Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

59 minut temu, AnnoDomino34 napisał(a):

To zycie bez leków to ściema, mi też kazał lekarz schodzic z leku i to był największy błąd mojego zycia, bo lek działał aż 10 lat i lekarz co rok namawiał , że jestem zdrowy szkoda się truć czas życ bez leku.. i co? nerwica z depresja wróciły po pół roku , coś co 10lat mi było juz obce.. i od tamtej pory powrót do leku nie pomógł już, ba żaden inny lek juz nie zadziałał. Przez durną decyzję lekarza stałem się lekoodporny i życie się załamało.

A zyłem sobie w spokoju i mogłem żreć te chemię do końca leku.. człowiek mądry po szkodzie

No wlasnie,co to za zycie bez leku, jak się wstac nie chce z wyra i mysli sie tylko o śmierci w takim stanie.A tak mialam pare lat względnie normalnego życia,skoro nie idzie bez leku ,to trzeba cos brac zeby dotrwac jakos do kresu dni,w miare normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, AnnoDomino34 napisał(a):

To zycie bez leków to ściema,

Nie zgodzę się. Odstawiłam leki na przełomie stycznia/lutego, po ponad 10 latach brania i ani myślę do nich wracać.
Jak ktoś się leczy tylko lekami, które umówmy się, niczego nie leczą tylko maskują objawy, to tak, będzie je brał do końca życia. Ja akurat trafiłam na lekarza, który od początku mi powiedział, że na samych lekach to nigdzie nie zajdziemy i on wymaga kompleksowego leczenia, bo same antydepresanty to może pierwszy lepszy psychiatra przepisać i że jak chce tylko leki, to szkoda moich pieniędzy na wizyty u niego i na drugiej wizycie wystawił mi od razu skierowanie na oddział psychoterapeutyczny, bo powiedział, że oprócz diagnozy lekarskiej on chce też dokładną diagnozę psychologiczną pod kątem zab. osobowości, a żeby to było rzetelnie zrobione to tylko w warunkach oddziału gdzie mają czas mnie poobserwować. Czy mi się to wtedy podobało? Ani trochę, bo średnio mi się uśmiechało wyłączać się z życia na pół roku, ale też ówczesne samopoczucie i to jak na nim funkcjonowałam też mi nie odpowiadało, a na samych lekach już byłam zanim trafiłam do tego lekarza i efektów nie było.
Do wrednego lekarza trafiłam? Wręcz przeciwnie, najlepszy na jakiego mogłam trafić, ale w jednym miał rację. Leki są tylko dodatkiem, kluczem jest to co sam pacjent wykona.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Catriona napisał(a):

Nie zgodzę się. Odstawiłam leki na przełomie stycznia/lutego, po ponad 10 latach brania i ani myślę do nich wracać.
Jak ktoś się leczy tylko lekami, które umówmy się, niczego nie leczą tylko maskują objawy, to tak, będzie je brał do końca życia. Ja akurat trafiłam na lekarza, który od początku mi powiedział, że na samych lekach to nigdzie nie zajdziemy i on wymaga kompleksowego leczenia, bo same antydepresanty to może pierwszy lepszy psychiatra przepisać i że jak chce tylko leki, to szkoda moich pieniędzy na wizyty u niego i na drugiej wizycie wystawił mi od razu skierowanie na oddział psychoterapeutyczny, bo powiedział, że oprócz diagnozy lekarskiej on chce też dokładną diagnozę psychologiczną pod kątem zab. osobowości, a żeby to było rzetelnie zrobione to tylko w warunkach oddziału gdzie mają czas mnie poobserwować. Czy mi się to wtedy podobało? Ani trochę, bo średnio mi się uśmiechało wyłączać się z życia na pół roku, ale też ówczesne samopoczucie i to jak na nim funkcjonowałam też mi nie odpowiadało, a na samych lekach już byłam zanim trafiłam do tego lekarza i efektów nie było.
Do wrednego lekarza trafiłam? Wręcz przeciwnie, najlepszy na jakiego mogłam trafić, ale w jednym miał rację. Leki są tylko dodatkiem, kluczem jest to co sam pacjent wykona.
 

No to zazdroszcze, też bym chciał sie połozyć pół roku do psychiatryka mieć darmowy wikt opierunek, opieke lekarską całodobową, darmowe leki, szczerze? czasami marzę o czymś takim.By w końcu wszyscy mi dali święty spokój i żeby ktoś się w końcu mna zaopiekował bo kazdy poranek to walka sama ze sobą -rodzina, dom , obowiązki - jak to robić jak ma sie ochotę umrzeć?

