Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia emocjonalne?


HarajukuAino

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Od długiego czasu borykam się z ...no właśnie nie wiem nawet jak to nazwać.

To coś jakby zaburzenia emocjonalne.Zazwyczaj wieczorami siadając do laptopa czuję ogromny smutek,natłok emocji,

uczucie ,że chciałabym być w każdym miejscu na świecie,że coś mnie omija.poczucie beznadziei i hmm samotności( nie wiem bo wokół mnie pełno ludzi).Jakiś wewnętrzny ból,pobudzenie.Pełno emocji,uczuć,żalu i tęsknoty.

Czasem w dzień czuje ,że zrobiłabym kilka rzeczy ,ale nie mam na nic ochoty.

Jestem osobą nadwrażliwą i piękna piosenka może sprawić mi np:wiele bólu ,radości.

Często nie potrafię okiełznać emocji,uczuć ,które są wewnątrz mnie.Męczy mnie to.

Obecnie biorę leki na stabilizacje nastroju i depresję.Nie mam pojęcia jak z tym walczyć by mnie to opuściło.Jeśli macie jakieś pomysły,spostrzeżenia,bardzo Was proszę o radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skądś to znam... I to nawet bardzo dobrze znam :[

Leki na stabilizację nastroju nie pomagają? Nie załamuj mnie nawet. Żyję nadzieją, że jak już będzie naprawdę źle, to pójdę do lekarza, dostanę tabletki i nagle wszystko wróci do normy. Długo bierzesz te leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak mam i zauważyłam, że często to się nasila, jak w ciągu dnia nie chcę o czymś myśleć, odsuwam myśli, przeżycia; radzę z kimś bliskim rozmawiać o tym, co czujesz w takim stanie; ja też jestem nadwrażliwa, podobno w takich sytuacjach należy zadać pytanie samej sobie: czy w ogóle chcę to przeżywać? co mi to daje? czy czuję się potem lepiej? wiem, że to tylko gadanie, ale trzeba próbować :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skądś to znam... I to nawet bardzo dobrze znam :[

Leki na stabilizację nastroju nie pomagają? Nie załamuj mnie nawet. Żyję nadzieją, że jak już będzie naprawdę źle, to pójdę do lekarza, dostanę tabletki i nagle wszystko wróci do normy. Długo bierzesz te leki?

 

Nie.Zaprzestałam brania leków bo jeszcze bardziej mnie usypiały.Doopa "/ nic nie pomogło.Przykro mi,ale muszę Cię rozczarować.

Ciągle studiuje co to może być.U mnie dużą rolę odegrały geny nerwicowe z obu stron po rodzicach + zasrane dzieciństwo i mieszanka wybuchowa!:)

Będę się ratować zdrową dietą,suplementami diety,.sportem ,medytacją blablabla bo co mi pozostaje.No prochach przez całe życie nie chce być i czuć się jak zombie.

A jak to jest u Ciebie? Tak po prostu się zaczęło?

 

-- 28 cze 2014, 23:22 --

 

też tak mam i zauważyłam, że często to się nasila, jak w ciągu dnia nie chcę o czymś myśleć, odsuwam myśli, przeżycia; radzę z kimś bliskim rozmawiać o tym, co czujesz w takim stanie; ja też jestem nadwrażliwa, podobno w takich sytuacjach należy zadać pytanie samej sobie: czy w ogóle chcę to przeżywać? co mi to daje? czy czuję się potem lepiej? wiem, że to tylko gadanie, ale trzeba próbować :smile:

 

Dzięki.Ja bardzo często rozmawiam ,lecz nie chcę też nadwyrężać ludzi.Mają swoje problemy a ja muszę się nauczyć jak sobie z tym radzić.

Najlepiej uciekać do czegoś co sprawia,że czujemy się bezpiecznie i/lub lepiej.Film,muzyka coś co uwielbiamy i co potrafiłoby zaabsorbować ten ból.Taa...tylko,że u mnie nie da rady.

W sumie masz racje.Zadawanie sobie pytać to swoista samo terapia,ale nawet jak zadaje sobie te pytania to ból nie mija "/

moje emocje nie dają mi żyć.Może mam coś z mózgiem nie teges:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak to jest u Ciebie? Tak po prostu się zaczęło?

 

Zawsze taka byłam - nadwrażliwa. Niedawno zdiagnozowałam, że matka całe życie boryka się z nerwicą, a ojciec z depresją. Może więc jest coś na rzeczy z tymi genami. Ja we wczesnym dzieciństwie BARDZO byłam zamknięta w sobie, z biegiem lat powoli się otwierałam, aż w pewnym momencie poczułam, że teraz! teraz jest ten moment, kiedy jestem u szczytu możliwości, potem już będzie tylko gorzej - to było na studiach - wtedy najbardziej odczuwałam to pobudzenie i żal, że muszę siedzieć i pracować, podczas gdy znajomi szaleją za granicą etc.

Zaczęłam nad tym pracować, mówiąc sobie, że spokojnie, wszystko przede mną, jest OK., zrobię co mam do roboty i poszaleję (teraz często efekt jest taki, że i tak nie robię tego, co do mnie należy, bo perspektywa "marchewki" wcale mnie nie cieszy, a gdy już mam wolną chwilę - wpadam w jeszcze większego doła, zabawne, nie? Jak żyć skoro ani praca ani relaks nie cieszy, nie ma na co czekać?)

 

Może receptą na to "niewyżycie", żal że coś nas omija, uczucie bezsensu, jest znalezienie tego, co się lubi robić... Najgorzej jest, jak siedzę w pracy nad robotą, której nie znoszę, albo w domu nad okropnymi projektami na uczelnię - wtedy rozsadza mnie od środka myśl, że tyle pięknych rzeczy mnie omija, a ja gniję w przeklętej robocie.

Czasem pomaga mi :

- sport - pobiegam, pojeżdżę na rowerze - czuję się zmęczona i spełniona, mniej jest oszalałych uczuć w mojej głowie;

- sztuka. Piszę. Układanie myśli w zdania, połączone ciągiem przyczynowo-skutkowym - istne katharsis! Jestem artystyczną duszą i czasem marzę sobie, że gdybym mogła żyć tylko sztuką, byłabym szczęśliwsza;

- pomaganie innym - gdybym tylko miała komu pomagać;) Wbrew pozorom ciężko się wkręcić w wolontariat. Ale nawet jak wpłacę pieniążek na jakąś fundację, czuję się potrzebna, mniej jest tego żalu i poczucia bezsensu.

 

Aczkolwiek z tymi lekami naprawdę się zmartwiłam, bo do roboty chodzić trzeba, raz po raz wypłakiwać się w WC nie wypada, a okiełznanie emocji nie jest takie proste, wiele razy miałam nadzieję, że wezmę jakieś prochy i "wyłączę" uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×