Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Mili89, super!! dobry dzien! :great:

 

Ja ostatnio czuje się troche lepiej. Chodze na terapie, i jakos łatwiej mi wychodzic z domu (nie mam juz takiego lęku), somatcznie też w sumie nic mi nie dolega.

Wczoraj mialam kryzys, bo nie spalam w nocy i w efekcie moj stan rano byl fatalny (zwykle spedzam taki dzien w domu). Ale zmusilam sie isc na terapie, i sluchacie - wszystko przeszlo. Tzn. czulam zmeczenie i sennosc, ale tak jak normany czlowiek, a nie z calym zestawem dodatkowych objawow!

 

nefretis, no wlasnie, takie grypo-podobne infekcje maja takie objawy ogolnego rozbicia i bole miesni, ale bez kataru i kaszlu. A ze nie masz tej temperatury wcale wysokiej (ledwo stan podgorączkowy pewnie), to znaczy ze nic takiego, i pewnie szybko przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wam

Mili nie wiem , dziwna ta infekcja, gorączki juz nie mam choc mierze co 15 min i temp. raz jest 36,3 a raz 36,8 i najlepsze jest to,ze gdy mam ta wyższą to czuję to! Jest mi gorąco na ciele. Do tego osłabienie cały czas i poty.

Podziwiam, ze bylas sama w tylu miejscach :great: mysle, że ta praca Ci słuzy. Nie masz czasu na rozmyslanie...masz jakiś cel do wykonania i robisz po kolei, bez namysłu i tak powinno być!!! A Będzie jeszcze lepiej:)

No tak, idzie jesien i czas przeziebien itp. U nas sa upały i ma tak byc do konca wrzesnia wiec raczej ciężko coś załapać. U was pewnie deszczowo;)

 

nerwa wspaniale, ze jest lepiej. Boze jak ja bym tak chciała... Zmęczenie po nieprzespanej nocy to normalka, juz o tym pisałysmy ze jest sie jak na kacu:)

 

jw. pisałam ta infekcja mi schodzi powoli. Dziewczyny stwierdziłam, ze to juz dno - ja nie potrafie normalnie "chorować" - 3 dni leżenia z komórką i czytania objawów, te objawy (gorączka, słabosc, poty) wskazywały mi na białaczki, chłoniaki i inne swinstwa, czytałam wsyztskie fora o tych chorobach, czytałam jak się ludziom zaczynało, niestety czesto bylo podobnie jak u mnie i co ja mam myslec!? To jest horror. Wykluczyłam sie zupełnie z zycia społ., a teraz już nawet rodzinnego :(

 

Na dodatek wczoraj rano obudziło mnie zdrętwienie dłoni. Jakieś mrowienia, szpileczki, gorąc i ból. CO za przerażenie. Potem to samo w stopach aż miałam gęsią skórkę, jakby mi ktoś wkłuwał igły w palce i mięsnie, w kólko dreszcze i gęsia sk. plus parestezje. Dziś z kolei wiotkość ciała podczas przebudzania, czułam ze nie moge podniesc nogi, jestem słaba, konczyny jak nie moje. teraz przeszło, zostało troche igiełek i lekkie pobolewania ud. W ogole jak zasypiam to podskakuja mi miesnie, np w udzie, łudce, takie drżenie

Boże ratunku co to jest? SM? a moze toczeń? albo zanik miesni - czasami to mija...ostatnio podobnie miałam kilka tyg. temu. Wszystko sie zgadza - w chorobach autoimmm raz jest lepiej a raz gorzej. Objawy są potem znikają i tak w kółko. Co ja mam robic, jakie badania.

 

Mąż sie poddał. Powiedział, zebym badała wszystko a potem stwierdził, ze absolutnie - ze przecież przeszłam juz wszystkie choroby swiata i on juz sam nie wie w co mi wierzyc a w co nie! I, że mam isć do psychiatry nawet dziś! On w ogole twierdzi ze "to jest w mojej głowie" ale jak!!! Stan podgorączkowy przez 3 dni? poty? słabość mięsni? drętwienie?

No fakt ze cały czas jest lęk, ja juz o niczym nie mysle. nawet corka powiedziała "mama ty juz o nichym ze mna nie rozmawiasz tylko o tym co ci jest i czy ja tez tak mam"

Niech sie kurcze ktos wypowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbieram się od paru dni, żeby coś napisać, ale te upały mnie wykańczają. I dopiero odżywam wieczorem.

 

Nefretis, Ty wpadłaś w mega koło nerwicowych objawów- ja wiem, że ja Cię nie przekonam ze na pewno nic Ci nie jest, bo sama tak miałam przez ostatni rok, doleglwości non stop, konczyły się jedne, a zaczynały drugie trwające tygodniami. To stan wymagający terapii- wiem, że się zraziłaś, ale ile czasu na tę terapię chodziłaś? Bo ja po roku zaczynam w miarę normalnie funkcjonować. A tak, każdy katar, zatkane ucho to była tragedia, tysiące natrętnych myśli, nakręcanie i wtedy dużo chorowałam- łapałam infekcje, gorączki itd.

 

Teraz zaczynam naprawdę lepiej się czuć i ten mega lęk mi zniknął. Tzn. nadal się boję i myślę czy ta aura w prawym oku to na pewno migrenowa, czy to nie coś więcej, ale ten lęk nie jest aż tak natrętny i zaburzony.

