Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

38 minut temu, Sabina7052 napisał:

Hmmm tutaj się muszę trochę z Tobą nie zgodzić ... na początku swojej drogi z nerwica byłam u psychiatry i praktycznie na samym początku rozmowy padła propozycja wdrożenia leków , mimo tego ze ja nawet nie wiedziałam wtedy za bardzo co się ze mną dzieje, jakie mechanizmy są związane z nerwica , o co w tym wszystkim chodzi.  zostałam poinformowana ze one wycisza mój organizm i powoli lęki ustaną. Brzmiało świetnie ... na szczęście poznałam w tym czasie również osobę która przez dłuższy czas przyjmowała leki... opowiadała mi o tym ... dopóki się bierze jest ok natomiast w momencie w którym próbowała leki odstawić lęki wracały, zaczęła chodzić na psychoterapię, odstawiła leki i pracuje nad sobą ... psychoterapeuta powiedział jej ze jeżeli brać leki to tylko razem z terapia , leki łagodzą objawy ale w tym czasie trzeba działać , pracować nad sobą żeby to miało sens .  Na ta chwile cieszę się ze leków nie biore , mam różne dni raz gorsze raz lepsze, nadal tkwię w tym gownie po uszy ale jest napewno lepiej niż wtedy kiedy to wszystko się zaczęło... chciałabym trafić na dobrego psychoterapeutę bo wydaje mi się ze jedynie pracą nad sobą można z tego jakoś wyjść ... 

Wybacz, że będę nieuprzejma - ale co z tego wynika? Co z tego, że znasz kogoś, kto bierze leki? Każde zaburzenie jest inne. Może ktoś miał CHAD, gdzie farmakoterapia jest wskazana. Może ktoś miał ciężką depresję i potrzebował tej serotoniny. Przy "zwykłej" nerwicy raczej nikt nie bierze leków bez przerwy przez kilkanaście lat. Tak samo mogę napisać, że leki są super, bo moja matka brała i w sumie z nerwicy się jako tako wyleczyła. Mój pradziadek palił całe życie mocne fajki i umarł w wieku 96 lat - to oznacza, że papierosy nie szkodzą? Takie wnioskowanie jest nielogiczne.

Oczywiście że leki nie rozwiążą sprawy. Przy nerwicy najbardziej wskazana jest terapia w nurcie poznawczo-behawioralnym. A poza tym leki i terapia za przeproszeniem gówno dają, jeśli ktoś nad sobą samodzielnie, sam jeden nie pracuje. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem w stanie nad sobą pracować, dopóki nie wygłuszę swoich objawów fizycznych. I zobaczę, co mi w ogóle powie psychiatra.

Z tego, co piszesz, to wcale nie jest u Ciebie dobrze. I ja Cię nie zachęcam do brania leków, absolutnie, ale zdrowy na umyśle człowiek nie odczuwa paraliżującego lęku przed zrobieniem głupiej morfologii, że tak przywołam opis z poprzedniej strony. Żeby nie było - ja przy morfologii podałam numer telefonu do swojej matki, bo bałam się, że do mnie zadzwonią - ale zdaję sobie sprawę, że to nie jest zdrowe.

I oczywiście, że NIE CHCĘ brać leków. Kto chce brać leki na banię? Podejrzewam, że nikt.

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Wybacz, że będę nieuprzejma - ale co z tego wynika? Co z tego, że znasz kogoś, kto bierze leki? Każde zaburzenie jest inne. Może ktoś miał CHAD, gdzie farmakoterapia jest wskazana. Może ktoś miał ciężką depresję i potrzebował tej serotoniny. Przy "zwykłej" nerwicy raczej nikt nie bierze leków bez przerwy przez kilkanaście lat. Tak samo mogę napisać, że leki są super, bo moja matka brała i w sumie z nerwicy się jako tako wyleczyła. Mój pradziadek palił całe życie mocne fajki i umarł w wieku 96 lat - to oznacza, że papierosy nie szkodzą? Takie wnioskowanie jest nielogiczne.

