Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prześladowania


Gość Keji

Rekomendowane odpowiedzi

Co do braku zaufania. No mi ojciec już jak miałam z pięć lat powtarzał, że nie mogę ludziom ufać, nikomu, nawet jemu, a zatem jak poszłam do ludzi i się sprawdziło, to było kiepawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do braku zaufania. No mi ojciec już jak miałam z pięć lat powtarzał, że nie mogę ludziom ufać, nikomu, nawet jemu, a zatem jak poszłam do ludzi i się sprawdziło, to było kiepawo.

 

Podobnie jak u mnie tyle że matka. Po takim praniu mózgu to się tylko wyczekuje na potwierdzenie tej "prawdy".

Na szczęście mnie nikt nigdy nie okradł a to z prostej przyczyny że nie miałem kasy. Ale pamiętam śniło mi się jak obrabiają i zostawiają mnie z samą tylko kart SIM. Oby się to nie spełniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, może w końcu się dowiesz... zastanów się, od kiedy masz takie przejawy nieufności do ludzi. przypomnij sobie taką pierwszą sytuację. spróbuj odtworzyć swoje życie od początku, ale tylko wychwytuj takie momenty, w których nie byłaś ufna w stosunku do ludzi. nie jest to proste, ale jak wytężysz umysł, to może dasz radę. ja tak miałam, jak sobie chciałam przypomnieć, jakie krzywdy nam matka wyrządzała w dzieciństwie, wspomnienia od razu nie wróciły, ale powoli, powoli coś tam powracało. warto spróbować. nawet polecałabym sobie zapisywać, to co Ci się przypomniało (i układaj to chronologicznie)

 

mój ojciec stracił pracę po tej swojej naiwności, sądzi się już prawie 10 lat z tą firmą, nie wziął adwokata... no normalnie głupstwo do potęgi n-tej. :hide:

ten, co go oszukał, to nas czasem odwiedzał, był 'dobrym znajomym' mojego taty. oberwał po dupie. oberwaliśmy. straciliśmy źródło utrzymania, straciliśmy mieszkanie... nasze życie rodzinne było już zepsute i psuło się jeszcze bardziej (i nadal psuje)... oberwaliśmy porządnie. przynajmniej ja to odczułam. i sobie przyrzekłam, że ja taka naiwna nigdy nie będę... i bardzo uważnie podchodzę do nowych znajomości i takie tam. ale np. mojemu terapeucie od razu, pierwszego dnia zaufałam, co niekoniecznie było prawidłowe. powinnam była go sprawdzić. za szybko chciałam pomóc sobie i matce. muszę jeszcze uważniej podchodzić do życia. bo w końcu oberwę tak jak ojciec. a tego przecież nie chcę. z drugiej strony mówi się, że jak poznaje się nowe osoby, to powinno się im od samego początku zaufać. ale co, jeśli to wykorzystają? ludzie dzielą się na ludzi złych i na mniej złych. trzeba być ostrożnym. :bezradny: bo jak nie będziemy wystarczająco ostrożni i byle kogo obdarzać zaufaniem, to możemy któregoś dnia się przeliczyć. tak jak mój ojciec. umiesz liczyć? licz na siebie. ufajmy tylko sobie. chociaż sobie to ja też nie ufam czasami... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanów się, od kiedy masz takie przejawy nieufności do ludzi. przypomnij sobie taką pierwszą sytuację. spróbuj odtworzyć swoje życie od początku, ale tylko wychwytuj takie momenty, w których nie byłaś ufna w stosunku do ludzi. nie jest to proste

 

Ja po swoim grzebaniu w przeszłości stwierdzam że nic mi to nie dało. No i co z tego że wiem kto mi dokuczał i dlaczego stałem się nieufny? Pójdę teraz i się wyżalę? Bo niby do czego to ma prowadzić? Albo kogoś lubisz i mu wybaczasz co by nie uczynił albo nie i przyklejasz mu nalepkę wróg. Ja tak zrobiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, może w końcu się dowiesz... zastanów się, od kiedy masz takie przejawy nieufności do ludzi. przypomnij sobie taką pierwszą sytuację. spróbuj odtworzyć swoje życie od początku, ale tylko wychwytuj takie momenty, w których nie byłaś ufna w stosunku do ludzi. nie jest to proste, ale jak wytężysz umysł, to może dasz radę.

no , ale kurde nie umiem

mam tak chyba od zawsze, chociaz...

nie wiem sama

wiesz jak to jest z pamiecią, większosć rzeczy wyparta i weź tu sobie przypomnij nagle

 

-- 18 sie 2012, 20:37 --

 

diatas, tylko po co w każdym kto cię skrzywdził upatrywac wroga?

 

-- 18 sie 2012, 20:40 --

 

i sobie przyrzekłam, że ja taka naiwna nigdy nie będę...

naiwna nie bądź, ale na braku zaufania to ty tracisz, choć wiem jak to może brzmieć

wiadomo, sa ludzie którym nie warto ufać, ale są tez osoby bliskie sercu, z rodziny, przyjaciele, partnerzy, a też nie są obdarzane pełnym zaufaniem przez dda, tak na wszelki wypadek, i moim zdaniem nic z tego dobrego nie wynika, tylko kolejne cierpienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

diatas, tylko po co w każdym kto cię skrzywdził upatrywac wroga?