Ustały mi zawroty głowy, wszędzie mogę chodzić- do sklepu, do miasta, do pracy. Przez rok nie było o tym mowy. Zaczynam się koncentrować na rozmowach z ludzmi i brać w nich udział, a nie non stop myśleć o bólu głowy i zdrowiu. Ostatnio przez kilka dni miałam taki ucisk w okolicach nosa i policzków- dziwne wrażenie, nie ból ale jakby ktoś mnie tam naciskał i tak cały dzień. Już zaczynałam wariować, ale przeszło. Od tego zaczela mi się nerwica- od ucisku głowy trwajacego non stop.

 

I tak, objawy mogą trwać tygodniami- uciski, mrowienia od rana do wieczora aż przejdą i zacznie się coś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, ja mam chyba podobnie. Przez cale wakacje bylam w tym "blednym kole", non stop myslenie o objawach. Budzilam sie rano i tylko sprawdzanie jaki jest stan (i zawsze byl zly), potem caly dzien zastanawianie się, czytanie na necie - życie w takim totalnym amoku. Cala uwaga skierowana na stan zdrowia i ewentualne choroby. I myslenie o wynikach, lekarzach, szpitalach.

 

A teraz mam tak, ze czasami czuje sie lepiej czasami gorzej, ale mysle o normalnych zyciowych sprawach czy pracy, a nie caly czas o objawach. I juz nie ma takiego lęku o to. Czasami się cos pojawi, jak cos mnie zaboli, ale nie wypelnia to mojego calego dnia. Ja jeszcze nie chodze na terapie dlugo, ale już odczuwam takie pozytywne efekty.

 

nefretis, Ty ewidentnie jestes teraz w takim blędnym kole. Ja pamietam swoj stan 3 lata temu - mialam totalne oslabienie, mega lęk przed wyjsciem z domu, a w pewnym momencie bylam juz tak wykonczona tym mysleniem ze mylily mi sie dnie z nocami (bo w nocy nie moglam spac) itd. I wtedy jakos sama zaczelam sie zmuszac - tzn. na siłe nie myslec. Zapisywac sobie na kartkach sytuacje, gdzie czulam sie oslabiona i potem wieczorem mi przechodzilo. I kolejnego dnia wstawalam, znowu oslabiona - i wtedy czytalam takie kartki i staralam sie wbic do glowy, ze to "tylko" nerwy i nic mi nie jest. Zmuszalam się też do wyjscia do sklepu (co bylo czyms strasznym, ale mieszkalam wtedy za granica, i gdybym nie zrobila zakupow, to nie mialabym co jesc...). No i zaczelam tez zadawac sobie pytania takie, nie dotyczace objawow - czego ja tak naprawde chce w zyciu, co mi sie nie podoba w tej sytuacji , tez co czuje (jak zaczynalam czuć zlość, to też moj stan się poprawiał :) ).

I jak zaczynalam tak myslec - to mi chyba pomoglo najbardziej i powoli zaczelo przechodzic. Nie bylo idealnie, ale bylam w stanie jako-tako funkcjonowac, bo nei bylam juz calkowicie w tym błędnym kole.

 

nefretis, jak nie chcesz isc na terapie póki co, to możesz probowac jakos inaczej, ale na pewno robienie badań nic tu nie da. Bo to tak wlasnie dziala, uspokoisz sie moze na 1 dzien. Albo wyeliminujesz jedna chorobe, a wtedy pojawi się cos nastepnego. I tak bez końca... Musisz przestac myslec. Przejzyj sobie swoje badania, zobacz, ze mialas tyle i że wyszlo ok. Gdybys miala jakas straszna chorobe, to byloby pewnie wiele odchylen od normy.

A w ogole, nie wiem czy sluchalas, ale na forum Zaburzonych są takie nagrania, i miedzy innymi jest o chorobach, tam oni wyjasniaja i zapewniają, ze te wszystkie nasze objway, są calkowicie normalne dla nerwicy. Moze przesluchanie tego, cos Ci pomoze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Z tej strony alu, myślę, że kilka osób powinno mnie pamiętać :)

Zalogowałam się jakiś czas temu, by zanotować o postępach w moim macierzystym wątku o emetofobii, ale - może błędnie - czuję się zobowiązana wypowiedzieć się też tutaj.

Minęło 6 miesięcy od kiedy zniknęłam z forum, w tym czasie zmieniło się wiele. Wzięłam się za siebie, stanęłam twarzą w twarz z tymi cholernymi lękami i objawami. Dla niewtajemniczonych - miałam silną emetofobię, nie jadłam (ważyłam 43kg..), nie mogłam wyjść do miasta, sklepu, parku, bo czułam że mdleję i miałam odruchy wymiotne. Płakałam codziennie, googlowałam, czekałam na najgorsze i wsłuchiwałam się w każdy objaw. Też skończyłam terapię, która "nic nie dała" - terapia to nie jest pstryczek, który przestawi magiczny przełącznik w głowie. Jeśli pacjent jest uparty to nic nie zadziała. Trzeba trafić na ogarnięta osobę, a nie nastawioną na długi proces zbijania kasy. Ja wróciłam po kilku msc do tego samego terapeuty i zaczęłam pracować na serio. Dołączyłam do międzynarodowej grupy wsparcia terapii DARE (polecam!) - dodam, że to prawdziwa grupa wsparcia, a nie licytacja objawów jak tu - niestety.

