Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nowa twarz


Tayla

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Imienia postanowiłam nie zdradzać, więc zwracajcie się do mnie Tayla.

Zarejestrowałam się, bo potrzebuję mieć kogoś, kto zrozumie, co przechodzę. Całe otoczenie zdaje się to ignorować lub też bagatelizować, a ja nie umiem tego wytrzymać.

 

Mam 20 lat. Rok temu po raz pierwszy podchodziłam do matury. Biologia i chemia, które były mi potrzebne na medycynę, poszły mi kiepsko i wiedziałam to już po samych maturach (już przed nimi czułam się dość niepewnie, bo po klasie humanistycznej trudno o dobre przygotowanie). Już wtedy czułam się dość kiepsko, bo bałam się, że może mi się nie udać ze studiami. Gdy pod koniec czerwca odebrałam wyniki, wiedziałam już, że się nie dostanę. Składałam tylko na medycynę, nic innego nie chciałam i nie chcę. Kolejne tygodnie były jednak cięższe. Co chwila dostawałam wiadomości, jak ludzie się cieszą, bo dostali się na swoje wymarzone studia albo jakieś drugie w kolejności, które chcieli. I wszyscy pytali, jak mi poszło i odpisywałam zgodnie z prawdą, że się nie udało. Większość osób urwała po tym ze mną kontakt kompletnie. Cześć z tej większości napisała mi jeszcze albo przy innej przypadkowej okazji powiedziała wprost, że jestem za głupia, skoro nie dostałam się na studia i nie będą poświęcać mi czasu - to było bardzo dobijające. Kilka osób od tamtej pory odzywa się raz na pół roku. Z jedną bliską koleżanką widziałam się we wrześniu, po czym obecnie i z nią mam kontakt raz na kilka miesięcy i czuję wyraźnie, że nasze stosunki osłabły, zamiast być prawie przyjaciółką jestem prawie znajomą. Mam kontakt wirtualny z trzema osobami: 2 dziewczynami (po 21-22 lata) i 1 chłopakiem (24 lata) - ze wszystkimi rozmawiałam telefonicznie nie raz, z czego z chłopakiem miałam okazję się spotkać. Kiedyś byłam w nim zauroczona, ale to już dawne dzieje, od dawna nic do niego nie czuję. Nie ukrywam jednak, że mimo iż nie mam z tymi ludźmi częstego kontaktu, to jest to niemal jedyny kontakt z ludźmi innymi niż rodzina, jaki mam na co dzień. Czasami spotkam się z jedną znajomą z osiedla, ale mam wrażenie, że rozmawia ze mną z litości i uprzejmości, a nie ze szczerej sympatii.

 

Boję się, że po tym, jak wczoraj źle poszła mi chemia mimo całego roku przygotowań, nawet ta garstka ludzi się ode mnie odwróci. Już w ciągu ostatniego roku wszelkie wyjścia były samotne. Czy do kina, czy gdziekolwiek. Jak próbowałam poznawać nowych ludzi, to od razu po zapytaniu mnie o studia i mojej odpowiedzi tracili ochotę do rozmowy i było to po nich wyraźnie widać :(

 

Medycyna zresztą nie jest tylko moim marzeniem, ale też rodziców i w ogóle całej rodziny - rodzice są lekarzami i wszyscy jesteśmy jakoś zafascynowani zawodem dzięki nim. Chciałam dostać się na medycynę dla siebie, ale przede wszystkim dla nich - by wynagrodzić im te 20 lat, w których mało czego mi zabrakło. I teraz czuję się okropnie, szczególnie że widzę w ich spojrzeniach, zachowaniach i słyszę w głosie, że są zawiedzeni i rozczarowani, że ponownie poległam. Już nawet najlepszy wynik z biologii, na który nie liczę, nie pomoże w dostaniu się na medycynę, skoro zawaliłam chemię na ok. 50%...

 

Dodatkowo rok temu miałam robioną operację - guzek piersi. Problem w tym, że mama taty umarła na raka i jestem dość mocno nim zagrożona, skoro w tak młodym wieku pojawił się u mnie duży guzek, mimo że był łagodny.

