Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bartek1988

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bartek1988

  1. Rozumiem. Każdy musi mieć czas na urlop. Teraz jest bardzo źle. Nie do końca wiem jak to opisać ale odczuwam brak siły na kolejny tydzień. Czuję się zrezygnowany. Mam ochotę na to aby ktoś się mną zaopiekował, jakiś zakład, który dawałby mi jeść i pić, oraz dach nad głową. A ja mógłbym tylko spać. A jednak muszę jutro wstać. I tak codziennie.
  2. Rzeczywiście. Miewam gorsze i lepsze dni. Dziś np mam bardzo zły dzień. Czuję się zmęczony zanim dopiero tydzień się zaczął. Nie chcę jutro iść do pracy. Chcę leżeć w łóżku cały czas i nie angażować się w nic. Nie wyglądać nawet przez okno.
  3. Bajlando, zbyt długo pracuję aby uprawiać sport. Niejako moim sportem jest moja dorywcza praca - składanie w kupki takich drewnianych wałków. Praca fizyczna ale nie wyniszczająca organizm więc być może i liczy się jako sport.
  4. Doctore, rzeczywiście. Strach przed popełnieniem błędu, podjęciem inwestycji, która być może się nie zwróci, paraliżuje mnie. Z internetem miałem na myśli, że zadawałem pytania w stylu "Czy warto studiować to czy tamto, jak wygląda rynek pracy w tym a tym". Odpowiedzi zazwyczaj były bardzo zniechęcające, przynajmniej jak na nasze polskie realia. Coś jednak trzeba wybrać aby iść dalej. Przynajmniej miałbym z czym czekać na lepsze czasy, o ile takie nadejdą. Arasha, widzisz. Fakt, że żądają dowodu oznacza, że znowu taka stara nie jesteś. Ode mnie też bywa, że jeszcze chcą, choć wolę gorzkie piwo. Podoba mi się Twoje podejście. "Nie wybiegam tak daleko w przyszłość". Oznacza to, że wybrałaś swoją drogę sercem, zgodnie z zainteresowaniami. Nie sprawdzałaś wcześniej sytuacji na rynku pracy. Niczym skok na bungy. Widzisz, chciałabyś się cieszyć. Mam podobnie. Chciałbym coś tam coś tam. Stać mnie jednak na niewiele. Być może nawet potrzebuję jakichś leków antydepresyjnych. Akurat u nas w mieście jest jeden psycholog. Małe miasteczko, musiałbym jechać gdzie indziej. A nie mam na to ochoty. Postawiłem sobie jednak 2 cele. Po 1 zdecydować się na jakiś nowy kierunek kształcenia i po 2. zmniejszenie ilości alkoholu. Powoli odczówam, że sie od niego uzależniam. Ale nie fizycznie, bardziej psychicznie. Miło widzieć, że są tu sympatyczne osoby, które wspomagają radą.
  5. Dziękuję Wam za odpowiedzi. U psychologów byłem już 2 razy. Podali mi jakieś testy do wypełnienia. Ale na nich się skończyło. Nie dostałem recepty na jakieś leki, miałem 2 rozmowy i to wszystko. Chyba nie stwierdzili u mnie stanu niezbędnego do dalszego leczenia. Co do pracy i dorabiania, odpowiadam na pytanie doctore. Otóż nie muszę ani pracować ani dorabiać. Mieszkam z rodzicami, którzy dobrze sami zarabiają. Więc gdyby mi się nie chciało to mógłbym leżeć do góry brzuchem. Jednak wiadomo, rodzice kiedyś umrą. Nie chcę korzystać z dobrodziejstwa mieszkania z rodzicami, nie chcę się przyzwyczajać do tego. Mój sąsiad od kilku lat jest na garnku rodziców i widać dobrze mu z tym. Gdy postawię się w jego skórze to aż mnie ciarki przechodzą. Oczywiście, że chciałbym wpłynąć na to co będzie. Paraliżują mnie jednak obawy przed popełnieniem tego samego błędu. Nic to jednak, bo gdy tylko spojrzę w internet i zadam pytanie "czy warto robić to czy tamto" to zawsze okazuje się, że tego i tamtego nie warto. Bo nie ma pracy itp. Toteż bardzo trudno wybrać mi obecnie jakiś inny kierunek kształcenia, czy to długo czy krótko terminowy. Zainteresowała mnie wypowiedź Arashy. Napisz, co wpłynęło na Twój obecny wybór, co studiujesz i czemu akurat na tym pozostałaś tak długo i tak się tego trzymasz. Czy to pasja czy perspektywy pracy? Jednocześnie rozumiem, częściowo, przez co przechodzisz i slę Ci wyrazy wsparcia. Co do alkoholu, wiem, że powinienem przestać. Jest to obecnie dla mnie najtańszy i najskuteczniejszy środek nasenny i uspokajający. Muszę go jednak ograniczyć.
