Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chorobliwa nienawiść do ludzi ,szczególnie facetów.


Schwarzi

Rekomendowane odpowiedzi

Więc tak .. zacznę może od tego ,że temat będzie bardzo seksistowski (lecz nie bójcie się panowie-nie będę wytykać waszych wad) więc osobom niewyrozumiałym radzę opuścić ten temat.

Ale do rzeczy .. Moja psychika i problemy z nią związane są raczej złożone. W lipcu byłam u psychiatry ,która stwierdziła u mnie chorobę afektywną dwubiegunową i skierowała mnie do szpitala psychiatrycznego,do którego nie poszłam ze względu na prawo jazdy oraz ważny wakacyjny wyjazd. Dowiedziałam się też,że oprócz CHAD-u mogę mieć coś jeszcze. Wcale mnie to nie dziwi zważając na gwałtowne zmiany mojej osobowości trwające już od 2 lat. Nie wszystko oczywiście powiedziałam na tej wizycie ,a muszę przyznać ,że coraz bardziej mi się pogarsza ale do tego dojdę. Kiedyś ,jako 12 latka miałam stwierdzoną niedojrzałość emocjonalną ,czyli aktualnie zmagam się z dwoma zdiagnozowanymi zaburzeniami.

Ktoś spyta-co do tego wszystkiego ma tytuł tematu ? A ma i to dużo. A mianowicie to co tu napiszę będzie wylaniem swoich najgłębszych pragnień ,uderzę również w swój słaby punkt ,którym są faceci. Mam 18 lat i nigdy nie byłam w związku. Mam 18 lat i nie mam praktycznie żadnych kolegów. Mam 18 lat i na temat facetów (ich myślenia,sposobu wypowiadania się,pragnień,zainteresowań) nie wiem absolutnie NIC. A z czego to wszystko wynika ? Z nienawiści do mężczyzn ,którą głęboko żywię. Nie jestem głupia ,interesuję się swoją psychiką ,wiem kiedy robię coś źle,mam doskonały wgląd w siebie (sądzę,że każdy człowiek z zaburzeniami by miał ,gdyby tylko zainteresował się psychologią) ,wiem też co może być powodem mojej nienawiści. Otóż .. nie jestem atrakcyjną osobą ( krzaczaste brwi,dużo owłosienia,lekko widoczny meszek na twarzy,okrągła twarz,wąskie usta,nieproporcjonalnie małe stopy, niski wzrost,zez) z tego też powodu przez całe życie zmagam się z różnego rodzaju docinkami na swój temat ,których autorami byli zazwyczaj .. uwaga .. CHŁOPACY. Na każdym etapie swojego życia zmagałam się z tzw. odrzuceniem społecznym. Już w okresie przed przedszkolnym byłam ostro szykanowana wśród rówieśników z ulicy ,na której mieszkam. Byli tam głównie chłopcy ,którzy wyśmiewali mnie za noszenie okularów,przeganiali mnie z ulicy,odsuwali brutalnie od zabaw,nierzadko rzucali kamieniami ,raz zostałam zepchnięta ze skarpy wprost na kolce róży co spowodowało u mnie liczne zadrapania. Byłam nienawidzona za dziecka również wśród rodziny. Mój bratanek kiedy przyjeżdżał często dusił mnie ,raz próbował utopić ,przezywał mnie od brzydali ,potworów z bagien itp. Później nadszedł okres szkolny. Tam również pojawiły się problemy. Chłopcy z mojej klasy wyrzucali mi jedzenie z plecaka,przezywali od "bambrów". Jednak koszmar zaczął się dopiero w gimnazjum .. Cała szkoła mnie znała,zaczepki pojawiały się codziennie ,co drugi chłopak podkładał mi nogę,przezywał mnie od "emo" ,"suk" ,"dziwek" , bywało ,że pluli na mnie. Doszło nawet do takiej sytuacji ,że rozważano w moim przypadku opcję prywatnych lekcji. Kiedy wyszłam z gim i poszłam do dobrego liceum miałam nadzieję na polepszenie się moich stosunków z ludźmi. Cóż ... myliłam się .. Już na drugi dzień jeden chłopak z mojej nowej klasy się na mnie uwziął na szczęście sprawa została szybko wyjaśniona. Dodam jeszcze,że za dzieciaka byłam molestowana seksualnie (o ile można tak nazwać dotykanie narządów płciowych przez starszego o kilka lat sąsiada) oraz ,że mieszkam ze swoim szwagrem (rodzice ,z którymi miałam rewelacyjny kontakt umarli) ,który jest typowym gnojkiem ,nie raz mówił mi ,że jestem brzydka,ciągle rzuca aluzje na temat tego,że do końca życia będę samotna bo winą jest mój stosunek do mężczyzn (haha a niby jaki mam mieć po takim traktowaniu mnie przez całe życie ? ) ,porównuje mnie często do mojej ciotki-zakały rodziny,wiecznej dziewicy i starej panny. On nawet nie zdaje sobie sprawy,że uderza w mój słaby punkt... Aha ,dodam ,że nikt nigdy się we mnie nie zakochał i wzajemnie.

