Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem przygnębiony. Mam już dość życia :(


yaakov89

Rekomendowane odpowiedzi

Jest mi smutno i chce mi się cały czas płakać, bo naprawdę mam zjebane życie :(. Kończę za dwa miesiące trzydzieści lat. Nie mam żadnych przyjaciół, rodziny ani drugiej połówki. Ze sferą materialną też dobrze nie wygląda, a zawsze za pieniądze można np. pojechać na fajne wakacje za granicę, odpocząć i chociaż przez chwilę nie myśleć o tym gównie.

Mam prawdopodobnie Aspergera, chociaż w wieku dziecięcym i nastoletnim często byłem u różnych psychologów i nic mi takiego nie zdiagnozowali. W tym roku stuknie mi już trzeci krzyżyk, a w tamtych czasach w Polsce raczej nie mieliśmy dobrych psychologów, np. w podstawówce z powodu dysgrafii chcieli mnie wysłać do szkoły specjalnej razem z dziećmi z rodzin romskich i z zespołem Downa :(. Maturę pisałem na komputerze i zaliczyłem wszystkie przedmioty (rozszerzenie) na 88-96% bez specjalnego uczenia się. Tak więc sieroty po komunie uczące mnie w podstawówce zwyczajnie nadawały się najwyżej do pracy gospodarczego w szkole, a nie do uczenia dzieci.

W mojej rodzinie jedyną w miarę pozytywną rzeczą była niezgoda mojej matki na "eksperymenty" moich nauczycieli. Poza tym fajnego dzieciństwa i młodości nie miałem. Nie jeździłem nigdzie na wakacje, nie miałem przyjaciół. A zamiast własnego pokoju mieszkałem z matką kątem u jej rodziców :/. Moi rodzice są po rozwodzie i pobrali się, jak moja matka była w ciąży zaledwie po kilku miesiącach znajomości (żeby ludzie nie gadali). Mieli w sumie też potencjał, żeby żyć na dobrym poziomie, a zdecydowali się na wegetację w zabitej dziurze, która jest drugim co do wielkości miastem na Dolnym Śląsku. Mój ojciec skończył studia i znał biegle dwa języki obce (jeden zachodni), co dawało szanse na dużą karierę w latach 90-tych. Jednak zdecydował się na "karierę" w policji, gdzie głównie chlało się szklanami wódę. Moja matka pracowała w służbie zdrowia i tam do głównych atrakcji należało picie rozpuszczonego z wodą spirtu z lekarskim konsylium oraz pielęgniarkami. Przez to rozpadło się małżeństwo moich rodziców i znaleźli się w takim miejscu w życiu.

Ze względu na sytuację materialną i długi mojej matki, co wiązało się z utratą mieszkania po zmarłej ciotce przez nią (w tym czasie w mieszkaniu mieszkał mąż ciotki, którego potem wzięli do siebie jego synowie; z tego względu nigdy w tym mieszkaniu nie mieszkaliśmy i musieliśmy siedzieć u dziadków kątem), nie skończyłem studiów. Lata młodości, które większość moich rówieśników spędziła na studiowaniu, poznawianiu świata, szukaniu własnej drogi życiowej, zawieraniu związków i przyjaźni, upłynęły mi na "zapierdolu" na "złotym" Zachodzie i przysłowiowej wali o "lepsze życie". Przez to wszystko zaniedbałem inne sfery życia.

Po latach, kiedy naprawdę żyło mi się materialnie lepiej, jestem w totalnej dupie. Też mam problem z nadwagą. Poza tym z nerwów zaczęły mi wypadać włosy. Ktoś może powiedzieć: Wyjdź do ludzi, zapisz się na siłownię, zmienisz swoje życie i poznasz kogoś. Z takimi radami człowiek nie wie co ma robić. Nie pracuję fizycznie, ale po pracy jestem tak padnięty, że mam tylko ochotę na drzemkę, a potem siedzę w necie. Marzę o powrocie do Polski na własne mieszkanie. Tam mógłbym dostać z językiem dobrą pracę i zamiast płacić lichwiarski czynsz w jednym z najdroższych miast Europy, mógłbym te pieniądze zainwestować w siebie. Zrobiłbym sobie włosy, zaczął chodzić na siłownię, starczyłoby też na operację plastyczną (mam jeden ogromny kompleks związany z moim ciałem). Wtedy przez te lata mógłbym się jakoś wyrobić i w wieku 35 lat jeszcze użyłbym sobie trochę życia.

