Skocz do zawartości
Nerwica.com

religia a seks


na_leśnik

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam wątpliwości religijne. Czasem porozmawiam z księdzem, było tak też kilka lat temu. Pojawił się u mnie "lęk", że moja religia jest prawdziwa. Gdybym opisywał to, co czytałem, to mógłby z tego wyjść tekst antykatolicki. Z tego, co mi się wydaje, to jeżeli dziewczyna współżyła z kilkoma chłopakami przed ślubem, a po ślubie współżyje już tylko ze swoim mężem, to nie popełnia cudzołóstwa.

Uważam, że "seks" to nie zabawa. Od pewnego rodzaju czynności seksualnych zależy czyjeś życie i jest to bardzo poważna sprawa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, refren napisał:

I będziecie mieli  antykoncepcję za darmo

Dla mężczyzn jeszcze nie wynaleźli, ale dla kobiet jest już za darmo tu gdzie mieszkam. Ot cywilizacja śmierci, wiadomo. 
W Polsce nie potrzeba, bo ministranta nie da się zapłodnić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A z jakiego powodu jedni ludzie mają sponsorować antykoncepcję innych? Dlaczego mam płacić za czyjś seks i niechęć do prokreacji? Postępowcy ciągle powtarzają, że seks i dzietność to prywatna sprawa człowieka, więc niech się łaskawie odczepią z tym od społecznych pieniędzy. Pro kurde choice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, refren napisał:

A z jakiego powodu jedni ludzie mają sponsorować antykoncepcję innych? Dlaczego mam płacić za czyjś seks i niechęć do prokreacji? Postępowcy ciągle powtarzają, że seks i dzietność to prywatna sprawa człowieka, więc niech się łaskawie odczepią z tym od społecznych pieniędzy. Pro kurde choice.

Też jestem przeciwko wspieraniu antykoncepcji, nie dość że w Polsce rodzi się za mało dzieci to jeszcze mamy płacić za pogłębienie kryzysu demograficznego i czyjeś przyjemności. Co innego np Afryka tam to istotny problem bo przesadna rozrodczość niszczy gospodarkę, wszystko jest przejadane, ale to nie nasz problem, choć Kościół też tam niepotrzebnie miesza.     

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu mam sponsorować wasz pro natalizm, badania, leki, hospitalizacje, które są o wiele droższe od antykoncepcji? Zróbmy taki deal, my sobie sami będziemy płacić za antykoncepcje, a wy za rozrod, pasuje? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świadkowie Jehowy to jedna z sekt chrześcijańskich, a chrześcijaństwo na spółkę z islamem czy judaizmem to autorytarna, patriarchalna i mizogonistyczna religia o moralności odpowiedniej dla kontrolowania dzikich hord na pustyni, nie dla ludzi w 21 wieku

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lilith napisał:

@DeathOfTheMotorneuronw Polsce sektą nie można Ich nazwać, ponieważ są prawnie zarejestrowani jako związek wyznaniowy i działają legalnie. Natomiast jeśli ktoś widział to od środka ( jak ja jako dziecko ), to ma swoje zdanie w tej kwestii. 

 

Mówię w kontekście religioznawczym, nie pejoratywnym. 

 

50 minut temu, initium napisał:

Oczywiście jak zwykle kolejny wątek religijny, który przemienił się w arenę walki i narzekań wojujących ateistów, że katolicy chcą żyć według jakichś zasad, które sobie ustalili (oburzające, doprawdy 🙄).

Każdy może żyć według jakichkolwiek zasad w świeckim społeczeństwie, bez prób wywierania dominacji na życie publiczne i światopogląd innych, czego nie można powiedzieć o zachowaniu katolików w Polsce. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

Każdy może żyć według jakichkolwiek zasad w świeckim społeczeństwie, bez prób wywierania dominacji na życie publiczne i światopogląd innych, czego nie można powiedzieć o zachowaniu katolików w Polsce. 

Ja jakoś nie narzucam innym swoich zasad. Czego nie można powiedzieć o wielu rozmówcach w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, initium napisał:

Ja jakoś nie narzucam innym swoich zasad. Czego nie można powiedzieć o wielu rozmówcach w tym temacie.