  6. Witajcie Mam na imię Bartek, 26 lat. I tak jak napisałem w temacie, coraz ze mną gorzej. Coraz gorzej się czuję i mam coraz mniej motywacji do czegokolwiek. Gdybym mógł po prostu położyłbym się spać i tak już został. Ale może od początku. Chodzi o to, że moja sytuacja życiowa jest w stanie ślepego zaułku. Półtorej roku temu obroniłem pracę inzynierską, z czego bardzo się cieszyłem. Same studia dawały mi dużo satysfakcji. Miałem wrażenie, że do czegoś dążę i dawało mi to nadzieję na lepszą przyszłość. Po studiach przyszedł czas na roczny staż w branży leśnej (inżynier leśnik) i, niestety, stwierdziłem, że leśnictwo w gruncie rzeczy nie jest dla mnie. Co innego studia a co innego praktyka. To smutne. Gdybym przed wybraniem ścieżki zawodowej wybrał się do technikum leśnego a nie do liceum wiedziałbym sto razy więcej i miał lepszy wgląd na sytuację. Być może zrezygnował póki miałem czas i wybrałbym coś innego. No nic, bywa i tak. Zakończyłem staż i rozpoczęły się ze 3 tygodnie bezrobocia, kiedy to poszukiwałem pracy. Jak na ironię znalazłem, i to jeszcze zgodnie z wykształceniem. Nie w Lasach Państwowych a w Zakładzie Usług Leśnych, nieco inna branża choć miejsce pracy to samo. Obecnie pracuję na stanowisku kierowniczym, w nadzorze. Zarabiając po 1200 netto na miesiąc, u prywaciarza, który ma mnie i resztę pracowników za kompletne gówno. Nienawidzę swojej pracy. Źle wpływa ona na mnie psychicznie. I nie wyobrażam sobie pracować tak do końca życia. Zacząłem nawet dorabiać, lecz pracując czasem powyżej 12 godzin/dobę wyciągam jedynie maksymalnie do 2500. Nie chcę tak dłużej i męczę się ciągle. Jednocześnie zawsze uważałem, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu toteż bardzo boję się zrezygnować w tej pracy i szukać innej. W końcu nie mam zbyt wiele doświadczenia w innych rodzajach pracy. Obecnie przepełnia mnie żal i poczucie straty wielu lat, które mogłem poświęcić na coś innego. Kto wie, może gdybym wybrał inną drogę byłbym szczęśliwszy. Teraz jednak towarzyszy mi już tylko lęk o moją przyszłość, zadaję sobie pytanie czy już zawsze tak będzie. Towarzyszy mi także coś innego - coraz więcej alkoholu, zastępczy środek na uspokojenie. Na sen, na wszystko. Bardzo chciałbym coś zmienić. Umieć dokonywać zmian w życiu. Skoro mam taką możliwość to mógłbym wybrać się na inne studia bądź zrobić jakiegoś technika czy kurs zawodowy. Jestem jednak sparaliżowany, boję się wybrać kierunek, nie wiem jak. Boje się że znów popełnię błąd. Pogrążam się w takim dziwnym bezruchu. A może i lepiej. Nie lubię swojego obecnego życia i nie mam kompletnie siły aby to zmienić. Czasem myślę, że może po prostu zachlam się na śmierć. Albo wezmę tabletki nasenne i już nigdy się nie obudzę. Tak bardzo lubię spać.
