Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego tak bardzo siebie nie lubię


malone89

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 25 lat, jestem kobietą i mimo, iż wiem dlaczego nie lubię siebie, nie wiem jednak, co z tym zrobić.

Moje problemy sięgają okresu wczesnego dzieciństwa. Co miałam? Dach nad głową, rodziców, którzy mnie kochali i dwie siostry, jedzenia nam nie brakowało. Czego nie miałam? Poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, dlaczego? Wspomniałam, ze miałam kochających rodziców i tak było z tym, że oni nawzajem nie kochali siebie. W domu były wieczne awantury, tata przychodził z pracy pijany i wtedy się zaczynało, krzyki, bójki, interwencje policji. Każde przyjęcie urodzinowe, święta czy wyjazd kończył się awanturą, mama często miała podbite oko, uciekała przed ojcem z domu, tata w szale potrafił być okrutny, aż mu piana wyciekała kącikami ust.Wiele razy widziałam jak oboje płakali, sama też bardzo często płakałam ze strachu. To tyle na temat braku poczucia bezpieczeństwa a co z brakiem akceptacji? No właśnie, to było drugie moje osobiste nieszczęście, osobiste o tyle, , że jako jedyna z całej rodziny borykałam się z tym problemem, mianowicie..

Urodziłam się jako wcześniak, lecz mimo to byłam zdrowym dzieckiem, przez pierwsze lata życia rozwijałam się bardzo dobrze, problemy zaczęły się później, gdy poszłam do przedszkola. Byłam bardzo drobniutka, znacznie drobniejsza od rówieśników, wtedy nikomu to jeszcze nie przeszkadzało ani nie niepokoiło. Różnice zaczęły być widoczne dopiero, gdy poszłam do 1kl. szkoły podstawowej. Wtedy po raz pierwszy odczułam, jacy ludzie potrafią być okrutni i nieczuli. Chciałam się zaprzyjaźnić z koleżankami z klasy ale te nie były zainteresowane moim towarzystwem, chłopcy bardzo mi dokuczali. W późniejszych latach było tylko gorzej, inny rośli, dojrzewali a ja stałam w miejscu(fizycznie, bo intelektualnie trzymałam poziom). Nazywano mnie karłem,(nie wyglądałam jak karzeł tylko jak ktoś znacznie młodszy, dojrzewałam jak inni, tyle, że bardzo powoli), krasnalem, podstawiano mi nogi w szkolnych korytarzach, opluwano,popychano itd. Nigdy nie płakałam ani nie skarżyłam się nikomu, że tak się sprawy mają, moi rodzice nie mieli pojęcia, nikt nie miał. Przyszedł nawet moment, w którym moja młodsza o 3 lata siostra wyglądała na dużo starszą ode mnie. Nie miałam przyjaciół, znajomych, nie wychodziłam z domu bo nie miałam dokąd, nikt mnie nie zapraszał. Wszystko się zmieniło gdy weszłam w 16ty rok życia, zaczęłam dojrzewać szybciej, w wieku 17tu lat dostałam pierwszą miesiączkę, powoli nabierałam kobiecych rysów i kształtów. Gdy poszłam do I kl. liceum niczym nie różniłam się od rówieśników(fizycznie, bo wtedy nie zdawałam sobie sprawy, ze mój rozwój psychiczny, społeczny itd, był zaburzony).

W szkole średniej zaczęły się imprezy, poznawałam coraz to więcej ludzi, którzy chcieli mnie poznać, którzy się mną interesowali, którym się podobałam. W domu też wszystko zaczynało się układać, moi rodzice zdecydowali się rozstać, to był złoty okres w moim życiu ale nie trwał długo. Zaczęłam zawalać szkołę i nadużywać alkoholu. Mimo, że wyglądałam "tak samo" jak moi rówieśnicy, to jednak czułam się inaczej, czułam się samotna, nierozumiana, inny, jakbym pochodziła z innego wymiaru. Te stany zaczęły mną dominować, nie umiałam się cieszyć, cierpiałam choć nie wiedziałam nawet, co jest źródłem moich cierpień. Wyrosłam na atrakcyjną dziewczynę, wielu chłopców zaczęło się mną interesować, chętnie nawiązywałam znajomości ale szybko się rozpadały. Teraz wiem dlaczego, byłam straszna egoistką, zamkniętą w sobie i nieszczęsliwą egoistką,przyciągałam do siebie ludzi tylko po to by zaraz ich odrzucić, tak bardzo siebie nie kochałam. W wieku 19 lat zakochałam się, był ode mnie dużo starszy, inteligentny,dowcipny i taki otwarty, wszyscy go uwielbiali, miał mnóstwo przyjaciół. On też się zakochał we mnie, ale tak bardzo się bałam odrzucenia, tak bardzo się bałam, że wszystko zepsuję, i faktycznie zepsułam.Odsunęłam sie od niego, początkowo walczył ale potem przestał i wyjechał, na zawsze. A co ze mną? Zaczęłam jeszcze intensywniej imprezować, upijałam się na umór, lądowałam w łóżku to z tym, to z tamtym, jak zwykła szmata. Trwało to przez 4 lata, w tym czasie zaszłam w ciążę, którą usunęłam, zawaliłam maturę, straciłam do siebie jakikolwiek szacunek a od 2 lat jestem w związku z mężczyzną, którego bardzo kocham i dla którego bardzo wiele w sobie zmieniłam ale to wciąż za mało..pustka pozostała, żal i wstyd, gorycz. Od roku cierpię również na nerwicę lękową która ujawniła się po wypadku jaki przeżyłam. Wiem, że mogę wiele ale czy potrafię? Czasem myślę, że jestem śmieciem, że moim przeznaczeniem jest żyć w tym poczuciu do momentu aż zdechnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, strasznie Cię rodzice "kochali" skoro pozwalali byś dorastała w takich warunkach. Teraz masz skrzywioną psychikę przez nich. Możesz do nich zadzwonić i im pogratulować jak zjebali sprawę.

