Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Akwenie,

tak, pewne podobieństwa międzykulturowe są zastanawiające i pewnie nieprzypadkowe, ciekawe są te też np. zaświatów.

Co do Sokratesa, może i był błyskotliwy, ale pomylił się grubo z tym swoim przeświadczeniem, że wystarczy poznać dobro, by za nim podążyć.

Niestety ta nieprawdziwa idea także trawi nasze czasy. I jego losu nie byłbym pewien.

Ambaras, nie lubię się chwalić, ale czuję wiarę tyloma fibrami ciała i umysłu, ile zdołałem w sobie rozbudzić. To mało albo niemało, nie podejmuję się jednoznacznej oceny.

Ładnie napisane, życzę Ci tego, choć dla mnie, jeśli nie czujesz, że Chrystus jest "naj" to jest mało.

 

Można sądzić mądrze, można sądzić źle. Nie twierdzę, że nie należy podejmować osądów, należy to robić w każdej sekundzie swego życia, ale we właściwy sposób. Nie dowartościowywać się cudzą słabością, myślą, mową, uczynkiem czy zaniedbaniem.

Otóż właśnie.

Poniżając siebie, poniża się też pierwiastek Boga zawarty w sobie.

To działa w codziennym życiu, jeśli ktoś ciągle mówi o sobie źle, myśli źle, zaniedbuje siebie, czyni sobie źle, reszta świata na to reaguje negatywnie. Jeśli ktoś wmawia sobie, że jest ciągle beznadziejny, wreszcie takim się staje, zaś natura Boga w nim staje się głęboko uśpiona.

Niedokładnie o tym pisałem, a o uznaniu swej małości wobec Stwórcy. Poza tym większość ludzi ma dziś chyba jednak odwrotny problem, tzn. ma o sobie za wysokie mniemanie, za bardzo sobie dogadza, nabiera się na miraż pozytywnego myślenia. A trzeba myśleć prawdziwie, realnie.

 

Patrząc, co dalej piszesz o możliwościach człowieka: ja postrzegam je bardziej pesymistycznie. I myślę, że takie jest też prawdziwie chrześcijańskie spojrzenie, gdy nie jest zafałszowane jakąś mieszanką politycznej poprawności i infantylnego optymizmu. To głównie obietnica rzeczy przyszłych jest optymistyczna.

Chrystus mówił tak, by oświecić ludzi łaknących wiedzy. Skłonić ich do pracy nad sobą

Nie chciał w ten sposób siebie wywyższyć, ani innych ludzi - poniżyć, tylko dlatego że ma większy potencjał karmiczny

Nie pisałem, że chciał się wywyższyć, ale właśnie o tym, że prawdę poznaje się na drodze bliskości, relacji, serca nie tylko rozumem. Bo Prawda jest też Logosem, Chrystusem.

I "barany" użyłem zamiast owce, a nie zamiast głupcy.

Okoliczności rodzą mesjasza
Ale nie Mesjasza
Jeśli ktoś pokocha kobietę i daje jej miłość, otrzyma w zamian naturę Boga w niej zawartą.

To ładnie napisane, ale chyba nie zawsze tak działa.

To raczej naturalne, człowiek rozwijając się na swej drodze osiągnął specjalizację.

To, że coś jest naturalne, czy powtarzalne w dziejach nie jest dla mnie argumentem .Człowiek jest wezwany do nadnaturalnego i do panowania nad naturą. I pisałem trochę o czymś innym. O tym, że trudne, twarde, dotkliwe życie, jest nam potrzebne, że łatwiej w nim o prawdę. Św. Bernard gdzieś chyba pisał,że więcej mu dało karczowanie lasów Clairvaux niż wszystkie książki,które przeczytał. A brud ten dosłowny jak i przenośny jeśli go nie lekceważymy, może użyźnić nasze życie. Rośliny użyźnia się śmierdzącym gnojem a nie perfumami. Podobnie, realna, ocena naszej kondycji w świecie jest konieczna do prawidłowego rozwoju. Bo nie zostaliśmy stworzeni aniołami, choć pewnie było to możliwe i zawstydzająca nas fizjologia o tym przypomina. Nasze ciało odpowiada jakoś kondycji ducha.

Rozmaicie można pojmować pychę.

Np. jako zaprzeczanie Bogu. Choć tu może lepiej mówić o obłędzie.

Świadomość replikując się w świecie materialnym nabrała błędnego rozumienia ''ja''...

Jak to się stało i skąd to wiesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A brud ten dosłowny jak i przenośny jeśli go nie lekceważymy, może użyźnić nasze życie. Rośliny użyźnia się śmierdzącym gnojem a nie perfumami. Podobnie, realna, ocena naszej kondycji w świecie jest konieczna do prawidłowego rozwoju. Bo nie zostaliśmy stworzeni aniołami, choć pewnie było to możliwe i zawstydzająca nas fizjologia o tym przypomina. Nasze ciało odpowiada jakoś kondycji ducha.

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii. Dla mnie cuchnący kał jest "zmysłowym symbolem grzechu" - jest to coś niemiłego dla zmysłów (zwłaszcza dla węchu), nieestetycznego, czego wydalanie wiąże się z krępującymi odgłosami, na dodatek kontakt z kałem może prowadzić do zakażenia i choroby ciała.