Oczywiście że leki nie rozwiążą sprawy. Przy nerwicy najbardziej wskazana jest terapia w nurcie poznawczo-behawioralnym. A poza tym leki i terapia za przeproszeniem gówno dają, jeśli ktoś nad sobą samodzielnie, sam jeden nie pracuje. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem w stanie nad sobą pracować, dopóki nie wygłuszę swoich objawów fizycznych. I zobaczę, co mi w ogóle powie psychiatra.

Z tego, co piszesz, to wcale nie jest u Ciebie dobrze. I ja Cię nie zachęcam do brania leków, absolutnie, ale zdrowy na umyśle człowiek nie odczuwa paraliżującego lęku przed zrobieniem głupiej morfologii, że tak przywołam opis z poprzedniej strony. Żeby nie było - ja przy morfologii podałam numer telefonu do swojej matki, bo bałam się, że do mnie zadzwonią - ale zdaję sobie sprawę, że to nie jest zdrowe.

I oczywiście, że NIE CHCĘ brać leków. Kto chce brać leki na banię? Podejrzewam, że nikt.

Co do psychiatry to byłam, na początku mojej nerwicy Ale wtedy lekow nie dostałam, byłam drugi raz wtedy gdy miałam epizod z moimi długotrwałym i bólami głowy. Wtedy miałam dostać leki Ale bóle się zwyciężyły Ale po przeczytaniu skutków ubocznych i informacji od psychiatry że bóle i zawroty nogą się zasilić,  nie zdecydowałam się gdyż już i tak strasznie bolała mnie glowa, chciałam sama sobie z tym poradzić Ale jak widać kiepsko mi to idzie.

 

Co do morfologia zgodzę się, to nie jest normalne że boimy się na nią pójść,  ja również się boje iść zrobić tak jak innych podstawowych badań.

 

A co do mojej nogi na jakiś czas odpuszczę tego niby miesaka Ale i tak cały czas martwi mnie ta nogą gdyż w tej okolicy nad kolanem czuje cały czas jakiś ucisk czy dretwienie,  jestem w stanie uwierzyć ze to zgrubienie to jest tkanka tluszczowa Ale dlaczego kurczę to mnie uwiera bo raczej tłuszczu nie czuły prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Wybacz, że będę nieuprzejma - ale co z tego wynika? Co z tego, że znasz kogoś, kto bierze leki? Każde zaburzenie jest inne. Może ktoś miał CHAD, gdzie farmakoterapia jest wskazana. Może ktoś miał ciężką depresję i potrzebował tej serotoniny. Przy "zwykłej" nerwicy raczej nikt nie bierze leków bez przerwy przez kilkanaście lat. Tak samo mogę napisać, że leki są super, bo moja matka brała i w sumie z nerwicy się jako tako wyleczyła. Mój pradziadek palił całe życie mocne fajki i umarł w wieku 96 lat - to oznacza, że papierosy nie szkodzą? Takie wnioskowanie jest nielogiczne.

Oczywiście że leki nie rozwiążą sprawy. Przy nerwicy najbardziej wskazana jest terapia w nurcie poznawczo-behawioralnym. A poza tym leki i terapia za przeproszeniem gówno dają, jeśli ktoś nad sobą samodzielnie, sam jeden nie pracuje. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem w stanie nad sobą pracować, dopóki nie wygłuszę swoich objawów fizycznych. I zobaczę, co mi w ogóle powie psychiatra.

Z tego, co piszesz, to wcale nie jest u Ciebie dobrze. I ja Cię nie zachęcam do brania leków, absolutnie, ale zdrowy na umyśle człowiek nie odczuwa paraliżującego lęku przed zrobieniem głupiej morfologii, że tak przywołam opis z poprzedniej strony. Żeby nie było - ja przy morfologii podałam numer telefonu do swojej matki, bo bałam się, że do mnie zadzwonią - ale zdaję sobie sprawę, że to nie jest zdrowe.

I oczywiście, że NIE CHCĘ brać leków. Kto chce brać leki na banię? Podejrzewam, że nikt.

