Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość neurotyczna? Nerwica lękowa?


Cherrypie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Niedawno skończyłam 19 lat, jestem dziewczyną i śmiało mogę powiedzieć, że jestem z dobrego, pełnego domu, a na swoją rodzinę złego słowa nie jestem w stanie powiedzieć. Nie spotkało mnie nic nad wyraz tragicznego, nie licząc spraw dość drobnych, o których napiszę w dalszej części tego posta.

Piszę, bo stoję przed pewnym wyborem i możliwe, że potrzebuję rady od kogoś odrobinę bardziej doświadczonego, albo po prostu muszę to z siebie wywalić, żeby mi już takim ciężarem na serduchu nie leżało. :)

 

Warto zacząć od tego, że zawsze byłam osobą dość wrażliwą. Nie przewrażliwioną, jednak najzwyczajniej w świecie odrobinę łatwiej było mnie urazić, łatwiej brałam niektóre rzeczy do serca, byłam wstydliwa i lekko wycofana w towarzystwie. Od zawsze też temat śmierci był dla mnie czymś bardzo tajemniczym, przerażającym, co w przypadku młodej osoby dziwne raczej nie jest. ;) Pamiętam, że gdy byłam mała, słowa "śmierć" bałam się nawet wypowiedzieć. I pamiętam, że w dość krótkich odstępach czasowych zmarła moja babcia i dwóch dziadków. Nie pamiętam tego dokładnie, bo byłam dość mała, gdy zmarła moja babcia, trochę przez mgłę pamiętam, kiedy zmarł mój dziadek i już bardzo wyraźnie to, jak zmarł mój drugi dziadek, jako że było to już kiedy miałam te swoje dziewięć, czy dziesięć lat, więc co nieco już rozumiałam.

Obecnie mogę stwierdzić, że mój strach przed śmiercią nie zmniejszył się ani trochę. Nie wiem, czy mogę podpinać to pod miano fobii, czy jest to strach na tyle silny, jednak z pewnością silniejszy, niż możliwe, że odczuwa taki zwyczajny Kowalski - ten strach ma już wpływ na moje życie codzienne, co jest dla mnie znakiem, że coś jest z pewnością nie tak i powinnam jakoś się tym zająć. Mój strach się nasilił, kiedy też zaczęłam mieć pewne problemy w życiu codziennym, kompletnie z tematyką śmierci niezwiązane. Zdarzało się i tak, że parę nocy z rzędu miałam koszmary o śmierci ludzi mi bliskich, mojego brata, mojej mamy, taty, bliskich przyjaciół, etc. Zdarzało się też, że wpadałam w swojego rodzaju stany lękowe, kiedy paraliżował mnie strach, byłam przekonana, że ja sama za chwilę umrę, nie byłam w stanie samodzielnie się uspokoić, mój mózg galopował tak daleko, że już oczami wyobraźni doskonale widziałam, ten moment, kiedy trafiam do karetki i dowiaduję się o tym, że jestem śmiertelnie chora.

Żeby uniknąć pomyłki - nie, chora nie jestem i istnieje ku temu niewielkie prawdopodobieństwo. Krócej rzecz ujmując, mój lęk był całkowicie bezpodstawny. Te konkretne sytuacje miały miejsce parę lat temu. Obecnie jednak mój lęk wrócił, choć w nieco innej formie. Teraz jest to paraliżujący strach przed samą śmiercią, niepewnością z tym związaną, przez który dość często nie mogę spać. Strach ten może pojawić się także w ciągu dnia, kiedy coś w pewien sposób o tym temacie mi przypomni.

Miewam dni, kiedy nie napawa mnie to lękiem, a miewam dni takie, że gdy cokolwiek mi o naszej śmiertelności przypomni, nie jestem w stanie pozbyć się tego silnego lęku do końca dnia i nocy, dopóki jakimś cudem nie usnę nad ranem.

W życiu codziennym przeszkadza mi to właśnie tak, że zdarza się, że nie mogę spać i chodzę zmęczona, że podczas spotkania ze znajomymi nagle robię się nerwowa i nie jestem w stanie tego lęku się pozbyć.