  7. Witam Muszę się szybko pozbyć pewnego dziwnego zaburzenia. Nie umiem lub boję się podejmować decyzji dotyczącej danego tematu gdy obecny jest specjalista od tego tematu. Na przykładzie mojej pracy - pracuję w Lasach Pańśtwowych. Od jakiegoś czasu zajmujemy się trzebieżami, czyli wchodzimy do lasu i zaznaczamy do wycięcia te drzewa, które są słabsze i stanowią konkurencję dla drzew silniejszych. To które jest słabsze a które silniejsze często jest rzeczą względną, dyskusyjną. Mój majster jeszcze mnie uczy ale za jakiś czas już będzie wymagał żebym robił trzebież normalnie razem z nim, w dwie osoby. I teraz gdybym robił to w pojedynkę to wszystko byłoby pewnie okay. Nawet posiedziałbym dłużej, zastanowił się 2 razy nad wyborem. Jednak we dwójkę boję się, że będę źle wybierał, że za wolno, ten strach mnie paraliżuje i nie chcę podejmować żadnej decyzji. Podobnie mam z innymi rzeczami ale ta jest dla mnie krytyczna, w końcu to praca. Jak się tego pozbyć?? Chcę po prostu wybrać to cholerne drzewo. Pozdrawiam
  8. Monika, tak, seks z prostytutkami właściwie jest u mnie bardziej popularny niż tak normalnie. Ale, wszystko zaczęło się lata wcześniej. Objawy, które opisałem, zaszły przy pierwszym kontakcie seksualnym, a ten miałem z kobietą, z którą się kochaliśmy. Czułem się wówczas zestresowany. Często czuję, jakbym oczekiwał, że nastąpi erekcja, zastanawiam się w trakcie stosunku "Kurde, czemu nie staje?" Gdy chcę o tym nie myśleć i po prostu się wyluzować, właściwie jest podobnie. Myślę, że obecnie seks z kobietą do towarzystwa jest dla mnie jedyną alternatywą.
  9. Witam, chciałbym Wam opisać mój problem i być może uzyskać jakieś rozwiązanie na ten temat. Mam 23 lata i mam, niestety zaburzenia erekcji. Jednak wiem, że penis jest zdolny do tego, aby uzyskać wzwód na tyle dobry, by odbyć stosunek (ma wówczas 17 cm i jest bardzo sztywny, nie sposób go np zgiąć). Ale tylko poprzez masturbację... Tak więc doszedłem do wniosku, że nie jest to na tle fizycznym (żadnych tam chorób typu cukrzyca czy zaburzenia krążenia, które moga wywoływać zaburzenie erekcji, nie mam, uprawiam sport, jestem ogólnie zdrowy). Być może na tle psychicznym? Gdy jestem z partnerką nie mogę się po prostu podniecić. Chcę, aby to się stało, ale nie chce "pyknąć". Robimy różne rzeczy, ona mnie pieści dłońmi, uprawiamy seks oralny. Uzyskuję wzód bardzo niewielki, który i tak szybko zanika. Jedno co zauważyłem to jakby brak umiejętności podniecania się. Niby widzę ją nagą, dotykam jej nagie ciało ale nie chce zaskoczyć. Pamiętam, że kiedyś, gdy uprawiałem seks na jeźdźca z prostytutką, nagle zdałem sobie sprawę, że się "nudzę" ? TO nie było właściwie znudzenie, tylko jakby brak takiego dużego podniecenia, które przecież powinno nastąpić, gdy widzi się nagą kobietę (gejem na 100% nie jestem, wogóle mężczyźni mnie nie podniecają). Przy masturbacji jednak nie mam tego problemu, jestem zdolny do wzwodu i wytrysku. Jedyny w miarę udany seks, jaki miałem, był z "profesjonalistkami" - prostytutkami, które jakoś tak potrafiły zrobić, że penis uzyskał wzwód, ale nadal nie taki mocny, choć wystarczyło do odbycia stosunku i wytrysku w niej. Nie wiem kompletnie o co chodzi. POMOCY
×