Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ostatnio jest ze mną coraz gorzej, proszę o radę


Bartek1988

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

 

Mam na imię Bartek, 26 lat. I tak jak napisałem w temacie, coraz ze mną gorzej. Coraz gorzej się czuję i mam coraz mniej motywacji do czegokolwiek. Gdybym mógł po prostu położyłbym się spać i tak już został. Ale może od początku.

 

Chodzi o to, że moja sytuacja życiowa jest w stanie ślepego zaułku. Półtorej roku temu obroniłem pracę inzynierską, z czego bardzo się cieszyłem. Same studia dawały mi dużo satysfakcji. Miałem wrażenie, że do czegoś dążę i dawało mi to nadzieję na lepszą przyszłość. Po studiach przyszedł czas na roczny staż w branży leśnej (inżynier leśnik) i, niestety, stwierdziłem, że leśnictwo w gruncie rzeczy nie jest dla mnie. Co innego studia a co innego praktyka. To smutne. Gdybym przed wybraniem ścieżki zawodowej wybrał się do technikum leśnego a nie do liceum wiedziałbym sto razy więcej i miał lepszy wgląd na sytuację. Być może zrezygnował póki miałem czas i wybrałbym coś innego. No nic, bywa i tak. Zakończyłem staż i rozpoczęły się ze 3 tygodnie bezrobocia, kiedy to poszukiwałem pracy. Jak na ironię znalazłem, i to jeszcze zgodnie z wykształceniem. Nie w Lasach Państwowych a w Zakładzie Usług Leśnych, nieco inna branża choć miejsce pracy to samo.

 

Obecnie pracuję na stanowisku kierowniczym, w nadzorze. Zarabiając po 1200 netto na miesiąc, u prywaciarza, który ma mnie i resztę pracowników za kompletne gówno. Nienawidzę swojej pracy. Źle wpływa ona na mnie psychicznie. I nie wyobrażam sobie pracować tak do końca życia. Zacząłem nawet dorabiać, lecz pracując czasem powyżej 12 godzin/dobę wyciągam jedynie maksymalnie do 2500. Nie chcę tak dłużej i męczę się ciągle. Jednocześnie zawsze uważałem, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu toteż bardzo boję się zrezygnować w tej pracy i szukać innej. W końcu nie mam zbyt wiele doświadczenia w innych rodzajach pracy.

 

Obecnie przepełnia mnie żal i poczucie straty wielu lat, które mogłem poświęcić na coś innego. Kto wie, może gdybym wybrał inną drogę byłbym szczęśliwszy. Teraz jednak towarzyszy mi już tylko lęk o moją przyszłość, zadaję sobie pytanie czy już zawsze tak będzie. Towarzyszy mi także coś innego - coraz więcej alkoholu, zastępczy środek na uspokojenie. Na sen, na wszystko.

 

Bardzo chciałbym coś zmienić. Umieć dokonywać zmian w życiu. Skoro mam taką możliwość to mógłbym wybrać się na inne studia bądź zrobić jakiegoś technika czy kurs zawodowy. Jestem jednak sparaliżowany, boję się wybrać kierunek, nie wiem jak. Boje się że znów popełnię błąd. Pogrążam się w takim dziwnym bezruchu. A może i lepiej. Nie lubię swojego obecnego życia i nie mam kompletnie siły aby to zmienić. Czasem myślę, że może po prostu zachlam się na śmierć. Albo wezmę tabletki nasenne i już nigdy się nie obudzę. Tak bardzo lubię spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

pewnie niespecjalnie podniosę Cię na duchu moim wpisem, ale jednak coś postanowię napisać. Trochę o sobie, a trochę o tym, co myślę na temat Twojej sytuacji.

 

Wyobraź sobie, że można bardziej zmarnować lata niż Ty to zrobiłeś ( choć osobiście wcale tak nie uważam ). Ja mam 29 lat i jestem na II roku studiów ( 4 z kolei ). I nie wynika to wcale z faktu, że jestem rozkapryszoną księżniczką, która sama nie wie, czego chce od życia. Otóż wiem, a nauka od zawsze była całym moim światem :roll: Studia przerywałam z powodu zaburzeń depresyjno - nerwicowych. Obecnie też mam silne zaburzenia lękowe, ale staram się ( po rocznym urlopie zdrowotnym ) kontynuować naukę ( często, gęsto na silnych prochach typu benzo, żeby w ogóle móc pójść na wykład czy ćwiczenia - takie mam nieraz lęki ). A na studiach bardzo mi zależy, bo to jest wreszcie to, co mnie naprawdę mega interesuje. Dobra, to tyle o mnie ...