 

Kał jest jakby "produktem" ludzkich wnętrzności, produktem wnętrza ludzkiego ciała, skażonego grzechem pierworodnym. Nasze grzechy to "produkty" skażonej winą pierworodną ludzkiej duszy. Grzechy są czymś obrzydliwym, czego tak naprawdę nie powinno być, czego nie było w pierwotnym planie stworzenia, wolą Stwórcy oczywiście było to, aby żaden człowiek czy anioł nie zgrzeszył. Wierzę, że w przypadku Adama i Ewy przed upadkiem oraz Chrystusa i Maryi zawstydzającej fizjologii nie było, ona jest dla mnie symbolem skażenia grzechem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ambarasie

 

tak, pewne podobieństwa międzykulturowe są zastanawiające i pewnie nieprzypadkowe, ciekawe są te też np. zaświatów.

Co do Sokratesa, może i był błyskotliwy, ale pomylił się grubo z tym swoim przeświadczeniem, że wystarczy poznać dobro, by za nim podążyć.

Niestety ta nieprawdziwa idea także trawi nasze czasy. I jego losu nie byłbym pewien.

 

Ja nie jestem pewien niczyich losów. Nawet oceniając go z perspektywy chrześcijańskiej on nie miał odpowiednich bogów, by móc w nich wierzyć. Ci olimpijscy to po prostu ziemianie z potężnymi mocami i nic więcej.

 

 

 

Ambaras, nie lubię się chwalić, ale czuję wiarę tyloma fibrami ciała i umysłu, ile zdołałem w sobie rozbudzić. To mało albo niemało, nie podejmuję się jednoznacznej oceny.

Ładnie napisane, życzę Ci tego, choć dla mnie, jeśli nie czujesz, że Chrystus jest "naj" to jest mało.

 

Nikt nie jest naj. Wartościowanie nie ma sensu. Chrystus zapewne dostąpił po swym czynie nirvany, ale przecież nie on jeden.

 

 

Akwen: Poniżając siebie, poniża się też pierwiastek Boga zawarty w sobie.

To działa w codziennym życiu, jeśli ktoś ciągle mówi o sobie źle, myśli źle, zaniedbuje siebie, czyni sobie źle, reszta świata na to reaguje negatywnie. Jeśli ktoś wmawia sobie, że jest ciągle beznadziejny, wreszcie takim się staje, zaś natura Boga w nim staje się głęboko uśpiona.

 

Amabaras Niedokładnie o tym pisałem, a o uznaniu swej małości wobec Stwórcy. Poza tym większość ludzi ma dziś chyba jednak odwrotny problem, tzn. ma o sobie za wysokie mniemanie, za bardzo sobie dogadza, nabiera się na miraż pozytywnego myślenia. A trzeba myśleć prawdziwie, realnie.

 

To już ich problem, nie mój.

 

Ja po prostu mówię, że nie da się jednocześnie wywyższyć Boga i poniżyć człowieka, bo Bóg jest w każdym z ludzi, więc takie działanie jest wewnętrznie sprzeczne. Właściwie wywyższając człowieka wywyższa się też Boga i vice versa. Tylko trzeba odróżnić działania właściwe od niewłaściwego. Nie wystarczą dobre i szczere chęci.

 

 

Patrząc, co dalej piszesz o możliwościach człowieka: ja postrzegam je bardziej pesymistycznie. I myślę, że takie jest też prawdziwie chrześcijańskie spojrzenie, gdy nie jest zafałszowane jakąś mieszanką politycznej poprawności i infantylnego optymizmu. To głównie obietnica rzeczy przyszłych jest optymistyczna.

 

Rozmaici byli święci w chrześcijaństwie.

 

Dla mnie przykładanie miary św. Augustyna, niezmiernie ponurych czasów, do dzisiejszej miary zwyczajnie nie pasuje.

 

Byli inni święci, choćby św. Franciszek z Asyżu.

 

Jeśli według katolicyzmu na człowieka należy patrzeć pesymistycznie, to znaczy, że człowiek się nie udał. Winę więc wówczas należałoby wskazać na rodzica, czyli na Boga. On stworzył człowieka i on go wychował.

 

Ja uważam inaczej.

 

Dla mnie najbardziej obiecujące jest tu i teraz

 

 

Akwen: Chrystus mówił tak, by oświecić ludzi łaknących wiedzy. Skłonić ich do pracy nad sobą

 

Nie chciał w ten sposób siebie wywyższyć, ani innych ludzi - poniżyć, tylko dlatego że ma większy potencjał karmiczny

Amabaras: Nie pisałem, że chciał się wywyższyć, ale właśnie o tym, że prawdę poznaje się na drodze bliskości, relacji, serca nie tylko rozumem. Bo Prawda jest też Logosem, Chrystusem.

I "barany" użyłem zamiast owce, a nie zamiast głupcy.

 

Człowiek jest ułomny, jak wszelka materia na tym świecie.

 

 

Okoliczności rodzą mesjasza

Ale nie Mesjasza

 

Można wartościować i spierać się, który mesjasz był najwłaściwszy.

 

Ja wiem tyle, że JP II modlił się z animistami, buddystami i wyznawcami innych religii.

 

 

 

Akwen: Jeśli ktoś pokocha kobietę i daje jej miłość, otrzyma w zamian naturę Boga w niej zawartą

Ambaras: To ładnie napisane, ale chyba nie zawsze tak działa.

