Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nocne Smarki


buka

Rekomendowane odpowiedzi

nie no stanowisko pracy mam samodzielne, ale ci co podchodzą w jakiejś sprawie to na pewno sperme czują bo chusteczki leżą w kącie... musze zacząć je do worka chować w sumie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak zatrzymać suicydalną machinę? ile lat terapii potrzeba, żeby uczynić życie z bpd znośnym na tyle, żeby kupować roślinki na parapet, szczypiorek na pomidorek i nie kłaść się z myślą, że to tylko kwestia kilku lat i wszystko zmierza w tę stronę i jest się na to skazanym i życie jest tak bardzo nie do zniesienia będąc w izolacji nawet w obrębie niuansów własnego ja i nie rozumiejąc i bojąc się i nie chcąc już żyć, bo to nie nasz wymiar, zresztą nigdzie nie ma naszego. przecież

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie dam rady się do tego przyzwyczaić, bo uodporniłam się już na chemię trzymającą mnie w jako takich ryzach, każdemu krokowi towarzyszy myśl o samobójstwie, nie mam siły pracować nad sobą, żeby osiągnąć stan pozorowania życia na ćwierć gwizdka. nie pasuję tu, nie czuję się sobą, bo nie ma mnie od kilkunastu już lat, nie ma tożsamości, pragnień, nie wiem kim jestem, jestem nikim, robię w gacie na widok ludzi albo ich obrażam ironicznie popierdując albo od nich uciekam, całe szczęście w tych naj najbliższych relacjach nie wyładowuję nieświadomie na nich swojego gówna, a raczej staram przed sobą chronić, choć tyle zyskałam po 2 latach jęczenia i przeciągania na kozetce. sory za bełkoty, mój przywilej chlania do monitora

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siergiej Arbuzow, No ale jak się jest takim dla tej jednej osoby, to można być też tak dla siebie. Też tak mam myślę, ze pomaga to, ze chociaż komuś można powiedzieć jak jest. Poprzez to mówienie i bycie sobą w świecie ,,nie siebie'' tak jakby się nie gra życia, tylko gra siebie prawdziwą. Tak jakby wraca się do tej roli która się nie wykształciła prawidłowo. Kiedyś na terapii taki terapeuta powiedział mi, ze będę miał bardzo trudno bo nie byłem nigdy sobą, tak pomyślałem przejebane to mam teraz ale teraz już rozumiem o co mu chodziło(choć wyszło jednak coś innego) O to ze boże narodzenie to trzeba będzie przeżyć na swojej skórze a człowiek w Chrystusa nie wierzy to jak w siebie, często nie znanego siebie, uwierzy. Dlatego są te takie różne dziwne rzeczy które nas bawią a nie wydawało by się ze mają aż tak/ tyle w takim wieku. Bo nie ma tego kompozytu osobowościowego jako całej spójnej jednostki osobowej. Sa takie tu jestem dzieckiem, tam gdzieś trochę mniej, tu tu król parkietu, boje się, boje się niech mnie ktoś przytuli i trzyma tak całe życie do tego emocje szaleją, stany szaleją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jest cos lepiej po tej kozetce? Ale teraz gorzej czy jak? Na leki się nie uodpornilas, bo leki nie działają na chęć życia, tylko nastawienie które zyskujesz z każda próba,,o teraz może być lepiej"" bo ci podpowiada tak logika dane/słuchane siebie a nie emocje i to co teraz wyje. Tak jest, ze ma się taka wewnętrzną konfrontacje bez tych obron które troche podpowiadają ,nie pedziuj"" to tez stan nie naturalny, taki lękowy przechwyt. Powstaje to wtedy gdy nie masz już sił aby okłamywać siebie, ciągnąć tego wszystkiego. Od takiego stanu się startuje, tylko trzeba go dobrze zacząć, przed tym zanim włączy się stare myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak zatrzymać suicydalną machinę?

