Skocz do zawartości
Nerwica.com

CZY KTOś Z WAS ZNA PRZYPADEK WYLECZENIA Z NERWICY


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

Olgiert napisal wielkie slowa ,ale tez zastanawiam sie czy mzna by bylo je wszystkie wstawic w zycie moze? :? NApweno jak bysmy duzo probowali moze i kieddys by nam sie udalo!Manhoi zgadzam sie z toba, ale rowniez z Ola.Jak ja zaczynalam wychodzic z nerwicy i niemiec lekow czieszlam sie rowniez jak dzieciak.Ale mysle ze jak pozbede sie juz calkiem to moje zycie zacznie bardziej nabierac kolorow.Bo wtedy bede mogla zrobic swobodnie wszystko, niemyslac o leku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

:lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::?:?:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

 

Olka - nie mam ze sobą kłopotów, natpomiast problemy zdarzaja mi się. Różnica jest taka, że kłopoty dotyczą sytuacji życiowych (zycia tzw. zewnetrznego)

Olka - pytasz co tu robię skoro moje 'kłopoty' sa takie jak innych??? A Twoje sa inne niz innych?? jakich innych? Tu na forum czy poza?...

 

Mada- fakt ze wali Ci serducho, słabniesz, masz problemy ze snem to nie jest zycie? to w takim razie co - sen?? Naprawde uciekasz od kłopotów zycia codziennego w lęki? Bo z tego co tu czytam to inni chca od lęków uciekać a nie na odwrót. Osobiście sądzę ze to życie tak daje w dupę że pojawia sie nerwica, a nie ze nerwica jest ucieczka od niego.

 

didado1 - odpowiedz na Twoje pytanie (co znaczy zycie wewn i zewn) jest w Twoim własnym poście który jest parafrazą mojego.

To się nazywa czytanie bez zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minhoi masz jakaś filozofię, ktorej nie rozumiem............ a i te podziały ich tez za bardzo nie czaje! tak wiec wycofuje sie z wczesniej zadanych pytań. A jesli chodzi o mnie to problem nerwicy jeszcze mnie dotyczy:)))))))))) :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niejestem w 100% zdrowa mam nieraz slabe leki ktore potreafie odrzucic, i doskwiera mi nieraz niepokuj ktory siedzi w srodku i trwa nieraz caly dzien ale ogolnie mam prawie chorobe pokonana w powiedzmy 80%,jeszcze troche i mysle ze zakoncze ten temat chorobska.Ale byle do przeodu i wiesz co Didado ciesze sie ze masz wiare ,bo jest bardzo potrzebna w walce z choroba.Pozdrawiam ;);)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NO oczywiscie didado1 ze cie rozumiem, a powiedz czy w terapi znalezliscie przyczyne z twoim lekarzem na jakiej porstawie rozwinela sie u ciebie ta choroba ,ja przeszlam terapie 2 i pol miesiaca,ale tak jak mowie nie dokonca czuje sie jeszcze zdrowa a oczywiscie niezostawie tego ak dlatego czakam az moja doktor sklekota grupe tu w niemczech ,bym mogla dolaczyc i tak czekam juz na nia dugo bo ok 4 miechow ,byly dziewczyny 2 i zrezygnowaly zaraz.Wiesz czego czasem nierozumem u ludzi ,tego ze chca wyzdrowiec ,a blokuja sie w sobie i przestaja walczyc, mowiac ze wiedza ze cos trzeba robic ,ale tego nierobia.Powiem ci dlamnie teraz niema nic wazniejszego na swiecie i chodz tez mialam dni zwatpienia momentalnie przebudzalam sie z tego koszmaru i staralam sie dzialac dalej,czego i tobie zycze wytrwalosci i wiary w walke :lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam Olka za to ze niezrozumialam ale zle przecztalam twoja wypowiedz ,bo napisalam ,ze problem nerwicy jeszcze cie dotyczy a ja slapa przeczytalam ze niedotyczy wiec sie zastanowilam dlatego co tu robisz,Jesszcze raz z gory przepraszam za pomowienia ,prosze mi wybaczyc! :cry::cry::cry:

