Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie radzę sobie. Proszę o rady


Umpero

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich

 

Nie wiem od czego zacząć, ale potrzebuje pomocy i nie wiem gdzie jej już szukać. Jestem w totalnej kropce, nie jestem w stanie być ojcem, mężem gdyż nerwica wyklucza mnie z życia. Panicznie się boję, że stracę rodzinę przez swoją niezdolność do życia. Mam dwie małe córeczki bez których nie wyobrażam sobie życia, a czuję się jak jedna wielka kupa.

Od wielu lat przyjmuje leki z grupy SSRI . Dotychczas był to escitalopram. 2-3 razy do roku miałem takie większe ataki związane zazwyczaj z jakąś sytuacją życiową. Zazwyczaj były to związane z imprezą u sąsiada czy ze szczekającym psem, który mi nie daje spać. Obecnie jest jakaś tragedia. Same czarne scenariusze. Mam wrażenie, że umrę i zostawię rodzinę i nigdy ich nie zobaczę. Nie mogę spać bo mam wrażenie, że bez lekarstw nie mogę funkcjonować.

 

Od mojego poprzedniego ataku minęły około dwa miesiące. Psychiatra przepisał mi Trittico abym lepiej sypiał. Od czasu do czasu przyjmowałem ten lek i nie miałem problemu z odstawieniem. Zmienił mi też escitalopram na parogen, który przyjmuję ponad miesiąc. W poprzednim tygodniu miałem wizytę u psychoterapeuty na NFZ więc to Trittico brałem na przetrzymanie, żeby spać normalnie dopóki nie rozpocznę psychoterapii. Niestety okazało się, że to była wizyta z tych jednorazowych bo nie ma terminów :( Czekałem na nią kilka miesięcy. Z innym psychoterapeutą jest było to samo. Straciłem dwa skierowania i nie wiem co dalej. Nie stać mnie na prywatnego psychologa gdyż mam wydatki związane z moimi szkrabami.

W poprzednim tygodniu odstawiłem trittico. Od tamtej pory nie sypiam. W głowie mi ciągle siedzi, że bez leków już sam nie zasnę. Do tego w takim stanie chłonę wszystkie inne lęki. Nie wiem co zrobić. U kogo szukać pomocy ?

Mam paniczny lęk do powrotu do trittico. Czy to możliwe, że to ten parogen robi takie spustoszenie ? Czytałem, że bardzo długo się rozkręca.

Może ktoś wie gdzie w Warszawie przyjmuje jakiś psychoterapeuta przyjmujący na NFZ, który mnie z tego wyciągnie.

Tak bardzo chciałbym być normalny i cieszyć się chwilami spędzonymi ze swoją rodziną.

 

Jeśli skakałem z wątku na wątek i coś jest pomieszane to mocno przepraszam, ale jestem w totalnym psychicznym bajzlu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żona niestety nie rozumie mojej choroby. Nie potrafi postawić się w mojej sytuacji gdyż jak twierdzi ona tego nie czuje.

Poza żoną i dziećmi nikogo w pobliżu nie mam. Została mi jedynie mama, która mieszka w zupełnie innym mieście.

 

Leki przyjmuje na te moje lęki. Nie wiem jak to opisać. Sytuacje błahe potrafią u mnie wywołać duży stres.

Przykładowo sąsiadka kupiła sobie psa. On wył każdego ranka. Mnie to tak dotknęło, że się bałem, że tak już będzie, że będę wykluczony z życia, że nie będę mógł się cieszyć dziećmi. Najchętniej bym się skulił w kulkę i leżał.

Teraz po zmianie tych leków boję się iść spać bo ciągle myślę, że leki tak źle na mnie wpływają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żona niestety nie rozumie mojej choroby. Nie potrafi postawić się w mojej sytuacji gdyż jak twierdzi ona tego nie czuje.

 

Tak też podejrzewałam, uważam, że wsparcie osób najbliższych może mieć zbawienny wskutek.

Uważam, że jej zapewnienia o byciu przy Tobie w trudnych chwilach mogłoby utwardzić trochę Twój grunt pod nogami.

