Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

No dobrze mamy a tak narzekamy ;) moj Maz woli czesto sam cos zrobic, bo mowi ze jak ma czekac az ja zrobie to by sie nie dalo juz ogarnac tyle by wszystkiego bylo heh ale naczynia zmywam ja :D pod koniec ciazy tylko maz mnie ze wszystkim doslownie wyreczal i bylo mi az dziwnie.

Lazienke ja sprzatam juz jakos nawykowo ale podlogami zajmuje sie maz wiec jest ok ;) latwiej mi umyc zlew niz myc podloge szczegolnie ze ja musze ja myc 3 raxy zeby myslec ze jest w miare czysta. Najlepiej jeszcze psikam antybakteryjnym plynem i wycieram recznikiem papierowym podloge

Tak wlasnie myje u corki podloge w jej bawialni... Mimo ze mop mamy parowy :D taka obsesja

Moja przyjaciolka swego czasu wszystko domestosem w sprayu czyscila..:o

Wczesniej robioam zakupy sama chodzilam i wracalam z siatkami nawet mi sie miesnie w rekach wyrobily:D ale po tych atakach wolalam nie ryzykowac a pozniej ciaza to wiadomo. Z mezem wchodzilam do sklepow ale teraz nie wychodze nigdzie bo jest potworna pogoda wichury i deszcz a nie chce zeby i Malutki sie rozchorowao wiec siedzimy w domu.

5 tego mam wizyte u endo to dowiem sie co z tarczyca moze przez ta nadczynnosc mam czesc objawow i te zawroty... Bo wyniki wskazujace na utajona nadczynnosc mam juz ponad rok czyli od pierwszych objawow tych zawrotow...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili ale jakie masz tsh i reszte hormonów bo zapomniałam?

 

jak bylam w ciązy to tez wszystko robil mąż, naprawdę wszystko. ja przez 8 miesięcy nie sprzątałam i malo co gotowałam

tez mam obsesje z odkazaniem, no moze miałam, z domestosem cała łazienka + wybielacz ace do kuchni, zlew blaty podłoga, teraz jak naczytałam sie o szkodliwosci chloru to przestałam. Ale i tak potrafie wrzątkiem zlać muszlę klozetową razem z sedesem. Kiedys mi pęknie bedzie po zabawie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nasi faceci nas rozpieszczają i utwierdzają w bagnie.

Zgadza się. Ale kurde, nie rozumiem czemu nawet nie chcesz spróbować :(

 

mogę sprobować

nie wiem jak mi to jutro wyjdzie bo jestem chora, jakaś podła infekcja i pewnie noc bedzie z głowy.

Ale zrobie to. Kurde zrobie. A Ty? gotujesz jutro? i tylko jutro?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, właśnie na tym polega przełamywanie się. Ja - poza pracą zawodową - jestem makijażystką i w soboty maluję na śluby. I prawie zawsze noc z piątku na sobotę mam nieprzespaną, rano lęk i łeb jak dzwon ale wstaję bo muszę i o dziwo dobrze na tym wychodzę - potem jestem z siebie dumna, spokojna, przyjemnie zmęczona. W tygodniu nie muszę wstawać, to nie wstaje, proste, nie? Ciężko sobie narzucić rygor. Chodzi o to, żebyś wstała - obojętne, czy będziesz w nocy się budzić raz, 10 czy w ogóle nie będziesz spać - co z tego? Trzeba podejść zadaniowo, małymi krokami dochodzi się do celu.

Ugotuję jutro obiad i będę gotować kurde codziennie - nawet jeśli miałabym nie jeść to przecież mam męża w domu, na którym mi szalenie zależy i który o mnie dba chyba bardziej niż powinien :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu jesli nie gotowałaś do tej pory to nie wierze, ze nagle zaczniesz i juz codziennie. no sory

to tak jak z moim wstaniem.

No spoko można sobie coś narzucić, dla złamania rutyny tylko zeby wytrwać, chyba w tym rzecz.

