Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powrót do obostrzeń - powrót gorszego samopoczucia, czy ktoś też tak ma?


Gość Dzitek

Rekomendowane odpowiedzi

cześć! U mnie w sumie podobnie, tzn od czerwca się chrzani i ciągnie się do teraz. Tak jakby zaczęły się nowe lęki, wirusa którego bałem się na początku pandemii, teraz nie obawiam się wcale, niby myślę o tym żeby być odpowiedzialnym, ze względu na innych, a tak to się tym nie przejmuję. Samotność bardziej dokucza  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez lato było mi lepiej bo sie poluźniło, można było gdzieś pojechać, spotkać się itp, tylko kasy było brak przez problemy z pracą.

 

Stan mój sie ponownie pogarsza, ale nie ma aż takiej paniki jak w marcu/kwietniu. Po prostu mniej okazji towarzyskich (i matrymonialnych), nawet jakbym się chciał z kimś umówić to nie ma gdzie...z kolegą to po prostu się ustawiliśmy na parkingu okno w okno pogadać.

Jest niepokój o finanse, załamanie gospodarki, zamieszki, wojsko na ulichach, że znowu zakażą wychodzić i trzeba bedzie się tłumaczyć, martwi to jak złotówka leci na łeb na szyję (Euro po 4,60...), albo jak ZUS unika wypłaty chorobowego w rodzinie i trzeba iść do sądu... Samej choroby boję się mniej bo dbam jako tako o siebie i higienę, nie pracuję gdzieś frontem do ludzi. Sam powrót obostrzeń zastał mnie w tymczasowej pracy wiec można było sie wygadać. Czuje samotność bo brak spontanicznych sytuacji towarzyskich, a jak sa to ludzie bywają wkurzeni, mówią na powazne tematy (korona, protesty, kryzys, frustracja) i się człowiek nakręca...taki mrok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Walter napisał:

martwi to jak złotówka leci na łeb na szyję (Euro po 4,60...),

Ja zarabiam w euro więc z radością obserwuję, jak mi zarobki skoczyły. Ale wiem, że to jednak zły objaw, więc ta moja radość jest umiarkowana.

 

Dziwna rzecz, bo zarobiłam w październiku najwięcej w swoim życiu. Nigdy nie zarobiłam tak dużo. Więc mój nastrój jest chyba mocno związany z finansami, skoro ostatnio się czuję naprawdę dobrze. Trochę słabo, że samopoczucie zależy od czegoś tak trywialnego, jak pieniądze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do osób, którym samopoczucie się pogarsza w związku z sytuacją na zewnątrz. Jakie macie podejście /wasi lekarze czy zwiększacie dawki leków mimo że złe samopoczucie jest ewidentnie wywołane sytuacją? 

 

U mnie słabo. samego wirusa niespecjalnie się boję ale doskwiera mi brak kontaktów społecznych. do biura chodzę póki mi nie zakażą, ale jest bardzo mało osób. brak wyjazdów z kolegami, wyjść na imprezy, zamknęli siłownię z ulubionymi zajęciami, przytyłam znacznie i nie mam motywacji by schudnąć. z mężem od roku nie jest zbyt dobrze. Brak planów na wyjazdy na narty, lęk o zdrowie  rodziców. W pracy zwolnienia grupowe. A do tego jesień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.10.2020 o 19:07, Aurora002 napisał:

Nie zamierzam, ale trochę dziwne, jak oni mieliby to sprawdzać? :D To jest ok jako rekomendacja ale jako nakaz? :D 

To taki martwy przepis. Żeby było ciekawiej, od soboty 28 listopada zaostrzają ten martwy przepis i w domach będzie można spotykać się teoretycznie już nie do 20 osób, ale tylko do 5. I taka zasada ma potrwać niby do po świętach, 27 grudnia. (niby, bo stoi to w sprzeczności z przyjętą taktyką testowania),

 

Bez względu na to, czy to cięcia budżetu na testy czy może lekarzy POZ itp, "rozbolały ręce" od wypisywania skierowań na testy, to przy tej taktyce do świąt testów będzie robionych już tak mało, że może będą już strefy czerwona, żółta i zielona. No i wtedy w strefie zielonej spotkania świąteczne byłyby do 100 osób, a nie 5 osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że te obostrzenia zostaną już na długie lata. Znikną na stałe kina, siłownie, fryzjerzy, stacjonarne sklepy z ciuchami/ butami, a ludzie, którzy tam pracowali, przebranżowią się. W ten sposób zmieni się gospodarka, a rząd wcieli w życie Nowy Ład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Lilith napisał:

@z o.o.ten Rząd tak długo nie przetrwa.

Nie chcę robić za obrońcę PiS, ale każdy inny rząd niż konfederacja wprowadzałby podobne lockdowny, tyle że kościoły by pewnie zamknęli na 4 spusty a tak to Pisiacy ze względu na swój kościółkowi elektorat pozwalają jemu na więcej. Wszystkie główne partie są i tak na usługach  światowej finansjery i tańczą jak im zagrają, także takie nadzieje że jakby rządziło PO czy SLD to by nie umierało tyle ludzi, nie padały biznesy są raczej płonne.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, z o.o. napisał:

Podejrzewam, że te obostrzenia zostaną już na długie lata. Znikną na stałe kina, siłownie, fryzjerzy, stacjonarne sklepy z ciuchami/ butami, a ludzie, którzy tam pracowali, przebranżowią się. W ten sposób zmieni się gospodarka, a rząd wcieli w życie Nowy Ład.

Część tych rzeczy nie zniknie tylko czekają jak wszyscy mali i średni zbankrutują i kupią za złotówkę a kto wielkie korpo a może państwo. Świat zmierza w kierunku w którym będzie tylko 2 pracodawców: wielkie korpo i państwo które będzie na usługach korpo. No i wiele osób nie będzie pracować tylko pobierać dochód gwarantowany który pozwoli przetrwać a nie godnie żyć, praca będzie dla wybranych, ale to raczej dalsza przyszłość wymagająca jeszcze postępu w automatyzacji.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×