Efekty? Ważę 50kg, wychodzę do miasta, jem w restauracjach, ładnie się ubieram, jeżdżę na wycieczki, zasypiam spokojnie i chce mi się żyć. Moje życie poprawiło się o jakieś 70%. Dalej mam fobię, oczywiście! Ale nie determinuje już ona 100% mojego czasu. Pierwszym krokiem do zmian było skasowanie konta z forum, sporo mi to dało.

 

Nefretis - nie wiem czy sobie życzysz, żebym wypowiedziała się w Twojej sprawie, ale pamiętam, że miałaś już czas, że miałaś chwycić byka za rogi. Ja nie wierzyłam, że wypracowanie nawyku to 21 dni. Serio, 3 tygodnie, by pewne rzeczy weszły nam w krew np. niemierzenie temperatury (sama potrafiłam mierzyć co 20 min przez cały dzień...), nie sprawdzanie objawów, nie kierowanie swojej uwagi w ich stronę. Wiem, że powiesz że łatwo mówić, ale been there seen that. Bylam w podobnym miejscu, ale bardzo chciałam żyć. Nie wegetować, nie czekać na najgorsze. Uciekają Ci najlepsze lata. Jeśli nie dla siebie to zawalcz dla dzieci. Niestety, jesteś jedyną osobą, która może Ci pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lula30, super!!!! :) i dobrze mowisz - takie życie to wegetacja! tracimy najlepsze lata, i trzeba zrobic wszystko, zeby się z tego uwolnic!!!

 

Kurcze a ja niby ostatnio nie myslalam o chorobach, ale mam takie bolące miejsca pod pachą (jakby wezly chlonne) - to jest nawet miejsce tak blizej piersi - z boku. Nigdy się nie rozeznawalam w węzlach chlonnych, ale teraz zaczelam myslec, ze to chyba nie jest normalne (tym bardziej, ze czuje to z lewej strony a z prawej nie). Z drugiej strony, z tego co pamietam, takie bole w tym miejscu mam juz chyba od dawana... nie wiem czy gdyby to bylo cos powaznego, to juz by sie nie rozwinelo? :( Moze to cos jak bole piersi przed okresem? Nie mam tak mycha zadnej konkretnej "kulki" tylko bardziej taką "wiązke". ehhhh

 

Na RTG nic nie wyszlo jak robilam, al enie iwem czy RTG pokazuje cos o węzłach pod pachami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, dzięki :) dłuuugo o to walczyłam, miałam mnóstwo upadków po drodze, nie przyszło to bez bólu i z dnia na dzień. Ale warto było!

 

Kurcze, widzę, że to specyfikacja tego wątku, w jednej chwili mówić o wegetacji i o walce o życie, a za chwilę, że węzeł chłonny to na pewno podejrzany :(:bezradny:

 

mili, doczytałam kilka stron wstecz i gratulacje!!! i pracy i postępów, super Cię teraz czytać!! :)

 

nefretis, jeszcze tak myślałam o tym co napisałaś i doszłam do wniosku, że Twój mąż to jakiś świety człowiek. I bez względu na to, jak potoczy się Twoje życie to to co robisz dzieciom to skur*ysyństwo, którego nic nie usprawiedliwia, nic. Wychowujesz małych, obsesyjnych ludzi, nie wiem jak tak możesz :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani! czy Wam tez tak czesto nie dziala forum ? za kazdym razem jak chce tu wejsc to wyskakuje blad i na tel i na kompie :/

nie wiem czy to zwiekszenie paroksetyny do 20 mg, czy wplyw pracy- ale nawet maz zauwaza duza roznice- chodze na plac zabaw z dzieci, do sklepu sama- nawet bylam w Lidlu sama wracajac AUTOBUSEM 15 km z pracy :)))

jeszcze nie moge w to uwierzyc...

mam dalej czasem lekki strach, oczywiscie hipochondria nie minela do konca...

mam te problemy z kolanem-- naderwalam wiazadlo boczne, ale martwie mnie opuchlizna pod kolanem to gdzie zaczyna sie piszczel pod kolanem mam takie napuchniete uwypuklenie... nie wiem czy to moze byc od kolana czy to jakis miesien czy cos ? oczywiscie juz sie boje zakrzepicy...

 

 

Nefretis- ja jak mam grype to nie mam ani kaszlu ani kataru tylko wlasnie taka temperature i czuje sie wtedy strasznie do ...

pewnie u Ciebie bylo to wlasnie jakies wirusisko ... ciesze sie, ze juz temp Ci przeszla, teraz mozesz miec obnizona, bo organizm jest oslabiony po chorobie. duzo jedz wartosciowych rzeczy, pij cieple herbatki malinowe i blagam Cie ukrywaj przed dziecmi to co sie dzieje u Ciebie w srodku...

pamietaj, ze Dzieci chlona i powtarzaja nasza zachowania... biora z nas przyklad i to w 100%

ja zawsze staram sie nie pokazywac nic dzieciom, gdy moja Corka chce pojsc do sklepu ze mna to mowie np : ze Mama teraz musi zrobic obiad/ kolacje/ uprasowac a Ty pojdziesz z Tatusiem i kupisz mi cos dobrego :)

Staram sie zawsze chociaz to bardzo trudne- ale pamietaj, ze od Ciebie zalezy to czy one beda mialy tez takie zachowania w przyszlosci- a tego nie chcesz prawda? musisz byc silna dla nich i im taka sile przekazac ! :)

 

Nerwa- ja ostatnio sie nie wysypiam, moj synek ciagle kaszle, bylismy u lekarza i to tylko wirus- ma samo przejsc- noce sa straszne... a rano pobudka i zaraz do pracy... i czesto ostatnio przysypiam kolo 17 na godzine, dwie , bo juz nie daje rady... a kawy nie chce duzo pic...

super, ze chodzisz na terapie- tez sie musze wkoncu wybrac... napewno duzo mi daje to , ze uczestnicze w naprawde ciezkich spotkaniach i zaczelam doceniam jakie mam szczescie...naprawde...

niektorzy ludzie tak blisko nas przezywaja ogromne dramaty, a maja tyle wewnetrznej sily w sobie by walczyc...