 

Oczywiście, że nie zawsze. Nie każdy też pożytecznie żyje.

 

Karma, nie każdemu to jest dane, wielu woli przelotne związki, potem się dziwiąc, że nie potrafią stworzyć stałego.

 

Najpierw ktoś zabiera cnotę jednej po drugiej, potem zostaje skazany na samotność, bo żadna nie ma go za faceta, który zapewni jej poczucie stabilności. Nie wiadomo dlaczego

 

Karma, jest skutek i przyczyna, Zawsze i wszędzie.

 

Akwen: To raczej naturalne, człowiek rozwijając się na swej drodze osiągnął specjalizację.

ambaras:To, że coś jest naturalne, czy powtarzalne w dziejach nie jest dla mnie argumentem .Człowiek jest wezwany do nadnaturalnego i do panowania nad naturą. I pisałem trochę o czymś innym. O tym, że trudne, twarde, dotkliwe życie, jest nam potrzebne, że łatwiej w nim o prawdę. Św. Bernard gdzieś chyba pisał,że więcej mu dało karczowanie lasów Clairvaux niż wszystkie książki,które przeczytał. A brud ten dosłowny jak i przenośny jeśli go nie lekceważymy, może użyźnić nasze życie. Rośliny użyźnia się śmierdzącym gnojem a nie perfumami. Podobnie, realna, ocena naszej kondycji w świecie jest konieczna do prawidłowego rozwoju. Bo nie zostaliśmy stworzeni aniołami, choć pewnie było to możliwe i zawstydzająca nas fizjologia o tym przypomina. Nasze ciało odpowiada jakoś kondycji ducha.

 

Ciało, a umysł to dwie różne sprawy.

 

Św. Bernard mówił jednak o czymś innym. Szlachetna praca fizyczna ma swoją rolę, ale skłonność do niej powinni wpoić rodzice.

 

Mnie nie interesuje fizjologia, a skłanianie człowieka do babrania się w nieczystościach, nie zbliżyłoby go do spraw wyższych, tylko cofnęło w rozwoju, w średniowieczu ludzie nurzali się w nieczystościach na miejskich ulicach. Wątpię czy byli wskutek tego lepsi. Powrót do tego stanu, próba aktywizowania ludzi, by rzekomo w celach wyższych podejmowali się w drodze wolontariatu czy pracy społecznej do zawodu operatora szambiarki, kanalarza, śmieciarza raczej odstręczyłaby ludzi od spraw ducha, niż uświadomiła ludziom jakikolwiek absolut.

 

Buddyzm głosi konieczność zachowania czystości ciała, intencji i umysłu. Ciężko mieć czyste ciało, czysty wolny, od złości i frustracji umysł oraz czyste intencje wobec pomysłodawcy, gdy ktoś jest zmuszony do babrania się w nieczystościach.

 

Nie uważam również, by fach chociażby czyściciela toalet jakoś ubogacał duchowo, przynajmniej nie zauważyłem by przedstawiciele owej profesji byli jakoś nadzwyczajnie uduchowieni.

 

Boga lepiej szukać w naturze, w szczerości innych ludzi, w tym że potrafią jednak być wspaniali.

 

Niż poniżać Boga w człowieku poprzez zmuszanie go do czynności, które mają mu uświadomić, że wydala.

 

Bo to wie nawet kilkuletnie dziecko.

 

 

Np. jako zaprzeczanie Bogu. Choć tu może lepiej mówić o obłędzie.

 

Zarzucanie komuś kto ma inne zdanie, że jest szalony, bez odpowiedniej argumentacji to znowu wartościowanie. Bo Bóg postanowił, pstryknął palcami i tak zrobił, chciał to zrobił. Wiem, bo tak jest napisane.

 

Akwen: Świadomość replikując się w świecie materialnym nabrała błędnego rozumienia ''ja''..

Ambaras: Jak to się stało i skąd to wiesz?

 

Najbardziej logiczna, spójna z doktrynami naukowymi i trzymającą się całości wizja powstania świata. Skąd wiem, wizja spójna z założeniami buddyzmu i nauki, która znajduje potwierdzenie w życiu codziennym.

 

Skąd wiesz, że świat stworzył Bóg pstrykając palcami? Jak to się stało? Masz na to jakieś dowody niż dogmaty, które nie podlegają weryfikacji?

 

To co napisałem jest zgodne zarówno z mechanizmami obowiązującymi w życiu społecznym, jak i w środowisku flory i fauny.

 

Równie dobrze mógłbym Ciebie zapytać skąd wiesz, że dogmaty zawarte w katolicyzmie są prawdziwe. Możliwe, że teraz się oburzysz, ale jak uzasadnisz swoją wiarę w niepokalane poczęcie? Przecież to nienaukowe i nielogiczne?

 

Wystarczy zaś uznać, że Maria zwyczajnie została natchniona przez Ducha Świętego potencjałem karmicznym, gdy przyjęła do swego łona świadomość Chrystusa.

 

Nie chcę pisać rozprawki. Całość jest oparta o buddyjską teorię ''ja'', które źle pojęte stoi u źródła wszelkiego zła na świecie. Podobny proces można zobaczyć nawet u dzieci, które u początku swego życia są egoistami, rodzice muszą ich tego dopiero oduczać pewnych nawyków wpojonych już od małego - czyli wszystko mi się należy - a zarazem uczyć tych właściwych - czyli jesteś tylko cząstką większego organizmu.