Instytucja do której należysz już tak i duża część jej członków 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

Instytucja do której należysz już tak i duża część jej członków 

Ja o sytuacji w tym wątku pisałam, a Ty o "instytucji"... Na forum to akurat ateiści mają większość i jak tylko ktoś napisze, że wyznaje jakieś katolickie zasady, to może liczyć na docinki i hejt. Tyle z tej świeckiej "tolerancji", którą jak zwykle każdy popiera tylko w odniesieniu do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że gdyby nie zaistniał grzech, to nie byłoby przyjemności seksualnej, jaką znamy obecnie. Możliwe, że nie byłoby złączenia narządów płciowych, a kontakt między małżonkami (cielesny) ograniczałby się do ściskania dla prokreacji. Nie uważam, że różnica płci jest czymś złym czy skutkiem grzechu, zaś pociąg płciowy uznaję za coś niedobrego i powstałego po grzechu. Według mnie Adam i Ewa nie czuli pociągu do siebie przed upadkiem.

Znalazłem taki artykuł, który jest chyba krytyczny wobec katolickiego poglądu na seksualność: https://www.focus.pl/artykul/piekielna-pokusa-dlaczego-seks-uznano-za-zlo ("Szatan zdemaskowany. Dlaczego seks uznano za zło?"). Fragmenty (z wyróżnieniami):

Pierwszym celem Boga było, żeby ludzie nie rodzili się z czynu lubieżnego – przekonywał w IV wieku św. Atanazy i wyjaśniał, że dopiero po zerwaniu owocu z drzewa wiadomości dobra i zła prarodzice dostrzegli swą nagość, odczuli „zwierzęce żądze” i zostali skazani na rozmnażanie się przez kontakt płciowy.

Grzegorz z Nyssy z kolei w dziele „O stworzeniu człowieka” dopuszczał możliwość odbywania przez Adama i Ewę stosunków seksualnych, ale wyłącznie w celach prokreacyjnych, bez odczuwania jakiejkolwiek przyjemności. Podobny pogląd wyraził święty Augustyn, a rozwinął w IX w. Jan Szkot Eriugena. Ich zdaniem Adam mógł płodzić dzieci, poruszając członkiem jak ręką lub nogą, czyli automatycznie i beznamiętnie.

Cztery stulecia później franciszkanin św. Bonawentura doszedł do wniosku, że pierwsi rodzice sypiali oddzielnie, nie znali uścisków i pocałunków, a Adam doznawał erekcji nie z powodu pożądania kobiety, lecz przez rozum, który podpowiadał mu, że trzeba się rozmnażać.

Po wygnaniu z raju wszystko się zmieniło i jeśli ludzkość miała przetrwać, nie mogła się już obyć bez „czynów lubieżnych”. Na szczęście pozostała nadzieja, że po zmartwychwstaniu seksu znów nie będzie. Bo – jak wyjaśnił biegły w teologii biskup Paryża Pierre Lombard – zniknie podział na płcie i wszyscy odrodzą się jako istoty doskonałe, czyli mężczyźni. [ze zniknięciem podziału na płcie się nie zgadzam, myślę, że ten teolog był tu w błędzie; Maryja zawsze pozostanie niewiastą i nie będzie mężczyzną]

Augustyn podjął walkę, którą po przejściu na chrześcijaństwo zrelacjonował w autobiograficznych „Wyznaniach”. Szczerze opisał swe zmagania z pożądaniami i popędami. Na tym jednak nie poprzestał i sformułował teorię, która stała się fundamentem chrześcijańskiej etyki seksualnej. Oparł ją na przeświadczeniu, że pokusy cielesne są orężem używanym przez szatana w walce z Bogiem o duszę każdego człowieka. Według tej teorii uleganie namiętnościom i żądzom to uleganie siłom nieczystym, co oznacza, że seks z samej swej natury jest grzeszny. Nawiązując do biblijnej opowieści o raju, św. Augustyn potwierdził, że Adam i Ewa żyli w czystości. Wbrew woli Boga zerwali jednak zakazany owoc i popełnili grzech pierworodny, który odtąd przechodzi z pokolenia na pokolenie. Wcześniejsi teologowie nie dociekali, w jaki sposób przebiega to dziedziczenie; Augustyn wydedukował, że wina prarodziców jest przenoszona na nowe życie przez stosunek seksualny. [gdyby nie było grzechu, to prokreacja też odbywałaby się przez kontakt fizyczny małżonków - moje uzupełnienie]

Wzorem świętości stali się ci, którzy po oczyszczeniu przez chrzest z grzechu pierworodnego nie przekazywali go dalej – pustelnicy, mnisi, dziewice. Oni też (zwłaszcza gdy skupili się w klasztorach będących przez wiele wieków jedynymi ośrodkami życia intelektualnego) wywierali decydujący wpływ na nauczanie Kościoła w kwestiach etyki seksualnej. Wszyscy byli wrogo usposobionymi wobec seksu, żyjącymi w celibacie, ascetami!