 

Aleksandra- super, ze leki Ci minely- oby tak bylo dalej- cudowne uczucie moc wychodzic, co ?:):)

 

Alu- superm ze robisz postepy i dziekuje za gratulacje.

Niestety nerwice to ciagle sinusoidy, ale mam nadzieje, ze wszystkim nam bedzie coraz lepiej i ze ta gorka bedzie trwala caly czas :)

ja osobiscie nie chce skasowac tu konta, ludzie z forum wiele dla mnie znacza... ogolnie nie przepadam za ludzmi i im nie ufam- a tu naprawde sie do wszystkich przywiazalam i czesto o kazdym z Was mysle ;)

forum pozwolilo oswoic mi sie z tym co sie ze mna dzieje i dalo mi nadzieje i sile, ze moze byc inaczej :)

 

nerwa, co do tych boli to ja mam czasem taki bol wlasnie przed okresem albo w polowie cyklu nie na piersi tylko z boku jakby pod pacha, czasem nawet mocno mnie zakluje .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili89, extra!!!!! :) ja tez ostatnio zaliczylam Lidla - ze 2 razy! A juz dawno nie bylam :)

I ogolnie, staram sie jezdzic czesto do pracy, jestem zajęta innymi sprawami i jest zupelnie inaczej.

Teraz jeszcze tylko czekam, az miną upaly i bedzie troche chlodniej i w ogole bedzie super.

 

Co do forum - tak... Co chwile nie dziala :( Mnie to tak denerwuje zawsze!!! Pewnie jakies problemy z serwerem czy cos, ale dziwne, ze nie naprawiają tego raz a porządnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, widzę, że to specyfikacja tego wątku, w jednej chwili mówić o wegetacji i o walce o życie, a za chwilę, że węzeł chłonny to na pewno podejrzany :(:bezradny:

hehe :) taki wątek... trzeba trzymac poziom! ;)

ale nie, to z wezlem chlonnym to po prostu tak mi wpadlo do glowy, bo mnie boli i pomyslalam, ze zapytam. Ja tak mam juz od lat. I oprocz tego, że zapytalam rano na forum - czy ktos tez tak ma, to potem caly dzien juz o tym nie myslalam. Wiec to akurat uwazam za zwykle zastanowienie się przez chwile a nie hipochondryczne wkręcanie

 

nefretis, jeszcze tak myślałam o tym co napisałaś i doszłam do wniosku, że Twój mąż to jakiś świety człowiek. I bez względu na to, jak potoczy się Twoje życie to to co robisz dzieciom to skur*ysyństwo, którego nic nie usprawiedliwia, nic. Wychowujesz małych, obsesyjnych ludzi, nie wiem jak tak możesz :(

ojjjjj..... ale takie wpedzanie kogos w poczucie winy może być ciezkie dla danej osoby :( nefretis, pewnie i tak już tak o sobie mysli.... :(

 

nefretis, sluchaj, musisz jakos się ogarnąć. Przede wszystkim - sama widzisz jaki to jest stan, i jak można stracic cale życie na mysleniu ciagle o chorobach. Podczas gdy inni normalnie zyją i korzystają ze wszystkich dobrodziejstw. Ale wyjscie z takiego stanu jest jak najbardziej mozliwe! Nawet jak teraz wydaje Ci sie, ze nie.

Ja to mysle, ze moglabys sprobowac jeszcze terapii.. u kogos innego. Czasem sie zdarzy, ze terapueta jest kiepski, albo Ty nie masz do niego zaufania i ciezko Ci rozmowac, albo jeszcze cos. A niestety terapia wymaga duzego zaangazowania wlasnego i checi pracy nad sobą i zmiany, i trzeba to robic z osobą do ktorej się ma zaufanie i trzeba wierzyc, że to jest mozliwe. Bez tego terapia nie zadzaiala (jak w tym żarcie: "Ile terapeutów potrzeba do zmiany żarówki? Wystarczy jeden, ale żarówka musi chciec się zmienic" ;) ). Bo terapia to w duzej czesci nasza praca (a nie, że ktos nam bedzie mowil i tlumaczyl rozne rzeczy i nam się poprawi...).

Wiec moze powiedz sobie... KONIEC!!!! i skieruj uwagę na życie zamiast na choroby.

(wiem, wiem... łatwo mowic)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, nie chcę nikogo wpędzać w poczucie winy, może i moje słowa były ostre, ale wg mnie są granice zachowań, których nie powinno się przekraczać. Nie można wszystkiego usprawiedliwiać swoim stanem. Wiem, że córka nefretis ma emetofobię i WIEM jakie to jest PIEKŁO :( Poza tym tak jak mówi (mądrze!) Mili - choćby nie wiem co się działo człowiekowi pod kopułką to zwykła chęć ochrony tych, których się kocha powinna wygrać. Poza tym OK, nie moj cyrk, nie moje małpy, nie mnie oceniać, ale skoro już ktoś się wypowiada i prosi o komentarz to zechciałam się wypowiedzieć i ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero miałam chwilę by napisać, wczoraj cały wieczór serwer był niedostępny...