 

Powiem tyle, że teoria buddyjska jest zbieżna z badaniami naukowymi, teorią wielkiego wybuchu i teorią ewolucji.

 

Jest również zbieżna z moimi obserwacjami historii powszechnej, życia naturalnego, społecznego czy empirii.

 

Nie biorę nic na wiarę nie popartą życiem.

 

Bo nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma przyczynę i swój skutek na każdym kroku.

 

Nie chcę i nie widzę celu w pisaniu na ten temat rozprawki.

 

Powiem tyle, spróbuj dokonać inwazji na czyjeś poczucie ego: myślą, uczynkiem albo mową - ten ktoś może być człowiekiem albo zwierzęciem, bo i człowiek i zwierzę ma świadomość - tylko trochę inaczej rozwiniętą - i poczekaj na rezultaty.

 

Ustępliwy człowiek i ustępliwe zwierzę da sobie wejść na głowę, ale sprawiedliwość zostanie Ci wymierzona w inny sposób, przez kogoś innego i w innym czasie.

 

Umiarkowany człowiek przyjmie to ze spokojem i wytłumaczy Ci Twój błąd.

 

Nieustępliwy człowiek i nieustępliwe samo wymierzy Ci karę, zarazem pogarszając własną karmę.

 

Możesz choćby spojrzeć na pupę czyjejś dziewczyny, do czego zostaniesz popchnięty przez lubieżne myśli (jest przyczyna i jest skutek). Zauważy to chłopak tej dziewczyny i rzuci Ci zawadiacko: Co się, motyla noga, gapisz? Jak nie Twoje? (jest przyczyna i jest skutek).

 

Każde stworzenie obdarzone świadomością ma prawo do własnego ''ja'', dobrze pojmowanego, czyli takiego które nie narusza w żaden sposób dobrze pojętego ''ja'' innych istot.

 

Jeśli ktoś nie potrafi go obronić, sprawiedliwość zostaje wymierzona innymi rękami.

 

Prawo karmy jest uniwersalne i nikt nie pozostaje bezkarny.

 

Świadczy o tym życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narusz w rozmowie czyjeś poczucie ego, wzrokiem czy słowem. Zarzuć mu coś w sposób jednoznacznie wartościujący i bez uzasadnienia, że jest: głupi, brzydki, nieładnie pachnie, cokolwiek. On to odczuje i zostaje naładowany Twoją negatywną karmą. Potem albo zemści się w jakiś sposób na Tobie, nieraz w taki sposób, o którym nawet się nie dowiesz, nie musi Ci tego powiedzieć nawet w oczy albo ''zemści'' się wyładowując tą negatywną energię na kimś innym.

 

Ludzie o prostackich skłonnościach, cwaniactwo, element przestępczy zwyczajnie odpycha, samym wyglądem, zachowaniami i słownictwem. Oni naruszają całym sobą ''ja'' innych istot, nie muszą nawet nic właśnie ukraść, ani nikogo w tej chwili pobić. Wydzielają cały czas negatywną karmę, negatywną aurę wobec otoczenia, uznając że więcej im się należy, niż powinno, więcej pieniędzy, więcej kobiet i więcej szacunku, więc przywłaszczają sobie to kosztem innym, ale oni też w swoim czasie zapłacą rachunki, wcale niekoniecznie na dnie Sądu Ostatecznego.

 

Zwróć uwagę, że czyjeś poglądy są głupie, bo tak. Okaż mu wzrokiem wyższość i pogardę, naładujesz go negatywną karmą i on będzie trzymał w sobie tą złość w sobie i kiedyś również odreaguje, jeśli tylko trafi mu się taka sposobność. Po prostu zrobi to w imię ratowania swojego ''ja''.

 

Bezdomny pies się do Ciebie łasi? Kopnij go w pysk, on też natychmiast zareaguje zmianą postawy, bo on też ma swoją świadomość i swoje ''ja'' i nie pozwoli sobie go zabierać.

 

Narusz''ja'' środowiska naturalnego, może w odwecie nie zaatakuje ciebie żaden rozjuszony żubr, ale prędko doznasz negatywnych konsekwencji tego działania, pijąc skażoną wodę, oddychając zatrutym powietrzem i spożywając toksyczne jedzenie.

 

Każde stworzenie obdarzone świadomością ma prawo do własnego ''ja'', dobrze pojmowanego, czyli takiego które nie narusza w żaden sposób dobrze pojętego ''ja'' innych istot.

 

Jeśli ktoś nie potrafi go obronić, sprawiedliwość zostaje wymierzona innymi rękami.

 

Dla odmiany, w mądry sposób okaż miłość i współczucie czyjemuś ''ja''. Nawet jednym słowem, jedną myślą i jednym działaniem bez udawania i przymilania się na siłę. Zrób to dlatego, że go kochasz jaką inną cząstkę tego uniwersum. Naładujesz go swoją pozytywną karmą poprzez okazanie szacunku dla jego ''ja'' i on Ci się odwdzięczy, o ile jest rozumnym człowiekiem. Odwdzięczy się nie tylko on, ale także cały wszechświat.