Mam podobną sytuację. Prochy(antydepresanty) nie pomogły. Dopiero terapia otworzyła mi oczy. Jeśli chcesz zmienić swoje życie i więcej zrozumieć tez musisz iść na długotrwałą terapię inaczej bardzo prawdopodobne, że będziesz taka sama dla Twoich dzieci jak Twoja matka lub ojciec. I nie mów mi że nie bo opis tego co wyprawiałaś (skrobanka, odrzucanie innych, chlanie) tylko to potwierdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele z nas przeszlo przez takie dziwne zycie , w szkole , z rowiesnikami , jedni mniej burzliwie inni bardziej , glupie towarzystwa ,ktore teraz dla nas nic nei znacza a zostawiaja niesmak ... walcz o cos co kochasz teraz , trzeba zapomniec o przeszlosci , bo przeszlosc , ktora boli -zabija , zabija marzenia , zabija przyszlosc i zabija trzezwe patrzenie na swiat , .. wiem to po sobie .. rozpatrujac pierdoly z przeszlosci stracilam wiele dni , wiele chwil ucieklo mi przez palce bo ciagle rozmyslalam .. a po co ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

true, trzeba przerobić przeszłość jak się miało tak traumatyczną na terapii. Przeżyć ją na nowo, żeby przerobić porządnie tamte problemy i w końcu zostawić je za sobą. W tej chwili uciekanie od przeszłości w niczym nie pomoże. Dziewczyna jest dorosła, ma faceta, te awantury w domu już za nie ALE coś nadal nie pozwala, żyć tak jak trzeba, co nie?

To są wyparte uczucia, których za małolata poznała i wyparła żeby przetrwać. Jednak one są w jej ciele i dają o sobie znać w postaci zaburzeń psychicznych. Tylko terapia jest w stanie pomóc tej dziewczynie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar Owszem, są odpowiedzialni za to, kim teraz jestem ale nie wynika to z braku miłości lecz z głupoty, wybaczam im to bo wiem, że sami zmarnowali swoje życie.

true Nie jestem typem człowieka, który rozpamiętuje cokolwiek, wręcz przeciwnie, przez lata wypracowałam w sobie zdolność do zapominania i wypierania wszystkiego, co przykre i bolesne ale doszłam do wniosku, że przed niektórymi sprawami nie da się uciec, dopadną nas prędzej czy później.LuktarWiem, że terapia to jedyne wyjście, ale nigdy nie miałam dość siły i odwagi, przede wszystkim konsekwencji by ją podjąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malone89, musisz się przemóc, zrobić to dla siebie i dzieci, które kiedyś będziesz chciała mieć ze swoim partnerem. Terapia jest trudna bo daje szerszy i głębszy ogląd jakie spustoszenie wywołały w nas tamte sytuacje. Ale samoświadomość pozwoli Ci sprawniej uporać się z chorobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malone89, musisz się przemóc, zrobić to dla siebie i dzieci, które kiedyś będziesz chciała mieć ze swoim partnerem. Terapia jest trudna bo daje szerszy i głębszy ogląd jakie spustoszenie wywołały w nas tamte sytuacje. Ale samoświadomość pozwoli Ci sprawniej uporać się z chorobą.

Bardzo wstydzę się swojej przeszłości i nie lubię o niej mówić, co innego opowiadać o tym, jak to było, gdy byłam dzieckiem i na nic nie miałam wpływu ale jak wytłumaczyć to co działo się dalej?Przyznanie się przed kimś a przede wszystkim przed samym sobą do winy boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

true, mnie min. wypieranie rzeczy i przezyc z dziecinstwa doprowadzilo do natrectw. To nie jest tak, ze zamkniesz za soba przeszlosc i idziesz dalej.

Kazdy krok z przeszlosci sprawil, ze dzis jestesmy jacy jestesmy. To przeszlosc nas uksztaltowala. Nie da sie od niej uciec. Mozna jedynie spojrzec na pewne rzeczy z dystansem i przerobic to co nas boli na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie rodzice bardzo skrzywdzili , przez nich czuje sie jednym wielkim gownem , mnie rozpamietywanie boli , rozmyslam co zrobilam zle , obwiniam sie , mysle co by bylo gdyby ... nic by nie bylo ... to oni stworzyli mi taki dom ...

 

przyklad taki - moje dziecko upadlo i krew poleciala z nosa , tak stojac i tamujac , wrocily mi wspomnienia gdy dostalam od ojca w twarz i tak samo stalam i plakalam tamujac krew .... a ja nie chce tak myslec , nie chce widziec obrazow z dziecinstwa , chce zyc terazniejszoscia .

terapia? jak najbardziej , sama tam chodze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

true, rozumiem...

Sama nienawidze sobie przypominac roznych sytuacji, ale wlasnie wtedy, kiedy wyparlam najgorsze wspomnienia, pojawily sie najgorsze natrectwa. Mozg nie da tak latwo zapomniec... A szkoda... :bezradny:

Dlugo chodzisz na terapie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×