 

Aleksandra, ja wiem, że wpadłam w to po uszy:( Na terapię chodziłam 32 tygodnie. uważam, ze ta baba choć miała najlepsza opinie w miesicie nie umiała się mną zająć, zmarnowałam czas, choć były chwile, że czułam się fajnie ale objawy somat. były nadal.

Dziekuje CI za pocieszenie tak w ogole. Super, że u Ciebie lepiej. Tak trzymaj.

 

nerwa, oczywiscie,ze znam zaburzonych:) często pocieszam sie czytając wymieniane tam objawy. Słuchałam ich również. Tak, to jest dobry pomysł z tym zapisywaniem - po pamięc zawodzi...a rzeczywiście bywa przeciez tak, ze objawy są a np. za kilka godzin jest lepiej. W ogole myslałam o załozeniu codziennego zeszytu;) Wiesz mi się "wydaje" że ja doskonale wiem jak wyjść, zresztą mam za sobą wiele przeczytanych ksiązek, blogów, forów o wychodzeniu...jednak jestem teraz na takim zasranym etapie, że nic do mnie nie dociera. A to dlatego, że mam te pieprzone objawy fiz. i to nie pozwala mi mysleć o NICZYM innym. Wczoraj wyszłam z męzem na zakupy, na moment zapomniałam się, czułam się zdrowo fiz. (bo w głowie i tak był lęk) ale wróciłam i zaczeło sie; pieczenie w buzi, poczucie gorączki, bóle i kłucia mięsni nóg, drętwienia.

Popłakałam się znowu. I to samo dzis rano, jakiś gorąc, palenie twarzy, temp. 36,8. Oczywiscie panika.

A tak bardzo chcę z tego wyjść. Przecież ja chcę! to nie jest tak, ze dobrze mi z tym. Marzę, wizualizuję, że czuje sie już normalnie, staram się cos robić ale niestety nie ejst łatwo i pomimo tego czy coś mi jest naprawde czy nie i tak cyba zapisze sie do psychiatry, będę błagać o jakies leki by wyjść z najgorszego stanu.

I dziekuje ze tyle mi napisałaś, zawsze czytam z uwagą co piszecie i z reguły koi to moja dusze

 

piszę z reguły bo lula30 pojechałas po mnie i uważam, że pomimo wszystko nazywanie nieusprawiedliwionym sku...wysnstwem tego co robię w tym stanie, jest obrazliwe i wynika jednak z niezrozumienia. A wydawać by sie mogło, że osoba, która przeszła juz troche, zrozumie.

Lula ja w tym roku również zniknęłam na 6 miesięcy. Wydawało się, że zwyciężyłam! po wielu latach...dałam w koncu radę. Masa ksiązek, rozmów tel. z ludzmi z innych forów, cała przemiana i przestawienie się, dała efekty. O ludziach z tego forum myślałam b. źle, wiele razy miałam chęc napisać do kogoś "ja pier... weź sie w garść idiotko" - naprawdę! Chyba nawet pisałam w marcu, że ta choroba to zwykłe lenistwo, chamstwo, egoizm i wygodnictwo hehe...

Widzisz, życie jest jednak nieprzewidywalne, O jak bardzo dostałam lekcję pokory! I nigdy ale to nigdy będąc w złym czy dobrym stanie nie nazwe czyjegos zachowania skur...stwem.

Wszystko mi wróciło JEDNEGO DNIA (czego Tobie nie życzę).

Przeczytaj sobie mój post z 2 sierpnia - gdzie wróciłam po pól roku radosnej sielanki bez nerwicy. Gdzie moja pycha i pewnosc siebie mnie rozpierały.

Emetofobia mojej córki powiedzmy że bardzo złagodniała a nawet zniknęła...niestety ma inne jazdy lękowe. No...oceń mnie teraz prosze bardzo.

Wiele osób stąd ma dzieci, nie wiem czy Ty masz...wyobraź sobie, że choćbys nie wiem jak "kłamała" że jest wspaniale to dzieciak i tak zobaczy. NIESTETY. Taka to jest zasrana choroba, że nie ukryjesz jej do końca. Bo jak nie będziesz się chorobliwie skupiać na sobie to będziesz to robić na dziecku... Aaa nie chce mi się gadać.

Zycze Ci zebys trwała w swojej przemianie.

 

Ja wiem, ze moje dzieci cierpią

Mili staram sie jak mogę, niestety w jednym domu czasem trudno sie pohamować lub schować gdy 3 dni leże a czasm po prostu czasem sie poddaje i bardzo marudzę, ale w większości ukrywam...

No cóż nasze rodziny mają czasami z nami przesrane i taka jest prawda. Tylko juz sie przyzwyczaili (np. moj maz).

 

Dziewczyny nie wiem jak przestać mierzyć temp. Nawet poprosiłam meza by schował mi termometr:) ale to nie jest wyjscie bo dostałam obłedu że pewnie mam 39 (tak sie czuje) i wybłagałam go o ten termometr, miałam 36,8. Cholera, najgorsze jest to ze nawet jakbym chciała isc do rodzinnego to nie jestem w stanie. Musiałabym zazyc jakies benzo a nie mam. Wiec chyba nie ominie mnie psychiatra...narazie dojrzewam do tej mysli. Bo np. dzis rano tak sie czułam ze stwierdziłam,ze tylko zwykły lekarz a nie psychiatra. A wieczorem twierdze ze psychiatra bo mam okropny lęk podczas tych objawów. Wiec jestem skołowana.