Ale teraz tak .. przedstawiłam jak traktowali mnie mężczyźni to teraz czas przedstawić mój stosunek do nich,który się zmienił (poruszę tutaj także inne problemy emocjonalne,które mogą mieć związek z moim dzieciństwem).

Więc...mój charakter diametralnie się zmienił w przeciągu 2 lat. Chorobliwie nienawidzę całej rasy ludzkiej lecz nie ma to absolutnie żadnego związku z fobią społeczną ,na którą cierpi duża część forumowiczów. Nie,wręcz przeciwnie .. Stałam się osobą skrajnie pewną siebie,odważną ,bezpośrednią ,jestem zazwyczaj duszą towarzystwa i nie raz słyszę ,że mam ogromną charyzmę. Nie boję się ludzi .. absolutnie ,to całkowicie odpada. Jednak mimo potrzeby przebywania wśród nich (co wynika raczej z nudy niż z samego przywiązania do ludzi) wszystkie moje przyjaźnie, znajomości rozpadają się w szybkim tempie. Dlaczego ? Może dlatego,że pozytywne zmiany pociągnęły za sobą masę negatywnych... A mianowicie .. mój egoizm znacznie się powiększył,straciłam zdolność odczuwania pewnych (a nawet większości) emocji takich jak :radość,smutek,rozpacz,wstyd,żal, a w szczególności tych społecznych : uczucie sympatii,przyjaźni ,przywiązania,a nawet wyrzutów sumienia i współodczuwania. Zdaje mi się ,że brak tych emocji może być powodem mojej ciągłej irytacji,zmienności nastrojów, rozdrażnienia,czuję też w sobie ogromne przypływy agresji ,które wyładowuje na różnorakie społecznie nieakceptowane sposoby ( mam łącznie na koncie kilka włamań,drobnych ale częstych kradzieży ,bójki -łatwo mnie wyprowadzić z równowagi-atakuję nawet ,gdy ktoś się na mnie spojrzy ,a mi się to nie spodoba,ponadto były też 2 napady z nożem w ręku, oraz próba podpalenia szkoły). Aż sama dziwę się sobie ,że nigdy w życiu nie byłam aresztowana,wszystko co się działo pozostało między mną ,a ewentualnymi członkami zajścia. Heh te działania służą raczej przytłumieniu agresji ,która we mnie siedzi ,nie kradnę ani nie krzywdzę nikogo dla zysku chociaż muszę przyznać ,że krzywda ludzka ani trochę mnie nie rusza. Najbardziej nienawidzę facetów i to głównie w nich kieruję swoją złość. Kiedy ktoś już z łaski swojej chce się zapoznać traktuję go strasznie chłodno,często manipuluję takim facetem ,nie wchodzę w związek ale bawię się nim dając mu nadzieję. Bójki i przezwiska również kieruję głównie w stronę płci męskiej ,sam widok mężczyzn irytuje mnie i sprawia ,że nóż w kieszeni sam się otwiera. Heh mam tylko dwóch kolegów , którzy służą mi raczej do własnych celów (jeden jest złotą rączką i wszystko naprawi,a drugi ma podobnie zrytą banie do mnie także robi wszystko co mu każę) ,nigdy się w nikim nie zakochałam jak również nikt się we mnie nigdy nie zakochał. Czemu to wszystko piszę ? Głównie po to żeby to z siebie zrzucić .. Dziwne bo zmiana ,która we mnie zaszła (z ofiary stałam się agresorem) jest bardzo drastyczna ale .. podoba mi się ... Wiele osób uważa się się staczam ,że tracę każdego po kolei ,że stwarzam sobie masę konfliktów. O dziwo nie czuję się z tym źle .. Jedyne co mnie irytuje to mój wewnętrzny ogromny głód miłości ,który łączy się z nienawiścią do mężczyzn.. Widząc wszystkie zakochane pary,moich znajomych ,z których prawie wszyscy są w związkach,a także osoby samotne ,które bądź co bądź jakieś tam przygody miłosne mają za sobą pojawia się u mnie zazdrość i znowu ta cholerna frustracja. Nie potrafię kochać , chociaż w głębi duszy tego pragnę .. Wiem ,że swojego faceta traktowałabym jak gówno , chociażby dla zasady , ciężko mi jest otworzyć się przed jakimkolwiek chłopakiem ,ciężko bo z reguły to oni mnie też unikają także powstaje błędne koło. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Swój przyszły związek wyobrażam sobie na zasadzie ostrej dominacji,agresji (również tej seksualnej),chłodu uczuciowego etc. Inaczej nie umiałabym potraktować żadnego mężczyzny chociaż bardzo głęboko w sercu o tym marzę. Jestem jak dziecko nauczone niszczyć ,nie potrafiące niczego innego chociaż w głębi duszy bardzo pragnące nauczyć się budować ,jednak jego nieumiejętność i przyzwyczajenia są blokadą w spełnieniu marzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachodzi duże prawdopodobieństwo, że z czasem mogłabyś mnie polubić %21usmiech.gif