Reguły zakonne zakazywały nie tylko oglądania ciała innych osób, ale także własnego. W klasztorach zabroniono umieszczania luster, jeśli mnich (lub mniszka) chciał zażyć kąpieli, musiał to robić w koszuli. Podobnego zachowania żądano od osób świeckich. Jeszcze w XIX w. podręczniki higieny zalecały, by podczas mycia całego ciała zamykać oczy i nie otwierać ich do chwili okrycia się ręcznikiem. Alternatywną propozycją było dodawanie do wody substancji czyniących ją mniej przezroczystą, np. mąki lub otrąb, a w zamożniejszych domach – marcepanu.

Oglądanie nagości z ciekawości to grzech powszedni; robienie tego, by się podniecić, ciężki – orzekł Alfons Ligouri, założyciel zakonu redemptorystów, ogłoszony w 1950 r. patronem spowiedników.

 Od VI w. biskupi nakazywali księżom, by niewiastom, które pojawią się kościele z odsłoniętymi rękoma i włosami, nie udzielali komunii.

A Grzegorz I, pierwszy mnich, który został papieżem, ostrzegał: „Księża powinni się strzec kobiet jak wroga”.

Formalną przyczyną tej mizoginii był postępek Ewy, przez który ludzkość utraciła raj. Ale chodziło też o to, że kobieta stanowiła nieustanną pokusę. Groźna była zresztą nie tylko naga. Równie wielkie niebezpieczeństwo stwarzała, gdy podkreślała swą urodę strojem i makijażem. Kaznodzieje już w antyku zawzięcie piętnowali damską modę: św. Cyprian straszył, że uszminkowane kobiety nie zostaną zbawione, gdyż po zmartwychwstaniu Bóg ich nie rozpozna. Jan Chryzostom już bez ogródek stwierdzał, że „wśród dzikich bestii nie ma żadnej tak szkodliwej jak kobieta”. By zminimalizować kusicielską moc kobiet, starano się je zohydzić. Bodaj najdalej posunął się na przełomie wieków IX i X św. Odo, opat klasztoru w Cluny: „Piękno ciała tkwi wyłącznie w skórze. Gdyby bowiem ludzie mogli zobaczyć, co znajduje się pod nią, gdyby mogli ujrzeć wnętrze, mierziłoby ich spoglądanie na kobiety. (…) Gdyby ktokolwiek zastanowił się, co ukrywa w nosie, gardle i brzuchu, doszedłby do wniosku, że są tam tylko nieczystości. A jeśli nie możemy nawet czubkiem palca dotknąć flegmy czy kału, jak możemy obejmować cały worek łajna”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.02.2019 o 00:10, Gość napisał:

Czemu mam sponsorować wasz pro natalizm, badania, leki, hospitalizacje, które są o wiele droższe od antykoncepcji? Zróbmy taki deal, my sobie sami będziemy płacić za antykoncepcje, a wy za rozrod, pasuje? 

"Rozród" prowadzi do napływu nowych podatników i płatników Twojej przyszłej emerytury. A na leczenie każdy ubezpieczony płaci składki. Nie, antykoncepcja nie jest leczeniem.

Poza tym jeśli chcesz robić deal, to   przestaję natychmiast finansować aborcję, in vitro, wszelkie organizacje "równościowe",  programy "antydyskryminacyjne", instytuty do "badań nad uprzedzeniami" i inne tego typu nowotwory. A teraz porozmawiajmy o reszcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take,

ja Cię robaczku dobrze znam, masz skrajnie opresyjne podejście do seksualności i jesteś szczelny na argumenty, Taka Twoja natura lub zaburzenie i nieszczęście, że ciężko Cię wyrwać z Twoich fiksacji. Podziwiam Twoją konsekwencję i moralny upór i  sądzę, że  Bóg ma dla Ciebie wspaniałe miejsce w niebie i jesteś Jego ukochanym dzieckiem, bardziej niż my wszyscy. Ale nie pisz może o "katolickim" poglądzie na seksualność albo przynajmniej wyjdź ze średniowiecza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.02.2019 o 13:16, alone05 napisał:

Najbardziej mnie wkurza, że Kościół uważa masturbację za grzech. Przecież samotni ludzie muszą się masturbować, nie mają wyjścia a Kościół jest głupi i opowiada głupoty. Według nauki masturbacja jest normalna i zdrowa.