Mam trochę inne podejście do tego niż ty 🙂 oczywiście nie neguje twojego zdania każdy ma inne spojrzenie na to wszystko. Dziewczyna która wtedy poznałam nie miała depresji , cierpiała na kancerofobie , dla niej skuteczna metoda była terapia o której wspomniałaś, przy takich zaburzeniach najczęściej stosuje się właśnie terapie nie leki . Kochana ja zdaje sobie sprawę ze zdrowy człowiek nie odczuwa lęków przez zrobieniem morfologi , ale Twierdzenie ze nie jest ze mną na tyle dobrze bo się boje nie motywuje :D właśnie na tym polega moja praca nad sobą , boje się,  na sama myśl o tym co wyjdzie z tych badań odczuwam lęk , ale pójdę je zrobic ... nie zamknę się w domu i za nic nie dam sobie zrobić tych badań tylko stawie temu czoła pójdę i zrobię, codziennie podejmuje jakieś wyzwanie żeby małymi krokami sama pokonać chociaż w malym stopniu nerwice... odniosłam wrażenie z twojego wcześniejszego wpisu ze moje zdanie na temat leków odebrałas jako atak, nie na tym chyba powinna polegać wymiana zdań na tym forum 🙂 to ze mamy inne spojrzenie na temat leków nie zmienia faktu ze któreś z nich jest złe 🙂 pozdrawiam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam lęk przed badaniami...Przekładam morfologię z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc.

Ostatnio kolega zmarł na niewydolność wątroby, więc od jakichś 2 miesięcy towarzyszą mi myśli o raku trzustki, chorobie wątroby.

Często mam zgagę , uczucie pełności, prawdopodobnie przez Zaspoł Jelita Drażliwego ale oczywiście wmawiam sobie najgorsze.

Myśli odchodzą jedynie jak się czymś zajmę tak na maksa, albo pojawią się prawdziwe problemy typu choroba dziecka etc.

Ech... szkoda gadać, zresztą wiecie o czym mówię na pewno 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Sabina7052 napisał:

Mam trochę inne podejście do tego niż ty 🙂 oczywiście nie neguje twojego zdania każdy ma inne spojrzenie na to wszystko. Dziewczyna która wtedy poznałam nie miała depresji , cierpiała na kancerofobie , dla niej skuteczna metoda była terapia o której wspomniałaś, przy takich zaburzeniach najczęściej stosuje się właśnie terapie nie leki . Kochana ja zdaje sobie sprawę ze zdrowy człowiek nie odczuwa lęków przez zrobieniem morfologi , ale Twierdzenie ze nie jest ze mną na tyle dobrze bo się boje nie motywuje :D właśnie na tym polega moja praca nad sobą , boje się,  na sama myśl o tym co wyjdzie z tych badań odczuwam lęk , ale pójdę je zrobic ... nie zamknę się w domu i za nic nie dam sobie zrobić tych badań tylko stawie temu czoła pójdę i zrobię, codziennie podejmuje jakieś wyzwanie żeby małymi krokami sama pokonać chociaż w malym stopniu nerwice... odniosłam wrażenie z twojego wcześniejszego wpisu ze moje zdanie na temat leków odebrałas jako atak, nie na tym chyba powinna polegać wymiana zdań na tym forum 🙂 to ze mamy inne spojrzenie na temat leków nie zmienia faktu ze któreś z nich jest złe 🙂 pozdrawiam 

Ale na czym polega nasze inne podejście?

Przecież przyznałam Ci rację. Leki nie leczą same w sobie, konieczna jest terapia. Ale to psychiatra stwierdza nerwicę, kieruje na terapię (na NFZ) itd., decyduje, czy leki są wskazane. I też napisałam, że NIE chcę brać leków, ale może będę po prostu zmuszona w tej sytuacji, w której jestem. 

No nie jest z Tobą dobrze - co w tym mało motywującego? Nie skrytykowałam Cię, stwierdziłam fakt. Mam napisać, że "nie martw się, fakt, że boisz się pobrania krwi, jest całkowicie normalny i naturalny"? Że powinnaś starać się o dziecko?

Pójście na morfologię czy jakieś badanie nie sprawi, że pozbędziesz się nerwicy. Sama poszłam, przemogłam się i dało mi to chwilową ulgę. Zresztą dobrze wiesz, jak to działa. 

To, że nie mam słodkopierdzącego stylu wypowiadania się nie oznacza, że jestem zła/ wkurzona/ agresywna/ forsuję swoje zdanie. Jestem po prostu szczera i tyle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Ale na czym polega nasze inne podejście?