tak Ciebie nie da sie nie lubić masz ten dar zjednywania sobie ludzi. :D

 

-- 23 paź 2012, 15:08 --

 

Schwarzi, leczenie psychoterapia...nie widze innego wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie ma lekarstwa na nienawiść, wszystko i tak kończy się

uspokajaniem antydepresantami, by zamurować dawny afekt.

Dodatkowo oprócz tego lata terapii i stawanie na nogi.

Współczuję, wszystkiego, wiem co czujesz i jakiego spustoszenia

psychicznego to w tobie dokonało, miałem podobne doświadczenia,

ale może na mniejszą skalę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull,

 

wiesz no nienawiść u mnie wyraża się np. unikaniem jakichkolwiek kontaktów z dziewczynami , a więc brak koleżanek, dziewczyny są wredne, nie mam powodu ich lubić :)

 

ale to tylko płeć, doskonale wiesz, że są kobiety o męskich cechach osobowości,

a także faceci z przewagą cech kobiecych, do tego wielu jest zaburzonych psychicznie

podobnie do ciebie, kierujesz się uprzedzeniem.

szukaj na siłę kobiet podobnych do ciebie, tak by mieć nawet kogoś z kim wspólnie

żywisz nienawiść do innych.

 

ja niby też nie lubię kobiet, a jednak znajduję perełki, które tylko płciowo są kobietami,

ale umysłowo nie mają nic wspólnego z nimi.

 

styl twojego myślenia wynika z niedojrzałości psychicznej i zaburzeń osobowości,

sama pewnie się na tym łapiesz - że twoje myslenie jest irracjonalne i błędne.

 

dla lepszego poznania siebie, pisz sobie coś w rodzaju pamiętnika,

to pomoże ci ogarnąć sporo chaosu w twojej głowie i poskładać to w całość,

takie z dupy zadanie terapeutyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull,

 

wiem jakich nie lubię- zbuntowanych nastolatek wyśmiewających innych i zarozumiałych plastikowych blachar,a tak niestety postrzegam większość dziewczyn w moim wieku. Jako puste idiotki co moda i uroda się dla nich liczy :?

 

no tak ale to tylko uczucie zawiści, pośrednie, co rzutuje tylko poprzez to że sama masz zerową samoocenę.

szukaj sobie starszych koleżanek, starszych nie tylko 5 lat ale nawet i 10 albo i więcej.

w twoim wieku nie ma sensu nikogo szukać, potrzebujesz kogoś "nad" siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ofiary na agresora.

Agresor który Ciebie męczył kiedyś też pewnie był ofiarą. Stąd musiał kogoś zgnoić by podbudować kompleksy.

Jesteś taką samą osobą jak Ci których nienawidzisz. Później kolejna osoba znów zarazi tym kolejną i kolejną...