 

W tym roku okazało się, że dziadek miał raka (udało się go wyciąć i na razie wszystko wygląda dobrze), tata cukrzycę, mama poważne problemy z nadciśnieniem, babcia miała operację, a teraz rośnie jej jakiś guz na palcu, a ja od czerwca 2012 mam nieprzerwane problemy z bieganiem do łazienki po wszystkim, co zjem. Byłam u gastrologa i czekam na zrobienie badań.

 

Dodatkowo w Wielką Sobotę br. musiałam wraz z rodziną uśpić ukochanego psa, który był ze mną w dosłownie wszystkich ważnych chwilach, które pamiętam. Przeżyłam to najmocniej ze wszystkiego i ciągle nie umiem się z tym pogodzić. Wzięliśmy nowego szczeniaczka od tej samej hodowczyni i z tej samej rasy, ale tamten psiak stanowił połowę mojego dotychczasowego życia i momentami łapię się na tym, że nie umiem pójść w jakieś miejsce lub w jakieś okolice bez niego.

 

Nie radzę sobie. Często nie mam apetytu. Czuję, że wszelki uśmiech czy radość są nie na miejscu, że nie mam prawa do bycia szczęśliwą, bo nie umiem nic zrobić dobrze. Niemal non-stop czuję emocjonalną pustkę. Miewam kłopoty z koncentracją. Boję się, co się stanie w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach, bo mam wrażenie, że każdy dzień to tylko kolejna okazja do zawiedzenia rodziny. Teraz, po śmierci psiaka, wszystko się tylko nasiliło. W ogóle nie odczułam radości z 20. urodzin i prezentu - stosu książek, które uwielbiam.

 

Nie wiem, co robić. Przy ludziach - np. lekarzach lub sklepikarzach - staram się grać, udawać, że uśmiechanie się jest na miejscu, ale po takich sytuacjach szybko robię się zmęczona. Czasami śpię w ciągu dnia.

 

Wydaje mi się, że to wszystko oznaki depresji, ale nie znam się na tym. Nie miewam myśli samobójczych, ale czasami zastanawiam się, czy rodzinie nie byłoby łatwiej psychicznie, gdybym mieszkała gdzieś indziej.

 

Cóż, mam nadzieję, że wyniosę coś z tego forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medycyna jest trudna, ci co uważają, że jest się głupim bo się na ten kierunek nie dostało to sami są chyba głupi.

A jesteś pewna, że nie chciałabyś czegoś innego studiować, wiesz, odrzucając na moment oczekiwania bliskich i swoje i próbując poszukać w sobie przez moment co by to mogło być? Moim zdaniem nie może być presji bo to, że rodzice są lekarzami nie znaczy, że Ty też musisz, może masz jakieś inne uzdolnienie a póki co nie zdajesz sobie z niego sprawy bo żyjesz w tej presji, mniej lub bardziej świadomie co zresztą sugeruje to, jak mówisz, że wynagrodzisz rodzicom te 20 lat, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, pamiętaj, że uczeń bez oblanej matury, to jak żołnierz bez karabinu więc akurat tym się nie przejmuj.

 

myślę, że znajdziesz tu wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Taylo,

 

rany, rany, nazbierało Ci się trochę trosk, co? Nie jestem znawcą tematu, a jedynie użytkownikiem tego forum, który sam szuka na nim pomocy. Niemniej wyglądasz na bardzo przybitą, dlatego pomyślałem, że może napiszę kilka zdań. Zdaję sobie sprawę, że to nie sprawi, że problemy z automatu nagle znikną. Sam pamiętam, jak przeżywałem czas matur, ale...