Tylko co zrobię z dziećmi, oddam je na ten czas do domu dziecka? Opiekuje się tez chorą mama, ja oddam do domu starców a co z praca? no tak firme zamkne  a jak wyjde z psychiatryka to pójde na rentę i odbiorę dzieci z bidulca.:)

Łatwo niektórym mówic jak nie mają rodziny ani zobowiązań

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Catriona napisał(a):

Nie zgodzę się. Odstawiłam leki na przełomie stycznia/lutego, po ponad 10 latach brania i ani myślę do nich wracać.
Jak ktoś się leczy tylko lekami, które umówmy się, niczego nie leczą tylko maskują objawy, to tak, będzie je brał do końca życia. Ja akurat trafiłam na lekarza, który od początku mi powiedział, że na samych lekach to nigdzie nie zajdziemy i on wymaga kompleksowego leczenia, bo same antydepresanty to może pierwszy lepszy psychiatra przepisać i że jak chce tylko leki, to szkoda moich pieniędzy na wizyty u niego i na drugiej wizycie wystawił mi od razu skierowanie na oddział psychoterapeutyczny, bo powiedział, że oprócz diagnozy lekarskiej on chce też dokładną diagnozę psychologiczną pod kątem zab. osobowości, a żeby to było rzetelnie zrobione to tylko w warunkach oddziału gdzie mają czas mnie poobserwować. Czy mi się to wtedy podobało? Ani trochę, bo średnio mi się uśmiechało wyłączać się z życia na pół roku, ale też ówczesne samopoczucie i to jak na nim funkcjonowałam też mi nie odpowiadało, a na samych lekach już byłam zanim trafiłam do tego lekarza i efektów nie było.
Do wrednego lekarza trafiłam? Wręcz przeciwnie, najlepszy na jakiego mogłam trafić, ale w jednym miał rację. Leki są tylko dodatkiem, kluczem jest to co sam pacjent wykona.
 

Mój lekarz twierdzi inaczej że np psychoterapia nia zawszy pomoże. Tylko leki. Psychoterapia nie naprawi neuroprzekaźników w mózgu. I tak jest np u mnie.Żadna psychoterapia tylko leki. Nie będzie na nich idealnia ale przynajmniej funkcjonuję normalnie wychodzę pracuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, serotoninowiec napisał(a):

Mój lekarz twierdzi inaczej że np psychoterapia nia zawszy pomoże. Tylko leki. Psychoterapia nie naprawi neuroprzekaźników w mózgu. I tak jest np u mnie.Żadna psychoterapia tylko leki. Nie będzie na nich idealnia ale przynajmniej funkcjonuję normalnie wychodzę pracuję.

Dokladnie.Zgadzam sie .Ja tez sie mecze od kilku lat z moimi zaburzeniami depresyjno-lekowymi i zadna psychoterapia mi tak nie pomogła jak leki,niestety mialam dwie,jedna na poczatku,druga pare lat pozniej.I jak dla mnie nic z tego nie wyniklo.No moze tyle ze poznalam swoje schematy wedlug których żyłam,i ze byly szkodliwe dla mojej psychiki.Ot to wszystko.Dobrze wiem co mi szkodzi,co wywołuje (potencjalnie doklada sie do tego)kolejne epizody,ale przecież nie jestem w stanie zmienić swiata i ludzi wokół mnie zeby mi było łatwiej żyć,i nie musieć zmagać sie z ludzkimi zachowaniami,ktore wywoluja u mnie nerwicę.No chyba ze bym nie musiala chodzic do pracy i miala czas i duzo kasy .Najbardziej mi idzie na psychike to ,ze zawsze cos musze,musze tak ,musze srak ,powinnam tak albo tak,z kazdej strony napastliwe próby kierowania mną.No nie ma czlowiek wolnosci na tym swiecie.

Tylko leki trzymaja mnie w ryzach jak dzialaja.Wtedy bardziej potrafie olewac co ktos chce ode mnie albo do mnie gada.(/cenzura/y)wtedy jestem na takim biegu: Tumiwisizm.😄

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@serotoninowiec @Lucy32 No dobra, a ile trwała ta Wasza psychoterapia? Rok? Dwa? Dla przykładu powiem na sobie: pierwsze efekty takie bardziej konkretne pojawiły się po 4 latach psychoterapii regularnej. U jednej osoby, nie zmieniałam w tym czasie terapeutów, a cała terapia trwała ponad 7 lat. 
A jakbym miała patrzeć tylko pod kątem tego czy wychodzę i pracuję to ja przez większość leczenia byłam aktywna zawodowo, poza momentami hospitalizacji, cały czas wychodziłam i mam znajomych, to wg takich kryteriów nigdy nie potrzebowałam terapii. Jak kogoś zadowala tylko to że jest w stanie funkcjonować na pół gwizdka to ok, mnie to nie zadowalało.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Catriona napisał(a):

