Skocz do zawartości
Nerwica.com

Materializm i pragmatyzm


Semir

Rekomendowane odpowiedzi

Mam w sobie coś powiązane z tymi dwoma słowami co już od paru lat mnie niepokoi a mianowicie to że na tym skupiam całe swoje plany życiowe zaczynając od doskonalenia życia i tych materialnych potrzeb z nim związanych a na uczuciach i decyzjach powiązanych z rodziną akceptacją ze strony jej i całej rodziny(by przestali truć że jestem taki a taki i nie nadaję się na ojca czy nawet wujka i wiecznie z nimi rywalizuję o status społeczny). Zawsze kiedy nie pytają o to kiedy znajdę sobie dziewczynę kiedy zacznę wychodzić do ludzi kiedy zrozumiem by sobie takich myśli nie wpychać do głowy bo jak mawiają we 2 zawsze będzie łatwiej, to zawsze rzucam stwierdzenia w stylu,, żadnej ryby nie złowi się na pusty haczyk" do tego całe moje życie uświadamia mnie że beż tego ani rusz. wychowałem się w paskudnej rodzinie wszyscy zarabiają 2000+ i szybko znajdują szczęście w 2 osobie a ja ze swoją minimalną krajową zawsze musiałem ustępować lepszym ode mnie. Teraz nawet ciężko mi jest znaleźć przyjaciółkę bo dosłownie całe swoje życie podporządkowałem pracy, zarabianiu, i wyliczaniu ile mi do zarobienia pozostało by zrobić kolejny krok do normalności ,,zdewastowane, zadłużone mieszkanie i inne bolączki finansowe". Żyję wiarą że jeśli nie będę miał zaplecza finansowego to nie ma mowy by jakakolwiek kobieta na mnie spojrzała. Czy ktoś ma chociażby podobne problemy do moich? Jeśli tak to chętnie porozmawiam o tym. Miałem o tym wykład na psychoterapii i pani psycholog powiedziała mi że w nadmiernych dawkach te odczucia mogą być traktowane i zaliczane do zaburzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze rzucam stwierdzenia w stylu,, żadnej ryby nie złowi się na pusty haczyk"

Jednym z głównych filarów udanego/trwałego związku jest poczucie bezpieczeństwa. Każda trzeźwo patrząca na życie kobieta będzie miała na względzie nie tylko swoją własną przyszłość, ale przede wszystkim dzieci, które się pojawią. Całej rodzinie trzeba zapewnić pewny azyl, z którego nie wywalą Was za rok, czy dwa, trzeba zapewnić dzieciom wykształcenie(co jeśli będą chciały uczestniczyć np. w jakichś dodatkowych płatnych kursach, by dać sobie szansę na lepszy start niż Twój? ), stałą ochronę zdrowia(choroba nie zna jednostek czasowych i na zakup leków, czy wizytę u dentysty trzeba być przygotowanym non stop), jakieś rozrywki(np. letnie , czy zimowe obozy, wyjścia do kina, na basen), by dzieciaki mogły mieć fajne wspomnienia z dzieciństwa, nie ukrywajmy, że również potrzebny jest w życiu rodzinny pojazd, nie mówiąc już o ciuchach, czy zdrowym jedzeniu(przytulaniem nikogo nie nakarmisz).

Moim zdaniem( obserwując ludzi) bardzo znaczącym powodem kłótni w małżeństwach są problemy finansowe, bo jeśli człowiek nie ma poczucia bezpieczeństwa, to nie czuje się szczęśliwy. I nie chodzi mi tu o bycie bogatym i próżnym. Chodzi o godne życie z dobrze zabezpieczonymi podstawami.

