Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...


Rekomendowane odpowiedzi

  filip133 napisał(a):
Nie mów nic o śmierci i zabiciu... :(
to metafora taka była; jedną nieudaną (nieprzemyślana, nieudolną i parę innych pejoratywnych określeń z przedrostkiem -nie) próbę samobójczą już w tym miesiącu zaliczyłam - nie będzie kolejnych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  NN4V napisał(a):
Ale za co poczucie winy?

Za to, że go odtrąciłam. Mimo tych wszystkich dziwnych zachowań - starł się dla mnie, o mnie... Był dla mnie dobry - nie wyzywał mnie o nic, nie powiedział nigdy nic przykrego, co piątek dostawałam kwiaty, a mi było co raz bardziej duszno i duszno...

Na pewno nie zasłużył na to, żeby go krzywdzić. A ja to zrobiłam i sobie nie radzę z ta świadomością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, poczucie winy jest zupełnie naturalnym stanem. Każdy, kto ma jakąkolwiek empatię i wrażliwość, odczuwa takie rzeczy po zerwaniu - szczególnie, gdy wie, że druga strona cierpi. Plus jest taki, że to uczucie minie, czas jest najlepszym lekarstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  cheiloskopia napisał(a):
Jego zachowanie tłumaczyłam sobie strachem przed utratą, miłością, zaślepieniem... Ale nie ukrywam, że przestraszyła mnie owa impulsywność i skłonność do dziwnych zachowań pod wpływem emocji.

Wiedz, że coś się dzieje. Zwyczajnie jest nieprzewidywalny i intuicja mi podpowiada, że jest zdolny do szantażów emocjonalnych i agresji.

 

Śmieszy mnie pierdolamento, że krzywdzisz gościa. Masz tak niską samoocenę jak stąd do Moskwy przez Tokio i jeszcze ktoś wzbudza w Tobie poczucie winy, że niby zawaliłaś. Chłopak okazał się mało empatyczny i zapatrzony w czubek własnego nosa, do tego wmawiał Ci, że nic dla Ciebie nie znaczy (bardzo toksyczne zachowanie!) i wywiera na Tobie presję krokodylimi łzami. :lol:

Ewidentnie on również ma problem ze sobą i dopóki nie upora się ze swoimi problemami, będzie toksyczny dla innych.

 

Dziewczyno, dowartościuj siebie! Myśl o sobie, stań się egoistką. Przecież Ty doszczętnie zwariujesz, jeżeli całe życie będziesz obwiniać siebie za to, że jakiś dupek strzelił na Ciebie focha.

 

PS Jeżeli ,,zrzucę kajdany niewoli krzyżackiej" to chętnie poeksploruję z Wami cmentarz. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  zima napisał(a):
po pierwsze znacie historie z perspektywy tylko jednej strony...

Mnie ta jedna strona wystarczy, bo nieraz wikłałam się w toksyczne relacje z ludźmi i wiem, o czym cheiloskopia pisze. Jestem całymi sercem i duszą, a nawet ręcyma i nogamy za nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia:

 

Kiedy ja mialem takie maratony, ze ciągle o czymś myślałem i myślałem, to spokój odnalazłem w książkach. Polecam Tobie pozycje pt. "Toksyczni rodzice" Susan Foward - jesli tego nie czytałaś, to mogę wysłać Tobie elektroniczna wersje na maila jak mi podasz. ;) Byc może lektura tego pozwoli sie skupić na prawdziwym źródle problemu i pozwoli odpocząć od obu absztyfikantów póki co!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Mae napisał(a):
Śmieszy mnie pierdolamento, że krzywdzisz gościa. Masz tak niską samoocenę jak stąd do Moskwy przez Tokio i jeszcze ktoś wzbudza w Tobie poczucie winy, że niby zawaliłaś.
  Mae napisał(a):
Dziewczyno, dowartościuj siebie! Myśl o sobie, stań się egoistką. Przecież Ty doszczętnie zwariujesz, jeżeli całe życie będziesz obwiniać siebie za to, że jakiś dupek strzelił na Ciebie focha.

 

Jeden z tych problemów, z którymi sobie nie radze - ciągle poczucie winy.

