Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja, problemy


jedrzej20

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

Nie wiem czy to można nazwać depresją, nie czuje się aż tak źle że mam ochotę się zabić czy coś w tym stylu, natomiast czuje się słabo psychicznie i nie daje już sobie z tym rady.

Jestem uczniem, za niedługo będę miał osiemnastkę. Wszystko zaczęło się komplikować w maju, mój dziadek zaczął mieć problemy ze zdrowiem i wylądował w szpitalu.

Mieszka ode mnie 300KM, pojechałem do niego w czasie roku szkolnego żeby go zobaczyć, pomóc mu ewentualnie w czymś, porozmawiać i w ogóle. Miał kłopoty z wątrobą, siedziałem u niego w szpitalu dzień w dzień po minimum 5 godzin. W niedziele czuł się lepiej, siadał na łóżku i normalnie ze mną rozmawiał z czym wcześniej miał problemy. Wyszedłem pod wieczór i pojechałem do niego domu spać. Rozmawiałem z jego synem (moim tatą) wieczorem o tym, że ta noc może być dla niego ciężka (mi się tak wydawało) i nie myliłem się. Poszedłem zmartwiony spać rano nieświadom niczego dowiedziałem się że nie żyje, zmarł o 3:45. Na samym początku nie docierało to do mnie, odebrałem to jako żart. Nagle zacząłem uświadamiać sobie że to prawda. Oblałem się zimną wodą i nie wiedząc co zrobić zszedłem na dół, była tam cała rodzina w podobnej sytuacji jak moja. Był dla mnie wielkim człowiekiem, bardzo mi bliskim. Spędzałem u niego każde swoje wakacje, rozmawiałem z nim dużo i strata tak wartościowego człowieka była dla mnie nie do przyjęcia. Cały pogrzeb był dla mnie jeszcze bardziej traumatycznym przeżyciem, modlitwa przy zwłokach w kapliczce, czy ostatnie pożegnanie przy trumnie.. Brak słów żeby to opisać, a najgorszy był moment wkładania trumny pod ziemię, czułem w sercu ogromny ból. W międzyczasie, trochę wcześniej bo w kwietniu dziadek od strony mojej mamy (bliska mi osoba, bo z naszego miasta - często go odwiedzałem, zawsze sobie żartowaliśmy, brał mnie na działkę to zawsze mu pomagałem, puszczaliśmy razem gołębie i w ogóle) też zaczął mieć problemy i to nie małe. Wykryto u niego raka płuc, na początku ślepo myślałem że coś go uratuje, że chemia, cokolwiek mu pomoże. Wierzyłem w niego. Przez całe wakacje dręczyły mnie myśli. O dziadku który już nie żyje i o tym który właśnie walczy o życie. Byłem za granicą na całych wakacjach więc nie miałem jak się z nim spotkać. Przed wyjazdem jeszcze z nim normalnie rozmawiałem, był wyniszczony przez chemię ale widać było że jeszcze może coś się uda.. Podczas wakacji miałem dni że nie mogłem spać, miałem myśli o nich których się nie wiadomo czemu bałem i boje. Czasem w nocy płakałem. Gdy wróciłem już do domu od razu pojechałem go odwiedzić. Wyglądał fatalnie, już wiedziałem że to końcówka jego życia bo dostał łóżko z hospicjum i w ogóle.. Od tamtej pory go codziennie odwiedzam, dziś też byłem.. Obawiam się że jego czas już jest liczony w godzinach.. Wygląda fatalnie, już nie jest w stanie ze mną rozmawiać.. Widzę jak umiera i nie mogę nic zrobić, ciężko mi się pogodzić z tym że odchodzi mój drugi dziadek, że za niedługo czeka mnie znów pogrzeb, że stracę bliską mi osobę i do tego patrze na jej cierpienie.. Płacze po nocach, mam dosyć wszystkiego, jestem zmęczony i dwa razy brałem jakieś leki na uspokojenie przed przyjściem do niego bo widok jest okropny.. Dziś się u niego rozryczałem, wiem że to nie męska postawa ale nie potrafię inaczej. Do tego od początku szkoły mam same problemy, nic nie rozumiem z materiału bo nauczyciele jadą z nami z grubiej rury. W ciągu 2 dni szkoły przerobiłem 4 tematy z matematyki (jestem na mat-fiz) i mam już zapowiedziany sprawdzian na za tydzień, tymczasem chce jeszcze ten czas spędzić ze swoim bliskim ale wiem że nie mogę zawalić szkoły. Powiedzcie mi co robić, bo głupieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gadałeś o tym z rodzicami? jakie z nimi masz relacje?

Jeśli to osoby którym ufasz,to pierwsze co z kim idziesz pogadać,potem ewentualnie jeśli całkowicie się sypiesz spycholog/psychiatra,kontakt z innymi,familią ogólnie jeśli masz komu ufać .

 

Co do postawy,ch&& z męską postawą,każdy z nas ma inny próg "wrażliwości" i coś takiego może rozstroić.

Tak raczej nic więcej nie wymyśli,pogodzić się z utratą może tylko upływ czasu raczej,nothing moar.

W skrajnym wypadku doczekaj do 18 i idź do znachora na własną rękę,zależnie od stanu psychy i innych czynników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedrzej20, Twój pogarszający się nastrój nie jest niczym dziwnym w obliczu tego, co Cię spotkało. Straciłeś jednego dziadka, teraz choruje poważnie drugi. Do tego masz własne codzienne obowiązki i problemy. Jak sobie z tym poradzić? Co robić? Nie ma jednej słusznej recepty. Musisz zaakceptować to, co jest nieuchronne. Daj dziadkowi odczuć, że jesteś przy nim i jest dla Ciebie ważny. Ale pomyśl też o sobie. Rozmawiaj o swoich uczuciach z bliskimi, wzajemnie się wspierajcie. Te trudne chwile mogą Was do siebie zbliżyć i wzajemnie możecie sobie pomóc. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×