 

Świat to zbiór naczyń połączonych, kto narusza swe naturalne granice ''ja'' lub pozwala je naruszać innym - ponosi tego konsekwencje

 

Prawo karmy jest uniwersalne i nikt nie pozostaje bezkarny.

 

Każda istota obdarzona świadomością ma w sobie naturę Buddy. I atakując ''ja'' innej osoby, w imię własnego źle pojętego ''ja'' człowiek sam prosi się o kłopoty.

 

Cząsteczki, które pamiętają Wielki Wybuch potem uczestniczyły w ewolucji, już one były obdarzone tym pierwiastkiem.

 

Świadomość jest niezmierzona, tylko nie każdy potrafi ją w sobie obudzić.

 

Świat przybiera rozmaite formy, ale jego istota pozostaje niezmieniona, a lgnięcie do form to oznaka słabości.

 

Świadczy o tym życie. W każdym swym aspekcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, a czy wg buddyzmu każda istota w pewnym momencie dostąpi nirvany, powiedzmy po eonach eonach, ale w końcu u każdego to nastąpi?

 

Dokładnie tak.

 

 

 

Każdy istota obdarzona świadomością, zwierzę albo człowiek ma szansę dostąpić nirvany, połączyć się z Buddą i być zdolnym do tego, do czego nie zdolny w ziemskiej powłoce, odczuwać rzeczy, których nie odczuwa tu, w świecie iluzji.

 

Tylko każdy też musi uprzednio swoje złe występki odpokutować odpowiednio w stosunku do ich miary.

 

Ktoś był zachłanny, kradł, cudzołożył z kim popadnie i tym podobne, on też może dostąpić kiedyś nirvany, ale czeka go dużo cierpienia po drodze, żeby poznał jak smakuje ta trucizna, którym innym zadawał.

 

Podobnie ktoś mający zadatki na osobę świętą, jeśli ten ktoś zboczy w jednej sekundzie swego życia z właściwej drogi na ścieżkę rozpusty i zaspokajania swoich instynktów w zamian za krótkotrwałe przyjemności zejdzie zarazem na drogę długotrwałego cierpienia, które nastąpi potem.

 

By dostąpić nirvany trzeba udowodnić, że jest się tego godnym, bardzo często drogą poświęcenia i cierpienia, by ratować ''ja'', umysły i ciała innych istot obdarzonych świadomością.

 

Tacy ludzie bywali i to niejedni. Nie wszyscy musieli koniecznie wierzyć w Buddę, oni nieświadomie realizowali ten wzorzec, bo poznali już jak świat działa i że zdecydowanie lepiej być dobrym, niż złym. Niestety albo i stety tego nie da się udawać, jeśli ktoś markuje bycie dobrym, żeby mieć więcej pieniędzy, to nic nie da, a nieszczere intencje karma obdarzy prędzej czy później obnaży na jaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ambaras, dziękuje za rozmowę. Pora ją kończyć, gdyż wszystko kiedyś ma swój kres, by potem mogło mieć swój początek.

 

Posługujemy się innymi pojęciami i myślimy w inny sposób.

 

Dotarliśmy do martwego punktu tej dyskusji.

 

Nie przekonamy siebie nawzajem, a powtarzanie przez nas tych samych argumentów nie jest właściwe.

 

Bóg tkwi w każdym człowieku. W dawnym Judaszu też.

 

I dlatego człowiek jest najważniejszy, bo i Bóg jest najważniejszy.

 

Zaprzeczając pięknu tego świata, które współgra wraz z brzydotą, zaprzecza się jego kwintesencji. Pierwotnemu pięknu, które przelała w ten świat świadomość, a zarazem i pierwotnej brzydocie, narzuconej przez realia znanego nam świata, który nie jest zawsze przyjemny. Bo pojęcie brzydoty, nie istnieje bez pojęcia piękna. Błędem jest skupianie się na formie( która zmienia się w każdej sekundzie czy też milisekundzie czasu, bo wraz z daną formą będącą obiektem obserwacji zmieniają się również definicje piękna) nie zaś odbieranie światu materialnemu tego, że potrafi być powabny, pod każdym względem.

 

Akcentowanie tylko brzydoty, zarówno w człowieku, jak i w otaczającej nas rzeczywistości nie prowadzi do niczego dobrego.

 

Polepszać własną karmę można także uprawiając cielesną przyjemność z własną żoną czy też niekoniecznie jeszcze żoną, o ile robi się to dla niej, jako cząstki tego wszechświata, nie dla zaspokojenia własnego ''ja'' i jego potrzeb.

 

Jeśli przykrywa się to uzasadnieniem, że czynność ta może wydawać się obrzydliwa (płyny ustrojowe, stosowanie części anatomicznych, które służą do wydalania substancji mających świadczyć o tym jaki ''naprawdę'' jest człowiek) jeśli wyłączy się umysł w trakcie czynności jest upraszczaniem, w życiu częstokroć upraszczanie jest bardziej niewłaściwe, niż właściwe, a zarazem zabieraniem światu pierwiastka piękna. Nawet rajskie ptaki czy rajskie dziewczyny czy też nasz ukochany piesek musi wydalić resztki organiczne, taka jego fizjologia, ale nie za to je kochamy i nie po to Bóg dał im taką możliwość, aby mogły się zreflektować, że są niczym wobec potęgi Stwórcy, bo Stwórca tkwi w nich, nie w mającym swe ograniczenia ciele, lecz w nieograniczonej świadomości. Obrażałby więc sam siebie.

