Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alko-społeczeństwo?


Cognac

Rekomendowane odpowiedzi

Hej;)

Tak sobie myślę... (po lekturze pewnej książki o wstydzie, że wstyd to taki wewnętrzny strażnik naszych wartości)... Czy Wy też macie problem ze znalezieniem przyjaciół, ale przyjaciół-przyjaciół, a nie znajomych od kieliszka?

Mam wrażenie, że dziś ludzie jeśli się spotykają, to na piwo, jedno, dwa, sześć. Parę godzin piwnych gadek i nic poza tym. Czy to jest przyjaźń? Czy polskie relacje są oparte wyłącznie na alkoholu? Na trzeźwo nagle czujemy się nieswojo w swym towarzystwie?

 

Nie mam znajomych innych niż takich ze studiów, z którymi spotykam się na "piwo". W trakcie jest fajnie, słucham głupich opowieści kto ile wypił itd. Wracając do domu przeważnie tonę we łzach - wiadomo, alkohol wyzwala emocje, także te złe, jak samotność, wstyd, zażenowanie itp. Tak, wiem, alternatywa to znajomi "kościelni", którzy nie piją, ale tych nie trawię jeszcze bardziej, bo mnie próbują nawracać przy każdej możliwej okazji - co za porażka..... Co jest grane z nami, Polakami????

 

Jakieś refleksje w tym temacie?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taką refleksję, że nie zależnie czy spotykamy się przy piwie czy przy herbacie, większość naszych relacji z ludźmi jest płytka. Spotykamy się by pogadać na bezpieczne tematy, aby na chwilę zapomnieć o swoich problemach i o samotności, przy czym ani jednego ani drugiego w żadnym stopniu to nie redukuje. Daje nam to jedynie iluzję bliskości.

A przy alkoholu o problemach jeszcze łatwiej jest zapomnieć i się odważyć powiedzieć cokolwiek.

 

Fajnie jest to pokazane w filmie " Kawa i papierosy", ile czasu tracimy na takich gadkach - szmatkach? Nieraz nawet nie starając się zrozumieć o co tej drugiej osobie chodzi.

Myślę, że to nie jest tylko polski problem. Wszyscy żyjemy na niby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, żyłam takim trybem jak ty bardzo długo bo w liceum jak i na studiach. Później wdrażałam taki styl spędzania czasu w związki. Do czasu. Terapia mi sporo uświadomiła. Aktualnie nie piję w ogóle. No i wiadomo, że wiele znajomości się pourywało ale to z mojej inicjatywy. Zauważyłam, że z masą ludzi spotykałam się tylko by się napić i przy okazji pogadać o niczym. Teraz mnie to nie interesuje. Co więcej po alko gadałam z osobami z którymi na trzeźwo niekoniecznie chciałam poznawać. Ale to niby takie "fajne" było, poznawać masowo ludzi na bańce i nie ważne co jeden czy drugi miał w w głowie i jakich pierdół musiałam wysłuchiwać.

Teraz szanuję swój czas i energię. Nie mam ochoty na pijaństwo i spotkania ze wszystkimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i z czasem okazało się, że nic z tych alko spotkań i "przyjaźni" nic nie wynika. Jedynie kolejne spotkajne najebki. Bo jak świadomie z tego wypadasz to takie towarzystwo często nie ma nic lepszego do zaoferowania niż kolejne wątłe gatki i zalewanie robala. Na prawdę odetchnęłam, że nie muszę robić tego co inni i jest mi z tym o wiele lepiej. Można powiedzieć, że przez robienie tego co inni - najebki weekendowe bo przecież każdy tak robi - otarłam się o alkoholizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasza kuzynka lat 63 nie może pogadać z nikim,kiedy przy stole nie ma czegoś z procentami.

Niestety jesteśmy takim społeczeństwem, który musi pić.Pijemy niestety,by sponiewierało.By zapomnieć o problemach.

Ja jestem abstynentem,mimo,że nie jestem kościółkowy.Wręcz przeciwnie,nie chodzę do kościoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat zajmuje moje myśli czasami. Bo tak jest - alko społeczeństwo i płytkość relacji. Życie od.weekendu do weekendu, często też w tygodniu imprezy. Gadki szmatki, śmichy chichy, głupie akcję po wódzie, o których można później opowiadać, ale tak na.prawdę to strata czasu, pieniędzy i energii oraz zdrowia. Czasem jakąś głębsza rozmowa, z której najczęściej nic nie wynika. Co ciekawe część znajomych co dużo pije i imprezuje ma świadomość bez sensu tego, ale "co zrobić, nie ma alternatywy". Są różne formy tego alko życia, picie by się najebać, picie i pójście na kluby, więc kobiety, ale co to za kontakt, napruty, nawet jak na jednym razie się nie skończy to płytka nic nie znaczącą relacja, picie przy każdej okazji, wycieczka, plaża i to nie jedno, dwa piwa dla orzeźwienia " grubo albo wcale". Nie chodzisz na imprezy masz mało znajomych, powierzchowne kontakty, chodzisz na imprezy - więcej znajomych, więcej kontraktu, więcej spotkań ale więcej alko i często też płytkie relacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nieźle, jestem trochę w szoku, że ktoś też to zauważa. No to może - jeszcze Polska nie zginęła...;) Czyżby zwłaszcza studenci i ex-studenci, studiów technicznych znali temat?:> Może humaniści chleją mniej, bo potrafią ze sobą rozmawiać? Ścisłowcy (ci, których znam) to niestety tylko się potrafią przechwalać, kto ma lepszego smartfona/drona/wynik w konkursie/cokolwiek (ehhhh..... i "blee".....)

