Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak poczucia sensu życia


kajka10

Rekomendowane odpowiedzi

cześć jestem tu pierwszy raz ,, mam 30 lat i nie wiem co ja robię na tym świecie nie widzę sensu dalszej egzystencjii. Od zawsze miałam problemy z akceptacja siebie, i wydaje mi się że juz nigdy mi się nie uda,,, Pamiętam że nie lubiłam siebe juz w przedszkolu, następnie szkoła średnia itd w wieku 20 lat zrobiłam sobie operację plastyczna nosa którą ufundowała mi mama z nadzięja że wyciągnie mnie to z poczucia gorszości ale niestety nie pomogło .. w wieku 22 lat położyłam sie do łóżka i sędziłam w nim 1,5 roku nie myłam się przez ten czas praktycznie nie jadłam nie czesałam włosów, zrobił mi sie taki kołtun na głowie ze po 1,5 roku musiałam ogolić głowę i chodzić w peruce, a z łóżka poderwałam się tylko dlatego że moja matka zbankrutowała i musiałyśmy wyprowadzić się z domu .. teraz mam 30 lat nie mam pracy, faceta, przyjaciół, pieniędzy mieszkam kontemu u ojca i spię na podłodze bo ma 18 m kawalerkę,,, boję się wszystkiego dosłownie wszystkiego, całe dnie leżę i nie umiem się zmotywować do nieczego nie widze sensu dalszego istnienia na tym świecie to żałosne wiem bo pod kontem fizycznym jestem zdrowa. Wiem że nie istnieje ani złoty środek ani pigułak która może mi pomóc, ale licze na to żę istnieje jeszcze gdzieś coś co mnie poderwie do działania i będę umiała cieszyć się każdą chwila życia tak poprostu,, bez lęku i braku sensu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że po tak długim czasie tkwienia w zawieszeniu bardzo trudno jest się podnieść i zawalczyć o cokolwiek, zdobyć się na wysiłek i próbować coś zmienić. Ale weszłaś tutaj, napisałaś do nas, więc uznaję to już za malutki krok i Twoją gotowość do zmian. Na pewno nie będzie to łatwe ze względu na strach, o którym piszesz, który tkwi w Tobie.

Co robić? Na początku musisz sobie uświadomić, że nie chcesz dalej już żyć, że wystarczająco dużo czasu już zmarnowałaś. Czas się podnieść, zmienić coś. Wierzę, że tkwi w Tobie iskierka nadziei :) Spisz sobie na kartce, albo tutaj w tym wątku co chciałabyś zmienić, co chciałabyś zrobić aby poprawić swoją sytuację. Zacznij od drobnych rzeczy np. wyjście na spacer po okolicy, gdzieś dalej. Postaraj się też wybrać do specjalisty - psychiatry, psychologa. Myślę, że jeśli sobie nie radzisz to leki są dobrym rozwiązaniem przynajmniej na początku. Nie musisz ich przecież brać całe życie. Terapia byłaby również bardzo wskazana, tylko regularna, a nie dwie wizyty u różnych psychologów. Ale żeby terapia zaczęła działać potrzeba czasu. Kolejnym krokiem może być próba znalezienia pracy. Może zarejestruj się w UP? Może poszukaj coś na własną rękę, na początek może być praca dorywcza, żeby za bardzo się nie obciążać. Wszystko małymi kroczkami :)

Daj znać co myślisz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Wy tutaj dziewczyny za głupstwa mówicie, że żyć się nie chce, że nie trzeba. Trzeba i warto by się chciało! Tak jak mówi coccinella, z czymś takim jak depresja trzeba się wziąć za łby małymi kroczkami.

 