 

Ta rozmowa była interesująca i nauczyła mnie czegoś.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, ale czy każdy ma szanse dostąpić, czy każdy w pewnym momencie dostępuje, tylko jedni po krótszym czasie inni po dłuższym np. milion wcielen?

 

swoją drogą wierzysz w te 6 krain, czy traktujesz tylko jako metafory?

 

Poniekąd wierzę, a poniekąd traktuję jako metafory.

 

One mają taką naturę, ale każdy może pojmować je trochę inaczej.

 

Jeden raczej ujmie i pojmie Czystą Krainę Buddy Amidy jako rajski ogród, w którym popija się nektar wraz z ambrozją, ktoś inny pojmie to jako metaforę krainy, w której doświadcza się przyjemności nie do ujęcia dla człowieka w śmiertelnym ciele, z jego ograniczoną ziemską percepcją. Wątpliwe czy przyjmuje się tam ludzką postać i wątpliwe czy człowiek potrafi opisać to, co go tam czeka.

 

Bo nie da się dokładnie opisać zaświatów naszym ziemskim aparatem pojęciowym.

 

W buddyjskim piekle doświadcza się negatywnych emocji, będących odzwierciedleniem naszych złych występków, które nas tam zaprowadziły, jest się więźniem tych emocji, które nas tam zaprowadziły.

 

Nirvana oznacza poszerzenie świadomości do rozmiarów nieznanych szaremu człowiekowi poprzez połączenie jej z innymi umysłami, które dostąpiły nirvany, jak to można dokładnie i literalnie opisać?

 

Umysł człowieka zyskuje ogromną percepcję, zanika w nim mrok jego niewiedzy, egotyzm, lęk i zyskuje możliwość pomocy istotom, które wciąż tkwią w kole sansary, ale przecież ciężko to przedstawić wizualnie.

 

Więc, opis literalny ze szczegółami jest metaforą, ale człowiek doświadcza tam tych doznań, których doświadczałby gdyby miał takie otoczenie i takie uwarunkowania jak są te światy opisane, lecz jako że są one ujęte ziemskimi pojęciami i w ziemskim języku doświadcza ich w nieporównanie większym stopniu i skali i zapewne w inny sposób, niż pijąc złocisty nektar w nasłonecznionej krainie.

 

Może się mylę, ale nikt nie jest doskonały. Tak to widzę

 

 

 

Każdy ma szansę dostąpić nirvany, niekoniecznie każdy jej dostępuje w będącej w naszym wyobrażeniu skali czasu. Czas jest nieskończony, a ten świat nie jest jedynym ze światów. Wieczność to dużo czasu, żeby się naprawić albo i popsuć. Jeśli ktoś ciągle nad sobą nie pracuje i powtarza stare mechanizmy działania z uporem maniaka, nikt na siłę nie zaprowadzi go do nirvany. Można mu tylko stworzyć inne uwarunkowania, które zwiększą jego szanse. Zmienić musi się sam, niemniej sądzę, że wieczność to kawał czasu żeby się naprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jetodik, dziękuje za pytania.

 

Na więcej pytań nie odpowiem, gdyż zacząłem ulegać słabości płynącej z nieumiarkowania.

 

Za dużo czasu poświęcam na udzielanie się w tym wątku.

 

To nie jest dobre.

 

Podobnie jak i przestaję udzielać się na forum.

 

Dziękuje wszystkim, z którymi miałem okazję rozmawiać, a którzy nie zachowywali się po grubiańsku i okazywali należytą pokorę i szacunek należny rozmówcy.

 

Wszystkim pozostałym, współczuję i też jestem z Wami.

 

Może się kiedyś spotkamy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sokrates żył w osobliwym miejscu i czasach. Miał o świecie takie, a nie inne pojęcie, możliwe że odrzucał świat rządzony przez pożądliwych, mściwych i lubujących wino bogów. Tacy bogowie byli za bardzo ludzcy w złym tego słowa znaczeniu, a ludzkość w złym tego słowa znaczeniu Sokrates mógł oglądać na co dzień.

 

Tych bogów żaden mędrzec nie traktował poważnie, zwykli Grecy też niekoniecznie, bogowie opisani w mitach pełnili funkcje polityczne oraz byli elementem wspólnej tradycji kulturowej.

Zauważ też, że np. Homer żył w VII albo VIII w. p.n.e., a Sokrates w V-IV. Cała grecka filozofia, począwszy od sofistów (czy może czegoś wcześniej) lekceważy te bajki i ponad nie wyrasta, szukając pierwszej przyczyny, natury świata, dróg do szczęścia, idei, Absolutu itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, problem moim zdaniem w tym, że w Twojej filozofii w centrum jest człowiek. Owszem, ma on pierwiastek boski, ale w gruncie rzeczy to tylko jego natura, człowiek i wszechświat/ bóg (nie jesteś tu spójny) się ze sobą uzupełniają. Celem dla człowieka jest osiągnięcie harmonii. Sprawiedliwość jest tu i teraz i również sprowadza się do utrzymania równowagi przez człowieka, z drugiej strony "wszechświat" zyskuje funkcje magiczne odpłacania za dobro dobrem, a za zło złem. Czym jest ten wszechświat, skoro nie jest osobowym Bogiem, a wymierza sprawiedliwość?