Przecież przyznałam Ci rację. Leki nie leczą same w sobie, konieczna jest terapia. Ale to psychiatra stwierdza nerwicę, kieruje na terapię (na NFZ) itd., decyduje, czy leki są wskazane. I też napisałam, że NIE chcę brać leków, ale może będę po prostu zmuszona w tej sytuacji, w której jestem. 

No nie jest z Tobą dobrze - co w tym mało motywującego? Nie skrytykowałam Cię, stwierdziłam fakt. Mam napisać, że "nie martw się, fakt, że boisz się pobrania krwi, jest całkowicie normalny i naturalny"? Że powinnaś starać się o dziecko?

Pójście na morfologię czy jakieś badanie nie sprawi, że pozbędziesz się nerwicy. Sama poszłam, przemogłam się i dało mi to chwilową ulgę. Zresztą dobrze wiesz, jak to działa. 

To, że nie mam słodkopierdzącego stylu wypowiadania się nie oznacza, że jestem zła/ wkurzona/ agresywna/ forsuję swoje zdanie. Jestem po prostu szczera i tyle. 

Wydaje mi się ze grzecznie powinnam zakończyć rozmowę na tym etapie 🙂 w żadnym z postów nie napisałam żebyś lekow nie brała ani nie narzucam swojego zdania z którym powinnaś się zgadzać 🙂 wyraziłam swoje zdanie na temat leków na podstawie swoich obserwacji ,  przeżyć i rozmów z osobami które takie leki brały 🙂 to ty próbujesz mi wmówić ze nie wiem o czym mówię, ze może osoba która znam cierpi na coś innego niż ja pisze 🙂 nie prosiłam o ocenę mojego stanu zdrowia 🙂 mam dni gorsze i lepsze w których czuje się naprawdę dobrze , i twierdzenie ze jeżeli zrobię badania to nic nie pomoże jest błędne i nie mówię tego bo ja tak uważam tylko to również cześć terapii, skoro sama nie radzisz sobie już w żaden sposób i nic nie pomaga skorzystaj z pomocy specjalisty... ja tego nie neguje...Ja wiem ze jedynie sama jestem w stanie sobie pomoc i będę trwała przy swoim zdaniu , ponieważ to jak jest teraz a jak było np rok temu to niebo i ziemia ... a tobie życzę więcej wyrozumialosci i zwyczajnie grzeczniejszego wyrażania swojego zdania mysle ze nikt nie oczekuje od ciebie „slodkopierdzacego” stylu jak to określiłaś 🙂 miłego dnia 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Sabina7052 napisał:

Wydaje mi się ze grzecznie powinnam zakończyć rozmowę na tym etapie 🙂 w żadnym z postów nie napisałam żebyś lekow nie brała ani nie narzucam swojego zdania z którym powinnaś się zgadzać 🙂 wyraziłam swoje zdanie na temat leków na podstawie swoich obserwacji ,  przeżyć i rozmów z osobami które takie leki brały 🙂 to ty próbujesz mi wmówić ze nie wiem o czym mówię, ze może osoba która znam cierpi na coś innego niż ja pisze 🙂 nie prosiłam o ocenę mojego stanu zdrowia 🙂 mam dni gorsze i lepsze w których czuje się naprawdę dobrze , i twierdzenie ze jeżeli zrobię badania to nic nie pomoże jest błędne i nie mówię tego bo ja tak uważam tylko to również cześć terapii, skoro sama nie radzisz sobie już w żaden sposób i nic nie pomaga skorzystaj z pomocy specjalisty... ja tego nie neguje...Ja wiem ze jedynie sama jestem w stanie sobie pomoc i będę trwała przy swoim zdaniu , ponieważ to jak jest teraz a jak było np rok temu to niebo i ziemia ... a tobie życzę więcej wyrozumialosci i zwyczajnie grzeczniejszego wyrażania swojego zdania mysle ze nikt nie oczekuje od ciebie „slodkopierdzacego” stylu jak to określiłaś 🙂 miłego dnia 🙂 

Z mojej strony również EOT. 