Szczerze? To tylko pokazuje strach, kompleksy i słabość psychiczną.

 

bójki -łatwo mnie wyprowadzić z równowagi-atakuję nawet ,gdy ktoś się na mnie spojrzy ,a mi się to nie spodoba,ponadto były też 2 napady z nożem w ręku, oraz próba podpalenia szkoły).

To będzie do czasu niestety tylko aż ktoś Ci nie odda albo nie trafisz na podobną osobę do siebie i nie potniecie się na kawałki.

Mężczyzn też atakujesz? Żaden Ci nie oddał jeszcze? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ofiary na agresora.

Agresor który Ciebie męczył kiedyś też pewnie był ofiarą. Stąd musiał kogoś zgnoić by podbudować kompleksy.

Jesteś taką samą osobą jak Ci których nienawidzisz. Później kolejna osoba znów zarazi tym kolejną i kolejną...

Szczerze? To tylko pokazuje strach, kompleksy i słabość psychiczną.

 

bójki -łatwo mnie wyprowadzić z równowagi-atakuję nawet ,gdy ktoś się na mnie spojrzy ,a mi się to nie spodoba,ponadto były też 2 napady z nożem w ręku, oraz próba podpalenia szkoły).

To będzie do czasu niestety tylko aż ktoś Ci nie odda albo nie trafisz na podobną osobę do siebie i nie potniecie się na kawałki.

Mężczyzn też atakujesz? Żaden Ci nie oddał jeszcze? :?

 

masz rację, ale dla mnie to tylko pokaz siły na wyrost, dla mnie zmyśla te historie

by wyprzeć się brutalnej prawdy o samej sobie.

takie napinanie się na forum, w celu taniej sensacji, to wręcz standardowe

zachowanie osoby z takimi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłam sobie przeczytać swój post jeszcze raz...

kaffe_och_blod

 

Z ofiary w agresora mówisz? Dzięki tej "przemianie" w liceum każdy sobie zaczepki odpuścił,a ja w końcu znalazłam przyjaciół. W gimbazie miałam (jak to moja siostra kiedyś nazwała) dobre serce + zero jakichkolwiek znajomych, w liceum natomiast miałam "zepsute" serce i pewnego rodzaju popularność połączoną ze świętym spokojem.

Teraz na studiach znowu nic nie robię i każdy ma mnie gdzieś.

Najwidoczniej nie mam osobowości, przykro mi, a z ludźmi żyć trzeba więc każdy orze jak może.

 

A czy ktoś mi nie oddał? Ha! Moja kochana siostrzyczka ciągle jęczy, że kiedyś mnie dorwą i stłuką nieświadoma, że obrywałam tak nieraz i to często bez żadnego powodu.

Więc przestańcie w kółko biadolić, że ktoś mnie stłucze nie znając absolutnie mojego życia.. Stłucze mnie, potnie, zabije, może i dobrze nie sądzisz? Ja dostanę nauczkę i "odechce" mi się takich "wygłupów"...

 

devnull

 

Dlaczego myślisz, że zmyślam? To już ludzie nie mogą mieć takich problemów? Nie masz pojęcia ile mi zajęło zebranie się w sobie i napisanie tego postu. Do dzisiaj faceci mnie ranią, więc co? Mam ich po główce jeszcze za to pogłaskać?

Aktualnie i tak mam mniejsze problemy. O ile rzeczywiście cierpię na CHAD, to najprawdopodobniej byłam w stanie manii, stąd ta agresja.

Co nie zmienia faktu, że samo uczucie do mężczyzn wcale się nie zmieniło. Nawet jak chcę, to i tak nie potrafię do nich dotrzeć.

Co do rzekomej "manipulacji" to teraz już wiem, ze wynika to z chęci zapewnienia sobie komfortu i psychicznego bezpieczeństwa, gdyż z własnych doświadczeń wiem, że faceci nie wyzywają (w sensie, nie gnębią) uwodzicielskich kobiet i faktycznie,na moim przykładzie doskonale to działa.