Poza tym jestem gejem i miałem w życiu tylko jeden związek. Poznanie kogoś graniczy z cudem. W moim miejscu zamieszkania jest "scena" i pełno klubów, przez co "rynek" naprawdę jest bardzo ciężki. Każdy raczej wolałby mieć przerobionego plastika z bujnymi włosami i naszprycowanymi kwasem ustami, albo kogoś wyglądającego bardzo młodo i atrakcyjnie. W sumie to się nie dziwię. U hetero też jest podobnie, że kobieta wolałaby mieć wysportowanego, wysokiego faceta, z dobrą pracą, kasą itd., a nie łysawego, niskiego, z nadwagą i dużym nochalem, szparkowatymi oczyma, który nie dość, że wygląda jak kupa gówna to jeszcze nie ma żadnych perspektyw. U gejów jest trochę inaczej. Na te aspekty materialne raczej się nie patrzy, ale trzeba wyglądać jak z żurnala. U hetero natomiast można nadrabiać u kobiet pewnymi cechami, jak pewność siebie, poczucie humoru, inteligencja. Mieszkając jeszcze w kraju nie spotykałem się z nikim, a co za tym idzie nie miałem żadnego związku. Moje miasto rodzinne mimo tych stu tysięcy paru mieszkańców nie jest anonimowe i często można spotkać kogoś znajomego. Poza tym w tym wieku nie byłem oczywiście finansowo niezależny i musiałem odpowiadać na głupie pytania w stylu: Gdzie wychodzisz? Co będziesz robić? Przyjaciół i kolegów niestety nie miałem, więc ciężko byłoby mi coś wymyślić. Z punktu widzenia mojej matki oczywiście to nie było problemem, że życie mi uciekało i zamiast spotykać się z ludźmi siedziałem w domu.

Tutaj spotykałem się też parę razy i wychodziłem do klubów. Jednak ze względu na moją nieatrakcyjność takie wyjścia były niewypałem i potem miałem jeszcze większego doła :/. Po spotkaniach zwykle te osoby nie chciały się dalej spotykać i zwykle kończyło się to nieodpisywaniem na moje wiadomości lub też blokadą numeru na komunikatorach. W takim razie dlaczego była wcześniej zgoda na wymianę numerów i też umawialiśmy się na następny raz? Gdybym z góry otrzymał komunikat, że ten ktoś nie jest zainteresowany, wtedy nie robiłbym sobie nadzieji i nie myślał o tym.

Wcześniej w miarę radziłem sobie z tymi problemami, bo myślałem, że jestem jeszcze młody i mam czas. Teraz z roku na rok jest gorzej. Często dostaję napadów paniki i płaczu, nawet w miejscach publicznych; robię zakupy w sklepie i zaraz chce mi się ryczeć :/. Rozkminiam też nieprzyjemne sytuacje w swoim życiu. Np. kiedyś będąc w Polsce chciałem sobie kupić w ZARA jedne spodnie skinny fit (pasowały na mnie mimo mojej nadwagi i dobrze w nich wyglądałem). Nie znalazłem niestety tych spodni na sklepie więc byłem zmuszony zapytać o ten rozmiar sprzedawcę (młodego geja). Oczywiście on od razu "dyskretnie" i "kulturalnie" mi pojechał, że nie będą mi pasować, dając mi do zrozumienia, że bardziej nadają się dla mnie "dziadkowe" rzeczy :(.

Mam po prostu zjebane życie i dalej nie chce mi się żyć. Nie widzę nadzieji na poprawę. Często płaczę i wyobrażam się sobie za 10 lat; będę w tym samym albo gorszym położeniu. Wiem, że raczej nie będę George'm Michaelem tylko łysawym "Januszem" z brzuchem :(. Nie mam kont na portalach społecznościowych. Raz założyłem sobie fejowe konto na jednym z popularnych portali. Podglądałem osoby z mojej szkoły. Ci z dobrym startem, od których byłem bardziej inteligentny, mają dziś super życie: przyjaciół, związki, swoje mieszkania i zagraniczne podróże. Przeglądając te profile chciało mi się płakać, że raczej nigdy nie będę miał takiego życia :(. Natomiast ci, którzy pochodzili z rodzin podobnych do mojej (rozwód, alkohol, bieda, długi), kont na tym portalu nie posiadają, bo prawdopodobnie mają tak samo zjebane życie jak ja.

Moje życie to tylko jedzenie, praca, dom, zakupy :(. Nawet zwierzęta potrzebują socjalizacji, a co dopiero ludzie. Na poznanie przyjaciół i partnera szans nie mam żadnych, więc w sumie po co mi żyć. Rodziny też nie mam :(. Sorry za taką długą litanię, ale musiałem się komuś wyżalić. Nawet nie mam do kogo otworzyć gęby :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×