@serotoninowiec @Lucy32 No dobra, a ile trwała ta Wasza psychoterapia? Rok? Dwa? Dla przykładu powiem na sobie: pierwsze efekty takie bardziej konkretne pojawiły się po 4 latach psychoterapii regularnej. U jednej osoby, nie zmieniałam w tym czasie terapeutów, a cała terapia trwała ponad 7 lat. 
A jakbym miała patrzeć tylko pod kątem tego czy wychodzę i pracuję to ja przez większość leczenia byłam aktywna zawodowo, poza momentami hospitalizacji, cały czas wychodziłam i mam znajomych, to wg takich kryteriów nigdy nie potrzebowałam terapii.

Ale w trakcie terapi bralas tez leki czy juz nie?Zreszta ty to ty,nie kazdy czlowiek potrafi w ten sposob sobie radzic.Jednemu pomagaja terapie innym wręcz szkodza.Kazdy czlowiek jest inny.Nie porównuj wszystkich do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lucy32Brałam leki. Zaczęłam przed psychoterapią leczenie farmakologiczne i dopiero lekarz pośrednio zmusił mnie do podjęcia psychoterapii mówiąc że jak chce tylko leki to mam nie tracić pieniędzy na wizyty u niego, bo on wymaga od pacjenta zaangażowania w leczenie i pracy nad sobą, a nie tylko łykania garści pigułek, które na dłuższą metę tylko zaleczają problem a nie likwidują przyczyny, a leki może pierwszy lepszy psychiatra przepisać te same co on.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Catriona napisał(a):

@Lucy32Brałam leki. Zaczęłam przed psychoterapią leczenie farmakologiczne i dopiero lekarz pośrednio zmusił mnie do podjęcia psychoterapii mówiąc że jak chce tylko leki to mam nie tracić pieniędzy na wizyty u niego, bo on wymaga od pacjenta zaangażowania w leczenie i pracy nad sobą, a nie tylko łykania garści pigułek, które na dłuższą metę tylko zaleczają problem a nie likwidują przyczyny, a leki może pierwszy lepszy psychiatra przepisać te same co on.

Ale sama Psychoterapia tez nie leczy.Widzisz tez mialas wsparcie w lekach.A jak ktos ma przyczyny gdzie indziej,to i psychoterapie nie pomoga.Depresja, której nie leczy się psychoterapią, dotyczy głównie postaci ukrytych (maskowanych) i psychotycznych, gdzie objawy somatyczne lub psychotyczne dominują nad klasycznym obrazem depresji, a skuteczne okazuje się leczenie farmakologiczne lub skojarzone, jak w przypadku depresji lekoopornej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale podstawowa różnica pomiędzy moim lekarzem, a większością innych psychiatrów była taka, że wymaga, ale też interesuje się mocno tym to się dzieje u pacjenta i jak np. jednym lekiem rozwalił mi tarczycę, to w 2 tyg. miałam wizytę u endokrynologa na NFZ załatwioną przez niego - wysłał mi datę, godzinę, adres i nazwisko lekarza do którego mam się zgłosić, ja musiałam tylko wziąć od rodzinnego lekarza skierowanie do poradni endokrynologicznej.
Jak próbował na mnie esketaminę, to owszem, musiałam najpierw wyłożyć 4 tys. zł prawie, ale załatwił tak, że dostałam refundację i zamiast kilku tysięcy, całkowity koszt esketaminy jaki poniosłam to 160zł zamiast 3,6k za sam lek.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lucy32 napisał(a):

Ale w trakcie terapi bralas tez leki czy juz nie?Zreszta ty to ty,nie kazdy czlowiek potrafi w ten sposob sobie radzic.Jednemu pomagaja terapie innym wręcz szkodza.Kazdy czlowiek jest inny.Nie porównuj wszystkich do siebie.

Przecież pisała, że na pół roku poszła do psychiatryka, miała tam stałą opiekę zdrowotną, psychoterapie codziennie, wikt i opierunek, ja mam rodzinę dzieci nie zostawie ich i nie pójde na oddział a tez bym chciał by ktoś sie mna zajął a nie tlyko wymagał.