 

Tak sobie myślę, że to też wina braku fantazji. Łatwiej jest rzec "idziemy na piwo" -> będzie fajnie bo będziemy pijani. Wymyślić coś ciekawego na trzeźwo - o, to już się trzeba nagimnastykować, żeby wszystkim pasowało. Po alkoholu ludzie są mało wybredni, a na trzeźwo już każdy kręci nosem. Miałam kiedyś znajomą, z którą chodziłam na fitness, do teatru, kina, no byłam w szoku bo to była jedyna osoba, która potrafiła się spotykać na trzeźwo i wymyślić spotkanie tak, żeby było ciekawie (niestety była przy tym bardzo "kościelna").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żyję bez picia.Można.

ale spójrz na swoje życie w Realu , książki , telefony i to Forum , zjeśc , spać etc .

U mnie nie jest lepiej ,ale chociaż żonę mam i syna do wychowania , a i poru-chałem sobie w przeszłości do woli ... ale co tam byłooo,,, minęło .

Bardzo dobry Temat , prawdziwy.

Bez piwa ani rusz , jebać to !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, OK

dobrze to streściłeś .

 

Cognac to ona :P

Nie no, to prawda, że polibuda chleje mocniej niż uniwerki, ale podejrzewam, że jest to związane z dysproporcją między facetami, a kobietami na wydziałach. Jak towarzystwo jest zmaskulinizowane to i picia jest więcej. Może i znaczna część Polski alkoholem stoi, ale wydaje mi się, że daleko nam jeszcze do Rosjan czy Skandynawów.

Ja tam od dwóch latek bawię się bez alko i jakoś żyje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, nick adekwatny do tematu wątku. ;) Opisane przez Ciebie sytuacje kojarzą mi się przede wszystkim z czasami studenckimi. Ludzie, którzy potem idą standardową ścieżką (praca, rodzina, dzieci) raczej nie nadużywają alkoholu, bo cały wysiłek wkładają w rozwój i utrzymanie siebie oraz bliskich. Pomijam oczywiście wszelkie patologie, alkoholików itp., bo to jest już inna sprawa.

 

Mnie alkohol nie jest do niczego potrzebny, postulowałbym nawet, by obłożyć go jeszcze większą akcyzą, podatkami. W końcu jest to jedna z najbardziej szkodliwych substancji, a dostęp do niej ma każdy. No ale wpływy do budżetu to podstawa, więc nikt nie odważyłby się na taki krok.

 

Tzw. "kościelni" też są różni, nie wszyscy mają wyprane mózgi, z niektórymi da się normalnie porozmawiać, więc może źle trafiałaś po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja to rozumiem...

 

Zgadzam się jednak z zimą, to wszystko zależy od środowiska w jakim przebywamy.

Niestety tak się składa, że moje środowisko również jest wyjątkowo zalkoholizowane

Jeśli chodzi o mnie to w tej całej alkoholowej otoczce nie przeszkadza mi fakt płytkich rozmów (trzeźwość raczej nic tu nie zmieni) tylko fakt, że taki rodzaj aktywności/spędzania wolnego czasu jest wyjątkowo nieatrakcyjny. Nudzi mnie to, ludzie mnie drażnią, później kac itd

 

Kiedyś myślałam, że to kwestia wieku, że z czasem się z tego wyrośnie. Niestety nic bardziej mylnego...

Nie zależnie od wieku wspólne spędzanie czasu ze znajomymi sprowadza się do jednego.

 

Wolałabym inaczej spędzać czas, np w sposób aktywny (jakieś wspólne spływy kajakowe, długie wypady rowerowe itd) Niestety nie znam osób, które by to podzielały, a nawet jeśli tak twierdzą, to i tak wiem, że będą chcieli przy okazji chlać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, którzy potem idą standardową ścieżką (praca, rodzina, dzieci) raczej nie nadużywają alkoholu, bo cały wysiłek wkładają w rozwój i utrzymanie siebie oraz bliskich. Pomijam oczywiście wszelkie patologie, alkoholików itp., bo to jest już inna sprawa.

 

Tylko, że tutaj nie rozmawiamy o codziennym chlaniu tylko takim "od okazji"

Jakiś czas temu wyjechaliśmy na wakacje ze "znajomymi". Były to dorosłe, dzieciate osobniki, które są uznawane za ustatkowane i porządne.

Co się okazało na miejscu?

Prawie cały czas spędziliśmy w ośrodku, bo nigdzie nie można było pojechać i np zwiedzać, bo kierowcy byli ciągle pod wpływem alko :? (nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, więc nie pojechaliśmy własnym autem)

Każdy dzień był imprezowy. Wóda, śpiew i żarcie. I tyle im wystarczyło do szczęścia...

Jednak ja tego nie mogłam zrozumieć, bo żeby siedzieć przy stole i chlać, to nie musiałam nigdzie wyjeżdżać

Tak samo można spędzić czas w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Evia, no właśnie, ja sie tego obawiam, że to jest model spędzania czasu całkiem sporej części społeczeństwa, nie tylko studentów.

Oczywiście, zależy od środowiska, w ex pracy nikt nie pił (bo jak by potem wyglądały statystyki na kacu w endomondo? co by koledzy powiedzieli? no wstyd byłby! ;) ).

 

bonsai tak, nick adekwatny;) Rok temu zakładając konto sączyłam jakiegoś napoleona do komputera, totalnie zdołowana. W międzyczasie się wiele na szczęście zmieniło ;)

Parokrotnie miałam dłuższe czasy gdzie nie piłam, bo mi się mocno odwidziało takie spędzanie czasu - efekt - siedziałam w domu, no cóż ;) Czuję, że wrócę do tego modelu. Zastanawiam się tylko, gdzie można spotkać ludzi, co żeby spędzić razem czas, nie muszą doprawić się alko. No cóż, trzeba będzie szukać wytrwalej ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×