Może warto byłoby z nią rozmawiać na temat swoich odczuć, bez tego ona raczej się nie domyśli, i nadal nie będzie rozumiała o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem nie raz. Ona tego nie potrafi zrozumieć i sobie wyobrazić jak to można tak się czuć gdy wszystko jest w porządku. Padają teksty typu "przestań o tym myśleć", "weź się w garść", "myśl o czymś przyjemnym". Dziwnie to brzmi, ale czuję się w takich chwilach jak dziecko, które tak jak napisałaś potrzebuje zapewnień, że bliska osoba jest przy mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ja nie potrafię tego opisać. Mam sieczkę w głowię, nie potrafię się na niczym skupić. Spróbuję, ale nie wiem czy będę potrafił. Ja nie rozumiem skąd się biorą moje lęki. Nie potrafię ich wyjaśnić. Nie są racjonalne. Po prostu jej mówię, że się boję i wymieniam czego się boję, że nie potrafię wyjaśnić z czego się to bierze. Odpowiedź jest zawsze bardzo podobna... "przestań o tym myśleć". Nie demonizuję jej bo wiem, że jej zależy abym zachowywał się normalnie. Po prostu ona tego nie rozumie co mi nie pomaga w tym wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale macie dzieci a Ty wymagasz żeby żona Cie niańczyła? Trudno jestes chory, ale macie dzieci, takze jestes na ostatnim miejscu babka tez wszystkiego nie udzwignie i nie zacznie sie nad Tobą uzalac bo skonczy sama w psychiatryku. Zgłos sie do poradni zdrowia psychicznego przy szpitalu jakimokolwiek w Wawie, to powinni przyjac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale macie dzieci a Ty wymagasz żeby żona Cie niańczyła? Trudno jestes chory, ale macie dzieci, takze jestes na ostatnim miejscu babka tez wszystkiego nie udzwignie i nie zacznie sie nad Tobą uzalac bo skonczy sama w psychiatryku. Zgłos sie do poradni zdrowia psychicznego przy szpitalu jakimokolwiek w Wawie, to powinni przyjac.

On niczego nie wymaga. To Evia zapytała o żonę. Może jednak przeczytaj zanim zwolnisz parcie na pisanie czegokolwiek, byle napisać.

Ponadto co ma piernik do wiatraka? - Jak tak dalej pójdzie to dzieci zostaną bez ojca - chyba, że o to właśnie chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żona niestety nie rozumie mojej choroby. Nie potrafi postawić się w mojej sytuacji gdyż jak twierdzi ona tego nie czuje.

 

Tak też podejrzewałam, uważam, że wsparcie osób najbliższych może mieć zbawienny wskutek.

Uważam, że jej zapewnienia o byciu przy Tobie w trudnych chwilach mogłoby utwardzić trochę Twój grunt pod nogami.

Może warto byłoby z nią rozmawiać na temat swoich odczuć, bez tego ona raczej się nie domyśli, i nadal nie będzie rozumiała o co chodzi.

Wsparcie bliskich moze pomoc, ale z problemami trzeba sobie radzic samemu, jeśli sobie sam nie poradzisz to nikt za ciebie tego nie zrobi, Ty i tylko Ty musisz sobie z tym radzic ze wsparciem lub bez wsparcie.Nikt za ciebie nie bedzie czuł świata i odbierał go inaczej, jesli sam tego nie przeskoczysz to nikt inny tego za ciebie nie zrobi i nie moŻNA OBWINIAC INNYCH I OCZEKIWAC OD KOGOKOLWIEK ,ZE CIE Z CZEGOS WYCIAGNIE BO PROBLEM JEST W TOBIE A NIE W KIMS INNYM I TY MUSISZ JAKOS SIER Z TEGO WYCIAGNĄC.Moze brzmi brutalnie ,ale jest to szczera prawda jesli chesz zeby swiat był łqadny i fajny musisz sobie sam to zapewnic we wnetrzu swojej włąsnej głowy a jezeli masz pewne usposobienie czy problemy to musisz sie liczyc z tym, ze ta walka bedzie trwała całe twoje zycie,ale liczenie na to ze ktos z zewnatrz cie zmienie moze przysporzyc ci tylko nieszczescia bo szczescie to raczej w nas jest i naszym postrzeganiu i niczym innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×