Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czuję się źle na tym świecie.


Czerstwa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, na początku wspomnę, że jestem dość młoda, mam 17 lat. Nie jestem pewna czy to normalny przebieg "okresu dojrzewania" czy po prostu coś dzieje się ze mną złego. (Jeśli ktoś zamierza odpowiadać mi na mój wątek proszę o powagę. ) Od zawsze miałam wrażenie, że otaczający świat nie jest mój.

W sensie, że tak naprawdę mój dom i życie powinno być gdzieś indziej, w innym ciele. Zawsze miałam problemy z samo-akceptacją. Nienawidziłam przez wiele lat swojego wzrostu, choć nie miałam na niego wpływu (aktualnie mam 180cm), nosu który zawsze był ogromny, włosów czy twarzy. Myślę, że w dużym stopniu przez to,że w podstawówce i gimnazjum byłam dręczona. W tamtym okresie jeszcze jako dziecko wiele razy bałam się wychodzić z domu, rozmawiać z innymi i często myślałam co jest po śmierci, czy będę bardziej cierpieć a może trafie tam gdzie w końcu będę mieć spokój. Potem przyszedł okres kilku miesięcy spokoju, ale też nadmiernego zobojętnienia. Nie miałam ochoty na nic. Interesowały mnie tylko seriale i książki. Nie potrzebowałam z nikim rozmawiać, po prostu nie potrafiłam się otworzyć na nikogo. Stworzyłam coś na wzór muru, który ciągnie się do dziś. Wtedy było jeszcze dobrze. Ale teraz czuję coraz większą frustrację. Codzienne chodzenie do szkoły i śmianie się z koleżankami a później przychodzenie do domu i chęć zdarcia sobie skóry z twarzy. Nie jestem w stanie pojąć co się ze mną dzieje. Wstydzę się z kimś o tym rozmawiać. Aktualnie dzięki mojej masce mogę być postrzegana jako bystra, samodzielna, odważna, ale tak naprawdę obawiam się wszystkiego, boje się tłumów ludzi kiedy muszę sama koło owych przejść. Czuję wtedy ich znienawidzony wzrok na sobie. Przechodzac koło kogoś nie potrafię spojrzeć mu w oczy, zawsze chowam głowę a moje serce bije jak szalone. Robię wiele głupot i mówię nie mniej. Przejmuje się dosłownie wszystkim. Nie radzę sobie. Jedyną odskocznia są filmy i książki. Wtedy mogę jakby wyobrazić się w innym wcieleniu i czuję się naprawdę lepiej. Ale zawsze przychodzi ten moment kiedy muszę wrócić na ziemię i wszystko zaczyna się od nowa. Zauważyłam u siebie duży spadek masy ciała i bezsenność. Próbuje wszystko kalkulować, określić w jakiś sposób to co się dzieje, ale nie umiem. O ironio, jestem również bardzo nerwowa. Przez kilka miesięcy było tak, że żeby się opanować wbijałam paznokcie przy zaciśniętej pięści aby poczuć ból. Poczytałam trochę po internecie i na szczęście pokonałam nawyk. Kiedy zostaje sama w swoim pokoju płacze, czuję się bezsilna, słaba, zła na cały świat za to, że muszę żyć w swoim ciele i na tym świecie. Kilka razy ciełam ręce, ale nie żeby cierpieć, ale po to aby zobaczyć, że płynie we mnie krew. Wiem, że to trochę dziwne(nawet bardzo) obawiam się, że popadam w paranoję albo w jakaś chorobę, ponieważ kiedy patrzę w przyszłość widzę swoje życie i wiem ,że będzie nudne i nie udane. Boje się, że pewnego dnia przekrocze granicę i naprawde mogę coś sobie zrobić. Określiłam to wszystko bardzo chaotycznie, wiem. Proszę o rady co powinnam zrobić (nie jestem wstanie pójść do psychologa i mówić to wszystko w 4 oczy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Ania,

 

Zrobiono Ci krzywdę w czasach szkolnych, właśnie wtedy umarłaś. Zamiast walczyć, reagować, to pozwoliłaś, aby Cię zniszczono. Nie mogłaś inaczej postąpić i jest to oczywiste. Umarłaś wewnętrznie, a na wierzchu pozostała sama skorupa, maska. Teraz jesteś jak lalka, jak pacynka. Nienaturalna, sztuczna i zakłamana. Smutne to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiałem co możesz zrobić, bo problem jest poważny, i w sumie jeżeli nie chcesz iść do psychologa, to zawsze pozostaje jeszcze psychiatra. Temu lekarzowi nie trzeba opowiadać wszystkiego ze szczegółami, wystarczy ogólny zarys problemów, a zawsze jakimś lekiem poratuje. Później pod wpływem leku ulegnie trochę zmianie Twój proces postrzegania świata i myślenia, wtedy będziesz mogła podjąć dalsze kroki, które będą wydawały się bardziej osiągalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiałem co możesz zrobić, bo problem jest poważny, i w sumie jeżeli nie chcesz iść do psychologa, to zawsze pozostaje jeszcze psychiatra. Temu lekarzowi nie trzeba opowiadać wszystkiego ze szczegółami, wystarczy ogólny zarys problemów, a zawsze jakimś lekiem poratuje. Później pod wpływem leku ulegnie trochę zmianie Twój proces postrzegania świata i myślenia, wtedy będziesz mogła podjąć dalsze kroki, które będą wydawały się bardziej osiągalne.