Ja nie wiem czy teraz mnie cos naprawde wzięło czy znowu to objawy jakiejs depresji, hipochondrii, nerwicy wegetatywnej, histerycznej...nie wiem:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to jest dobry pomysł z tym zapisywaniem - po pamięc zawodzi...a rzeczywiście bywa przeciez tak, ze objawy są a np. za kilka godzin jest lepiej. W ogole myslałam o załozeniu codziennego zeszytu;) Wiesz mi się "wydaje" że ja doskonale wiem jak wyjść, zresztą mam za sobą wiele przeczytanych ksiązek, blogów, forów o wychodzeniu...jednak jestem teraz na takim zasranym etapie, że nic do mnie nie dociera. A to dlatego, że mam te pieprzone objawy fiz. i to nie pozwala mi mysleć o NICZYM innym.

Taki zeszyt to naprawde dobra opcja! Potem możesz wrocic do ktoregos dnia i zobaczyc, ze bylo zle, potem bylo dobrze - wiec teraz powtarza się pewnie to samo. A to oznacza, ze to zadna choroba, tylko od nerwicy. Ja swego czasu robilam też tak, ze jak mialam zly stan - nagrywalam sobie filmik, w ktorym mowie jak sie czuje. Potem jak mi przechodzilo (np wieczorem) to znow nagrywalam, ze jest super, nic juz nie czuje z porannych dolegluiwosci i ze to "tylko" nerwy :) I potem jak znow mnie to dopadalo to sobie wlaczalam to, jak sama mowie - jak sama narzekam, i jak sama potem mowie, ze jest ok :)

No to taki sam sposob jak z zapisywaniem na kartkach w sumie.

 

Tylko najgorzej, jak się jest w takim totalnym blednym kole. Bo wtdy czlowiek nie chce myslec o niczym, jest zafiksowany na chorobie i funkcjonuje jak w amoku.

Ale może wtedy powiedz sobie "OK!!! Pierd...e!!!! Jak mam umierac to niech umieram! :) "

(bo racjonalnie patrzac, wsyzstko co piszesz wyglada na nerwicowe dolegluwosci, w dodatku przechodzi Ci czasem, a normalnie by nie przechodzilo - wiec to już swiadczy o tym, ze to wszystko napewno nerwicowe).

Wiec co Ci szkodzi juz?

Ja w pewnym momencie sobie nawet pomyslalam - (wtedy jak mialam dusznosci) - a trudno, jak mam sie udusic to niech sie dusze, w sumie moze to bedzie lepsze niz ta ciagla wegetacja i banie się o to że się udusze. I czekalam, czekalam... is ie nie udusilam ;)

Robilam tez tak, ze wypisywalam sobie czego sie boje (tych mysli, ze to pewnie jakas choroba itd.) , a potem obok pisalam racjonalne mysli. Tez mi czasem pomagalo.

Np. - boje sie, serce mi wali szybko, boje sie ze bede miala zawal.

I dalej : - no tak, ale juz nie raz tak bylo, bilo mi szybko, a jakos nic sie nie stalo i jak sie uspokajajalam to bylo ok, wiec dlaczego niby tym razem mialabym miec zawal?

(tego typu rzeczy)

 

Może jak bedziesz miala dzien, kiedy bedziesz sie czula na tyle dobrze zeby isc - idz do psychiatry, niech Ci da chociaz benzo. Tylko po to, zebys miala cos co zapewnia Ci dobry stan (w razie czego). Wtedy jest latwiej walczyc dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, przykro mi, że czujesz się dotknięta, ale nie wycofam się ze swoich słów. Musisz mieć ogromny komfort posiadania wokół siebie ludzi bardzo wyrozumiałych. Nie, nie mam dzieci, w życiu nie chciałabym przekazać komukolwiek takiego shitu z jakim sama się zmagam. Wiem, że bardzo chcesz i w ogóle wszyscy bardzo chcemy, ale nie jest chcenie - to kur*a ciężka praca o odzyskanie życia.

Jak ja przestałam mierzyć temperaturę? Ano wstawałam, mierzyłam i wyznaczałam sobie godzinę, o której zmierzę znów. Takie małe wyzwanie. Najpierw to była godzina po godzinie, potem później i później, aż zapomniałam i stopniowo wygasł we mnie ten nawyk. Ale dobra, nic na siłę. Trzeba mnóstwo siły i uporu, żeby ruszyć z martwgeo punktu, a najlepsze ku temu jest porządne wkur*ienie się. Też mam dni, że prędziutko wracam do znanych schematow, ale wtedy pieronem się pacyfikuje, bo za żadne skarby nie chcę wrócić do takiego stanu w jakim byłam. A wyrozumiałość przy zaburzeniach lękowych - wg mnie - nie polega na poklepywaniu się po ramieniu, sorry.

 

I nie, nie gardzę ludźmi z forum, wręcz przeciwnie, dlatego nadal przeżywam wasze historie, cieszę sukcesami i naprawdę martwię jak jest u Was źle. Mówię tylko, że to co tu się dzieje to nie jest grupa wsparcia, a budowanie spirali objawów i obaw. I może miałam cichą nadzieję, że fakt, że da się i można komuś doda siły i odwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znow mi forum nie dzialalo caly wieczor :///

 

co do zeszytu objawow- to kiedys wlasnie taki prowadzilam... bo np bol jajnika powtarzal sie u mnie co miesiac przy owulacji :D i moglam sprawdzic, ze oo to juz bylo hehe

niektore objawy powtarzaly sie ciagle przez np 2 tyg...