Zauważyłam niedawno taką prawidłowość, że depresja (zwłaszcza cięższa w objawach i przewlekła) lubi przyplątywać się do ludzi zależnych pod różnymi względami od innych. Chociażby od rodziców. Często widzi się posty osób w wieku 30+ którzy z różnych powodów nie potrafią się usamodzielnić. Taka niemoc pewno ma związek z finansami, pracą zawodową, niezdolnością do samodzielnego utrzymania się ale i z samotnością – niemożnością nawiązania, utrzymania i zawiązania jakiegokolwiek związku z drugą połówką. Nie dziwota więc, że ktoś, kto nie ma swoich pieniędzy, nie ma u boku swojej połówki, mieszka z rodzicami i kończy ileś tam lat popada w depresję. Domyślać się tylko mogę (bo nie jestem specjalistą i nie znam się na psychologii), że to wynika z wyrzutów sumienia („jestem do niczego”), że to wynika z porównywania siebie do innych („wszyscy znajomi żyją inaczej”), że może wynikać z tego wszystkiego ciężka depresja. I, że ciężko jest uwierzyć, że można się z niej wyplątać. Bo skoro się nie wierzy, że można żyć inaczej – to i w poprawę zdrowia psychicznego uwierzyć ciężko. Tymczasem trzeba się chociaż trochę postarać uwierzyć i zacząć jakkolwiek działać. Małymi krokami. Może na początek kajka, spróbuj pracować w domu.. pomagać ojcu, gotować? Sprzątać, robić proste zakupy? Najlepszym lekarstwem na depresję jest praca. Czy to zarobkowa czy w domu. Po prostu praca. Coś, co daję satysfakcję. Cokolwiek. Trzeba coś robić... Nie warto czekać na cud – bo takowe same z siebie się akurat w tej dziedzinie nie zdarzają. Jeśli zaś o lekarza chodzi – dobrze dobrane leki bywają pomocne, jeszcze lepsza jest psychoterapia. Pomyśl o tym jeszcze raz, na spokojnie. :-) A nad sensem życia nie rozmyślaj zbyt głęboko.. to tematy do rozmyślań dla sprawnych filozofów i im to zostawmy. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też myślę, że bardzo pomocne jest robienie tego, co się kocha w takiej sytuacji. Nawet jak się nie widzi sensu czegokolwiek, to jak się znajdzie choć iskierkę sympatii do jakiegoś zajęcia warto to zrobić. Bo wtedy to wciąga, żyje się teraźniejszością i przez kilka godzin można poczuć się tak, jakby nie było problemów. To przypomina, jak życie może dobrze wyglądać i daje odrobinę motywacji do tego, żeby do takiego fajnego życia dążyć.

 

Warto też oczywiście się zastanowić co w ogóle taki stan spowodowało... ale w takiej sytuacji nie chcę ryzykować radzenia komuś, żeby samotnie to analizował. Zgodzę się raczej z przedmówcami, że najlepsza jest terapia.

 

Myślę też, że dobre jest połączenie dwóch rzeczy. Po pierwsze rozwiązać zaległe problemy przeszłości, a poza tą częścią dnia, kiedy nad nimi myślimy skupić się na dobrych rzeczach. Nie na tym, czego się nie ma, i nie na tym, co chciałoby się mieć, tylko na tym, co się ma i za co może się być wdzięcznym. Smutny człowiek ma smutne myśli, więc warto zmienić myśli.

 

Ja ostatnio też miałam taki okres... na uczelni mnóstwo stresu, poza tym w ogóle dużo lęku przed życiem, przed przyszłością, znienawidzone przedmioty, krytyczni, poniżający prowadzący. Czułam się, jakby nic nie miało sensu, nawet jedzenie. Było wolne, też leżałam w łóżku, prawie nic nie jadłam, bardzo mało spałam, też się nie kąpałam i z trudem zmuszałam się do umycia zębów. Pierwszy raz zdarzyło mi się aż tak mocne uczucie trwające aż tak długo. Jeżeli Ty czułaś się tak przez 1,5 roku, to musiało to być straszne. Ja teraz już czuję się lepiej. Myślę, że dużą rolę tu odgrywają rodzice, a raczej to, że nie zmuszają Cię do wstania z łóżka. Nie masz żadnej motywacji, żeby wstać z łóżka, bo to daje Ci więcej korzyści, niż wyjście do zewnętrznego świata. Bo właściwie do czego masz wychodzić, skoro niczego tam nie masz? Ani faceta, ani pracy, ani znajomych, ani pasji. Myślę, że to Ci najbardziej utrudnia. Bo całe życie czułaś się bezwartościowa i nawet nie masz wyobrażenia o tym, jak to jest dobrze się czuć. A ponieważ nie wiesz, jak to jest, nie masz motywacji, żeby o to walczyć. Ja kiedyś byłam strasznie zamkniętą osobą i próbowałam z tym walczyć, ale miałam wrażenie, że stoję w miejscu. I wtedy pewnego razu nagle przekonałam się, jak to jest doświadczyć prawdziwej bliskości z drugim człowiekiem, której wcześniej nie znałam. Ktoś był dla mnie życzliwy. I jak już raz to poczułam zrozumiałam, że jest o co walczyć i poradziłam sobie z tym. Dlatego myślę, że dobrze by było, gdybyś jakoś sobie wyobraziła jak będzie cudownie, kiedy sobie już poradzisz z obecnym stanem, albo odnalazła w pamięci jakieś wspomnienia, które Ci to pokażą. Tak jest najłatwiej walczyć: jak się NAPRAWDĘ chce. Nie, jak człowiek się zmusza, bo uważa, że powinien, albo, że warto by było. Tylko wtedy, kiedy myśli: "O, ja to zrobię, bo chcę, bo to jest takie super, że ja muszę to dostać."