Są dwa wyjścia, albo jednak nie muszą albo Kościół się myli w kwestii wolnej woli.

Rozumiem, że uśmiercanie ciała i walka z grzechem nie każdemu się podoba (a raczej prawie nikomu), rozumiem że można nie lubić pojęcia grzechu i je kwestionować, ale co jest w masturbacji normalnego i zdrowego, to nie wiem. Zdrowy seks jest relacyjny. I interaktywny. Tak mi się coś wydaje. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejście Kościoła do seksualności wyraźnie się zmieniło w ostatnim wieku. 

W tym artykule (http://www.dzienmezczyzny.pl/seks-w-czasach-sredniowiecza/) znalazłem taki fragment (z własnymi wyróżnieniami):

(...) Reguły, które wpajał wiernym Kościół przekonywały o grzeszności fizycznych uciech. Cielesna sfera życia był tabu, a seks był ciężkim grzechem. Wśród tzw. „pospólstwa” dochodziło do sytuacji, kiedy miłość cielesną uprawiano wyłącznie w celach prokreacyjnych, ubierając się wcześniej w workowate koszule jedynie z otworami w okolicach narządów płciowych… Jeśli do tego dodamy powszechną tendencję do umartwiania się przejawiającą się m.in. unikaniem kąpieli (w ramach przeciwstawiania się starożytnemu uwielbieniu ciała i higieny), otrzymamy obraz społeczeństwa, gdzie dość łatwo szerzyło się wiele chorób i grzybic, które naturalnie utrudniały czerpanie przyjemności z seksu.
Cała sztuka erotyczna, jako grzeszna, czy wręcz zakazana odchodziła w zapomnienie, ograniczając zachowania seksualne do kilku podstawowych pozycji, wśród których nawet pozycja „od tyłu” uważana była za zboczoną. (...)

Moje obecne poglądy na seksualność pochodzą bardziej ze średniowiecza niż z ostatnich kilkudziesięciu lat. 

Mogę mieć łatwiej z radzeniem sobie z pokusami nieczystymi niż przeciętny człowiek, bo biorę leki psychiatryczne, które zdają się obniżać pociąg seksualny. Około 3 lata temu zdarzało mi się oglądać pewien rodzaj pornografii, bo miałem tak silny pociąg płciowy. Żałuję tego. Nie polecam nikomu. Ciężko było mi wytrzymać z normalnym popędem płciowym, z obniżonym jest łatwiej wytrzymać. Czynności seksualnych nie odbywam od ponad 11 lat. Strach przed piekłem był bardzo pomocny w wykorzenieniu seksualności ze swojego życia. Nie chcę wracać do nich. Gdybym był kobietą, moje życie mogłoby być znacznie cięższe i zapewne bardzo bałbym się ciąży, porodu. Nie chcę cierpieć, przynajmniej po śmierci czy w taki sposób, który nie przynosiłby odpuszczenia win czy zasług.

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejście Kościoła się zmieniło, ale sytuacja osób samotnych jest faktycznie trudna. O ile w małżeństwie można raczej normalnie realizować swoją seksualność, to jeśli ktoś samotny chce żyć bezgrzesznie, musi w dużym stopniu wyciszyć potrzeby seksualne, z kolei jeśli to zrobi zbyt skutecznie, to może przy okazji zablokować sobie zdolność do bliskości lub wyrobić sobie niezdrowy strach przed odczuwaniem przyjemności seksualnej. Pytanie jeszcze, czy taki ktoś chce być całe życie samotny z założenia (ksiądz, zakonnica lub po prostu) czy tego nie che i ma jeszcze szansę na życie z kimś.

Nie jest jednak tak, że Kościół zostawia ludzi z tym samych, są rekolekcje, wspólnoty dla osób samotnych, poza tym religijność trzeba brać w pakiecie, założenie jest takie, że człowiek nie czerpie siły sam z siebie, ale choćby z praktyk religijnych (codziennej modlitwy, czytania Pisma Św), a także z sakramentów. Poza tym jest spowiedź, a katolicyzm ma realną ocenę natury ludzkiej: wszyscy jesteśmy grzesznikami.