 

[ Dodano: Nie Mar 19, 2006 3:06 pm ]

No wiedzisz DIdado, glowa do gory! wazne ze do przeodu sie przesuwasz ,a nie ak niektorzy blokuje sie i czekaja na gwiazdke z nieba,wiem ze nieraz ciezko jest straram sie niektorych zrozumiec, ale nieraz sie moze nieda bo nieznam ich histori zycia i dlatego nierozumiem jak to u nich wyglada.Bardzo mi przeykro Didado z powodu taty i tej drugiej smierci tak to na tym swiecie jedni sie rodza drudzy umeiraja,wcale ci sie niedziewie ze ciezko ci sie otrzasnac i masz lek ze umrzesz ,ale uwiez w to zycia my sobie niewybieramy i niekonczymy go sami wiec staraj sie jakos powioli docierac do siebie samego mowiac jak mam umrzec to sie stanie nawet dzis ,nikt niewie kiedy jego koniec, wiec powmysl sobie i tak i tak niebede mogl tego uniknac, wiec moze zaczne jakos zyc normalie nemyslac wciaz o smierci ktory ma przyjsc,do mnie1 i moze kaos na ciebie pozytywnie poskutkuje,.Trzymam kciuki za ciebie i niemartw sie kazdy z nas ma do rozwiazania jakies w sobie zeczy i musi je zmienic na to potrzeba czasu i wytrwalosci! :lol::lol::lol: bedzie dobrze zobaczysz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Didado! bardzo cie podniosla twoja znajoma na uchu ,ale uwierz ze u mnie tez niebylo wesolo moj znajomi niekturzy powiedzieli ze sobie to wymyslilamto wszystko a co naggorsze to to ze musze miec z nimi kontakt ale olac to szczerze!JAk niemusissz to olej ta znaoma a ciesze sie ze robisz krok do przeodu ja tez zrobilam jeden do przodu i ciesze sie pozdrawiam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WItaj Didado, ja powiem ci znow straj mam ze swoim chlopakiem juz sama niewiem zaczynam miec wyzuty sumienia ze wszytko moja wina ,kucimy sie tak czastko cza praktycznie niepamietam kiedy bylo dobrze i niewiem co z tego bedzie powiem szczerze , chyba sprobuje jak bedzie nastepna kutnia nic niemowic moze bedzie dobrze ,ja nietesknie ze problemami poniewz tylko sie z nimi zmagam i nowe nadchodza a nerwica trzeba sie zajac i problemy kutnie dochhodza, nie nie niema co?Ja chcialabym juz byc po terapi i czuc sie zdrowa by miec nowa sile na dzialanie!pozdrowionka i niemartw sie jutro bedzie lepiej! :lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

... didado1 - Pozjadałam wszelkie rozumy??… odpowiadam wyłącznie za siebie. Masz prawo się ze mną nie zgadzać i mnie nie rozumieć. Wiem, co mi pomaga a co nie, co na mnie dobrze wpływa a co nie i wiem jak sobie samej pomagać, ale moje sposoby niekoniecznie mogą być dobre dla innych.

Dlatego faktycznie nie ma sensu dywagować, co i jak kto rozumie.