 

Nefretis- ja np. na Twoim miejscu jakbym lezala caly dzien w lozku mowilabym, ze uderzylam sie w noge sprzatajac i noga musi teraz odpoczac...i ze musisz byc bardziej ostrozna :D

wtedy dzieci i koduja, ze trzeba uwazac i ze nic sie nie dzieje...

ja np. jak nie chodzilam do sklepow to poprostu mowilam Corce, ze czy chce z Tata do sklepu isc... nigdy nie bylo pytania czemu nie ze mna... poprostu Tata robi zakupy, ostatnio tez ja zaczelam z Nia chodzic do sklepow i mowi, ze woli ze mna :D (chyba na wiecej pozwalam )...

 

Opowiem Wam cos : jak bylam mala, mialam moze z 3 latka moja Mama miala poczatki nerwicy... nie jadla nic, lezala tylko w lozku, bylo naprawde BARDZO zle- ja tego nie pamietam wogole, opowiadal mi to Tata jak juz bylam dorosla, ale kto wie czy moja podswiadomosc tego nie pamieta ??

 

dlatego ja wszelkimi sposobami walcze by nie pokazywac tego dzieciom ... to jest trudne - szczegolnie gdy cos Cie tak bardzo zjada od srodka a musisz to trzymac w sobie...

ale trzeba... to my dajemy sile i pewnosc siebie naszym zieciom- nikt inny... one chlona jak gabka nasze zachowania...

nie musisz odrazu latac po domu w euforii, chodzi o to by starac sie zawsze cos wymyslic... np nie ide do sklepu , bo musze posprzatac/ ugotowac obiad/ czekam na telefon wazny itp ...

 

Nie nazwalabym tego tak jak Alu, bo nikt przeciez swiadomie nie robi krzywdy swoim dzieciom... ja rozumiem, ze czasem trzeba cos okreslic mocno, ale takie slowa nie powinny pasc, bo mozna kogos dobic zamiast nim potrzasnac...

 

ja wczoraj wrocilam z pracy 3 autobusami i zaszlam jeszcze do sklepu:):) sama w to nie moge uwierzyc....!!

 

i przyszly mi wyniki scyntygrafii tarczycy i mam Nadczynnosc Gravesa Basedowa niestety... musze brac leki 18 miesiecy i wtedy zobaczymy co dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili gratuluję Ci wyczynów:) Super sobie radzisz. Wykryli Ci tego Basedova...a masz objawy? Może to jeszcze po ciąży?

Mili, wiem że trzeba grać i ja to robię, ale czasem nie daje rady. Wiesz...gdy dzieci sa małe to jest łatwiej...mamusia może zbajerowac i już:) Moja córka ma 13 lat jest nad wyraz dojrzała, gadamy ze sobą jak przyjaciółki, powiedz czy przed przyjaciolką ukryjesz, ze coś z Tobą nie tak?:) nie da się. Sama zobaczysz jak Twoje dzieciaczki podrosną... chociaż zyczę Ci, żeby do tego czasu Ci przeszło:)

 

Lula nie chodzi mi o to bys wycofała swoje słowa i kajała sie przede mną:) ...tu raczej chodzi o formę. Ale ok, zakładam, że chciałas mną potrząsnąć i miałaś dobre intencje. Rzeczywiscie był skutek, bo duzo o tym myślałam... Lula , ja przez okres ostatniego pol roku umiałam się ogarnąć - co zreszta widac bylo po mojej nieobecnosci tu. No niestety przyszedł taki czas, ze ten pieprzony lęk o zdrowie wziął góre, to nie jst takie proste...Ty umiesz się na tą chwile spacyfikować...ja tez umiałam...i pewnie umiem, ale mam z tym obecnie problem. Temp. wczoraj zmierzyłam 2 razy. Bylam z siebie dumna, heh kurczę, smieszne to...

 

Nerwa znam to:) wiele razy tak mówiłam (np. OK mdlej! umieraj!, rzygaj!, teraz, już...). Tak, to napewno działa w większości:)

Wiesz tylko ostatnio wydaje mi się, ze te objawy to coś więcej...w sumie wiele razy tak było ...ale teraz naprawdę:(

OD 1,5 mca mam pieczenie w jamie ustnej, języka...nie trwa to non stop, choć są dni że tak (periodontolog nic nie zobaczył). Do tego jakieś bóle ud, drętwienia rąk w nocy, czasem mrówki w dzień, itp. Od kilku dni wydaje mi się?/mam? nie wiem sama...suche oczy, trochę nos.

Wiele czytałam o zespole Sjorgena, czyli wysychaniu sluzuwek i pieczeniu, do tego bole miesni, zmęczenie, depresja. No kurde jak w morde! I jeszcze że współistnieje z Hashimoto:( Załamałam się wczoraj, znowu przepłakałam cały wieczór, mąż zobaczył ze płakałam, próbowałam kłamać, nie dało się.