Nie ma u Ciebie żadnej ostateczności. Owszem, uważam, że nie powinniśmy osądzać i trzeba rozumieć, że ludzie mogą tyle, na ile pozwalają im ich możliwości, że lepiej rozumieć niż osądzać, że zło ma przyczyny. Jednak pewne wybory są ostateczne, a konsekwencje nieodwracalne, jak np. morderstwo czy samobójstwo. I człowiek, który to zrobił, odpowiada za to w sposób ostateczny, a nie tylko wraca do niego zła karma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, problem moim zdaniem w tym, że w Twojej filozofii w centrum jest człowiek. Owszem, ma on pierwiastek boski, ale w gruncie rzeczy to tylko jego natura, człowiek i wszechświat/ bóg (nie jesteś tu spójny) się ze sobą uzupełniają.

Człowiek nie ma pierwiastka boskiego. Człowiek jest stworzeniem bożym, został stworzony przez Boga z nicości. Człowiek ma swój początek, człowiek ma początek swojego istnienia. Bóg, natura Boska, początku nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii.

 

Również tak uważam. Przed grzechem pierworodnym nie było brudu, brzydoty, śmierci, zawstydzającej fizjologii. Jest to efekt upadku człowieka.

Jednak Jezus wszedł w ludzką skórę z całą tą fizjologią i brudem materialnym (choć nie duchowym). To jakby uświęca na nowo to co ludzkie, bo będąc istotami cielesnymi i "brudnymi" możemy przybierać naturę Jezusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii. Dla mnie cuchnący kał jest "zmysłowym symbolem grzechu" - jest to coś niemiłego dla zmysłów (zwłaszcza dla węchu), nieestetycznego, czego wydalanie wiąże się z krępującymi odgłosami, na dodatek kontakt z kałem może prowadzić do zakażenia i choroby ciała.

Kał jest jakby "produktem" ludzkich wnętrzności, produktem wnętrza ludzkiego ciała, skażonego grzechem pierworodnym. Nasze grzechy to "produkty" skażonej winą pierworodną ludzkiej duszy. Grzechy są czymś obrzydliwym, czego tak naprawdę nie powinno być, czego nie było w pierwotnym planie stworzenia, wolą Stwórcy oczywiście było to, aby żaden człowiek czy anioł nie zgrzeszył. Wierzę, że w przypadku Adama i Ewy przed upadkiem oraz Chrystusa i Maryi zawstydzającej fizjologii nie było, ona jest dla mnie symbolem skażenia grzechem.

 

Tak, masz oczywiście rację, uważam dokładnie tak samo, dlatego w ogóle poruszyłem ten cuchnący temat, chciałem nawet to wcześniej dziś skorygować w tym kierunku, ale widzę, że to już wychwyciłeś. Zresztą wcześniej też dobrze pisałeś o skutkach grzechu pierworodnego i na czym zasadzał się bunt Lucyfera. Przeczytałeś gdzieś o tym, czy to wszystko własne wnioski?

 

Refren dziękuję za dobre słowo, także ładnie piszesz. Jest na tym forum jak widać pewien potencjał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nie ma pierwiastka boskiego.

 

Nie ma sam z siebie, nie jest jego źródłem, jednak może uczestniczyć w pierwiastku boskim, dlatego przyjmujemy Komunię, przyjmujemy wtedy Jezusa i się z nim jednoczymy.

Na pewno człowiek ma godność, przez to, że jest stworzony na obraz Boga. Jest upadły, ale należy w nim widzieć jakby to, co Bóg dla niego zaplanował, jakim go widział, to czym mógłby być. Nawet po upadku nadal jest podobny do Boga m.in przez swoją wolność. Nawet jeśli z niej źle korzysta, to nadal ją posiada, dlatego wyrasta ponad inne stworzenia. Wyrasta też dlatego, że Bóg stał się człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzę też, że fizjologia związana z wydalaniem z układu pokarmowego i moczowo-płciowego nie dotyczyła Chrystusa i Maryi. Defekacja, wydalanie gazów jelitowych, miesiączka, polucje, wydalanie moczu - te czynności uważam za karę na świat ziemski, świat materialny (nie tylko na ludzi, ale i na zwierzęta) za upadek pierwszych ludzi, którzy mieli nie grzeszyć, nie zerwać owocu z drzewa poznania dobra i zła, nie znać zła, lecz panować nad zwierzętami i czynić sobie ziemię poddaną. Przez grzech utracili dary nadprzyrodzone, łaski nadprzyrodzone, i wskutek tego zamiast tego, co nadprzyrodzone, światem widzialnym zaczęły rządzić prawa fizyki, nie było już tej cudownej, ewidentnej obecności działania Stwórcy, jak to było w świecie bez grzechu prarodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.

 

akwen, Celem dla człowieka jest osiągnięcie harmonii. Sprawiedliwość jest tu i teraz i również sprowadza się do utrzymania równowagi przez człowieka, z drugiej strony "wszechświat" zyskuje funkcje magiczne odpłacania za dobro dobrem, a za zło złem. Czym jest ten wszechświat, skoro nie jest osobowym Bogiem, a wymierza sprawiedliwość?