 

Dodam jeszcze, że jak ja kiedyś wychodziłam ze strasznego stanu, to bardzo pomogła mi świadomość, że: jak się próbuje zmienić swoje życie to normalne jest, że na początku zmian człowiek czuje się o wiele gorzej, niż czuł się nic nie zmieniając. Za to jak przetrwa to "gorzej", to potem jest już coraz lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie też nie czuję większego sensu życia, ale nie jestem tak bardzo załamany jak Ty. U mnie to objawia się tym, że nie odczuwam ani dobrych, ani złych stron życia (nie licząc moich lęków, o których pisałem w innym temacie). Czuję się trochę jakbym wegetował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej idę za waszymi radami znalazłam pracę ale taką w rodzaju praktyk będę zarabiać grosze ale t o nie istotne ważne że wyszłam ..... ale już tam mam problem ,,, ja bardzo powoli łapię różne nowe rzeczy niewiem dlaczego może mała inteligencja albo coś w tym stylu .... jestem tam 3 dzień i już mnie nie lubią muszą mi wiele rzeczy wielokrotnie tłumaczyć juz widzę że osoba która mnie nadzoruje z wielką niechęcia już mi cokolwiek tłumaczy, zaczynam widzieć niechęć w stosunku do mojej osoby zawsze w takich momentach uciekam i zostawiam wszystko za nadzieja ze gdzieś indziej będzie lepiej, łatwiej, bardziej bespiecznie, że ktoś mnie będzie szanował itd.

mam ochotę z tamtąd odejść ale wiem że jak ponownie ucieknęt nic nie osiągnę w życiu.....

poprostu nie mam już siły niewiem skąd mam ją krzesać , nie wierzę w boga tak więc kosciół odpada , już wiem że nikt za mnie nic nie zrobi - czyli muszę wreszcie oprzeć się na sobie, ale jak tu się na sobie oprzeć jeśli ja zawsze wymiękałam, i poprostu nie umiem sobie poradzić z pogardą ze strony innych osób... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej idę za waszymi radami znalazłam pracę ale taką w rodzaju praktyk będę zarabiać grosze ale t o nie istotne ważne że wyszłam

 

To super! :) Jasne, że ważne, że wyszłaś :)

 

Cóż, ja jeszcze raz mogę polecić terapię. Masz pesymistyczny sposób postrzegania świata, który pewnie sporo rzeczy Ci utrudnia, jak choćby tą pracę. Myślę, że warto by było to zmienić, zastanowić się, czy ludzie naprawdę tak na Ciebie patrzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej no niby fajnie że staram się ale walkka jest trudna przed wyjściem z domu wstaję dużo wcześniej i szpikuję sie około godziny pozytywnymi filmikami z youtuba wiem że to żenujące ale inaczej by nie dała rady wyjść.... ps mam pytanie jak można załatwić sobie taką terapię w warszawie ale choć z kimś rozmawiać za darmo ... bo nie stać mnie na to aby płacić kiedyś płaciłam i niewiele pomogło, fakt że byłam moze kilka razy ...... myślę że była bym już gotowa na taką terapię ,,,, czuję to w trzewiach pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja załatwiłem terapię w innym regionie Polski w taki sposób że poszedłem do najbliższego psychologa i psycholog mi poleciła ośrodek do którego się mam udać i jakie tam są formy terapii mniej więcej, a resztę już na miejscu się dowiedziałem. Więc możesz spróbować się dowiedzieć w najbliższej poradni zdrowia psychicznego.

 

Dalej z tą terapią jak już dowiedziałem się jak to jest było u mnie tak że najpierw musiałem zdobyć skierowanie od rodzinnego lub psychiatry na kwalifikację do terapii. Kwalifikacja to były dwie rozmowy z psychologami.

 

No i się na tych rozmowach okazało że miałem 3 opcje:

- terapia 3 miesięczna 4 razy w tygodniu

- terapia 6 miesięczna 3 razy w tygodniu

- oddział dzienny - 3 miesiące (terapia plus pobyt rano w placówce i parę innych zajęć)

 

Wybrałem oddział dzienny i potem musiałem załatwić jeszcze drugie skierowanie już na ten bezpośrednio na oddział, następnie wyznaczyli mi termin przyjęcia i czekałem jeszcze miesiąc ponad. W sumie to cała ta terapia i załatwianie zajęły mi jakieś pół roku. Pomogło raczej średnio, ale było sympatycznie nawet.

 

Czy u Ciebie się załatwia to podobnie to nie wiem.

 

ps. sprawdź priv :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×