Budzę się i sprawdzam ślinę, oczy, non stop czytam, nawet anglojęzyczne strony, gdzie wszystko sie potwierdza. Do tego skurcze żuchwy (nie wiem czy to ślinianki bo jakaś dziewczyna na forum własnie tak miała na poczatku...czy mój wieloletni szczękościsk i kłucia w stawie i pod uchem)

Czytałam też ze pieczenie w buzi moze być od lęku i depresji, to samo suchośc błon sluzowych ale nie dowierzam...

 

Nerwa jeszcze pytanie...bo masz glukometr, wczoraj po obiedzie (1,5h) miałam 127, potem po 2h 106. To normalne? Nigdzie nie znalazłam norm dla zdrowych ludzi wszędzie jest tylko dla cukrzyków. Mierzysz ten cukier? Mierzyłam po b. długim czasie bo wyczytałam, ze suchosc w ustach to cukrzyca wiec wolałam sama sie zbadać niz isc do lek. i dostac skierowanie na glukoze.

OJP widzicie, te zasrane objawy nie pozwalają mi się "spacyfikować" jak to nazwała Lula. Kurde choćbym na rzęsach stawała to ciągle jest coś co niweczy wszelkie chęci i zamiary:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiem Wam cos : jak bylam mala, mialam moze z 3 latka moja Mama miala poczatki nerwicy... nie jadla nic, lezala tylko w lozku, bylo naprawde BARDZO zle
a jak Twoja mama się w ogóle czuje? Ma jeszcze jazdy z nerwicą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znow mi forum nie dzialalo caly wieczor :///

 

 

dlatego ja wszelkimi sposobami walcze by nie pokazywac tego dzieciom ... to jest trudne - szczegolnie gdy cos Cie tak bardzo zjada od srodka a musisz to trzymac w sobie...

ale trzeba... to my dajemy sile i pewnosc siebie naszym zieciom- nikt inny... one chlona jak gabka nasze zachowania...

nie musisz odrazu latac po domu w euforii, chodzi o to by starac sie zawsze cos wymyslic... np nie ide do sklepu , bo musze posprzatac/ ugotowac obiad/ czekam na telefon wazny itp ...

 

Nie nazwalabym tego tak jak Alu, bo nikt przeciez swiadomie nie robi krzywdy swoim dzieciom... ja rozumiem, ze czasem trzeba cos okreslic mocno, ale takie slowa nie powinny pasc, bo mozna kogos dobic zamiast nim potrzasnac...

 

najlepsi a ci co dzieci nie maja a sie uwazaja za autorytety :mrgreen::lol: Akurat na tym forum mnostwo jest tez postów ze sa ludzie chorzy a w domu nie było nerwic itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, tak, zrobili test wychwytu jodu zeby zrozniocowac czy to napewno Basedow czy poporodowe zapalenie ... no i wyszedl niestety Basedow...

a objawy to szybkie bicie serca, potliwosc, szybkie meczenie sie i siedzenie do 3 w nocy ...

mam brac leki przez 18 miesiecy, za tydzien mam badanie b12 jesli znow bedzie niska to bede miec zastrzyki ...

Wczoraj wracajac z pracy bylam w TESCO- SAMA , zaszlam tam, bo tylko tam sprzedaja mleko Hipp dla mojego Synka, a to najbardziej mu odpowiada... moglam wyslac meza, ale pomyslalam, ze dam rade!

i nie moglam znalezc polki , nogi mialam jak z waty, juz sie wycofywalam do wyjscia gdy obok przechodzil pracownik sklepu i zapytalam go gdzie sa mleka i mnie zaprowadzil i dalam rade:) prawie sie poplakalam wychodzac stamtad, pozniej zaszlam jeszcze do jednego malego sklepu i tam juz bylo ok :)

jestem taka z siebie dumna, ale wciaz boje sie, ze to zaraz minie...

za 2 tyg mam badania blednika na krzesle obrotowym, badanie oczoplasu i troche sie tego boje ...

 

Ja wiem jak ciezko jest ukrywac i udawac, ale trzeba chociaz sie starac :)

co do glukozy to masz ok. jakbys miala nagle spadki cukru to by bylo zle . przynajmniej mi sie tak wydaje. Bezsilna ma hipoglikemie i ona by mogla Ci cos podpowiedziec na ten temat,

postaraj sie nie czytac juz o chorobach prosze:*

 

 

Pawelt, moja Mama ma nadal nerwice, ale od kiedy bierze leki i odwiedza lekarza co jakis czas to jest wszystko ok .

Mama pracuje od 30 lat, jezdzi z Tata na wakacje, chodzi do sklepu- wszystko jest wporzadku, chociaz tez jak kazdemu zdarzaja sie jej gorsze nastroje, ale nie ma porownania z tym co bylo kiedys na poczatku nerwicy (czego ja nie pamietam )

takze zawsze warto zaczac z tym walczyc- czy to za pomoca ksiazek samemu, czy psychoterapii czy SSRI.

Mi SSRI bardzo pomogly i nie uwazam, ze to cos zlego, ze je biore- dzieki nim moge normalnie funkcjonowac i miec sile :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili89, właśnie dlatego więcej babek ma nerwicę bo u nas też szwankują hormony. Ludzie biora latami leki na serce, cisnienie, cukrzyce itd, tak samo nalezy traktowac i nerwice. Przy cukrzycy jest słabo, nogi drżą, moja babcia miała paraliż itd wiec nie tylko z nerwicą ludzie wychowują dzieci, są i inne choroby a nawet cieższe. Oby leki na Basedova pomogły.

 

 

Pawelt, to tylko sie cieszyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×