 

Oto mamy za sobą jedną część tego, co chciałam z siebie wywalić. ;) Druga dotyczy bezpośrednio tytułu; żeby być dokładnym, nie jestem zdiagnozowana przez żadnego specjalistę, z żadnym nie miałam styczności, to co zamieściłam w tytule to jedynie moje osobiste przypuszczenia co do tego, dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej.

Przez pewien okres czasu, co wspomniane było wcześniej, miałam parę problemów. Dość niewielkich, jednak wystarczających, żeby odczuwać stres każdego dnia, być wystawionym codziennie na stresowe sytuacje, a że jestem człowiekiem, który wszystko w sobie chowa i nie jest w stanie rozmawiać o tym, co go męczy, wszystko we mnie siedziało, kisiło się i dusiło, dopóki czara goryczy się nie przelała i złamałam się parę razy, żeby z kimś porozmawiać w przypadku złego samopoczucia. ;) Od tamtego czasu jednak miewam problemy ze wcześniej wspomnianymi stanami lękowymi. Jestem również, mogę śmiało stwierdzić, przewrażliwiona. Szczególnie, jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie.

Moje myśli dość szybko potrafią zbudować kompletnie irracjonalny ciąg wydarzeń. Np.: rzucam sprośny żart -> u jednej osoby wywołuje to wyraźne zażenowanie -> na pewno jest mną tak zażenowana, że opowiada teraz wszystkim, jaka beznadziejna i dziwna jestem -> wszyscy patrzą na mnie krzywo, ale nikt się do tego nie przyzna -> jestem całkowicie spalona w towarzystwie i wszyscy o mnie plotkują.

Doskonale wiem, że taki ciąg wydarzeń jest co najmniej wyolbrzymiony i doskonale wiem, że nie mam powodów ku temu, żeby tak myśleć, jednak inna część mojej psychiki sprawia, że tego lęku nie jestem w stanie się pozbyć, stresuję się i boję. Nie zdarza mi się to za każdym razem, a możliwe że wtedy, kiedy czuję się bardzo niepewnie i już z początku jestem zestresowana, potem takie sytuacje powodują właśnie takie bezsensowne ciągi dalszych wydarzeń.

Śmiało mogę też powiedzieć, że od czasu, kiedy zaczęłam mieć problemy ze stanami lękowymi stałam się o wiele bardziej niepewna, bardziej strachliwa i wycofana wśród ludzi. Zauważyłam też, że mam większe ciągoty do środków odurzających, konkretniej do alkoholu i bardzo często zdarza się, że piję sama dlatego, bo chcę złagodzić strach, który we mnie siedzi. Piję czasem na tyle dużo, że jedyne, co jestem w stanie zrobić, to paść spać.

 

 

Moje pytanie: czy moje podejrzenia są słuszne, że jestem typem osobowości neurotycznej? Czy mogę podejrzewać u siebie objawy nerwicy lękowej? I przede wszystkim, czy powinnam podjąć się terapii?

Boję się, że gdy wybiorę się do psychologa, powie mi on, że moje lęki są bezpodstawne, ja jestem po prostu osobą przewrażliwioną i moja wizyta u niego nie ma kompletnego sensu, bo moje problemy to nie są wcale prawdziwe problemy godne uwagi.

 

 

Dziękuję za przeczytanie i z góry dzięki za odpowiedzi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Cherrypie!

 

Po pierwsze, psycholog czy psychoterapeuta nigdy nie powinien Cię oceniać ani marginalizować Twoich problemów. Nie musisz się obawiać, że w gabinecie zostaniesz wyśmiana albo Twoje kłopoty zbagatelizowane. Jeśli czujesz, że dzieje się z Tobą coś niepokojącego, że Twoje stany lękowe są bezpodstawne, jednak występują i destabilizują Twoje codzienne funkcjonowanie, a co gorsze - sprawiają, że coraz częściej sięgasz po alkohol - to jak najbardziej powinnaś porozmawiać ze specjalistą i poradzić się, co robić, gdzie szukać wsparcia, czy podjąć psychoterapię. Drogą wirtualną nikt nie postawi diagnozy i nie zweryfikuje Twoich domysłów - czy to osobowość neurotyczna, czy nerwica. Jeśli zależy Ci na rzetelnym rozpoznaniu, konieczna jest wizyta u specjalisty. Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×