 

A teraz chciałabym się jakoś ustosunkować do Twojej sytuacji. Z tego, co piszesz, to masz klasyczne objawy depresji i nie mów - ale jak to, przecież depresja to babska przypadłość, bo wcale tak nie jest. Dużo chłopaków i mężczyzn z tego forum leczy się na depresję i inne zaburzenia natury psychicznej. To nic krępującego. Dlatego radzę Ci jak najszybciej udać się do specjalisty ( mam na myśli lekarza psychiatrii ), który wdroży Ci odpowiednie leczenie. Wtedy na pewno łatwiej będzie Ci spojrzeć na pewne sprawy z boku, niejako z dystansu. Alkohol i prochy nasenne niczego tu nie zdziałają, a mogą tylko człowieka pogrążyć na dłuższą metę poprzez silne uzależnienie. Wiem, o czym piszę, bo sama zmagam się z bezsennością.

 

Pozdrawiam Cię serdecznie ;) i życzę wytrwałości w odnalezieniu swojej drogi życiowej.

 

PS Tak na marginesie, też kiedyś rozważałam leśnictwo i wydawało mi się, że jest to zawód stworzony wprost dla mnie ( może dlatego, że kocham las, ale to przecież nie powód, żeby od razu pakować się na niełatwe studia, które dają małe szanse znalezienia dobrej pracy, poza tym już parę lat temu czytałam o restrukturyzacji w Lasach Państwowych i cięciach etatów ). No cóż, człowiek czasami żyje iluzjami, ale może nie jest to do końca takie złe ?

 

Trzymaj się - Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

Ja tez myslę, że masz depresję.

Jesteś przemeczony pracą, pijesz (alkohol ma działanie depresyjne, wiem po sobie) i przeżywasz rozczarowanie swoja obecna praca i perspektywami pracy związanej zawodem. To wszystko Cię przybiło. Jak masz w obecnym stanie wykazać się energią i kreatywnoscią i znaleźć wyjście z sytuacji? Na teraz możesz poprawic swój stan psychofizyczny. Zajać się depresja( nie wpedzać się w nią rozmyślaniem o tym co żle zrobiłeś i co by było gdyby+ psychiatra i leki+ew. psycholog), przestac pić i troche wiecej odpoczywać. Stac Cie na to aby mniej czasu poswięcić na dorabianie? W wolnym czasie spróbuj zająć się czymś co sprawia Ci przyjemność. Co mogło by lub sprawiało w przeszłosci bo w obecnym stanie moze byc z tym na poczatku problem.

 

Jest problem rozpamiętywania przeszłości, który pochłania Twoja energię, dołuje i nie pozwala ruszyc z miejsca. Znam to. Ja naprawdę zmarnowałem więcej życia i trudno mi sie z tym pogodzić. Przeszłości nie zmienimy, nie mamy na nia wpływu. To ozcywista oczywistosć, ale trudno ja przyjać. Jest wybór tkwić w przeszłości czy zadbać o przyszłość. Na pozór prosty...

Może skorzystaj z pomocy psychologa?

 

Sam widzisz, że teraz nie jestes soba. Możesz zmienić swoje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za odpowiedzi. U psychologów byłem już 2 razy. Podali mi jakieś testy do wypełnienia. Ale na nich się skończyło. Nie dostałem recepty na jakieś leki, miałem 2 rozmowy i to wszystko. Chyba nie stwierdzili u mnie stanu niezbędnego do dalszego leczenia.

 

Co do pracy i dorabiania, odpowiadam na pytanie doctore. Otóż nie muszę ani pracować ani dorabiać. Mieszkam z rodzicami, którzy dobrze sami zarabiają. Więc gdyby mi się nie chciało to mógłbym leżeć do góry brzuchem. Jednak wiadomo, rodzice kiedyś umrą. Nie chcę korzystać z dobrodziejstwa mieszkania z rodzicami, nie chcę się przyzwyczajać do tego. Mój sąsiad od kilku lat jest na garnku rodziców i widać dobrze mu z tym. Gdy postawię się w jego skórze to aż mnie ciarki przechodzą.

 

Oczywiście, że chciałbym wpłynąć na to co będzie. Paraliżują mnie jednak obawy przed popełnieniem tego samego błędu. Nic to jednak, bo gdy tylko spojrzę w internet i zadam pytanie "czy warto robić to czy tamto" to zawsze okazuje się, że tego i tamtego nie warto. Bo nie ma pracy itp. Toteż bardzo trudno wybrać mi obecnie jakiś inny kierunek kształcenia, czy to długo czy krótko terminowy. Zainteresowała mnie wypowiedź Arashy. Napisz, co wpłynęło na Twój obecny wybór, co studiujesz i czemu akurat na tym pozostałaś tak długo i tak się tego trzymasz. Czy to pasja czy perspektywy pracy? Jednocześnie rozumiem, częściowo, przez co przechodzisz i slę Ci wyrazy wsparcia.