Teraz mam okres w miarę ustabilizowany (chociaż ciągnie mnie do agresji ale idę w stronę sportu), nie znasz mnie, nie masz pojęcia jak czułam się pisząc ten post. To był jeden z okresów w zyciu, gdy ciągle łaziłam wściekła, stąd ta buńczuczność. Nienawidziłam wszystkich i wszystkiego co mnie otaczało. Myślisz, że jestem z tego dumna? A owszem, jestem dumna, że nauczyłam się bronić i nie pozowlę już zrobić z siebie ofiary, jednak sam fakt, że nie potrafię normalnie się nawet do ludzi odnosić, czy zachowywać w towarzystwie napawa mnie obrzydzeniem i powoduje uczucie bezsilności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oglądał z was ktoś komedię "Mien Fuhrer" ?

tak to niemiecka komedia o Hitlerze autorstwa Danyego Levy'ego przypomniał mi się z niej fajny cytat :

"Mój ojciec bił mnie tak często, że teraz dręczę niewinnych ludzi jak mnie jak mnie kiedyś dręczono. Mszczę ię na Żydach, ped..łach, chorych (...)

mszczę się za to że w dzieciństwie cierpiałem."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schwarzi, nie mówię nic o postawie męczennika

ale taka jesteś dręczysz ludzi bo ciebie dręczono

i co tak pokazujesz że teraz się nie dasz taki masz "silny charakter"?

 

czy robisz to samo co tobie kiedyś?

czym się różnisz od nich? też atakujesz niewinnych i dręczysz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schwarzi

 

No właśnie, 'odechce'. Tylko cały problem polega w tym by myśleć przed faktem, a nie po fakcie jak coś się zrobi i może wtedy mi się 'odechce'.

Rozumiem nienawiść do ludzi. Dla mnie ludzie to strasznie ch_jowa rasa. Lecz cóż może dać lanie czy napad z kosą na przypadkową osobę?

Dla mnie w jakimkolwiek przypadku to jest żenujące. Tak samo jak napad w 5 czy 10iu na bezbronną osobę. A osoba na ulicy, z której wyjdziesz z kosą jest właśnie taką osobą.

Chcesz męczyć ludzi bo inni Cię męczyli? Nie usprawiedliwiaj się tym, bo to nie jest usprawiedliwienie.

 

Pytałem się o to, czy jakiś mężczyzna oddał -bo po złamaniu nosa czy szczęki sobie/komuś trochę inaczej się myśli przy następnej 'walce'.

 

Myślisz, że albo będziesz zła albo ta dobra. Mówisz o jakiś przemianach. Dam Ci radę. Bądź taka dla kogoś, jaki ktoś jest dla Ciebie. Tylko tyle.

 

Pracuj nad dojrzałością emocjonalną, bo tutaj jest źródło problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k

 

Jakich niewinnych powiedz mi? Może tak, może faktycznie niektórzy są.. niech będzie, że są niewinni.

Tyle, że te właśnie niewinne istotki, które w życiu krzywdy by mi nie zrobiły są najbardziej skore do tchórzostwa i nie reagowania na przemoc.

Z dwojga złego to już wolę chyba tych oprawców niż nędznych przeciętniaków, którzy wszystko mają w dupie, bo się boją, ngdy nic nie widzą, nigdy nic nie wiedzą, nie chcą się wtrącać i żyją jak nędzne szczury w rynsztoku. Nie szanuję takich ludzi, sorry.

Może i masz rację, że stałam się taka sama jak moi oprawcy ale coraz mnie o to dbam, wpierw muszę sobie zapewnić psychiczne bezpieczeństwo i zwyczajne warunki do życia, a potem mogę zacząć myśleć o "honorze", "wartościach".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull

 

zawiść nie pozwala mi mieć żadnych koleżanek. Zawsze jak mówią w telewizji , że np jakaś kobieta kogoś potrąciła czy coś, to mówię, że bym surowo ukarała, a jak mówią, że mężczyzna to szukam okoliczności łagodzących.

To dziewczyny bardzo mnie gnoiły, wyśmiewały, one zwracały uwagę na moje niemodne ubranie w szkole itd.

Nie dały mi jeszcze żadnego powodu, abym je lubiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z dwojga złego to już wolę chyba tych oprawców niż nędznych przeciętniaków, którzy wszystko mają w dupie, bo się boją, ngdy nic nie widzą, nigdy nic nie wiedzą, nie chcą się wtrącać i żyją jak nędzne szczury w rynsztoku. Nie szanuję takich ludzi, sorry.
Bo wtedy kiedy Ty potrzebowałaś wsparcia i obrony przed agresorami nikt nie pomógł...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schwarzi, niczym się nie różnisz od nich

oby cię spotkało to co ich powinno

 

jesteś żałosna

"

 

Ferdynand k

 

Jakich niewinnych powiedz mi? Może tak, może faktycznie niektórzy są.. niech będzie, że są niewinni.

