Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD


SrebrnaSowa

Rekomendowane odpowiedzi

Rebelia, aż tak, zdecydowanie. Traumą dla dzieciaka jest uświadomić sobie, że ci ludzie, którzy są twoimi prawnymi opiekunami to nie bynajmniej super-ludzie, których podziwiasz za umiejętności radzenia sobie z rzeczywistością, a dzieci takie jak ty, tylko z przeterminowaną metryką. Wtedy traci się podstawowe poczucie bezpieczeństwa, i to na długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że rodowici łodzianie (w większości potomkowie okolicznych wiosek :lol: ) cisną bekę z miasta jeży. Ja tam nie mam nic przeciwko, moja mała 800 letnia ojczyzna, w której zabytku mało co zaznasz, a wiochy i patoli jak najbardziej, również bawi mnie bo rozpuku. :105: Kiedyś tam się zjawię u Was w odwiedziny, na pewno. Tymczasem koniec offtopu (i niech to wywalą jak chcą), miłej nocy Rebelio, kiedyś nadejdzie sądny czas rewolucji. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, pewnie masz racje - trudno mi się otworzyć, na terapii tez w tej chwili pracuję glownie nad "otwieraniem się " :) I jest to trudne zadanie w dalszym ciągu. Niemniej sama u siebie zauważam już pewne postępy, i to mnie cieszy.

Pisaliscie o grupie - ja tez się zgodze, ze najwazniejsza jest relacja w dwojce - czyli rozumiem, z partnerem, ale ja jakos mam taką idee fix ;), ze żeby dobrze odnaleźć się w związku, trzeba najpierw "wyjść do ludzi", po prostu poznac ludzi, i swobodnie się wśród nich czuc. Mialam wcześniej takie stane lękowe, podobnie jak Ty, Srebrna Sowa, balam się ludzi po prostu, ich reakcji, oceny, odrzucenia. Utworzenie zwiazku z moim partnerem widze teraz jako trochę "ucieczke" w relacje dwuosobową (to wlasnie było dla mnie trochę introwertyczne, NNV4), i ta relacja tez nie była dobra od początku, teraz to wspólnie naprawiamy.

 

wariorr, pytales, co czuje kiedy ktoś się chce do mnie zblizyc - kiedys glownie lęk, i rozne mieszane uczucia.. teraz to się zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luna*,

Pisaliscie o grupie - ja tez się zgodze, ze najwazniejsza jest relacja w dwojce - czyli rozumiem, z partnerem, ale ja jakos mam taką idee fix

Nie, niekoniecznie z partnerem. Relacje w dwójce można budować też na warunkach przyjacielskich i tego w zasadzie się trzymam. Ergo: lepiej mieć jednego lepszego przyjaciela niż 200 mniej znaczących znajomych, którym wydaje Ci się, że możesz zaufać.

 

trzeba najpierw "wyjść do ludzi", po prostu poznac ludzi, i swobodnie się wśród nich czuc.

Gdyby to był wyznacznik udanych relacji to podejrzewam, że fobia społeczna stałaby się osobnym schorzeniem i chorobą cywilizacyjną. Nie musisz się wśród ludzi czuć swobodnie, nikt nie mówi, że jeśli za chwilę nie wyluzujesz się wśród 10 obcych osób w pubie to nic z Ciebie nie będzie. Ja np do tej pory poznając kogoś zachowuję bezpieczny dystans i pozwalam się sobie otworzyć dopiero po dłuższej chwili - muszę wyczuć drugą stronę, a to zajmuje trochę czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Nie pisałem na tym forum już od kilku lat. Zmagałem się z nerwicą lękową, nie mogłem spać przez strach w nocy, i nie mogłem nawiązywać normalnych kontaktów z ludźmi przez wiele lat. Ale ten problem minął, stałem się normalnym człowiekiem. Jednak ten problem wrócił do mnie jak bumerang, w postaci mojej dziewczyny.