Patrząc po ludzku, to życie zgodnie z nauką Kościoła jest prawie niemożliwe, z drugiej strony podważenie fundamentów zdrowia moralnego bez szkody dla człowieka również. Może wymagania są nierealne, a może jesteśmy cywilizacją ludzi uzależnionych od seksu? :bezradny: Jakby nie było, kiedyś ludzie nie byli wszędzie bombardowani bodźcami seksualnymi i temat ten nie był w centrum Wszechświata, jak dzisiaj. W dodatku wcale nie jest w centrum, aby nas wszystkich uszczęśliwić, ale raczej za pomocą seksu każdy producent próbuje coś nam sprzedać. Niektórzy też sprzedają siebie samych, głównie medialnie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, refren napisał:

Jakby nie było, kiedyś ludzie nie byli wszędzie bombardowani bodźcami seksualnymi i temat ten nie był w centrum Wszechświata, jak dzisiaj. W dodatku wcale nie jest w centrum, aby nas wszystkich uszczęśliwić, ale raczej za pomocą seksu każdy producent próbuje coś nam sprzedać. Niektórzy też sprzedają siebie samych, głównie medialnie.

Kiedyś ludzie częściej uprawiali seks bo nie było innych rozrywek.  Mniej było samotnych bo w pewnym wieku był niemal przymus zawarcia małżeńskiego, i  tylko stan  duchowny był wymówka. To że jesteśmy bombardowani seksem nie oznacza że ludzie go częściej uprawiają, ba nawet wiek inicjacji seksualnej się zaczął na zachodzie podwyższać bo dzieci, młodzież  zajmują się bardziej grami, wirtualnym światem niż realnym życiem, również seksualnym. W Japonii połowa 20 kilku latków nie uprawia seksu w ogóle, to powinno bardziej niepokoić niż zalew medialnym seksem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.02.2019 o 05:51, carlosbueno napisał:

To że jesteśmy bombardowani seksem nie oznacza że ludzie go częściej uprawiają,

Seks rusza bo jest ukryty, publicznie zakazany, za zasłoną.  Gdyby był taki jak spacer, otwarty, dozwolony wszędzie nie wiązałby się z tabu, z zakazem, to nie ruszałby tak mocno. Teraz, gdy jest pełno seksu pojawia przesyt. Stąd wymyślanie owej "zasłony" , ograniczenia np. podglądactwo (kamerki) czy wymyślanie nakazów religijnych mających seks ograniczyć czy wzbudzić poczucie winy , wstyd- jako przyprawę. Ludzie sami sobie nakładają ograniczenia (religie), żeby seks ich podniecał, ruszał, był ważny. Żeby był w centrum, by się o nim gadało- nawet w formie oburzenia, obrzydzenia, zakazu (np pornografii).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.02.2019 o 05:51, carlosbueno napisał:

W Japonii połowa 20 kilku latków nie uprawia seksu w ogóle, to powinno bardziej niepokoić niż zalew medialnym seksem. 

Jeden z Polskich seksuologów pracuje w Japonii, i w danych za Grudzień 2017 podał że tam 46% par w ogóle nie współżyje ze sobą.W krajach skandynawskich też ponoć prawie że nie uprawiają seksu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, doi napisał:

Stąd wymyślanie owej "zasłony" , ograniczenia np. podglądactwo (kamerki) czy wymyślanie nakazów religijnych mających seks ograniczyć czy wzbudzić poczucie winy , wstyd- jako przyprawę.

Religie i ich ograniczenia są dużo starsze od bombardowania seksem przez media. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Xonar napisał:

Jeden z Polskich seksuologów pracuje w Japonii, i w danych za Grudzień 2017 podał że tam 46% par w ogóle nie współżyje ze sobą.W krajach skandynawskich też ponoć prawie że nie uprawiają seksu.

Ciekawe czy czeka to resztę świata bo Japonia uważana jest za awangardę postępu. Kraje dalekiego wschodu zawsze były mniej zseksualizowane, wg badań  pierwsza inicjacja seksualna tam średnio w wieku 19-20 lat odbywa podczas gdy na "zachodzie 16-17 lat a w USA kiedyś nawet 15 tu.  Za to w Afryce niezmiennie  parzą się jak króliki, czyżby iloraz inteligencji był odwrotnie proporcjonalny z popędem seksualnym.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×