Jak wspominałam jestem niepełnoletnia, nie wiem czy byłabym wstanie powiedzieć rodzicom co czuje to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Sam fakt, że napisałam to po takim okresie pierwszy raz na jakimś forum o tym świadczy. Wiem, że powinnam się zmienić i to napawa mnie lekkim optymizmem, ponieważ jest szansa, że nie jest ze mną aż tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienaturalna, sztuczna i zakłamana.

 

Bez przesady. Przecież przyznaje, że czuje się źle.

 

Smutek nigdy nie jest czymś normalnym. Może powinnaś zajać się czymś, co będzie dawało Ci satysfakcję i odciągnie Twoje myśli od spraw mniej istotnych. Otaczaj się ludźmi, którzy będą Cię inspirować do robienia czegoś wartościowego. Naprawdę nie musisz przyjmować całego szitu, którym żyje większość ludzi. A do psychologa powinnaś pójść - zawsze jest lżej, kiedy możesz z kimś porozmawiać. Im wcześniej zaczniesz leczenie, tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wspominałam jestem niepełnoletnia, nie wiem czy byłabym wstanie powiedzieć rodzicom co czuje to nie jest takie łatwe jak się wydaje.

Doskonale Cię rozumiem. Sam pomimo 25 lat na karku nie powiedziałem rodzicom i nikomu z rodziny, że się leczę. Wiedzieli o tym tylko nieliczni znajomi i to nie ze szczegółami. Rodzina domyślała się pewnie, ale otwarcie nic nie powiedziałem. Jednak uważam, że należy powiedzieć. Każdy widzi, że w tym domu jest coś nie tak, nie tylko ze mną, ale z całą rodziną, nie jestem w stanie dłużej udawać, że wszystko jest normalnie i dobrze. Wtedy nie tylko mi ulży, ale też pomogę domownikom. Ktoś musi się wyłamać, jeżeli ja tego nie zrobię, to nikt tego nie zrobi. Jestem ostatnią nadzieją dla tej rodziny. Wtedy może oni też popatrzą na siebie, zaczną coś robić ze sobą. Myślę, że wtedy poprawią się też relacje rodzinne. Kiedy to zrobię? Mam nadzieję, że niedługo, już w lutym. Boję się tego strasznie, ale muszę to zrobić. Ostatnio 1 znajoma osoba upomniała się o długi, których nie oddaję. Napisałem, że mam masę długów, kilku windykatorów na karku, nie pracuję i mam depresję. Ta osoba to zrozumiała, zrozumiała, że obecnie nie mam jak oddać, nawet jeżeli bardzo bym chciał, nawet zapytała czy mi w czymś pomóc. Musisz powiedzieć o tym rodzicom i to koniecznie. Im szybciej zaczniesz się leczyć, tym lepiej. Musisz skoczyć, zaczniesz się topić, ale nie utoniesz. Każdy taki krok jest cholernie trudny. Ja na pierwszej wizycie u psychiatry dostałem takiego stanu, że prawie się rozsypałem, było fatalnie, nikt mnie nigdy w życiu w takim stanie nie widział. To była pierwsza osoba, której powiedziałem o swoich wszystkich problemach. Później z psychologiem na lekach było z górki.

 

Nienaturalna, sztuczna i zakłamana.

Bez przesady. Przecież przyznaje, że czuje się źle.

Chciałem bardzo przeprosić za tamte słowa. Faktycznie były zbyt ostre. Napisałem to w złości, bo sam taki kiedyś byłem, zresztą dalej w jakimś stopniu jestem. Wkurwia mnie jak ludzie o złej naturze niszczą dobre osoby. Ten świat jest okropny, zły i paskudny. Ten świat jest zdominowany przez złych ludzi, więc to, że my dobrzy ludzie, czujemy się źle na tym świecie, ma swoje podstawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

świat jest okropny, zły i paskudny. Ten świat jest zdominowany przez złych ludzi, więc to, że my dobrzy ludzie, czujemy się źle na tym świecie, ma swoje podstawy.

 

Nie wiem co powinnam Ci odpowiedzieć, nigdy nie uważałam się za dobrego człowieka. I gratuluję odwagi, masz rację powinnam powiedzieć rodzinie. Ale jestem tylko tchórzem. Nie dam rady. Boje sie słów typu "nie wymyślaj inni mają gorzej" Dziękuję, że mogłam się podzielić tym co czuje chociaż obcej osobie na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co powinnam Ci odpowiedzieć, nigdy nie uważałam się za dobrego człowieka.

My to ludzie o dobrej naturze, tylko tacy są gnojeni w szkole.

 

I gratuluję odwagi

Mam osobowość unikającą, wszystkiego się lękam, nawet tego co jest normalne dla zdrowych osób, bez odwagi niczego bym w życiu nie doświadczył, bo leki na moje zaburzenie pomagają w niewielkim stopniu.

 

masz rację powinnam powiedzieć rodzinie. Ale jestem tylko tchórzem. Nie dam rady. Boje sie słów typu "nie wymyślaj inni mają gorzej"

No to powiedzą. Powiedzą co powiedzą. Ja jutro mam wizytę u psychiatry i też powiem to co się należy pomimo, iż mój mózg rysuje najczarniejsze scenariusze. A dziwnym trafem nigdy się one nie sprawdzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×