 

Co do alkoholu, wiem, że powinienem przestać. Jest to obecnie dla mnie najtańszy i najskuteczniejszy środek nasenny i uspokajający. Muszę go jednak ograniczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz pójść do innego psychologa. Leki daje psychiatra. Czy powiedziałeś psychologom co Cie dręczy i co przeżywasz? Ja długo nie mówiłem, nie potrafiłem, nie chciałem.

 

Ja nie mówię rzuć robote i sie relaksuj. Zrozumiałem, żę pracujesz po 12h i pomyslałem, że możesz być przemęczony. Na kacu pewnie niezbyt dobrze się pracuje. Picie męczy fizycznie. Przynajmniej mnie. Mówiłem też o czymś co pomogło by Ci sie oderwać od myślenia o problemach, jakimś hobby, które zastąpiłoby po cześci relaksujaca rolę alko. Po co Ci kłopot z piciem? Już masz pewien skoro traktujesz alkohol jak lekarstwo.

 

A czy nie ma odpowiadajacej Ci pracy zgodnej z twoim wykształceniem? Sprawdzałeś czy są takie prace ? Nie dostępne od ręki, ale w ogóle. A coś pokrewnego po dokształceniu?

 

Nikt w internecie nie powie Ci jak masz żyć. A Twoje trudności z podjeciem decyzji zwiazane są też z Twoim kiepskim stanem psychicznym. Wiesz, że obawa przed popełnieniem błędu Cie paraliżuje? Jak nic nie wybierasz to też dokonujesz wyboru. Dlaczego Ty masz zawsze dokonywac słusznych wyborów? Pewna to jest tylko śmierć.

 

Po alkoholu ma się obnizony nastrój. On nie rozwsela. Co najwyżej na chwilę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bartku,

 

to miłe, że zainteresowała Cię moja wypowiedź i ślesz i mi słowa wsparcia ;)

Jeśli chodzi o studia, to jestem na Technologii żywności na specjalności Jakość i Bezpieczeństwo Żywności ( także w sumie również uczelnia rolnicza :mrgreen: )

Tak obecny kierunek bardzo mnie interesuje, właściwie każdy wykład, każde ćwiczenia laboratoryjne są dla mnie ogromną frajdą, jestem wszystkiego ciekawa i chciałabym czerpać wiedzę pełnymi garściami. Niestety nerwica skutecznie mnie w tym stopuje i odbiera chęci do czegokolwiek. Nikt ( oprócz najbliższych ) nie wie, co przezywam i jak wszystko jest dla mnie trudne. Zwłaszcza, że nie mam praktycznie żadnych znajomych, jestem od wszystkich prawie 10 lat starsza i nie jest to zbyt komfortowe uczucie, aczkolwiek podobno nie wyglądam, a w sklepie nadal żądają ode mnie dowodu nawet przy zakupie 2% piwa z lemoniadą ;)

 

Co do perspektyw związanych z pracą, to myślę, że wszystko co związane z żywnością wciąż będzie się rozwijać, zwłaszcza, że konsumpcjonizm rośnie i nic nie wskazuje na to, że nagle połowa społeczeństwa przejdzie na dietę, a markety będą świecić pustkami ( tak na marginesie, lasów na razie też chyba nie wytną w pień :D , no może poza Puszczą Amazońską - to taka mała dygresja, nie bierz jej do siebie ;) ) Dodatkowo ciągle zaostrzają się przepisy i standardy dotyczące jakości żywności i ktoś musi przecież nad tym czuwać 8) Ale ja nie wybiegam póki co tak daleko w przyszłość ( zwł. że obecnie przejechanie kilku przystanków tramwajem jest dla mnie mega wyczynem, a do autobusów w ogóle nie wsiadam ). Dlatego na razie chciałabym cieszyć się nauką, zdobywaniem wiedzy, ale bez tych koszmarnych lęków :bezradny:

 

Mam nadzieję, że odpowiedziałam wyczerpująco na Twoje pytania ;) A Ty skąd jesteś ... ?

Jak będziesz miał czas, to pisz, zawsze chętnie odp. jak tylko znajdę czas w przerwie między nauką.