Tyle, że te właśnie niewinne istotki, które w życiu krzywdy by mi nie zrobiły są najbardziej skore do tchórzostwa i nie reagowania na przemoc.

Z dwojga złego to już wolę chyba tych oprawców niż nędznych przeciętniaków, którzy wszystko mają w dupie, bo się boją, ngdy nic nie widzą, nigdy nic nie wiedzą, nie chcą się wtrącać i żyją jak nędzne szczury w rynsztoku. Nie szanuję takich ludzi, sorry.

Może i masz rację, że stałam się taka sama jak moi oprawcy ale coraz mnie o to dbam, wpierw muszę sobie zapewnić psychiczne bezpieczeństwo i zwyczajne warunki do życia, a potem mogę zacząć myśleć o " honorze", "wartościach".

"

 

a ci oprawcy to tylko większe i silniejsze szczury nimi chcesz być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nikogo nie krzywdzę, po prostu unikam dziewczyn,bo wiem , że konflikt byłby murowany. Szczególnie mam nietolerancję dziewczyn chudych, bo sama kiedyś taka byłam ale nabawiłam się nadwagi po lekach. Teraz już nie mam, nadwagi, jestem dosyć szczupła, ale zostały mi krągłości (pupa, biust, lekko brzuch zaokrąglony) Do figury wychudzonej modelki mi brakuje, jak widzę taką to mnie krew zalewa, że nie mogę taka być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaffe_och_blod

 

Eh.. powiem Ci jak to dokładnie u mnie wygląda ale spróbuj się wczuć.

Wyobraź sobie człowieczka, który przez całe życie miał po górkę i to przez ludzi. Dopisz sobie krzywdy jakie chcesz, to już pozostawiam Twojej wenie twórczej. Wyobraź sobie, że ten człowiek dorósł i chodzi notorycznie wkurzony, agresywny i chce wyładować się na kimś. Zdarza się? A i owszem, nawet u ludzi mających w miarę normalne życie tak bywa. Tyle, że osoba normalna powstrzymując swoją agresję coś zyska. Nie opuszczą jej bliscy (na których jej zależy), nie straci reputacji, być może zyska nowych przyjaciół. A teraz weź sobie osobę, która nie ma nikogo, albo dla ludzi jest tylko opcją. Taka osoba NIC nie zyska tłumiąc swoją agresję i będąc normalnym członkiem społeczeństwa. Ona od zawsze jest niewidzialna, każdy ma w dupie zarówno ją ja i jej poświęcenie, ta osoba nie ma nikogo, dla ludzi nie istnieje, czasem być może dostanie po raz kolejny po dupie od jakże wdzięcznego społeczeństwa.

Wiadomo, że jak ten człowiek zacznie zachowywać się agresywnie to może też dużo stracić np. iść do więzienia ale i tak zostaje ta satysfakcja, że nie zrobiło się z siebie po raz enty chłopca do bicia, popychadła, czy przysłowiowego powietrza, które każdy olewa.

Widzisz różnicę? Każdy ma inny charakter. Jedna osoba wpadnie w deprechę i będzie zwalać winę na siebie, być może się zabije, ja natomiast widzę, że wszystko co mnie spotykało, co tutaj opisałam to jest wina SPOŁECZEŃSTWA. Więc z jakiej racji mam po pierwsze- dostosowywać się do ich reguł, skoro ludzie sami mnie ze swojej społeczności zepchnęli na margines, po drugie- być miłą, przyjacielską osoba, skoro to nigdy w moim przypadku nie działało,a ludzie i tak maja mnie gdzieś i tak naprawdę cokolwiek bym nie zrobiła to dopóki nie burzę ich szczęśliwego, rutynowego życia to niewiele kogokolwiek obchodzi. Czasem mam wrażenie, że gdybym stanęła na środku miasta i zaczęła rozdawać ludziom pieniądze, to raz,że każdy widziałby tylko papierowe świstki zamiast mnie, a dwa, że ich ego nakazywałoby myśleć, że oni na te pieniądze zasłużyli, tu nie ma co dziękować, bo moim obowiązkiem jest im dawać te pieniądze. To oczywiście aluzja do mojego życia.