2000 zł przy np. dwójce dzieci( w obecnych czasach) to jest nic. Fajnie jest też pomyśleć o tym, by np. własnym dzieciom coś po sobie zostawić(nie tylko przeżyć życie dla samego przeżycia) np. kawałek ziemi, czy inny rodzaj nieruchomości. Po to właśnie, aby kiedyś w swoich związkach nie musieli martwić się o to, co włożyć do gara lub skąd wziąć kasę na podręczniki spłacając kredyt, tylko żeby mogli cieszyć się sobą i wszelkiego rodzaju odskoczniami od prozy życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mam takie samo zdanie co Twoje jednak ta cała odpowiedzialność i ponoć udane decyzje które teoretycznie nikogo nie krzywdzą oznaczają to że w tym życiu od razu mogę położyć się w grobie i czekać a śmierć bo właściwie to co osiągnąłem na swoje 110% w świecie realnym nie jest wystarczające nawet w 10-iu a szukanie przyjaciół jest tylko chwilowym rozwiązaniem bo ich posunięcia w przód to moje posunięcie w tył. Kiedy założą własne rodziny dla mnie już nie będzie miejsca. Ogółem znam cały ten scenariusz i nie mam w sobie grama szczęścia bo wiem co mnie czeka i sam muszę na to czekać jak na kulę w łeb no chyba że jest jakieś rozwiązanie którego nie wypatrzyłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukk79, Moim priorytetem zawsze było eliminowanie błędów niestety jestem w tym bardzo ograniczony mam kiepską pracę ale jak na moje skromne życie wystarczy(problem zaczyna się gdy ma się jeszcze przynajmniej jedną osobę do utrzymania). Ogólnie chodzę do kina by zobaczyć jakiś ciekawy film, laptopa męczę do skraju wytrzymałości, od czasu do czasu wypada bilard ze znajomymi bądź zebranie partii ale raczej rzadko. Jak na razie jestem na etapie szukania nowych zajęć a co z tego wyjdzie sam nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze wszystkim co napisała EmInQu,. Niestety odnoszę wrażenie, że faceci w moim wieku (27) tego nie rozumieją. Kiedy jasno mówię, że ważne jest dla mnie czy mężczyzna pracuje patrzą dziwnie i pytają "czy to takie ważne?". Nie, kurde lepiej żeby siedział i nic nie robił i zatruwał mi życie swoim nieróbstwem. Już jednego takiego miałam co to imprezą się tylko interesował a pieniądze miał od rodziców. Już 3 lata nic nie robił jak mnie poznał. Próbował pisać pracę mgr, kłamał mi że pisze i ojcu a to była ściema. Nie chciał się dokładać do dużego czynszu który płaciłam a mieszkał u mnie, korzystał, prał, mył się. Jak wracałam z uczelni to dopiero wstawał, czesał włosy i zaczynał imprezę. Skończyło się wywaleniem go za drzwi.

 

-- 16 lut 2014, 13:24 --

 

Ja to chyba nigdy nie będę mieć rodziny a bardzo bym chciała. Robię różne testy psychologiczne na świadome rodzicielstwo i zawsze mam bardzo wysokie wyniki. Jednak najlepszym testem jest spędzanie czasu z bratanicami (5,10 l). Kocham je bardzo i sprzeczam się z ich matką, kiedy ta zaczyna je obrażać przy wszystkich. Tak, ich mama ma ze sobą problemy, których nie leczy.

Nie będę mieć dzieci bo bez pełniejszej samoświadomości (do której mam nadzieje doprowadzi mnie terapia) nie chciałabym podejmować takiej odpowiedzialności. Poza tym mężczyźni... ja na prawdę trafiam na egoistów. Może to dlatego, że to większość studenci i absolwenci skupieni na sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chciał mieć techniczne wykształcenie, jakbym był dobry może by była szansa na jakąś karierę, ale także spełnienie w pracy. Bo robiłbym coś ciekawego. Na razie spaliło na panewce. Oj moja przyszłość niepewna. Może nie kupię domku w Zakopanem z telewizorem UHD i świeżym powietrzem za oknem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Semir, chodzi o to, że chcesz mieć kobietę, ale nie stać Cię na nią?

 

Luktar,

 

Kiedy jasno mówię, że ważne jest dla mnie czy mężczyzna pracuje patrzą dziwnie i pytają "czy to takie ważne?".

 

pewnie faceci tak pytają bo się zastanawiają czy będziesz z nimi ze względu na nich czy ze względu na dobra materialne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, Nie do końca i nie koniecznie mówię tu o ,,2 połówce". Z jednym to to że gdybym miał dziewczynę miałbym problem z dalszym rozwojem związku( kiedy w ruch idzie kasa i utrzymanie wszystkiego to wiem że choćbym się zesrał i tak nie będę w stanie temu sprostać). Ogółem moje możliwości nie są w stanie temu sprostać,jak na razie jest to praca na zarżnięcie się na śmierć( i tu z kolei stracę czas dla osób). No a drugie to to że zawsze rozum mam przed sercem tyle razy miłość kopnęła mnie w wiadomo co że za nic nie powtórzę tego,wolę rozsądek. Jednak bycie samotnym wilkiem wśród stad nie jest łatwe wręcz jest nieznośne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×