Spotkaliśmy się półtora roku temu, na studiach na które się dostaliśmy. Ona jest z zagranicy, ja stąd. To była i jest moja pierwsza dziewczyna. Ona bardziej podeszła do mnie niż ja do niej, bo byłem wtedy mega nieśmiały, podczas gdy ona była śmiała, ale mocno nie dostosowana społecznie, tak jak ja kilka lat wcześniej. Jednak ja zaakceptowałem jej dziwne wypowiedzi, bo sam wcześniej nie wiedziałem co i jak mówić ludziom i to było mi bardzo znane. Na dodatek ona, jako jedyna śmiała się z rzeczy które ja mówiłem, i była jakoś zaskakująco podobna do mnie, jak nikt inny. Zakochałem się w niej, a ona we mnie.

Jednak jakieś dwa miesiące w nasz związek zaczęły się z nią problemy. Miala słabe wyczucie do tego, co by mnie obraziło, a co nie, wręcz nie dbała o to. Zaczęła mówić o chłopaku, który jej się kiedyś podobał. Mówiła o niezręcznych wpadkach w stylu "On wpadł na mnie" itp. Długo tego nie wytrzymałem i wyszedłem z jej pokoju w akademiku i wróciłem do domu. Wtedy jeszcze przeprosiła, bo nie byłem do końca jej jeszcze znany. Ale mnie to mocno wkurzyło.

Potem zaczęły się poważniejsze sprzeczki. Nie powiem nawet o co się zaczęły, bo przyczyny były tak błahe, że ich nie pamiętam. Ona szybko traciła nerwy, zaczynała od bezczelnych i egoistycznych komentarzy w stylu "Nie będziesz ode mnie wymagał żadnych przeprosin", a kończyła na wrzaskach i rozstaniach. Często bez przeprosin, kazała mi wręcz tylko pocałować ją. Ja byłem niepewny siebie i to wytrzymywałem ( i się teraz biję w piersi o to).

Kiedy nie było sprzeczek, była bardzo sympatyczna i miła i czas z nią był cudowny. Nie mogę tego zaprzeczyć. Ale podczas sprzeczek zmieniała się w potwora. Długo mnie to zastanawiało, stąd te wybuchy agresji w takiej miłej osobie.

Któregoś dnia powiedziała mi o tym, jak jej rodzice ją traktowali gdy się źle zachowywała. Był raz kiedy jej tata, gdy miała 9 czy 10 lat, bił ją nagą i kopał ją nagą na podłodze, za złe oceny. Podobno przeprosił ją nawet następnego dnia. Ale i tak mocno go kochała. Raz ją rodzice pozostawili w taczce bez spodni, zanurzoną w jakimś bardzo ostrym materiale roślinnym po uda, i była tam ze 2 godziny, i kiedy ją wyciągnęli, jej nogi były całe we krwii. To też była kara za coś. Gdy była ze mną, mówiła że kary stały się mniej surowe gdy była starsza, ale jeszcze niedawno, gdy miała 14 czy 15 lat, tata bił ją, podobno bardzo mocno, pasem po tyłku. Mama potrafiła też jej dać z liścia, dosyć mocno, nawet ostatnio, gdy nie chciała pomóc w gotowaniu itp. Te historie mnie przerażały, ale gdy ich krytykowałem, to ona ich broniła, choć często ze łzami w oczach. Bardzo było mi jej żal.

Niestety kierunek studiów był dla niej zbyt ciężki, nie zdała egzaminów i została skreślona. To był duży cios emocjonalny dla niej. I długo się nie widzieliśmy przez to, bo nie mogła przedłużyć wizy.