Ty nie musisz gotować bo zjecie kanapki albo z knajpy, z głodu nikt nie umrze, ja nie musze wstawać bo i tak mąż wstaje a jak nie wstanie to corka bedzie jęczeć w łózczeku aż sie zwleke, nic jej nie bedzie. więc jak sie zmotywować?

tak naprawde mozna w kazdej dziedzinie - np. od jutra wychodzimy z domu, nieważne co sie dzieje, idziemy na miasto, na kawe, moze basen, na pieszo bez samochodu. myslisz ze na tym polega zdrowienie? nie pytam z ironia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, zacznij od walentynek :D dobry dzirn na takie zmiany, a maz napewno będzie zadowolony.

Zastanawiam sie czy nie boisz sie majac emeto jesc w inajpach? Ja bym wolala sama gotowac. Sparzylam sie juz pare razy na jedzeniu gdzies poza domem :/ ale mc donalda nie odmowie raz na jakis czas:P

 

nefretis, tsh mam 0,05 czy jakos tak sladowa ilosc a ft3 i ft4 w normie nie znam ilosci bo nie mam dostepu teraz do wynikow...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, tak, myślę że na tym polega zdrowienie - na zmianie nawyków i zastąpieniem ich nowymi, na zmianie myślenia i zastąpieniu dotychczasowych wzorców nowymi. A wg Ciebie na czym? Myślisz, że wieczorem będziesz googlać, a następnego dnia obudzisz się zdrowa? Tez pytam bez ironii.

 

Mili89, mi się zdarza gotować i mąż jest wtedy bardzo zadowolony. Wiadomo, że chętniej robię to jak czuję się dobrze i mnie nie mdli, a że nie mdli mnie rzadko to odpowiedź jest prosta :( I jakoś nie boję się jeść w knajpach, mamy kilka sprawdzonych i jem tam bez obaw, poza tym w dobie wirusów żołądkowych i tak niewielkie znaczenie ma co i gdzie się je :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z synkiem w szpitalu mial 39,5 temp dostał dwa antybiotyki jutro wynik posiewu krwi i beda robic punkcje :((( tak sie boje

Powiedzieli ze to moze byc grypa jak u nas ale u malych dzieci nie moga ryzykowac i musza sprawdsic czy to nic powazniejszego przy tej temperaturze. Okropnie sie boje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiono posiew krwi nie wykazal bakterii. Synek dostaje dwa antybiotyki. Zrobiono mu wymaz z nosa na wirus grypy. Jutro bedzie wynik. Dzis doszedl katar a goraczka spadla wiec wszystko wskazuje na to ze to grypa... Mieli robic punkcje jednak sie wstrzymali. Niezalezbie od wyniku na grype i tak zostajemy pare dni i beda podawane antybiotyki by uniknac powiklan... Zrobili tez rtg klatki piersiowej.

 

Wczorajszy dzien byl okropny:( tak chce zeby wszystko bylo dobrze serce mi peka ze On sie musi tyle wycierpiec :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć wszystkim.

postanowiłam napisać, nie dlatego, ż mi coś dolega tylko dlatego, że zawsze mnie wspieraliście, więc pochwalę się dobrymi wieściami. Znalazłam pracę w laboratorium, tak jak marzyłam :). poza tym przed tą pracą musiałam mieć mnóstwo badań (bo pracuje z substancjami biologicznymi). Krwi, oczu, wątroby, moczu, cukru, tarczycy. Bałam się baaardzo. Ale wyniki mam świetne! jak nigdy. Wszystko w normie (a nie biore żelaza od roku, przypomnę, że moja wcześniejsza hb to 5,4). i mimo, że mam dolegaliwości różnego rodzaju to i tak jestem zdrowa. Tak samo jest z Wami. ALE siedziałam w domu miesiąc, też zajmowałam się domem, szukaniem pracy, narzeczonym. Ale i tak już moje 'objawy' zaczęły mi bardziej doskwierać. Praca pomaga. I Nefretis nie obraź się, ale to, że pomagasz mężowi z domu w pracy nie pomoże. Dlatego, że nie musisz wyjść, nie musisz skupiać sie na innych i na tej pracy, zawsze, możesz znaleźć chwilę żeby pomyśleć albo poczytać w necie o jakichś głupotach. Musiałabyś się zaangażować w coś na 100%. Zająć sie czymś na własny rachunek. Być niezależna. Jeśli sytuacja finansowa nie zmusza Cie do pracy to pomysl o tym, ze w tej chwili jestes zależna od męża bo nie masz swoich dochodów i postanów zostać niezależną. Nie chodzi o to, że się rozstaniecie czy tym podobne. Chodzi o to żebyś sie dowartościowała, miała satysfakcję i nie miała czasu na choroby.

