Skocz do zawartości
Nerwica.com

gerard88

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez gerard88

  1. W pełni popieram post powyżej. Masz prawo wychodzić o czasie. Oczywiście może się wyjątkowo zdarzyć że jest coś pilnego i musisz dokończyć, ale to powinny być wyjątki. Jeśli ktoś Ci będzie robił problemy, to zmienisz pracę. Teraz to praca szuka pracowników, nie odwrotnie.
  2. @Lusesita Dolores Heh, mam identycznie. Spodnie trzymam w przedpokoju i nie mają prawa wstępu do dalszej części mieszkania. Noszę te same przez 3 dni, następnie do prania i kolejne. Gościom nie pozwalam usiąść na kanapie, podkładam koc który później wyrzucam do prania. Inaczej nie usiadłbym na niej. Poza tym codziennie myję telefon, bo dotykam go rękami, które potencjalnie dotykały np. guzika do otwierania drzwi w tramwaju... Ale w przeciwieństwie do np. hipoochondrii, ta akurat nerwica nie przeszkadza mi bardzo w życiu codziennym. Tylko w pracy np. dziwnie na mnie patrzą jak myję myszkę gdy tylko ktoś mi jej dotykał...
  3. Rak mózgu lub stwardnienie rozsiane. Problem z tymi chorobami jest taki, że praktycznie wszystko jest ich objawem: osłabienie, drętwienie i drżenie kończyn, ból głowy, męczliwość. Drętwieje mi ręka (pewnie ze stresu), dziś wszedłem po schodach, zaczęły mnie boleć nogi, zadyszka itp., więc to tylko potwierdziło moją 'diagnozę'. Z jednej strony wiem że to absurd, z drugiej nie umiem przestać o tym myśleć... Powtarzam sobie w kółko 'to zwykłe zimowe osłabienie, to zwykłe zimowe osłabienie'...
  4. @Lusesita Dolores A czy u Ciebie to dotyczy dotykania przedmiotów w miejscach publicznych czy wszystkich? Czy np. jak dotykasz kubka, długopisu, uchwytu od szafki w domu to też masz poczucie obrzydzenia i przymus mycia rąk? Jeśli to dotyczy miejsc macanych przez innych, to uważam że to dość racjonalny objaw (mimo że inni po prostu o tym nie myślą na co dzień i kleją się do tych drążków). U mnie sprawę załatwia akrobatyka, pomysłowość i żel dezynfekcyjny w kieszeni. Jeśli natomiast towarzyszą Ci te 'natręctwa' przez cały czas, nawet w domu, to wydaje mi się że to już może wymagać pomocy terapeutycznej, zwłaszcza jeśli Cię to męczy, a z tego co piszesz - męczy.
  5. @Lusesita Dolores Ja akurat zgadzam się z tym, że brud zupełnie obiektywnie i bez nerwicy może obrzydzać. Pieniądze, poręcze, klamki, cudza myszka do komputera... Ja się nie boję bakterii, ale podobnie jak Ty obrzydza mnie myśl o brudzie, że ktoś trzymał na tym przed chwilą swoją brudną, spoconą łapę. Dlatego staram się nie dotykać takich rzeczy, nie płacę gotówką, w autobusie ćwiczę równowagę, ewentualnie łapię za miejsce, których normalni ludzie nie macają (np.drążek przy samym suficie, na szczęście jestem wysoki). Klamki otwieram przegubem ręki (to akurat głupie, bo czemu niby kontakt przegubu jest mniej obrzydliwy niż dłoni?)
  6. gerard88