 

Wg mnie o nie do końca jest tak. Bóg dał nam "instrukcje" (przykazania, ewangelie) jak czynić, żeby być w jakimś sensie chronionym. Mieszanie mocy wszechświata jest trochę wg mnie uciekaniem się do New Age. Żaden wszechświat nie ma mocy. Ma ją Bóg. Jeśli coś do nas, jak to mówią wraca, to nie od wszechświata. To raczej jest konsekwencja nie posłuchania Boga. Nie tyle kara przez Niego wymierzona. On mówi "nie rób tak bo będzie tak i tak, bo taki i taki czyn spowoduje takie i takie skutki" I tam jest instrukcja jak zyć aby żyć szczęśliwie. To my tego słuchamy lub nie.

Mam na telefonie taka fajną aplikację "Modlitwa w drodze" Tam jest ewangelia na kazy dzień omawiana i tłumaczona wspaniale. Polecam. Można pobrać przez sklep play na kom całkowicie bezpłatnie. Mozna słuchać ewangelii z dni wcześniejszych, zapisywać. Co się chce. Świetny przewodnik dla szukających odpowiedzi na swoje pytania.

Wg mie więc wszechświat nie wymierza sprawedliwości. W ogóle co rozumiesz poprzez wszechświat?

Jest Bóg i czy się to komuś wydaje archaiczne czy nie, jest Szatan. Jeśli nie postępujemy jak naucza Bóg, oddajemy pałeczkę szatanowi do mącenia w życiu. On wcale nie musi pojawiac się przez opętania i dręczenia. To jest rzadkość... a działa... On woli się ujawniać w ostteczności, jest bardzo przebiegły.

 

Celem człowieka jest nie osiągnięcie harmonii tylko życie tutaj tak alby po śmierci zobaczyć Boga. Owszem, można szukać w życiu spokoju ale tego nie ma bez Boga. Centrum dla człowieka nie ma być on sam, egoistycznie tylko Bóg - stwórca, Ojciec.

 

Nigdy nie rozumiałam jak w kościele mówiono "Bez Boga nic nie możesz". Myslałam "Co za bzdura i podkopywanie człowieka". Ale to nie znaczy, że człowiek jest nic nie wart nic nie umie. Przeciwnie - jest dziełem Boga i może wiele, ale kiedy tylko jest zapatrzony w siebie i uważa, ze jest samowystarczalny, z powodu swojej małości ludzkiej, ludzkich słabosci, niszy siebie, popełnia błędy i robi głupoty. Żle wykorzystuje tym samym wszystkie swoje możliwości. Najpewniejszym i niezminnym przewodnikiem jest Bóg. Tylko Bóg chce dla nas dobra bezinteresownie. Tego nigdy nie da nam drugi człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.

To w końcu człowiekiem jest tylko mężczyzna czy może Bóg jest obojnakiem i posiada zarówno męskie, jak i żeńskie genitalia (a co z innymi cechami determinującymi płeć)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zbyt dosłownie chwytasz temat.

 

Ale jeśli chodzi o Boga to, jak pisałam - my nie jesteśmy na ludzki sposób ustalić jego cech. Tutaj bardzo dobry fragment przytaczam na ten temat: „Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą: nikt nie jest ojcem tak jak Bóg” (239). Bóg jest po prostu Bogiem i każde ludzkie myślenie o Nim jest nietrafne, bo Bóg nie jest obrazem człowieka, ale człowiek jest obrazem Boga.

 

A tutaj linkt do całego artykułu: http://www.niedziela.pl/artykul/81499/nd/Dlaczego-Pan-Bog-nie-jest-kobieta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zbyt dosłownie chwytasz temat.

To znaczy?

 

 

„Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą: nikt nie jest ojcem tak jak Bóg” (239). Bóg jest po prostu Bogiem i każde ludzkie myślenie o Nim jest nietrafne, bo Bóg nie jest obrazem człowieka, ale człowiek jest obrazem Boga.

Skąd ta wiedza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podałam link. Tekst to był jego fragment, wypowiedź ks. dr Andrzeja Przybylskiego, duszpasterza akademickiego z Częstochowy. Jest to zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

 

Zbyt dosłownie, to znaczy właśnie, że chocbyśmy nie wiem jak próbowali, nie jesteśmy w stanie ogarnąć Boga umysłem. Dał nam tyle ile wiemy i taką mozliwość rozumienia jaka jest dla nas bezpieczna a jednocześnie nie blokuje przed drogą do Niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podałam link. Tekst to był jego fragment, wypowiedź ks. dr Andrzeja Przybylskiego, duszpasterza akademickiego z Częstochowy. Jest to zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Ale ja czekam na Twoje uzasadnienie. Nie obchodzi mnie lanie wody jakiegoś księdza.

 

 

Zbyt dosłownie, to znaczy właśnie, że chocbyśmy nie wiem jak próbowali, nie jesteśmy w stanie ogarnąć Boga umysłem. Dał nam tyle ile wiemy i taką mozliwość rozumienia jaka jest dla nas bezpieczna a jednocześnie nie blokuje przed drogą do Niego.

Ciekawi mnie, skąd ludzie wiedzą, czego chce Bóg, skoro z nikim nie rozmawiał.

Czy znasz historię katolicyzmu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×