Pisałam pod Twoim postem jak można różnie rozumieć ‘wychodzenie’ z nerwicy, że jak ze wszystkim innym - są różne perspektywy wyobrażenia o tym. Mówię o tym, bo temat znam z autopsji: dla jednego wyjście z nerwicy to brak lęków, stanów depresyjnych itp. Dla drugiego to łatwość i przyjemność życia – czyli dopóki się borykają z uczuciem, że nie są jeszcze ‘dość doskonali’ i nie czują się ‘dość wspaniale’ dopóty mają problem z akceptacją sytuacji i poczuciem, że wciąż tkwią w szponach choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Didado!widzisz ty sie kucisz ze swoim chlopakiem ja tez ale jakos niepotrafie myslec ,ze to przeminie zawsze wydaje mi sie ze to koniec,bardziej on olewa ,bo wie ze sie pogodzimy,ale tak prawde powiedziawszy to ja to tak przezywam jak tto bybyl zakazdym razem koniec,potem musze odreagowywac ten stres,.Ach musze jakos zaczac inaczej myslec.Choc sie niepogodzilismy jeszcze to jestem dzisiaj bardzo szczesliwa, z praca mi sie poprawi w koncu od 8 misiecy czekalam, no i ludzie CZUJE WIOSNE!!!!!W KONCU CZUJE WIOSNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!mysle ze odzywam wraz z pieknymi krokusami w parkach gdy swieci slonko i czuje czlowiek cieplo.DZIS lezalam sobie na laweczce i suchalam spiewu ptakow to bylo cudowne! ;);););):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

 

Mada- fakt ze wali Ci serducho, słabniesz, masz problemy ze snem to nie jest zycie? to w takim razie co - sen??

-moim zdaniem to nie jest zycie, oczywiscie oddycham ( z trudnoscia), bije mi serce ( za szybko lub za wolno), badania krwi, ekg, rentgen nic nie wykazuja, jestem zdrowa jak ryba, wiec co do cholery, dlaczego czuje sie jakbym byla warzywem??! Sni mi sie?! TAK! To nie jest prawdziwe zycie, to jest koszmar. Walcze z nerwica od prawie 7 miesiecy i szczerze te 7 miesiecy minelo w blyskawicznym tempie i faktycnie czuje sie jakbym snila, moze tez ze wzgledu na to ze nie potrafie ciagle uwierzyc ze takie cos jak nerwica istnieje. Wiem jaka bylam osoba i jakie bylo moje zycie zanim to swinstwo mnie dopadlo i chce wrocic do bycia dawna Magda do mojego zcyia bez lekow. Egzystujac z lekiem czuje sie jakbym codziennie stala na krawedzi mostu i miala lada moment z niego spasc w przepasc(zeby wyolbrzymic,dodam ze mam lek wysokosci). Dopiero teraz czuje ze moglabym zrobic wszystko czego wczesniej sie obawialam przed strachem ze mi sie nie uda...tylko ze wczesniej to bylo uczucie ktore istnialo tylko w mojej podswiadomosci, teraz przerodzilo sie w strach odczuwalny fizycznie....

 

Naprawde uciekasz od kłopotów zycia codziennego w lęki? Bo z tego co tu czytam to inni chca od lęków uciekać a nie na odwrót.

-Nie mozna uciekac od lekow bo wlasnie tak w nie wdepnelismy, uciekajac od rzeczywistosci, zamknelismy sie w klatce z lekami. Pozwole sobie zacytowac fragment artykulu ktory dzis przeczytalam na temat nerwicy lekowej:"Uciekanie w lęk to nasza, wyuczona lub intuicyjna, przesadna reakcja na stres, z jakim nie umiemy sobie poradzić. To ucieczka przed sytuacją, która według naszego wewnętrznego odczucia nas przerasta. I wtedy nagle zaczyna boleć nas brzuch, łomocze serce - jesteśmy chorzy. By zwalczyć strach, trzeba przede wszystkim przestać się go bać. " Nie mamy uciekac od lekow, mamy z nimi walczyc! W naszej podswiadomosci zaczail sie strach przed czyms czego nie potrafimy do konca okreslic, zaczail sie tam bo podswiadomie go tam wepchnelismy, potrzeba jest duzo cierpliwosci i pracy nad soba zeby ten wyolbrzymiony strach wypchnac z naszej podswiadomosci.

 

Osobiście sądzę ze to życie tak daje w dupę że pojawia sie nerwica, a nie ze nerwica jest ucieczka od niego.

 

-zycie daje w dupe, w nas cos peka i nagle nie potrafimy sobie poradzic z najprostszymi czynnosciami codziennego zycia a co dopiero mowic o prawdziwych wyzwaniach. Nerwica jest wewnetrznym systemem ochronnym. NAsza podswiadomosc nagle bierze gore i mowi dosyc!