Poza tym ja też miałem juz psychoterapie i nie jedno i nauczyłem się z czego mam depresje lękową, co je wywołuje itp itp ale ta wiedza i świadomość g.. mi  dała bo neuroprzekaźników gadaniem nie zmienisz jak sa zaburzone - to mogą zrobić tylko leki które modulują te neuroprzekaźniki

2 godziny temu, serotoninowiec napisał(a):

Mi nie potrzebna psychoterapia. Leki mi wystarczają. Porozmawiać to ja mogę z kolegą za darmo a nie nabijać komuś kase za terapię.

Dokładnie, ja płaciłem za takie gadanie , grzebanie w dzieciństwie przeszłości i g.. to dało dopiero leki mi pomogły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Catriona napisał(a):

@serotoninowiec @Lucy32 No dobra, a ile trwała ta Wasza psychoterapia? Rok? Dwa? Dla przykładu powiem na sobie: pierwsze efekty takie bardziej konkretne pojawiły się po 4 latach psychoterapii regularnej. U jednej osoby, nie zmieniałam w tym czasie terapeutów, a cała terapia trwała ponad 7 lat. 
A jakbym miała patrzeć tylko pod kątem tego czy wychodzę i pracuję to ja przez większość leczenia byłam aktywna zawodowo, poza momentami hospitalizacji, cały czas wychodziłam i mam znajomych, to wg takich kryteriów nigdy nie potrzebowałam terapii. Jak kogoś zadowala tylko to że jest w stanie funkcjonować na pół gwizdka to ok, mnie to nie zadowalało.

Nono moja pierwsza 3 lata, potem po nawrocie kolejnym kolejną 2 lata i ostatnia rok, także w moim przypadku to akurat nie mam z czym iść na psychoterapię bo wszystko przerobiłam, miałam wspaniałych dobrych psychologów i pracowałam z nimi raz na wet odstawiłam leki na 4 lata i zaszłam spokojnie w ciążę i było super aż do momentu kiedy urodziłam, także u mnie zawsze to wraca kiedy są jakieś większe zmiany w życiu i przeżycia i żadna psychoterapia z tego mnie nie uleczy to typowe dla DDA, z zespołem stresu pourazowego, dla tego nie zgodzę się, że ja miała bym leków nie brać, były momenty, że brałam 25 mg tylko Zoloftu, ale brałam, a jak trzeba było zwiększałam, terapia jest potrzebna, ale trzeba też uważać, jak to mówi mój lekarz żeby nie uzależniać swojego życia od terapeutów bo takie przypadki też są i wtedy ludzie nie są w stanie sami sobie radzić z problemami łatają ze wszystkim na terapię 

2 godziny temu, AnnoDomino34 napisał(a):

Przecież pisała, że na pół roku poszła do psychiatryka, miała tam stałą opiekę zdrowotną, psychoterapie codziennie, wikt i opierunek, ja mam rodzinę dzieci nie zostawie ich i nie pójde na oddział a tez bym chciał by ktoś sie mna zajął a nie tlyko wymagał.

Poza tym ja też miałem juz psychoterapie i nie jedno i nauczyłem się z czego mam depresje lękową, co je wywołuje itp itp ale ta wiedza i świadomość g.. mi  dała bo neuroprzekaźników gadaniem nie zmienisz jak sa zaburzone - to mogą zrobić tylko leki które modulują te neuroprzekaźniki

Dokładnie, ja płaciłem za takie gadanie , grzebanie w dzieciństwie przeszłości i g.. to dało dopiero leki mi pomogły

Tak zgadzam się zupełnie z Tobą, można przerobić wszystko, ale chemia w mózgu to inna sprawa jest i tego nie przeskoczymy już, ja tam biorę leki i brać będę, a Ty się nie poddawaj przecież ten lek, który brałeś i tyle czasu pomagał to po przerwie jakiejś znów na pewno zadziała na Ciebie, musi coś działać, może skonsultuj z innym lekarzem dla pewności 

5 godzin temu, Lucy32 napisał(a):

Dokladnie.Zgadzam sie .Ja tez sie mecze od kilku lat z moimi zaburzeniami depresyjno-lekowymi i zadna psychoterapia mi tak nie pomogła jak leki,niestety mialam dwie,jedna na poczatku,druga pare lat pozniej.I jak dla mnie nic z tego nie wyniklo.No moze tyle ze poznalam swoje schematy wedlug których żyłam,i ze byly szkodliwe dla mojej psychiki.Ot to wszystko.Dobrze wiem co mi szkodzi,co wywołuje (potencjalnie doklada sie do tego)kolejne epizody,ale przecież nie jestem w stanie zmienić swiata i ludzi wokół mnie zeby mi było łatwiej żyć,i nie musieć zmagać sie z ludzkimi zachowaniami,ktore wywoluja u mnie nerwicę.No chyba ze bym nie musiala chodzic do pracy i miala czas i duzo kasy .Najbardziej mi idzie na psychike to ,ze zawsze cos musze,musze tak ,musze srak ,powinnam tak albo tak,z kazdej strony napastliwe próby kierowania mną.No nie ma czlowiek wolnosci na tym swiecie.