    Moja nerwica

    @maja21, Witaj, bardzo dobrze, że zdecydowałaś się napisać i podzielić swoją historią. Nie jestem psychologiem ani psychiatrą i nie czuję się upoważniony do stawiania diagnoz. Z Twojego opisu (i poprzedniej diagnozy) wynika jednak, że cierpisz na depresję wraz z nerwicą lękową. Sugeruję udać się jak najszybciej do psychiatry, który może zalecić równoległą psychoterapię. Bez pomocy lekarza z tego raczej nie wyjdziesz, a z kolei skuteczna terapia zakończy Twój koszmar. Tak, to jest możliwe. Nie zniechęcaj się poprzednimi doświadczeniami - czasami trzeba kilka razy zmienić psychiatrę i/lub leki, żeby poczuć poprawę. Niestety, leki na duszę to nie to samo co ibuprom, który tak samo pomaga wszystkim... Poszukaj na forum, może ktoś polecał jakiegoś dobrego psychiatrę z Twojego miasta?
  7. @zestresowana1990 Jakie objawy? Wszystkie istniejące. Biegunki i zaparcia, stolec we wszystkich możliwych konsystencjach i kolorach (sorry, wiem że temat mało apetyczny), bóle brzucha, skręty brzucha, kłucie brzucha, wzdęcia brzucha, pieczenie brzucha... Swego czasu doszedłem już do paranoi i od razu spuszczałem wodę, żeby tylko nie zobaczyć co wyszło, bo od razu się doszukiwałem krwi, śluzu itp. Potem stwierdziłem, że po prostu mam wrażliwy układ trawienny i że to normalne że coś się zawsze dzieje. I naprawdę w ogóle się tym teraz nie przejmuję, bo wiem, że to po prostu nie może być nic poważnego. Trafi się biegunka? Trudno, niech się trafi. Zaparcie? Proszę bardzo. Niestety, ten mechanizm nie działa na inne moje wymyślone choroby...
  8. Jeden z moich nielicznych sukcesów w walce z hipochondrią to to że nauczyłem się ignorować objawy żołądkowo-jelitowe. Tam ciągle coś się dzieje, kurczy lub rozkurcza, stolec taki i śmaki... Po gastroskopii, drugiej kolonoskopii i setnym usg lekarz powiedział żebym przestał już przychodzić, bo choroby układu pokarmowego praktycznie nie dotykają ludzi przed 50. Poza tym od 10 lat mam objawy żołądkowo-jelitowe i nie umarłem, to też mnie pociesza. Ja też mam takie bóle, a nie mam piersi :P. Teraz mam inny rzut, więc wiem że to pod pachą to węzły chłonne, które u mnie tak reagują przy każdym przeziębieniu, przemęczeniu itp. Ale jak mnie tam zaboli to oczywiście od razu googluję białaczki, miałem już chyba wszystkie.
  9. Witam wszystkich serdecznie. Cieszę się, że tu trafiłem, bo świadomość że nie tylko ja zmagam się z koszmarem nerwicy hipochondrycznej powoduje, że mimo wszystko czuję się raźniej. Moje przygody z nerwicą zaczęły się bardzo wcześniej, bo już jako 13-latek 'wykryłem' sobie raka jądra. Teraz mam lat 30 i nie potrafiłbym zliczyć chorób, które przeszedłem: rak mózgu, prostaty, płuc, żołądka, trzustki, kości, jelita cienkiego i grubego, kilka białaczek i zawałów, zapalenie wątroby typu C, zakrzepica, borelioza. Aktualnie 'przechodzę' stwardnienie rozsiane, ponieważ odczuwam osłabienie mięśni, mimowolne ich drgania w całym ciele oraz ból łydek (przy prawidłowej morfologii i elektrolitach). Niby wiem że to pewnie stres, dieta, niewyspanie itp., ale i tak mi się wydaje, że niebawem umrę. Stety albo niestety, mam dostęp do prywatnej opieki medycznej z krótkimi i bezpłatnymi terminami do praktycznie wszystkich specjalistów i badań, przez co od kilku lat wykonuję ich dziesiątki, włącznie z kolonoskopiami, gastroskopiami itp. Ze wszystkich dostępnych specjalności nie byłem chyba tylko u ginekologa. I psychiatry, a tam chyba powinienem udać się w pierwszej kolejności. Co ciekawe, przeanalizowałem swoją kartotekę medyczną i wygląda na to, że napady raków miewam głównie w okresie jesienno-zimowym. W lecie zazwyczaj jest przerwa, może dlatego że mam mniej czasu na głupie myśli? Albo organizm się po prostu lepiej w lecie czuje i rzadziej wysyła jakieś fałszywe sygnały?
×