 

Mam wrazenie Minhoi ze tlumaczysz nerwice jako cos nieuniuknionego, czesc zycia, mialo tak byc i koniec, wiec trzeba to zaakceptowac. Ja nie chce tego akceptowac, zycie jest piekne, kiedys wiedzialam jak z niego korzystac i cieszyc sie z kazdego dnia. Nikt na to nie zasluzyl ani nie powininen akceptowac takiego stanu istnienia. Popelnilismy gdzies blad w naszym mysleniu, czasu nie da sie cofnac ale moze z czasem da sie skorygowac nasze skrzywione spojrzenie na swiat i wyjsc na prosta na spotkanie z prawdziwym zyciem.

 

[ Dodano: Pon Mar 20, 2006 10:26 pm ]

Witajcie!

 

Pisałam pod Twoim postem jak można różnie rozumieć ‘wychodzenie’ z nerwicy, że jak ze wszystkim innym - są różne perspektywy wyobrażenia o tym. Mówię o tym, bo temat znam z autopsji: dla jednego wyjście z nerwicy to brak lęków, stanów depresyjnych itp. Dla drugiego to łatwość i przyjemność życia – czyli dopóki się borykają z uczuciem, że nie są jeszcze ‘dość doskonali’ i nie czują się ‘dość wspaniale’ dopóty mają problem z akceptacją sytuacji i poczuciem, że wciąż tkwią w szponach choroby.

 

Lek jest czescia zycia, nie da sie go ominac, tak samo z depresja, nie da sie ominac okazjonalnych dolow. Pozbycie sie nerwicy jest stanem kiedy odbieramy lek "zdrowo" czyli kiedy faktycznie cos nam zagraza i reagujemy na sytacje zwyczajnie, boimy sie, dlatego ze rzeczywiscie grozi nam niebezpieczenstwo. Kazdy z nas dostal nerwice z innego powodu ale mamy podobne symptomy. Tak jak w leczeniu kanalowym, musimy dotrzec do korzenia i go zatruc, musimy wyjsc ze skorupy w ktorej sie zamknelismy. Na dzien dzisiejszy, musimy stawic czolo najgorszemu wrogowi, czyli samemu sobie pozniej jestesmy gotowi stawic czolo zyciu.

 

Dla drugiego to łatwość i przyjemność życia – czyli dopóki się borykają z uczuciem, że nie są jeszcze ‘dość doskonali’ i nie czują się ‘dość wspaniale’ dopóty mają problem z akceptacją sytuacji i poczuciem, że wciąż tkwią w szponach choroby

 

Jezeli myslimy ze caly czas jestesmy w szponach choroby, nie jestesmy wyleczeni, byc moze pozbywamy sie lekow na jakis czas ale pozniej wszystko wraca....Sadze ze ludzie ktorzy wychodza z tego swinstwa na dobre nie oczekuja od zycia ciaglego stanu euforii, poprostu zdaja sobie sprawe z tego ze zycia nie mozna sie bac, akceptujesz siebie taka jaka jestes i wszystko dookola, tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DIdado!

WIesz mnie jak bys chodz troche znal Didado to bys wzyciu niepoweidzial ze mnie moze cos takiego dopasc jak nerwica lekowa.ZAwsze bylam twarda zawsze pomagalam ludzio , bo sobie zewszystkim calkiem niezle dawalam rade , stijaca na ziemi mocno dwoma nogami, a teraz jak patrze na siebie jak wyje jak dzidzius jak np. chodz troche pokaza scene smutna ja juz placze az czasem mnie to wkurza.A jesli chodzi o wiosne stary to juz po, wczoraj i niedziela piekna, a dzis wiart sniieg z deszczem psa bys niewypuscil z domu, okropnie.Tu we Frankfurcie juz normalnie dawno powinna byc wiosna ale przeciez ta pogoda jest taka pomieszana! :lol::D:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×