Natomiast słowo wyjaśnienia. Z naszej dwójki to Ty jesteś niemiła, oceniająca i niegrzecznie się wypowiadasz. Nie zmieni tego 10 emotek. To, co napisałaś, jest zwyczajnie złośliwe, łącznie ze zwrotami, że ja coś "próbuję" i się niby niegrzecznie wypowiadam. A jakbyś może przeczytała moje wypowiedzi ze zrozumieniem, to doszłabyś do wniosku, że się ze sobą zgadzamy - w tym że ja uznaję, że doraźne branie leków może pomóc, Ty jesteś przeciwna, czego ja nie neguję. 

Po prostu jak masz rzeczywiście hipochondrię, to dobrze wiesz, że pójdziesz na morfologię i znajdziesz sobie inne badanie. To miałam na myśli. A nie oceniam Cię i nie twierdzę, że masz brać leki. Ty natomiast mnie w swojej wypowiedzi oceniłaś i podsumowałaś, a w tym momencie nie potrzebuję takiego "wsparcia". 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Ja się zapisałam prywatnie do psychiatry i idę, bo się po prostu wykończę. W poniedziałek. Moja matka doładowała mnie pozytywnie, mówiąc, że czego oczekuję - weźmie kasę i nie będzie się mną przejmował. Może i tak, ale pierwszy raz w życiu w ogóle rozważam przyjmowanie leków, żeby poczuć się w końcu jakoś normalnie.

Ciągle mnie coś boli z lewej strony, jakby pierś od pachy. Ciągle to macam i nic tam nie czuję. W sumie to chyba mój największy lęk w tym momencie. 

I w ogóle mam jakiś taki niekontrolowany lęk, który się nasila i spada. 

Ja jestem na lekach od psychiatry, w dodatku chodze na terapie do psychologa wiec jestem w temacie. Lekarz mi przepisał sertagen, ja akurat miałam bardzo miłą panią doktor. Jestem na tych lekach od października. Powiem tak - nie nastawiaj sie na wielka poprawę. Generalnie to co sobie uświadomiłam to niestety to, że musisz to sama przezwyciężyć. I koniec. Leki cie mogą wyciszyć, uspokoić ale te mysli nadal beda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie. Cieszę się, że tu trafiłem, bo świadomość że nie tylko ja zmagam się z koszmarem nerwicy hipochondrycznej powoduje, że mimo wszystko czuję się raźniej. Moje przygody z nerwicą zaczęły się bardzo wcześniej, bo już jako 13-latek 'wykryłem' sobie raka jądra. Teraz mam lat 30 i nie potrafiłbym zliczyć chorób, które przeszedłem: rak mózgu, prostaty, płuc, żołądka, trzustki, kości, jelita cienkiego i grubego, kilka białaczek i zawałów, zapalenie wątroby typu C, zakrzepica, borelioza. Aktualnie 'przechodzę' stwardnienie rozsiane, ponieważ odczuwam osłabienie mięśni, mimowolne ich drgania w całym ciele oraz ból łydek (przy prawidłowej morfologii i elektrolitach). Niby wiem że to pewnie stres, dieta, niewyspanie itp., ale i tak mi się wydaje, że niebawem umrę.

Stety albo niestety, mam dostęp do prywatnej opieki medycznej z krótkimi i bezpłatnymi terminami do praktycznie wszystkich specjalistów i badań, przez co od kilku lat wykonuję ich dziesiątki, włącznie z kolonoskopiami, gastroskopiami itp. Ze wszystkich dostępnych specjalności nie byłem chyba tylko u ginekologa. I psychiatry, a tam chyba powinienem udać się w pierwszej kolejności.

Co ciekawe, przeanalizowałem swoją kartotekę medyczną i wygląda na to, że napady raków miewam głównie w okresie jesienno-zimowym. W lecie zazwyczaj jest przerwa, może dlatego że mam mniej czasu na głupie myśli? Albo organizm się po prostu lepiej w lecie czuje i rzadziej wysyła jakieś fałszywe sygnały?