 

Kojarzysz może serię demotów, gdzie pokazane były próby znanych postaci w tym co zaczynali robić? W sensie początki Michaela Jordana, czy Walta Disney'a? Chcę przez to powiedzieć, że każdy przecież w czymś zawodzi. To się zdaża, w ogóle popełnianie faili to cecha ludzka. Prezydent wali publicznie ortografy, kierowcy powodują wypadki. Programiści tworzą kod z błędami, co doprowadza korporacje do ponoszenia kosztów. Ja sam kiedyś prawie rozwaliłem prezentację u klienta przez swoją pomyłkę.. Niemniej to co się stało, to nie mamy już na to wpływu - dlatego niezdrowo jest w ogóle rozpamiętywać jakieś takie rzeczy.

 

Moim zdaniem i tak wykonałaś kawał dobrej roboty. Nie dość, że podchodziłaś do tak (wg mnie) okropnych przedmiotów, to jeszcze z klasy o zupełnie innym profilu i zdałaś. To jest wyczyn. A, że nie poszłaś na żadne studia - ok, z medycyną akurat nie wyszło tym razem. Ale przecież na jakieś inne dostałabyś się, prawda? Dlatego nie łam się. Tak naprawdę, problem będą mieć ludzie, którzy poszli na różne dziwne/śmieszne kierunki, zmarnują 5 lat, a potem zostaną bezrobotnymi / pójdą do kasę / będą robić w życiu coś, czego nienawidzą. Czy właśnie to nie jest głupie?

 

W każdym bądź razie po tej serii zmagań NALEŻY CI SIĘ odpoczynek. Wyciszenie po tym wysiłku umysłowym. Zaspokojenie własnych zachcianek, radości. I chyba najważniejsze jest uświadomienie sobie, że w tym całym "zamieszaniu" najważniejsza jesteś Ty, a nie tam jakaś matura. To Twoje życie, masz zaledwie 20 lat i dopiero w nie startujesz. Masz bardzo duże pole do manewru. To że pójdziesz na studia trochę później czy coś, to absolutnie nie powinien być problem. Uwierz mi, że ludzie w trakcie studiów nieraz skaczą z jednej uczelni na drugą, przeciągają te studia albo porzucają/zaczynają inne.

 

W każdym bądź razie, proszę spróbuj skupić się na sobie, swoim wewnętrznym ja; weź pod uwagę, że KAŻDY popełnia jakieś błędy. To, że w chwili obecnej nie jesteś na studiach, w żaden sposób nie wpływa na to jak wartościowym jesteś człowiekiem (przecież możesz być dla kogoś całym światem bez względu szkołę). W każdym bądź razie nie martw się tak, bedzie dobrze ;)

 

(...)Cóż, mam nadzieję, że wyniosę coś z tego forum.

To ja zabieram logo forum, wybieraj szybko co chcesz i uciekamy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tayla, może idź do jakiejś pokrewnej medycynie szkoły np pielęgniarskiej. A poza tym nie trzeba się dac terrorowi przymusu studiowania, który w wielu kręgach w Polsce panuję, jakby człowiek nie studiujący, bez wyższego wykształcenia był podczłowiekiem co jest wierutnym kłamstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie trzeba się dac terrorowi przymusu studiowania, który w wielu kręgach w Polsce panuję, jakby człowiek nie studiujący, bez wyższego wykształcenia był podczłowiekiem co jest wierutnym kłamstwem.

Dokładnie, popieram. Rany, może czas na jakąś kampanię? Jakąś akcję społeczną uświadamiającą że człowiek bez magistra nie jest z automatu debilem?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Wszyscy wiedzą, że cięzko się dostać na medycynę i potem się na niej utrzymać. To że Ci się nie udało to nie znaczy że jesteś do niczego. Do niczego będziesz jak się poddasz. A póki masz cel - dostane się! To cały czas jesteś w grze. Grze która zakończy się sukcesem. Wierzę w to, nie teraz to za rok, nie za rok to za dwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za wsparcie i ciepłe słowa. Mimo to czuję się okropnie, bo rodzice, mimo problemów finansowych, wydali tysiące na moje korki, a ja w tym roku poprawiałam biologię i chemię i znowu wiem, że mi nie poszło. Już czasami nie umiem spojrzeć sobie w twarz.

Nie mam na siebie innego pomysłu, jeśli chodzi o studia. Tylko medycyna i nic innego. W tym cały ambaras.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×