Ale nie w każdym, tylko w tym kogo sobie wybierzesz. ;) Mi się wydaje że człowiek potrzebuje mieć jakichś wrogów. Wtedy pełniej się rozwija? Nie wiem ja nigdy nie miałem i teraz żałuję. Wszystkich traktowałem tak samo. Nawet tych którzy mnie klepali. Nie umiałem określić swojego stosunku do innych. Zresztą tak samo jak i do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, no wiem właśnie... mam kilkoro przyjaciół, a każdy wie, co innego. w sensie, że jeden mniej, drugi więcej. przyjaciel to przyjaciel, powinien wiedzieć wszystko, powinnam na tyle im wszystkim ufać, by mówić o sobie. to prawda. ale to może jest zaleta dda. bo nie dajemy się tak szybko zranić. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiałem określić swojego stosunku do innych

 

O to to to to! Mi ciężko nazwać moje emocje względem innych, może po troszę dlatego, iż mam zakodowane traktowanie ludzi jako dobry-zły, jeśli nie tylko to drugie. Nie wiem, czy lubię daną osobę, czy nie, czy chwilowa na nią złość to już nienawiść, nie potrafię określić stopnia relacji. Nie wiem, jak się zachować, gdy ktoś nazwie mnie przyjacielem, bo ja tak jasno tego nigdy nie czuję i mam poczucie winy, że coś udaję. Na pewno boję się jak sku*wysyn. Troszkę tak, jakbym siedziała tylko, licząc jedynie na bycie skrzywdzoną, oszukaną i przy najmniejszym "zgrzycie" dostająca potwierdzenie tego i działająca na zasadzie "No ok, zatwierdziło się, teraz mogę uciec".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie umiem/nie umiałem określić uczuć do danej osoby. Dla mnie to wiadome że to strach przed podjęciem jasnej decyzji. W domu nie można było powiedzieć np."nie lubię tego czy owego" bo zaraz było "co? nie lubisz przecież to twój brat, siostra...etc, tak nie wolno" . Przez to teraz mam trudności z zaszufladkowaniem danej osoby do kategorii lubię, obojętne, nie lubię. Kłania się "dobre wychowanie". Mam takiego jednego sąsiada którego za chiny nie lubię a i tak z automatu mówię mu dzień dobry, a nie chce. :mrgreen: W szkole. ktoś mi dokuczał a ja nie potrafiłem zaakceptować faktu że ten ktoś jest mi wrogi. I że takiemu należy sie odwdzieczyć takimi samymi uczuciami. Tylko że mama zawsze powtarzała "masz być grzeczny" i cokolwiek jej mówiłem ona broniła wszystkich tylko nie mnie. Ale to już inna bajka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, diatas, jeśli dobrze rozumiem, to chyba to przez to że człowiek tak bardzo musiała przez całe życie ukrywać swoje emocje i dltageo teraz ciężko je wydobyć i nazwać, mi już się udaje zauważyć i nazywac moje emocje, choć pewnie nie wszystkie więc jestem przykładem, że można nad tym pracowac z sukcesem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to z tymi emocjami ani trochę nie wiem o co chodzi. :mrgreen: Najlepiej byłoby wsiąść w wehikuł czasu i do przedszkola uczyć się na nowo.

Kafka ja wiem co to złość wstyd żal tęsknota ale nadać konkretnym obiektom konkretne emocje to już czarna magia. Według mnie to wina braku akceptacji pewnych rzeczy. Mi na przykład z trudem przychodzi zaakceptować że ktoś mnie skrzywdził ale przecież dobrze wiem ze każdy każdego w jakimś stopniu kyrzywdzi. I nawet najmniejszy gest niechęci wobec mnie wyolbrzymiam do wielkich rozmiarów zamiast zapomnieć o sprawie albo być wyrozumiałym. Co innego jak nam ktoś wpycha się w kolejkę do kasy a co innego jak nas ktoś uderzy z bańki. A u mnie to wielkiej różnicy nie ma. Do jednego i drugiego mam podobny żal. Zamiast go przetrawić i okazać swoje uczucia bez pi..dolenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem co to złość wstyd żal tęsknota

 

też wiem, co to, ale nie zawsze odczuwam to wtedy, gdy powinnam.

np. powinnam tęsknic za przyjaciółką, ale mi zdecydowanie rozmowy przez fb starczają... nie tęsknię. to już bardziej przeżywam to, że nie będę widzieć się z terapeutą 2 tygodnie, choć terapeuta nikim ważnym dla mnie nie jest. pojebane to wszystko. :roll:

 

u mnie największy problem stanowią pozytywne emocje, uczucia. nie wiem, jak się czuję, kiedy nie czuję złości, smutku itp. ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo mu za to płacą

 

własnie też boję się tego, że rozmawiam z człowiekiem, który jest fałszywy. bo każdy terapeuta musi udawać. pomimo tego, że swojego "lubię", to nie do końca podoba mi się ta gra aktorska, którą mi "wygarnął" (że mam maskę i gram codziennie kogoś, kim nie jestem - tak to prawda, ale nad tym pracuję) a sam jest taki sam. :evil::evil::evil: czemu oni muszą udawać takich idealnych ?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie wyobrażam aby przestać grać przed innymi bo to by się dla mnie źle skończyło. Dla twojego psychoterapeuty raczej też :lol: Dobija mnie to że gram przed samym sobą.

 

-- 20 sie 2012, 17:02 --

 

Udaję że kogoś lubię i się do niego uśmiecham a w środku się we mnie gotuje tak że najchętniej przy.ebał bym mu z kokosa. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

diatas, a ja właśnie porzucam maskę i na początku było okropnie, ale teraz powoli się przyzwyczajam. najgorsze są początki. a i tak na pewno takie rozmowy z terapeutą nie pomogą mi we wszystkim, nie porzucę zapewne na zawsze tej swojej maski, w zagrożeniach będę znów udawać. dlatego potrzebna jest ta terapia grupowa... :?

dobrze, że zdajesz sobie sprawę z tego, że grasz. może warto się w to zagłębiać, ale powoli, powoli, by tak jak mnie - nagle nie dobiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×