Edytowane przez gerard88

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u mnie dalej po staremu... juz nie wiem czy sobie wkrecam ze mnie boli, czy naprawde mnie boli? cholera, ciagle przy kazdym jakims nacisku lub ruchu czuje bol w piersiach albo w jednej albo w drugiej. nie mam juz na to sily, wedglug mojego kalendarzyka dzisiaj mam ostatni dzien owulacji. ale, z drugiej strony juz 5 dzien bola mnie te piersi, poza tym nigdy nie mialam takich problemow przy owulacji... ciagle tylko placze i nie moge sie uspokoic, w domu z kolei nikt nie chce ze mna pojsc do lekarza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kochani 🙂

Jak tam u Was sprawy jelitowe żołądkowe? I nie tylko oczywiście😁 u mnie bez zmian. Dzis zjadłam na obiad kapustę a po południu miałam zawirowanie w brzuchu i luźne przygody na toalecie 😂 oczywiście się zestresowałam, w sumie cały czas się martwie juz nawet niewiem o co, często szumi mi w uszach, serce wali, mam ciagle uczucie niepokoju. Chyba ze śpię to jest okej. Generalnie ciagle boje się o jelita, każde burczenie to dla mnie masakra. Mam tez duzo śliny w buzi nie wiem od czego🤔 a najgorzej jest rano bo czuje się strasznie poddenerwowana i boli mnie brzuch z nerwow. Boli, piecze, jest wzięty. Mam nadzieje ze u Was chociaż odrobine lepiej. Musiałam się troszkę wygadac 😕 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.01.2019 o 15:18, Sabina7052 napisał:

Myślisz o anemi i czujesz podobne objawy... ja tez się martwię o anemię i bardzo boje się zrobić badania krwi i oczywiście wzięło się to od moich problemów z jelitami... poczytałam o anemi ze ma się zawroty głowy, ze błony śluzowe są blade ( odchylając powiekę ) i oczywiście za kilka dni wszystko u mnie jak na zawołanie .

Powiem wam szczerze, ze ja na przestrzeni lat mialam anemie kilka razy.
Pierwszy raz poszlam jak bylam totalnie oslabiona, mialam dusznosci, slabosc, ciezkie nogi itd. Wyszla anemia (w sumie to raczej lekka). Po jakims roku mialam stan identyczny, bylam pewna ze znow to samo i to na pewno wytlumaczenie. Poszlam na badnaia - anemii brak 🙂 A mialam dokladnie takie same objawy. Z  kolei potem kiedys robilam badania, a czulam sie super (mialam energie, nie mialam oslabienia itd.) i tez wyszla lekka anemia.

Wiec moim zadniem te objawy i samopoczucie jest czesto po prostu nerwicowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.01.2019 o 22:31, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Ciągle mnie coś boli z lewej strony, jakby pierś od pachy. Ciągle to macam i nic tam nie czuję. W sumie to chyba mój największy lęk w tym momencie. 

Tez miewam takie bóle. To tez tyczy się postu @mloda_hipochondryczka.
Nie wiem dlaczego ale ja takie bole miaam zawsze z lewej strony. Wlasnie tak z boku, jakby nachodzilo prawie pod pachę.

Mnie za to jakos dopadlo kołatanie serca. A baaaardzo dawno już tego objawu nie mialam. 
Od dwoch dni mam co chwile te dziwne przeskoki 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchajcie, wszystkim wam bardzo kibicuje. mam nadzieje ze rzadko macie tak zle dni jak ja dzisiaj. caly dzien leze w lozku i placze. poklocilam sie z mama. dzwonila do mnie babcia z ktora zawsze mialam super kontakt i babcia prawie sie poplakala przeze mnie bo ja tez plakalam. mialam dzisiaj nawet mysli samobojcze. ciagle bola mnie piersi, mam straszne problemy w szkole, moge nie zdac z matematyki... ta nerwica mnie wykancza, a dokladniej jak stwierdzil moj lekarz depresja lekowa. trzymajcie sie cieplo, to jakis koszmar

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zestresowana1990 napisał:

Hej kochani 🙂

Jak tam u Was sprawy jelitowe żołądkowe?

Jeden z moich nielicznych sukcesów w walce z hipochondrią to to że nauczyłem się ignorować objawy żołądkowo-jelitowe. Tam ciągle coś się dzieje, kurczy lub rozkurcza, stolec taki i śmaki... Po gastroskopii, drugiej kolonoskopii i setnym usg lekarz powiedział żebym przestał już przychodzić, bo choroby układu pokarmowego praktycznie nie dotykają ludzi przed 50. Poza tym od 10 lat mam objawy żołądkowo-jelitowe i nie umarłem, to też mnie pociesza.

