Skocz do zawartości
Nerwica.com

osobowość (wady) czy objawy choroby w związku


grusia

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj do lekarza poprosiłam swojego byłego żeby mi towarzyszył... wiem, jestem głupia. zgodził się. w sumie nic. wyszłam, był, stał, pogadaliśmy. spytał się w żartach, czy jestem porąbana. gdzieś na forum pisałam, że się rozstaliśmy. razem tego chcąc. on oszukiwał, ja byłam zaborcza. świetne połączenie :/ on już się oczywiście z jedną z zeszłych koleżanek spotyka.

dziś mi napisał wiadomość. emocjonalną wiadomość o tym, że mu się śniłam. konkretnie sytuacja w której trzymam jego telefon i czytam sms'y. zdarzały się takie sytuacje. z reguły wtedy znajdowałam jakieś info o 'koleżankach'... może i przesadzałam. może i rzeczywiście kłamał, bo musiał, bo ja mu nie pozwalałam na normalne kontakty. ta wiadomość mnie rozbiła. nie pisał. od miesiąca, ani razu sam się nie odezwał. ja tak, pod pretekstem oddania mi długu albo rzeczy.

nie mogę się ogarnąć. chciałabym żeby przy mnie był. mógłby mnie chociażby wozić do pracy, przez kilka dni. nie musiałabym się bać proszków. aż tak się ich bać.

z drugiej strony nie chciałabym, żeby był. był niewłaściwym człowiekiem. boli to, że on już się spotyka, że się przytula, że chodzi pod rękę, a pewnie ta znajomość już jest o wiele dalej.

chciałabym żeby się mną zainteresował. żeby się zmartwił, jakbym się nie odzywała. żeby coś.

 

mimo, że rozstanie było wspólną decyzją, teraz coraz częściej myślę, że to ja zawiniłam. ja i moja depresja.

 

mimo, że wiem, że to koniec, że do siebie nie wrócimy chciałabym żeby wiedział, że niektóre wybuchy gniewu były chorobą. że chęć kłótni była chorobą. że brak sensu życia i poczucie pustki było chorobą. chciałabym żeby wiedział, że bez choroby byłabym lepszym człowiekiem. ale czy to prawda? byłabym? czy związek byłby zdrowszy?

 

czy jest tu ktoś, kto zwalczył swoje wady, bo okazało się, że te wady są częścią choroby?

czy naprawdę jest szansa, że w przyszłości nie będę WYBUCHAĆ gniewem, bez większego powodu? czy jest szansa, że nie będę dążyła do kłótni, tylko po to, żeby już po chwili czuć poczucie winy i się płakać?

czy jest szansa, że będę lepszą partnerką? czy też to po prostu jestem ja?

dzięki,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy ale to wszyscy-czy to z powodu choroby,czy z powodu trudnego dzieciństwa,czy z powodu jakiś traumatycznych przeżyć mają prawo do szczęścia.masz chwile kiedy czujesz,że nie jesteś sobą z powodu choroby,nie czuj się gorsza.może kiedyś nadarzy się okazja,że znów się spotkacie i będziesz mogła mu wszystko zobrazować swoimi oczami.

zapewne,gdyby nie twoja choroba twój związek mógłby przechodzić problemy z innego powodu-to normalne zjawisko,bo nie ma idealnych związków,ale twoje poczucie winy byłoby chyba o wiele mniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on nie raz powtarzał, że nie rozumie moich stanów lękowych i czarno widzenia, mojej depresji. ale ja dopiero teraz, po rozmowie z psychiatra i po lekturze w necie, stwierdziłam, że być może ta agresja słowna, kłótnie, wyrzuty, że to wszystko to też choroba. pewnie i tak bym się wściekała na nieuczciwość z jego strony, na kłamstwa i niedomówienia. ale może robiłabym to w mniej agresywny sposób :( może gdybym miała wyższą samoocenę, to nie widziałabym wszędzie zagrożenia.

każdą próbę rozmowy na ten temat, czy sugerowanie, że to depresja, uważał za próbę zwalenia na coś, na co nie ma wpływu. 'po prostu się pohamuj', 'po prostu nie krzycz', 'w poprzednim związku się nie kłóciłem, więc to w Tobie jest problem' :(

 

widujemy się. mamy jakiś kontakt. ale ja się boję tłumaczyć. nie chcę się tłumaczyć. nie chcę zwalać winy na chorobę. bo nie chcę czuć się winna. boję się , że on nie zrozumie i tak. nadal. mimo, że podjęłam leczenie. nie chcę żeby wrócił. tzn to wytłumaczenie nie ma mieć takiego celu.

chciałabym chyba po prostu sama tego nie czuć. i wmawiam sobie, że wytłumaczenie mu, i może jakaś akceptacja z jego strony, pomogłaby mi poczuć się tego poczucia winy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, mi sie wydaje, ze skoro zastanawiasz sie nad tym to emocje nie do konca wygasly, tym bardziej ze przytaczasz jego slowa w kontekscie emocjonalnym: snilas mi sie i je raczej przezywasz. Pewnie te rozstanie to raczej swieza sprawa i dlatego trzeba jeszcze troche czasu, ale to ze masz wybuchy gniewu, agresji to calkiemt ez normalne, bo ktoz ich nie ma. Kwestia polega na tym aby pozniej porozmawiac i wyjasnic konflikty. Nie kocha sie za cos ale pomimo czegos, niemniej gdybys byla dajmy na to flegmatykiem tez nie masz pewnosci, ze akurat byloby Wam cudnie. Zycie we dwoje to kompromisy, ale i chcec zrobienia czegos w kierunku polepszenia sytuacji, kiedy jest zle i to nie tylko z jednej strony ale i drugiej, bo zwiazek to "praca" dwoch osob a nie tylko jednej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×