 

Pozdrawiam - Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doctore, rzeczywiście. Strach przed popełnieniem błędu, podjęciem inwestycji, która być może się nie zwróci, paraliżuje mnie. Z internetem miałem na myśli, że zadawałem pytania w stylu "Czy warto studiować to czy tamto, jak wygląda rynek pracy w tym a tym". Odpowiedzi zazwyczaj były bardzo zniechęcające, przynajmniej jak na nasze polskie realia. Coś jednak trzeba wybrać aby iść dalej. Przynajmniej miałbym z czym czekać na lepsze czasy, o ile takie nadejdą.

 

Arasha, widzisz. Fakt, że żądają dowodu oznacza, że znowu taka stara nie jesteś. Ode mnie też bywa, że jeszcze chcą, choć wolę gorzkie piwo. Podoba mi się Twoje podejście. "Nie wybiegam tak daleko w przyszłość". Oznacza to, że wybrałaś swoją drogę sercem, zgodnie z zainteresowaniami. Nie sprawdzałaś wcześniej sytuacji na rynku pracy. Niczym skok na bungy.

 

Widzisz, chciałabyś się cieszyć. Mam podobnie. Chciałbym coś tam coś tam. Stać mnie jednak na niewiele. Być może nawet potrzebuję jakichś leków antydepresyjnych. Akurat u nas w mieście jest jeden psycholog. Małe miasteczko, musiałbym jechać gdzie indziej. A nie mam na to ochoty.

 

Postawiłem sobie jednak 2 cele. Po 1 zdecydować się na jakiś nowy kierunek kształcenia i po 2. zmniejszenie ilości alkoholu. Powoli odczówam, że sie od niego uzależniam. Ale nie fizycznie, bardziej psychicznie.

 

Miło widzieć, że są tu sympatyczne osoby, które wspomagają radą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol to jedna z najpodlejszych używek, dużo przez nią się nacierpiałem i dużo popsułem. Ciężko jest się kontrolować jak już się wypije.

Ja rzadko piję, bo prawie zawsze mam dołujące myśli po tym. Nawet jak przebywam ze swoimi znajomymi.

Na sen zdecydowanie lepiej działa marihuana, która kiedyś była dla mnie ucieczką od rzeczywistości.

Planem na wieczór było spalić się(najlepiej samemu bo z ludźmi, ciężko mi się rozmawiało. Miałem swoje myśli całkowicie odbiegające od wszystkiego, chociaż tyle że nie negatywne) >najeść się do syta (to najwięcej przyjemności mi sprawiało zawsze) > zasnąć w kilka sekund po położeniu się. Ale przygoda z tym też się zakończyła, trzeba funkcjonować bez używek. Później ciężko jest ogarniać rzeczywistość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że sport może pomóc, ale nie dla każdego to jest. Natomiast % NIKOMU nie poprawią sytuacji, a zawsze pogorszą.

 

Bartek1988, opcja z nowym kierunkiem może być terapeutyczna, czasami jakieś nowe pasje, odkrycie zainteresowań budzi w nas coś nowego.

 

Co do depresji, ja się zawsze ratuję myślą, że dookoła mnie (patrząc na statystyki) na pewno też jest pełno ludzi w depresji i muszę mieć siłę, bo oni też jakoś żyją, więc się nie poddaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj to jeszcze pogoda robiła swoje :) Czasami trzeba po prostu poczekać na lepszą chwilę, na jakąkolwiek ochotę na coś, wtedy można się za coś zabrać. Uważam, że na siłę, to nic się nie da, a nawet zdrowi potrzebują czasami dnia na nicnierobienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Każdy musi mieć czas na urlop. Teraz jest bardzo źle. Nie do końca wiem jak to opisać ale odczuwam brak siły na kolejny tydzień. Czuję się zrezygnowany. Mam ochotę na to aby ktoś się mną zaopiekował, jakiś zakład, który dawałby mi jeść i pić, oraz dach nad głową. A ja mógłbym tylko spać. A jednak muszę jutro wstać. I tak codziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorze - jesteś młody, jeszcze wszystko przed Tobą. Wiem że tak tylko się mówi ale... przecież w dzisiejszych czasach jest mnóstwo możliwości i drzwi nie zamykają Ci się z powodu nieodpowiedniego profilu wykształcenia. Chyba że chcesz zostać lekarzem :) Zastanów się co chcesz w życiu robić, podoświadczaj różnych rzeczy i potem podejmij jakieś decyzje. Naprawdę jest mnóstwo możliwości a leśnictwo to tylko ułamek. Najważniejsze to mieć wyższe wykształcenie, chęć do rozwoju, dobre nastawienie i odrobinę szczęścia. Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×