 

Życzę wszystkim udanych walentynek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wróciłam po tygodniu z nart i objawy miałam ograniczone do minimum :D mogłam normalnie jezdzić na nartach, chodziłam nawet po górach i choć parę razy zakręciło mi się w głowie, w nocy wybudził mnie 2 razy lęk, to większość urlopu spędziłam naprawdę super mając z tego dużo radości :great:

 

Dzisiaj byłam od rana zakołowana i kręciło mi się w glowie i myślałam, że wszystko wraca, początkowo się bałam, ale przypomniałam sobie ten tydzień bez objawów i nie dalam im się rozkręcić. Jak coś zjadłam, zrobiło mi się lepiej.

 

My naprawdę potrzebujemy włożyć ogrom pracy w to , aby objawy nas nie paraliżowały. Zauważam, że trzeba zająć się czymś na 100 procent, totalnie zaangażować, żeby ich nie było. Np. jeżdząc na nartach czy uprawiając sport ich nie ma, a wystarczy że usiądę i zacznę myśleć są od razu.

 

Taj jak Alu pisała kiedyś, że mimo objawów iśc, wstać i wszystko robić, inaczej to droga do zamknięcia w domu. Sama byłam w okropnym stanie, marzyłam o rzuceniu pracy, zostaniu w domu, ledwo ruszałam sie z fotela do kuchni, tak więc Was rozumiem, jednak wychodzenie mimo wszystko dało mi jakąś siłę. Mimo, że z tego wychodzenia wracałam nieraz zapłakana, trzęsąca się i zła, że nie miałam z tego żadnej radości. Jak trzeba wezmę Xanax, ale wyjdę bo inaczej się z tym nie da walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, cieszę się, że urlop się udał! I super, że nie miałaś objawów :) Ja dalej trzymam się swojego - robić coś wbrew objawom, w koncu one dzięki temu miną. Ja dziś mimo nudnosci i bólu żołądka pojechałam z mężem na śniadanie do miasta, a stresorów mnóstwo: jedzenie, ludzie, tłok, rynek, wizja rzygania do rowu, uczucie słabości - dałam radę, powolutku jadłam i zjadłam, potem poszliśmy na spacer. Czułam się ciulato, ale jednocześnie szczęśliwa i dumna bo wszystko wskazywało na to, że spędzę ten dzień w dresie i pod kocem. Miałam przy sobie apteczkę, nie byłam na końcu świata czyli zawsze mogłam wrócić i wiem, że tak TRZEBA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, cieszę się, że urlop się udał! I super, że nie miałaś objawów :) Ja dalej trzymam się swojego - robić coś wbrew objawom, w koncu one dzięki temu miną. Ja dziś mimo nudnosci i bólu żołądka pojechałam z mężem na śniadanie do miasta, a stresorów mnóstwo: jedzenie, ludzie, tłok, rynek, wizja rzygania do rowu, uczucie słabości - dałam radę, powolutku jadłam i zjadłam, potem poszliśmy na spacer. Czułam się ciulato, ale jednocześnie szczęśliwa i dumna bo wszystko wskazywało na to, że spędzę ten dzień w dresie i pod kocem. Miałam przy sobie apteczkę, nie byłam na końcu świata czyli zawsze mogłam wrócić i wiem, że tak TRZEBA.

 

alu, super, dzielna jesteś! Właśnie tak trzeba - czyli żyć jakby zaburzenia nie było. Czekanie aż samo odejdzie niestety nic nie da. Żeby wrócić do normalności trzeba zacząć żyć tą normalnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby wrócić do normalności trzeba zacząć żyć tą normalnością.

Dokładnie! Na terapii uczyłam się, żeby właśnie żyć i z czasem objawy ustąpią, a póki nie ustępują to trzeba je zaakceptować, trudno. Nie można czekać z życiem, aż to minie bo w tę stronę to to nigdy nie działa. Dzięki Olalala :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×