Ps. "Pierdolamento" muszę wpisać do swojego słownika ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  cheiloskopia napisał(a):
....Ps. "Pierdolamento" muszę wpisać do swojego słownika ;)

Hehe... Mae ma wiele niezglębionej erudycji w słownictwie. :D

 

  cheiloskopia napisał(a):
  NN4V napisał(a):
A ja nawet mam łopatę. :mrgreen:

Szpadel byłby chyba lepszy ;)

Nie rozróżniam tych narzędzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V Jestem fanką Białoszewskiegio, dlatego uwielbiam takie "neologizmy" ;)

A co do szpadla i łopaty - wiesz, ja ze wsi jestem (i nikt mi nie powie, że w XXI wieku różnice między ludnością wiejską i miejską nie istnieją; może nie są tak zauważalne jak kiedyś, ale mimo wszystko, jeśli się przyjrzeć, da się je dostrzec) i nie raz łopatą machałam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  zima napisał(a):
po pierwsze znacie historie z perspektywy tylko jednej strony...

 

Owszem, ale tego nie przeskoczymy. Poza tym cheiloskopia pisze o swoich problemach, więc nie oceniamy, zajmujemy się jej dobrem, jej uczuciami, lękami itd. Ma prawo czuć się dobrze i w zgodzie ze sobą, jeśli by tu pisał jej były chłopak, to pewnie też byśmy się starali mu pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  refren napisał(a):
  zima napisał(a):
po pierwsze znacie historie z perspektywy tylko jednej strony...

 

Owszem, ale tego nie przeskoczymy. Poza tym cheiloskopia pisze o swoich problemach, więc nie oceniamy, zajmujemy się jej dobrem, jej uczuciami, lękami itd. Ma prawo czuć się dobrze i w zgodzie ze sobą, jeśli by tu pisał jej były chłopak, to pewnie też byśmy się starali mu pomóc.

 

Zima zwróciła uwagę na mój egoizm... Cóż mogę powiedzieć - mam świadomość jego istnienia.

Im bardziej ten związek się "rozwijał", tym ja czułam się gorzej pod względem psychicznym. Może nie potrafię być kochana i szanowana - nie wiem, ale zauważyłam, że powaga relacji z M. i natężenie tęsknoty za K. oraz myśli o bezsensie swojej egzystencji to wartości wprost proporcjonalne. Egoistycznie zakończyłam, chyba obiecujący, związek, planuję pewne kwestie wyprostować drogą terapii grupowej i polubić samotność, bo - póki co - do życia z ludźmi się nie nadaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  NN4V napisał(a):
Hehe... Mae ma wiele niezglębionej erudycji w słownictwie. :D

No ale już bez kadzenia. :evil:

 

  cheiloskopia napisał(a):
Jeden z tych problemów, z którymi sobie nie radze - ciągle poczucie winy.

I widzisz, sama dostrzegasz, że to problem. Twoje poczucie winy nie ma logicznego uzasadnienia. Nie Ty jesteś winna posiadania nieodpowiedzialnych rodziców, którzy wyrządzili Tobie krzywdę, trwającą tyle lat.

Musisz wyjść ponad swoje stany lękowe (ja to nazywam depersonalizacją), spojrzeć obiektywnie na swoje problemy oraz przypadłości i przeanalizować je dogłębnie. Nie umiem tego wyjaśnić, ale mam nadzieję, że rozumiesz mniej więcej, co miałam na myśli. :P

Ja tak robiłam i dalej robię i jest mi znacznie łatwiej utrzymać równowagę psychiczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Mae napisał(a):
Musisz wyjść ponad swoje stany lękowe (ja to nazywam depersonalizacją), spojrzeć obiektywnie na swoje problemy oraz przypadłości i przeanalizować je dogłębnie.

Myślałam, że po trzech miesiącach spędzonych na analizie własnych lęków i emocjonalnych ułomności (w ramach terapii na dziennym oddziale psychiatrycznym) już potrafię nieco bardziej obiektywnie patrzeć na swoje problemy - nazwijmy to wprost - psychiczne, a tu się okazuje, że jestem - za przeproszeniem - w czarnej dupie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×