Tylko leki trzymaja mnie w ryzach jak dzialaja.Wtedy bardziej potrafie olewac co ktos chce ode mnie albo do mnie gada.(/cenzura/y)wtedy jestem na takim biegu: Tumiwisizm.😄

Ja tam leki biorę 20 lat z przerwami i nic mi one złego nie zrobiły, wiadomo sama też dużo robiłam, ale tak jak mówisz rozgrzebałam dzieciństwo do granic możliwości, poznałam schematy i to co wyparłam oddalam się całą terapii i nie żałuję tego, ale te behawioralne to dla mnie jakiś żart to co oni tam robią to ja czytam w książkach o lęku itd… teraz jest już tyle dostępnych rzeczy gdzie można ćwiczyć i samemu robić to co na behawioralnej terapii, nie lubię zmian bo pewnie chodzi o moje poczucie bezpieczeństwa zachwiane wtedy i co wiem o tym wiem dokładnie co u mnie wywoła później nawrót i bez leków to bym już dawno była na tamtym świecie, także ja chcę żyć i leki będę brała bo czy ja na serce choruje czy na głowę co za różnica są ludzie, którzy muszą też co dziennie brać leki na inne schorzenia, a ja chyba już sama bym mogła być terapeutką bo więcej Przerobić już nie mam czego 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Mufiśka napisał(a):

Nono moja pierwsza 3 lata, potem po nawrocie kolejnym kolejną 2 lata i ostatnia rok, także w moim przypadku to akurat nie mam z czym iść na psychoterapię bo wszystko przerobiłam, miałam wspaniałych dobrych psychologów i pracowałam z nimi raz na wet odstawiłam leki na 4 lata i zaszłam spokojnie w ciążę i było super aż do momentu kiedy urodziłam, także u mnie zawsze to wraca kiedy są jakieś większe zmiany w życiu i przeżycia i żadna psychoterapia z tego mnie nie uleczy to typowe dla DDA, z zespołem stresu pourazowego, dla tego nie zgodzę się, że ja miała bym leków nie brać, były momenty, że brałam 25 mg tylko Zoloftu, ale brałam, a jak trzeba było zwiększałam, terapia jest potrzebna, ale trzeba też uważać, jak to mówi mój lekarz żeby nie uzależniać swojego życia od terapeutów bo takie przypadki też są i wtedy ludzie nie są w stanie sami sobie radzić z problemami łatają ze wszystkim na terapię 

Tak zgadzam się zupełnie z Tobą, można przerobić wszystko, ale chemia w mózgu to inna sprawa jest i tego nie przeskoczymy już, ja tam biorę leki i brać będę, a Ty się nie poddawaj przecież ten lek, który brałeś i tyle czasu pomagał to po przerwie jakiejś znów na pewno zadziała na Ciebie, musi coś działać, może skonsultuj z innym lekarzem dla pewności 

Ja tam leki biorę 20 lat z przerwami i nic mi one złego nie zrobiły, wiadomo sama też dużo robiłam, ale tak jak mówisz rozgrzebałam dzieciństwo do granic możliwości, poznałam schematy i to co wyparłam oddalam się całą terapii i nie żałuję tego, ale te behawioralne to dla mnie jakiś żart to co oni tam robią to ja czytam w książkach o lęku itd… teraz jest już tyle dostępnych rzeczy gdzie można ćwiczyć i samemu robić to co na behawioralnej terapii, nie lubię zmian bo pewnie chodzi o moje poczucie bezpieczeństwa zachwiane wtedy i co wiem o tym wiem dokładnie co u mnie wywoła później nawrót i bez leków to bym już dawno była na tamtym świecie, także ja chcę żyć i leki będę brała bo czy ja na serce choruje czy na głowę co za różnica są ludzie, którzy muszą też co dziennie brać leki na inne schorzenia, a ja chyba już sama bym mogła być terapeutką bo więcej Przerobić już nie mam czego 

Swieta racja.Dobrze to napisalas.Czlowiek próbował,troche pomagalo,tak doraznie i na chwile.Ale leki to leki.Sa upierdliwe ale to podstawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×