Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tłumienie emocji


eleniq

Rekomendowane odpowiedzi

Mam bardzo poważny problem ze swoimi emocjami. Odkąd tylko pamiętam tłumiłem w sobie emocje, byłem dzieckiem nazbyt spokojnym ale też lękliwym i skłonnym do rozmyślań. Obwiniałem się za krzywdy innych, jakbym chciał przejąć odpowiedzialność za czyjeś emocje, przyjmowałem wszystko do siebie, wszystko odbierałem zbyt konkretnie, czasem byłem jakby bez żadnych emocji, nie umiałem ich okazywać, szczególnie negatywnych emocji takich jak złość, smutek, żal itp. Tak długo je tłumiłem, że straciłem zupełnie z nimi kontakt. Był okres dość ciężkiej depresji od ok. 14 roku życia, miałem jakąś fobię społeczną, bałem się wychodzić z domu, spotykały mnie czasem bardzo dziwne sytuacje, ciężko było mi nawiązywać zdrowe relacje, popadłem w naprawdę dziwne towarzystwo pewnego razu, nie chcę opowiadać... Mam przez to coś w rodzaju traumy, nie mogłem spać, miałem koszmary w nocy, napady lęku, stany dysocjacyjne i myśli samobójcze gdzieś od 16. roku życia. Długo ukrywałem w sobie to wszystko, chciałem żeby wyglądało że jestem silny i nie przejmuję się, jednak lęk tłamsił coraz mocniej, chciał wyjść, emocje szukały ujścia. Niedawno zdiagnozowano u mnie nadciśnienie i tachykardię - moje rekordowe to było 160/100 tętno 120. Teraz przyjmuję leki i jest dobrze. Jednak jest we mnie skumulowane bardzo dużo złości, takiej niewyżytej, mam straszne myśli samobójcze, kuszą mocno, ja się powstrzymuję. Cały czas jestem potulny i grzeczny, mimo tych złych emocji jakie w sobie zdusiłem. Czasem bywam zupełnie odcięty od emocji, wszystko mi się wokół nie podoba, staję się apatyczny, nic mnie nie cieszy, ciężko mi podejmować decyzje. To są skutki tłumienia emocji przez 23 lata życia. 

 

Dodam, że moja mama również miała taki schemat radzenia sobie z emocjami, również miała nadciśnienie, siedziała cały czas z domu, nie ruszała się, paliła papierosy, zmarła nagle w wieku 50 lat. Mój dziadek, jej ojciec również zmarł w wieku 53 lat, tak samo nadciśnienie, tłumienie emocji, bycie dobrym i potulnym, był w związku z moją babcią, która była choleryczką, nie umiał się jej postawić, nie umiał wyznaczać granic, teraz ja mam ten sam problem co dziadek i mama. Nie umiem pozbyć się tego schematu, myślę o samobójstwie żeby wyłączyć to myślenie raz na zawsze i nie męczyć siebie i innych wokół, broń Boże żeby ta energia nie eksplodowała, bo jest bardzo destrukcyjna... Psychoterapia pogarszała tylko sytuację. Leki mi najwięcej pomagają, będę miał znowu zmieniane bo obecne niestety trochę źle działają. Biorę już 3 leki psychiatryczne, wolę zostać na 2 jak wcześniej tylko inny zestaw. Byłem nawet hospitalizowany, jednak szpital pogorszył tylko sprawę, wykończył mnie. Mam 23 lata, a nerwy skołatane jak 60 latek po 3 rozwodach... Co mam robić? Jak stawiać granice? Najgorsze jest to, że jestem bardzo samotny, bo relacje ciężko mi utrzymywać, nie mam komu się wyżalić, to pogłębia moją depresję. Nie chcę skończyć jak mama, wycofana i niezrównoważona psychicznie. Mam dosyć takiego życia! Nawet nie wiem co chcę robić w życiu, nie mam powołania, zmieniałem studia ciągle, ciężko z decyzjami u mnie, bardzo ciężko, myślę dużo o śmierci... Proszę o poradę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.08.2021 o 21:43, MarekWawka01 napisał:

Jednak jest we mnie skumulowane bardzo dużo złości, takiej niewyżytej (...)

 

Myślałeś nad przynajmniej częściowym rozładowaniem jej w czysto fizyczny sposób, poprzez "kontrolowaną destrukcję" [bez uciekania się do autoagresji, ofc]? Arteterapię z użyciem czerwonej farby i agresywnych technik traktowania tworzywa, kupienie stosu talerzy / szklanek w najniższej możliwej cenie i ciskanie nimi o ścianę czy choćby pojechanie w jakąś leśną głuszę i wykrzyczenie się do woli? Istnieje również taka książka, która mogłaby myślę być dla Ciebie pomocna:

 

i-zniszcz-ten-dziennik-kreatywna-destrukcja.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Shadowsun Dziękuję, ale wiesz wolę coś innego 🙂 Ostatnio zaopatrzyłem się w książkę "Nasze wewnętrzne konflikty" Karen Horney. Dość mocna książka, bo jest w niej sporo prawdy i może wzbudzać emocje, nawet nie odważyłem jeszcze jej otworzyć, ale chyba się przełamię 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MarekWawka01, rozumiem - niemniej książka jak książka, to była tylko jedna z propozycji 🙂 Przede wszystkim chodziło mi o to:

 

19 minut temu, Shadowsun napisał:

Myślałeś nad przynajmniej częściowym rozładowaniem jej w czysto fizyczny sposób, poprzez "kontrolowaną destrukcję" [bez uciekania się do autoagresji, ofc]?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×