2 godziny temu, nerwa napisał:

Tez miewam takie bóle. To tez tyczy się postu @mloda_hipochondryczka.
Nie wiem dlaczego ale ja takie bole miaam zawsze z lewej strony. Wlasnie tak z boku, jakby nachodzilo prawie pod pachę. 😕

Ja też mam takie bóle, a nie mam piersi :P. Teraz mam inny rzut, więc wiem że to pod pachą to węzły chłonne, które u mnie tak reagują przy każdym przeziębieniu, przemęczeniu itp. Ale jak mnie tam zaboli to oczywiście od razu googluję białaczki, miałem już chyba wszystkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć kochani to jestem nadal ja @patisson134 tylko że mam nowy telefon i zapomniałam niestety hasła do tamtego konta😂

mam nadzieje że u Was wszystko dobrze jest albo przynajmniej troszeczke lepiej bo to zawsze coś prawda

u mnie aktualnie raczej nie jest źle, co do Ciebie @mloda_hipochondryczka to mam tak samo z tymi piersiami przed okresem, zawsze mnie bolą, jedynie dwa razy miałam tak, że w ogóle ani one mnie nie bolały ani brzuch no ale wiadomo to jest kwestia indywidualna bo każda z nas przechodzi te dni inaczej, ale nie musisz się o nic martwić bo to nic złego nie oznacza naprawdę 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, gerard88 napisał:

Jeden z moich nielicznych sukcesów w walce z hipochondrią to to że nauczyłem się ignorować objawy żołądkowo-jelitowe. Tam ciągle coś się dzieje, kurczy lub rozkurcza, stolec taki i śmaki... Po gastroskopii, drugiej kolonoskopii i setnym usg lekarz powiedział żebym przestał już przychodzić, bo choroby układu pokarmowego praktycznie nie dotykają ludzi przed 50. Poza tym od 10 lat mam objawy żołądkowo-jelitowe i nie umarłem, to też mnie pociesza.

A jeśli mogę zapytać, jakie miałeś objawy ze strony jelit? Ja od roku zmagam się z różnymi sensacjami, raz biegunka, raz papka, innym razem niby w miarę dobrze ale jasno...ciagle o tym myśle, może juz nawet nie boje się raka jelit ale boje się ze będę miała jakaś biegunkę czy coś. To dosłownie stało się moja obsesja 😕

Edytowane przez zestresowana1990

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zestresowana1990 Jakie objawy? Wszystkie istniejące. Biegunki i zaparcia, stolec we wszystkich możliwych konsystencjach i kolorach (sorry, wiem że temat mało apetyczny), bóle brzucha, skręty brzucha, kłucie brzucha, wzdęcia brzucha, pieczenie brzucha... Swego czasu doszedłem już do paranoi i od razu spuszczałem wodę, żeby tylko nie zobaczyć co wyszło, bo od razu się doszukiwałem krwi, śluzu itp. Potem stwierdziłem, że po prostu mam wrażliwy układ trawienny i że to normalne że coś się zawsze dzieje. I naprawdę w ogóle się tym teraz nie przejmuję, bo wiem, że to po prostu nie może być nic poważnego. Trafi się biegunka? Trudno, niech się trafi. Zaparcie? Proszę bardzo. Niestety, ten mechanizm nie działa na inne moje wymyślone choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam w sumie już nic nie pisać, bo nie wiem, czy mi to pomaga i widzę, że moje posty są często jakoś opacznie rozumiane, ale tak mnie stresuje ta jutrzejsza wizyta u psychiatry, że nie mogę sobie z tym poradzić. Aż mam ochotę ją odwołać 😐 jak sobie wyobrażę, że mam komuś opowiadać o tym wszystkim, to będzie dla mnie mega poniżające, jeszcze o swoim dzieciństwie, życiu. Nigdy nie byłam u psychiatry, jako dziecko tylko u psychologa. 