 

Powiem Ci jeszcze coś, skoro tak sobie dyskutujemy. Wiadomo, że oprócz tych wad, które opisałam mam jeszcze zalety. Całkiem niedawno odkryłam w sobie coś, co było najprawdopodobniej moją pierwotną cechą ale stale siedziało ukryte tak głęboko, że nawet najbliżsi tego nie widzieli....

Chodzi o mój ogólny charakter. Od kiedy pamiętam byłam szarą myszką, która unika ludzi i boi się odzywać. Miałam oczywiście czasami przebłyski towarzyskości ale była to rzadkość. Aż do momentu, kiedy poszłam do liceum i tam ludzie mnie zaakceptowali. Wtedy to zaczęłam się otwierać w bardzo szybkim tempie, ze skrajnie szarej myszy stałam się najbardziej rozmowną osoba w klasie (z rodzaju tych ludzi, z którymi często nauczyciele rozmawiają na zajęciach na tematy nie związane z lekcją), byłam takim klasowym błaznem. Powiem Ci,że wtedy poczułam, że żyję, że jestem sobą. Czułam się jak po dragach chociaż nic nie brałam, byłam pewna siebie i potrafiłam odnaleźć się w każdym obcym towarzystwie (oczywiście to wszystko jest uproszczone,bo właśnie wtedy też miałam problemy z agresją, co nie zmienia faktu, że moje samopoczucie poprawiło się znacznie), zagadywałam też normalnie do obcych ludzi. Ludzie, którzy mnie poznawali, mówili, że nie spotkali bardziej towarzyskiej osoby ode mnie. Wtedy naprawdę byłam sobą i byłabym taka do dzisiaj na studiach,gdyby nie jeden niemiły incydent (znowu z udziałem ludzi), który sprawił, że totalnie zamknęłam się w sobie, oprócz współlokatorki nie mam tu żadnych przyjaciół (nie przesadzam),zaczęłam też nadużywać alkoholu dlatego, że tylko po nim mogę znowu w jakiejś części wrócić do swojej osobowości, być otwarta, komunikatywna i śmiała jak jeszcze 1.5 roku temu.

Jak widzisz, przez większość dotychczasowego życia żyłam w kłamstwie,myślałam, że jestem mrukiem, nieśmiała istotka, zmarnowałam jedne z lepszych lat swojego życia, chociaż z moim charakterem mogłabym naprawdę dużo przeżyć w okresie nastoletnim ;/ I to wszystko, to całe usuwanie się w cień było i jest tylko z powodu lęku przed zranieniem, które w moim przypadku ma dość wysokie ryzyko wystąpienia.

Dlatego ci ludzie mnie wkurzają, nikt mi szansy nie dał, a jakby nie patrzeć to nie było nigdy tak, że przyszłam i czekałam na gotowe, tylko zawsze starałam się zagadywać do tych ludzi. To im się coś nie podobało.. Albo to, że noszę okulary, to że inaczej się ubieram, że jestem "brzydka" (nie myślę tak o sobie ale niektórzy mi to mówili). Po prostu czuję się okropnie z tym ;/

 

 

Tzn. rzadko mi oddają co prawda faceci z zasadami jeszcze żyją na tym świecie ale zdarza się, że ktoś mnie uderzy. Tyle, że wtedy wpadam w jeszcze większą furię i jeżeli jest to "zwykły" człowiek, który jakoś tam mi nie wadzi to odpuszczę, gorzej, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że uderzy mnie osoba, którą gardzę całą sobą (np. chłopaczki sapiące do mnie w 5, które płakały jak mój siostrzeniec je straszył, są w podobnym wieku do nas), nie wytrzymałabym chyba tego, dlatego dla swojego spokoju i nie marnowania sobie życia (uderz g*wno, pójdziesz siedzieć jak za człowieka) w kryminale, zazwyczaj proszę siostrzeńca,albo jego kolegów o załatwienie sprawy (oni robią to pokojowo, bo cwaniaczki i tak się ich boją).

 

-- 08 maja 2014, 19:50 --

 

Siddhi

 

Tak.

 

-- 08 maja 2014, 19:51 --

 

Ferdynand k

 

Za późno. 20 lat temu mnie to spotkało :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×