieci), bo albo szybko będzie rozwód, albo się będziesz męczyć całe życie. Znasz już jego wady, nie patrzysz przez różowe okulary. Nie myśl, że on się zmieni na lepsze, bo się nie zmieni. Jeśli bardzo go kochasz - musisz go przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i świadomością, że może być gorzej. Jeśli nie czujesz takiej mocy, lepiej odejdź... Tym bardziej, że masz przykład swoich poprzedniczek - żadna nie wytrzymała dłużej niż rok a to o czymś świadczy. Tylko psychopata będzie szukał winy w innych, nie w sobie.

Właśnie to jest mój problem, że ja cały czas myślałam że on się zmieni. Jak razem zamieszkamy będzie lepiej bo będziemy więcej czasu spędzać razem. Na razie się do mnie nie odzywa może dał mi już spokój i nie będę musiała dalej o tym rozmyślać. Gorzej jak się do mnie odezwie a ja znowu ulegnę. Czy ja wiem czy mu coś nagle nie strzeli do głowy zacznie przepraszać i obieca poprawę? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×