W sumie trochę mi było już lepiej, miałam dużo pracy w piątek i wczoraj, nie myślałam o chorobach, dlatego sobie tłumaczę "a może jednak tego nie potrzebuję", ale wiem, że tak, bo nawet jak mam spokojny dzień, to czuję jakieś takie napięcie. Mam nadzieję, że dostanę skierowanie na terapię, bo zbieram sobie na wkład własny do mieszkanka i tak średnio mam do wydania 400 złotych miesięcznie na pogadanki :(. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, gerard88 napisał:

@zestresowana1990 Jakie objawy? Wszystkie istniejące. Biegunki i zaparcia, stolec we wszystkich możliwych konsystencjach i kolorach (sorry, wiem że temat mało apetyczny), bóle brzucha, skręty brzucha, kłucie brzucha, wzdęcia brzucha, pieczenie brzucha... Swego czasu doszedłem już do paranoi i od razu spuszczałem wodę, żeby tylko nie zobaczyć co wyszło, bo od razu się doszukiwałem krwi, śluzu itp. Potem stwierdziłem, że po prostu mam wrażliwy układ trawienny i że to normalne że coś się zawsze dzieje. I naprawdę w ogóle się tym teraz nie przejmuję, bo wiem, że to po prostu nie może być nic poważnego. Trafi się biegunka? Trudno, niech się trafi. Zaparcie? Proszę bardzo. Niestety, ten mechanizm nie działa na inne moje wymyślone choroby...

Z ciekawości, obecnie na tropie jakiej choroby teraz jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie piersi jakos juz jakby mniej bolą. Do tego niestety jestem przeziębiona chyba juz z tydzien, ciagle mi słabo, nie mam na nic sily, strasznie szybko sie mecze i to mnie martwi. Oprócz tego mam oczywiscie katar i takie tam ale jednak moje samopoczucie strasznie mnie stresuje. Czy ktoś z was odczuwa jakies dolegliwości w stylu ból albo jakies zmęczenie? Moze to tylko moje urojenia psychiczne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, mloda_hipochondryczka napisał:

Z ciekawości, obecnie na tropie jakiej choroby teraz jesteś?

Rak mózgu lub stwardnienie rozsiane. Problem z tymi chorobami jest taki, że praktycznie wszystko jest ich objawem: osłabienie, drętwienie i drżenie kończyn, ból głowy, męczliwość. Drętwieje mi ręka (pewnie ze stresu),  dziś wszedłem po schodach, zaczęły mnie boleć nogi, zadyszka itp., więc to tylko potwierdziło moją 'diagnozę'. Z jednej strony wiem że to absurd, z drugiej nie umiem  przestać o tym myśleć... Powtarzam sobie w kółko 'to zwykłe zimowe osłabienie, to zwykłe zimowe osłabienie'...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Miałam w sumie już nic nie pisać, bo nie wiem, czy mi to pomaga i widzę, że moje posty są często jakoś opacznie rozumiane, ale tak mnie stresuje ta jutrzejsza wizyta u psychiatry, że nie mogę sobie z tym poradzić. Aż mam ochotę ją odwołać 😐 jak sobie wyobrażę, że mam komuś opowiadać o tym wszystkim, to będzie dla mnie mega poniżające, jeszcze o swoim dzieciństwie, życiu. Nigdy nie byłam u psychiatry, jako dziecko tylko u psychologa. 

W sumie trochę mi było już lepiej, miałam dużo pracy w piątek i wczoraj, nie myślałam o chorobach, dlatego sobie tłumaczę "a może jednak tego nie potrzebuję", ale wiem, że tak, bo nawet jak mam spokojny dzień, to czuję jakieś takie napięcie. Mam nadzieję, że dostanę skierowanie na terapię, bo zbieram sobie na wkład własny do mieszkanka i tak średnio mam do wydania 400 złotych miesięcznie na pogadanki :(. 

Idź do psychiatry. Też czasem miałem lepsze okresy, czułem się silniejszy i myślałem sobie "po co mi Ci wszyscy lekarze, specjaliści, leki i psychiatrzy". A po tygodniu tak mi lęki przywaliły, że szybciutko szukałem pomocy. Skoro już się zdecydowałaś i umówiłaś, to w jakimś celu. Nie wycofuj się teraz. Zapewniam, że po wizycie nadal będziesz miała wybór.

A skoro pisanie tutaj pomaga choć trochę to pisz. Błędy komunikacji zdarzają się przy pisaniu postów, to nie kontakt twarzą w twarz. Gorsze scysje się tutaj zdarzały, niż Tobie na ostatniej stronie:-).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×