Zastanowiło mnie, czy jej złe traktowanie mojej osoby było jakimś skutkiem tych kar. Pojechałem do jej rodzinnego domu, za granicą, na kilka dniach dosyć fajnej wizyty. . Jej tata potem miał jakiś wyjazd z firmy na kilka dni, i ona bardzo chciała pójść razem z nim, mimo iż ja byłem jej gościem. Tata jej nie zabrał, ale była bardzo niezadowolona i zdawało mi się że w ogóle nie miała żadnej świadomości o tym, że to było bardzo egoistyczne w stosunku do mnie. Nawet powiedziała, że "pogadam przez te kilka dni z jej mamą i siostrą gdy jej nie będzie". Dzień przed moim planowanym wyjazdem do Polski, ona mnie obudziła o 9 rano, zrobiła mi śniadanie, i potem powiedziała, że nie chce ze mną już być. Rozpłakałem się i zamknąłem się w ich łazience na kilka minut. Ona mnie potem przeprosiła, i wyszła ze mną na spacer. Powiedziała wtedy, że była przekonana, że rodzice są przeciwko mnie. Zdziwiło mnie to, bo odnosili się do mnie z dosyć sporym szacunkiem, i nie widziałem jakiejś niechęci. Historie o tym, jak oni ją namawiali do rozstania, lub zredukowania mnie do kolegi, się nasilały. Byłem na progu skonfrontowaniu jej rodziców. Wyjechałem z wielkim żalem do niej. Nawet gdyby, to co z tego ? Jej miłość jest tak nieważna, że byle jaka dezaprobata od razu to niweluje ??

Powiedziała mi kilka dni później, że się myliła. Pokłóciliśmy się, a potem nie widzieliśmy przez dwa miesiące do początku następnego roku akademickiego. Ona próbowała znowu studiować to samo. We wrześniu zaczęły się kłopoty. Spodobał się jej chłopak na jej roku, i zaczęła do mnie chłodnieć. Nie mogłem tego znieść, i sam, dziwiąc się samemu sobie, bo byłem mega niepewny siebie, po raz pierwszy, wydarłem się na nią. Bardzo głośno i długo. Doprowadziłem ją do łez, nie mogła spać przeze mnie. Następnego dnia ją zmyliłem żeby się ze mną spotkała gdy akurat ten chłopak ze mną gadał. Powiedziałem im obu na głośno, że się z nią rozstałem przez niego. On, zawstydzony uciekł i powiedział, że jest tylko kolegą, ja potem dalej na nią wrzeszczałem, i potem do mnie wróciła.

Zacząłem ją od tamtej pory kompletnie inaczej traktować. Krzyczałem gdy coś mi się nie podobało. Trzymałem ją krótko, kompletnie się zmieniłem. Darłem się, nigdy nie akceptowałem jej racji, zawsze mnie przepraszała i się mnie bała, choć ręki na nią nigdy nie podnosiłem. I o dziwo zaczęła mnie takiego kochać bardzo mocno. Raz ze łzami po tym jak na nią nawrzeszczałem powiedziała że mnie kocha, i gdy ją przytuliłem, westchnęła jakby z podniecenia. Z jednej strony lubiłem to, że mnie znowu kocha, ale z drugiej strony nie lubiłem jej tak traktować, bo ja taki nie jestem, to było sztuczne, po to, żeby miała do mnie szacunek, i to działało bardzo dobrze. z

Przeszła pierwszą sesję, tylko z jednym warunkiem. Ale się bardzo zmęczyła psychicznie. Drugi semestr radziła sobie, i tuż przed sesją, zaczęła się mocno stresować, i dwa tygodnie temu, dostała obsesji najpierw że jest w ciąży. Potem zaczęła mieć ataki paniki w nocy, tak jak ja kiedyś, i już od prawie dwóch tygodni nie śpi, i żadne leki nie działają. Nie kontatkuje się ze mną w ogóle, bo nie ma siły, siedzi zamulona i niewyspana w domu.

To wszystko wynik jej wychowania, też dzieci w jej szkole, które ją bili, bo nikt jej nie lubił, a także tych studiów, bo one są za trudne dla niej. Ona może je skończyć, ale psychicznie ją wykończą, i chyba niedługo zrezygnuje. Ja przestałem na nią krzyczeć. Wiem że ona to lubiła podświadomie, i za to mnie częściowo kochała, ale widzę, że to miał też swój wkład w jej załamanie nerwowe, i się z tym źle czuję, i wolę być spokojnym sobą, jak kiedyś. Czy jest jakiś sposób żeby się zreformowała ? Przeraża mnie to, ale nic na nią działa, oprócz krzyku. Gdy powiem coś normalnie, ona mnie wyśmieje, nawet poniży i powyzywa. Ale gdy wrzasnę, słucha się mnie. Jak ją nauczyć normalnie funkcjonować, bez krzyków jako motywatora ? Przecież tak nie można całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×