 

Należy zniszczyć ośrodek decyzyjny, wtedy machina ulegnie zagładzie wraz z nim. Myślę, że jest nas ileś osób na tym świecie, które mają pełną świadomość tragedii zapisanej w naszych genach. Istnienie jest nieznośnie, najgorsze dla mnie jest poczucie braku sensu. Nie wiem jak długo będę mógł się jeszcze okłamywać, ale póki co wypracowuję w tej materii sukces. Poznałem mechanizmy, lepiej siebie, ale walczę dla samej walki. Moje życie - moja walka. Mein Kampf.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, ale samemu chyba nie da się tych mechanizmów zgłębić, nie, i ich pokonać? trzeba być w terapii? może choć jakieś podręczniki dla ludzi z tym zaburzeniem..? chwilowo rzygam sesjami terapeutycznymi, a jednocześnie nie wiem, jak dużo czasu będę potrzebowała, żeby się bez nich kompletnie stoczyć. chodząc na terapię prawie nie robiłam sobie krzywdy i jakiś żandarm z tyłu głowy napominał, jak puszczały hamulce. a teraz to, no :( brak sensu i wewnętrzna próżnia są najgorsze, bo jak tu walczyć, jak nawet nie ma o co?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem wybitne mechanizmy auto-manipulacyjne, które chroniły mnie przed konfrontacją z życiem, z prawdą o nim, nawet nie przed sobą samym. To było tak ułożone abym nie wył. Sam do tego doszedłem na terapii, po co robię właśnie taki stan całkowitego wyplewienia, bo myślałem, ze chce sie po prostu zniszczyć ale nie. To dlatego aby przez jakiś czas sie zacząć bez całej tej otoczki chroniącej, bez której musiałbym się odjebać.

Michał to dobry specjalista, myślący znający parę technik ale czasem trzeba siebie dobrze poznać ale dobrze, to nie znaczy ból po dno samo, tylko to dlaczego się tak myśli.

Ja to odkryłem w sposób genialny, poprzez to ze podczas stanów zniszczenia gdy dochodzę do siebie lepiej mi się myśli, nawet lepiej konstruuje zdania w formie pisanej, może nie lepiej bo to kiepski stan ale bardziej klarowny, prawdziwy. To dlatego, ze wtedy nie działa mój umysł na około, nie chodzi tymi pokrętnymi ścieżkami do celu, nie działa ta machina która zaczęła działać w młodości aby uśmierzyć ból i zrozumieć w sposób przyswajalny pewne rzeczy.

Dlatego uważam ze autoagresja to nie taka agresja do końca ale pewne zniszczenie w celu powstania nowego, lub dania szansy dostrzec. To jak schizofrenik biorący dragi aby zlikwidować pewne objawy schizy, inni myślą ze ćpa ale nie do końca pod tym transparentnym działaniem takie kryje się meritum.

Podobno 2/10 osób da się pomoc, trzy z reszt będą mieć fazy zmienne ale warto z nimi pracować bo mogą mieć bardzo długie dobre lata a potem upadać. Pozostała piątka to osoby które chodzą i nic z tego nie będzie, mogą minimalizować straty wyrządzone innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siergiej Arbuzow, Okłamywanie to takie chronienie. Ochrona ale nie wiesz przed czym bo nie masz dostępu do tych mechanizmów. (dlatego terapie grupowe sa najlepsze bo inni ci mówią coś co cie niszczy) Działają one jakby na twoja korzyść ale po przez to nie dają się rozwiązać. Nie da sie ich wyłączyć a ich funkcjonowanie jest pokrętne i zbędne. Lepiej skonfrontować sie z materiałem, zrozumieć po co to powstało, ja jakim etapie, jak chroniło to spoko rozumiesz jako mechanizm np ochrony dziecka. Jak chronią przed prawda bo ktoś jest np wredną suką to już mniej spoko dla kogoś bo wiadomo to taki bardziej element siebie niż coś środowiskowo nabytego. To trzeba zrozumieć zaakceptować powyłączać, mieć otwarty umysł. Po tym ma się umysł który się samo kontroluje, na podstawie tego jakby sie samo hamujesz w zachowaniach, czytasz własne emocje jak czytankę i wiesz co gdzie jest meritum - prawda a gdzie działa całe pojebane ministerstwo ochrony które owszem spoko dobrze chroniło przed czymś kiedyś ale teraz już jest nie potrzebne i nie pomaga, zrozumieć jak funkcjonuje twój/nasz świat.

Wiele osób myśli ze będzie jakoś inaczej myślało, owszem będzie ale ta droga (pokrętna hamująca) zawsze będzie, tylko będzie się z niej mniej korzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×